poprostu drażni mnie fakt, że ponad połowa tych pieniędzy znika w kieszeniach takich lwów rywinów i innych prezesików.
wiem ile kosztuje tego chłopaka dojscie tam, i cenie to.
nie podważam ogromu jego dokonania.
podważam jedynie realizacje tego i zarabianie na tym.
Ja dodam takie pytania:
Pytanie 1. Kto by sie interesowal kolejna wyprawa pana Kaminskiego, gdyby nie udzial w niej kalekiego chlopaka? Czy dopisali by sponsorzy?
Pytanie 2. Czy moznaby przeznaczyc pieniadze wydane na ta wyprawe na inny cel (byc moze sluszniejszy) w ramach pomocy niepelnosprawnym?
Pytanie 3. Dlaczego kazde przedsiewziecie z udzilem kalek, musi byc od razu oceniane entuzjastycznie i nie wolno zadawac pytan o jego celowosc?