Znani mistrzowie i instruktorzy kung-fu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Najlepiej niech wszyscy wpisuja wszystkich znanych i tych mniej znanych instruktorow uczacych w Polsce, bowiem predzej czy pozniej bedzie i tak o nich slychac, wiec tymbardziej czemu nie?
Niech nie bedzie jak za Komuny, ze chwala i zaslugi tylko tym co na wysokich stolkach, a co...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Moze powiesz cos o sobie to i Ciebie tu dodamy Ktoz to wie, kto moze skrywac sie za tym nickiemMoże jakieś konkrety?
Napisano Ponad rok temu
Bo osiągnął poziom jaki Tobie jeszcze długo nie grozi
Poziom czego?
Ving Dragonie moje imię i nazwisko nic Tobie nie powie więc pozwól, że nadal będe się ukrywał za tym nickiem.
Ponieważ macie kłopoty ze wskazaniem konkretów to Wam pomogę. Przykładowo, J. Szymankiewicz zasłużył się dla rozwoju polskiego VT ponieważ:
1. sprowadził do Polski L. Tinga
2. sprowadził do Polski W.Sh. Leunga
3. Napisał książkę
4......
A więc poprzez analogię
A. Szuszkiewicz zasłuzył się ponieważ:
1
2
3
......
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A gdybym napisał, że K. Rudnicki wydawał swego czasu fajne pisemko zatytułowane TAO i z tej racji należałoby Go wliczyć do galerii ludzi zasłużonych, to jaka byłaby Twoja reakcja?
Zadałem proste pytanie, zaproponowałem również kryteria jakimi należałoby się kierować zaliczając kogoś do galerii ludzi zasłużonych,
a tym czasem spotykam się albo z unikaniem odpowiedzi, albo nieudolną próbą obrażenia mojej osoby ( i to przez kogo - oj panie moderatorze nieładnie) albo posądzaniem mnie o niecne intencje.
Szanowni przyjaciele A. Szuszkiewicza unikaniem odpowiedzi na moje, jakże przecież proste, pytanie czynicie Jemu niedźwiedzią przysługę.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A gdybym napisał, że K. Rudnicki wydawał swego czasu fajne pisemko zatytułowane TAO i z tej racji należałoby Go wliczyć do galerii ludzi zasłużonych, to jaka byłaby Twoja reakcja?
nie wiem co moze odpowiedziec na to GPW, ale ja powiem tylko tyle, ze w owym czasie kiedy powstawalo pismo Krzysiek nie byl zwiazany z zadna organiacja stylowa, mistrzami itp, przez co nie prowadzil i nie reprezentowal zadnej ze szkol Yong Chun Kung Fu. Mial on natomiast bardzo bogate zaplecze teoretyczne jak rowniez biblioteke materialow, z ktorych korzystal, by tworzyc i dac nam wszystkim periodyk "TAO" i za co powienien dostac nagrode Pulicera
co do Andrzeja to jak sam widzisz zbyt malo chyba przyczynil sie do rozwoju stylu w Polsce by ktos o nim szeroko mowil i pisal - stad te milczenie - no ale nie mnie o tym pisac. W kazdym razie powstaja nowe szkoly, nowi instruktorzy i o nich trzeba mowic i pisac tak by korzystali z tego inni. Czy ktos zasluzyl w wiekszym czy mniejszym stopniu chyba nie ma tu znaczenia, bo to czy jest lub bedzie znanym mistrzem lub instruktorem samo zycie zweryfikuje - ot tyleZadałem proste pytanie, zaproponowałem również kryteria jakimi należałoby się kierować zaliczając kogoś do galerii ludzi zasłużonych
Napisano Ponad rok temu
Ponadto w ramach tego głównego watku i z racji kiedyś zaangażowania trenerskiego Pana Rudnickiego w moją osobę, chciałbym nawiązać do wypowiedzi i informacji Ving Dragona.
Jak pamiętam, Pan Rudnicki szkoląc nas na poczatku lat 90-tych, podkreslał że jest to jego autorskie rozwiązanie, takie uliczne podejście i zaadaptowanie wingchun w kierunku potrzeb słuzb mundurowych, powtarzał nam, żebysmy nie traktowali tego co nas uczy jako stylowego wingchunu, tylko jako metodę walki wręcz, tym bardziej, że zakończenia technik były niewinchunowskie i były dostosowane bardziej do rodzaju słuzby (inne były dla zołnierzy, a inne dla policjantów), zawierały także wykorzystanie indywidualnego oparządzenia i broni.
Swego czasu byłem na jego szkoleniu wewnetrznym w Kiejstutach (ośrodek służb wywiadowczych), które zrobiło dobre wrażenie swą bezpośredniością, prostotą i jak na tamte czasy duzą brutalnością, w oparciu o instyktowne odruchy i permanentny, taki dewastujący ból na naistotniejszych zakończeniach nerwowych albo stłuczeniach mięsni i ścięgien.
To było tak odmienne od upowszechnianych wtedy sztuk walki, że zaraz była scysja z jednym z agentów, który ćwiczył boks tajski na placówce dyplomatycznej i uważał, że metoda tajska jest najbardziej realna i skuteczna praktycznie. Skończyło się to mordobiciem, z krwią po obydwu stronach oraz w końcu złamanym nosem tego agenta. A w ogóle starsi oficerowie uznali to za zbyt urazowe i niezgodne z instrukcjami szkoleniowymi i tak się to zmarło samo.
Szkoda, że Pan Rudnicki nie opracował tego do końca metodycznie, ale z tego co nam mówił robił to po prostu dla siebie. Mogło z tego byc coś dobrego, bo przecież wtedy też powstawały BAS3 Pana Bryla i Combat Pana Kupsa i chyba też KravMaga. Miło się wspomina, ale było i minęło.
Napisano Ponad rok temu
Nasowa mi sie takie pytanie czy w Polsce sa naprawde wielcy mistrzowi ? Wydaje mi sie ze nie. Czy w Polsce sa w miare solidni wykwalifikowani instruktorzy. Z pewnoscia tak. Choc system weryfikacji kto nim jest a kto nie jest rzecza czysto subiektywna. Pamietam kiedys w mlodych latach byla taka sekcja kung fu w Tarnowie ktora prowadzil wietnamczyk Tang. Wszyscy byli wtedy zachwyceni jaki to wielki mistrz coz to za swietna sekcja. Tlumy walily na zajecia bo tam byl prawdziwy azjata. Po latach wiele osob powyjezdzalo poznalo zupelnie innych prawdziwych instruktorow i stwierdzilo iz tamto to bylo zwykle badziwewie ktore z braku wiedzy trafilo na poddatny grunt i uroslo do miana wielkiej sekcji. Wielu uczniow Tanga smieje sie z tego czego on wtedy nauczal twierdzac ze to pomieszanie stylow bez ladu i skaldu. Coz byly takie czasy ze kazdy azjata urastal do rangi wieliego mistrza. Moze i teraz gdzie niegdzie jest podobnie. Sam pamietam rowniez treningi gdzie karmiono mnie nauka form niby pod okiem wielkich mistrzow a okazywalo sie w koncu iz to zwykle sciemniactwo. Co do pana Braksala to pamietam jego artykuly w Swiecie Mlodych i w programie 5-10-15. Jednak nigdy nie mialem okazji go spotkac wiec trudno cos powiedziec na jego temat.
witam,
heh, nie wiem czy wiesz o czym pieszesz, znam Tanga osobiście i wiem jak potrafił walczyć, faktem jest że "skośni" mają te umiejętności we krwi... ale jeśli nawet dodawał coś od siebie to nie jest to niczym nowym, praktycznie każdy instruktor lubi dodać coś od siebie np. Tomasz Chabowski.... zapomniałeś też dodać że Tang był uczniem Grzegorza Ciembroniewicz i Piwowońskiego którzy to byli prekursorami Chow Gar w Polsce.
pozdrawiam,
Ł. C.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nasowa mi sie takie pytanie czy w Polsce sa naprawde wielcy mistrzowi ? Wydaje mi sie ze nie. Czy w Polsce sa w miare solidni wykwalifikowani instruktorzy. Z pewnoscia tak. Choc system weryfikacji kto nim jest a kto nie jest rzecza czysto subiektywna. Pamietam kiedys w mlodych latach byla taka sekcja kung fu w Tarnowie ktora prowadzil wietnamczyk Tang. Wszyscy byli wtedy zachwyceni jaki to wielki mistrz coz to za swietna sekcja. Tlumy walily na zajecia bo tam byl prawdziwy azjata. Po latach wiele osob powyjezdzalo poznalo zupelnie innych prawdziwych instruktorow i stwierdzilo iz tamto to bylo zwykle badziwewie ktore z braku wiedzy trafilo na poddatny grunt i uroslo do miana wielkiej sekcji. Wielu uczniow Tanga smieje sie z tego czego on wtedy nauczal twierdzac ze to pomieszanie stylow bez ladu i skaldu. Coz byly takie czasy ze kazdy azjata urastal do rangi wieliego mistrza. Moze i teraz gdzie niegdzie jest podobnie. Sam pamietam rowniez treningi gdzie karmiono mnie nauka form niby pod okiem wielkich mistrzow a okazywalo sie w koncu iz to zwykle sciemniactwo. Co do pana Braksala to pamietam jego artykuly w Swiecie Mlodych i w programie 5-10-15. Jednak nigdy nie mialem okazji go spotkac wiec trudno cos powiedziec na jego temat.
witam,
heh, nie wiem czy wiesz o czym pieszesz, znam Tanga osobiście i wiem jak potrafił walczyć, faktem jest że "skośni" mają te umiejętności we krwi... ale jeśli nawet dodawał coś od siebie to nie jest to niczym nowym, praktycznie każdy instruktor lubi dodać coś od siebie np. Tomasz Chabowski.... zapomniałeś też dodać że Tang był uczniem Grzegorza Ciembroniewicz i Piwowońskiego którzy to byli prekursorami Chow Gar w Polsce.
pozdrawiam,
Ł. C.
Trenowałem u mistrza Tanga przez 5 lat (od 91 roku) - to czego uczył nie był to czysty Chow Gar - ale mieszanina tego stylu z Vo thuath tanth quen (rodzinnym stylem) i swoimi przemysleniami i doświadczeniami (a miał je bogate - wystarczyło zobaczyć jego cialo - szramy od noża i innych "przyżądów) - mimo, że od dawna u niego nie trenuję to bardzo go szanuję i dla mnie jest prawdziwym mistrzem - może nie jest wybitnym nauczycielem, teoretykiem sztuki oraz nie uczy czystego stylu (już obecnie nie uczy - przekazał szkołe swojemu uczniowi), ale wojownikiem jest takim jakim nie jest chyba nikt w Polsce - to znaczy ma taką wiedzę praktyczną (wiele "dyskotek" w Wietnamie, gdzie konfrontował to czego go nauczył ojciec z tym czego nauczyli się inni w jego miejscowości - także przy pomocy "przyżądów" - stąd kilka blizn, także kiklka razy próbowali w Polsce go napaść - nie udalo się ). A o tym jak ćwiczył w szkole "Wu do kan" w Krakowie Chow gar (w wietnamie był zakaz nauczania sztuki walki i musiał się uczyć Chow Gar aby móc coś ćwiczyć - dopiero później dostal pozwolenie od ojca na otwarcie szkoły w Polsce - krąża legendy - wystarczy spytać kogoś kto w tym czasie ćwiczył razem z nim - był niesamowity i tyle). Ma mój i wielu swoich uczniów oraz tych co go znali Wielki Szacunek za to kim był dla nas i jakich nas wychował. Treningi były bardzo ciężkie (mial powiedzenie, że jak im dłużej robisz źle technikę to to tym dłużej i więcej robisz pompek - jak opanujesz technikę to się obronisz - a jak jej nie opanujesz to po zrobieniu tylu pompek też się obronisz (za źle wykonaną technikę było np 100 pompek na kościach, tak samo za nieuwagę lub cokolwiek co przeszkadzało - popmowanie bylo na bieżąco - bywalo, że robilo sie przez pół treningu (2 godz) pompki na kościach i specyficzne żabki - po treningu byłem 2 kilo lżejszy, mial też powiedzenie z ktorym się już tak nie zgadzam: jeśli ktoś byl tak glupi żeby cię napaść to możesz go zabić - to jest kara za głupotę - ale coś w tym jest). Mam teraz innych nauczycieli - ale to ON dał mi siłę, wytrwałość, wiarę w siebie i to co robię i to że chce mi się to robić i jest to moją pasją - Jest Wielki. Może napiszą inni jego uczniowie?
(Gdyby jeszcze mial talent do nauczania ........hm)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 5
0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
gdzie w Warszawie trenować Wing Tsun w najlepszym przekazie?
- Ponad rok temu
-
Dobre szkoły
- Ponad rok temu
-
wachlarz i inne
- Ponad rok temu
-
forma z mieczem
- Ponad rok temu
-
O wyzszosci stylu malpy nad stylem tygrysa ;-)
- Ponad rok temu
-
Kto oglądał WING CHUN
- Ponad rok temu
-
Mam pytanie...a własciwie dwa...:)
- Ponad rok temu
-
linki z "takimi" ukladami...
- Ponad rok temu
-
Trudnosci techniczne w wing tsun. wing chun
- Ponad rok temu
-
"pendzle baguazhang"
- Ponad rok temu