Mianowicie co kto umie. Wydaje sie pozwolenie obywatelowi, który owszem ma udokumentowane zagrożenie, dostanie broń, pójdzie ze trzy razy na strzelnice i mu sie znudzi. Nie jestem pewien czy to taka dobra droga. Bo jak przyjdzie co do czego to prawdopodbnie sam sie postrzeli.
Fajnie byłoby, gdyby broń do ochrony osobistej mógł mieć każdy (i nic nikomu do tego dlaczego - bo chce i tyle) ALE!! masz broń to musisz ćwiczyć!!
Tylko jak to egzekwować


Koło się zamyka... i dalej nie ma złotego środka. Mimo wszystko trzeba czasu, żeby trochę się unormowało, ale na pewno nie jest drogą ograniczanie dostępu do broni i robienie z niej jakiegoś "zakazanego owocu". Jak ktoś stara się o pozwolenie to przcież nie jest to wróg publiczny tylko praworządny obywatel.
Jeszcze na koniec, to najlepszym środkiem do tej pory jest zdrowy rozsądek poparty kulturą broni, a na wykształcenie tego trzeba czasu.