Widzisz Solitaire, to sie nie da opowiedziec tak latwo.
Widze, widzę...
Taki Mistrz ci nic nie powie jak go poklepiesz po plecach. Ale......no cos takiego sie dzieje, ze nikt go nie klepie, no moze oprocz jakiegos swiezego poczatkujacego.....ale ten potem szybko sie uczy....
A nie jest to przypadkiem wypadkowa wieku mistrza i, jakby nie patrzeć, pewnego dystansu? Ja doskanale rozumiem, co masz na myśli. Relacja nauczyciel - uczeń zazwyczaj zawiera w sobie pewną doze szacunku. Ale kumplowania nie ma co z góry wykluczać.
To nie chodzi o to zeby na sile wpychac relacje z japonskiej kultury. Ale nie ma czegos takiego jak rownouprawnienie.
Jest. Zawsze możesz wygarnąć Mistrzowi i zrezygnować. Po prostu sami sobie narzucamy ograniczenia. I dobrze.
Jak cwiczysz u takiego mistrza, to jakos tak kazdy doskonale zna swoje miejsce.
Jeśli widzisz w jego działaniu sens lub darzysz go zaufaniem, które to dwie okoliczności powinny w takiej relacji zachodzić.
Niech dobrym przykladem bedzie to, ze mistrz nawet wyznacza miejsca przy stole, jak jesz z nim obiad.
No jeśli jestes do niego zaproszony... :wink:
Ale tu już się zaczyna sfera kontrowersji. Rozumiem podług wieku, rozumiem panie na lepszych miejscach, ale widzimisię Mistrza nie świadczy o nim na korzyść.
Juz nie mowiac o tym, ze moze nagle zdecydowac ze tak wlasciwie to ty nie lubisz wina, i bedziesz pil wode
:-) Może sugerować, Szczepanie.
Staaaaaary, nawet bedac na piwie, on jakos to juz tak urzadzi, ze masz sie czego uczyc --- oczywiscie pod warunkiem ze masz dobrze rozwinieta spostrzegawczosc :wink:
Albo dorabiasz teorię do pijackich wybryków...
"Ależ ten pad Mistrza był miękki... I to na krawężnik. I nic sobie nie zrobił! Panie władzo, proszę koguta wyłączyć... Mistrz naucza."
Mistrz, to nie jest "znajomy". Zawsze masz swiadomosc jakiegos tam dystansu, nawet jak zartujesz z nim w najlepsze.
Ja mam, ale wstrzymałbym sie na Twoim miejscu z tak kategoryczną oceną. Mistrz mistrzowi nierówny a i różne stosunki między ludźmi panują.