Oooo... ja już chyba zacząłem wyrastać z bycia ofiarą ulicznych zaczepek, ale czas jakiś temu zdarzyło mi się trafić (a własciwie być trafionym) przez takiego patrzącego bykiem twardziela. I faktycznie - był z kolegą 

  Z tym, że ja go namierzyłem jako źródło problemów zanim jeszcze wpadł na pomysł żeby mnie trącić - więc kiedy doszło do spotkania barków, byłem dość mocno oparty na stopie "na skos" od barku. Czegoś się na paru treningach Tai Chi nauczyłem jednak 

  Kolo większy ode mnie sporo (cholera, wszyscy chyba są ode mnie sporo więksi) odbiłe się ode mnie jak od ściany, zatoczył, prawie przewrócił. Odwróciłem się do gościa z uśmiechem pytając czy mogę jakoś pomóc... Obaj zgłupieli  8O  
Nie chcieli pomocy to sobie poszedłem  8)  
Zasadniczo jednak jestem zwolennikiem omijania problemów.
Pozdrawiam,
AdamD