Więc mi nie mów, że chodzi o pieniądze. Chodzi o jakość pracy, a ona nie zależy od pieniędzy (w pewnym stopniiu tak, ale nie tylko).
ps. Zadanie: Jaką SW ćwiczył nauczyciel z przykładu 2) ? :-)
no jasne, ale ja nie o tym mówie, bo z tym sie akurat zgadzam: jesli ktos podejmuje sie jakiegos zadania (lekarz,czy nauczyciel) jego obowiazkiem jest wykonac je jak najlepiej. Ale mnie chodzi o co innego.
Nie jest tak rozowo nawet dla złodzieji jak sie Niedzielowi wydaje (złoto, dziwki, mercedesy), ale do pewnego momentu jakos zyja. Do momentu w ktorym maja na karku tyle spraw ze musza ukrywac sie i siedziec cicho jak mysz pod miotla, wtedy konczy sie kasa i nie jest rozowo, bo ani krasc ani nie moga tez pracowac.
Ale wroce jeszcze raz do mojego glownego watku: mam na mysli fakt ze moim zdaniem za 5 (i wiecej) lat ciezkich studiow nalezy sie wiecej niz za kopanie rowow. A niech mi ktos wyjasni dlaczego jest odwrotnie, bo na dobrej budowie mozna do 3 tys. zarobic, a pracujac w szpitalu...???
I dzieci to widzą..i myslicie ze widzac to beda myslec o czynach spolecznych i karierze naukowej dla ludzkosci? Nie zaczna krasc-bo to jest logiczne: jest latwiejsze, i widza pieniadze. Czy czlowiek harujacy dwadziescia lat za grosze to dobry wzór?? komu imponuje honorowy nieudacznik??Czy to jest sprawiedliwe?? oczywiscie ze nie, ale takie sa fakty i nie wiem jak wam ale mnie sie uczciwosci (juz napewno wzgledem panstwa) to dawno odechcialo.
A co trenowal nauczyciel...nie wiem Aikido?