23 odpowiedzi w tym temacie

[budo_niedziel]

Temat troche odgrzany, ale jak go zaczalem czytac, to az mnie skrecilo :roll: :? . Szpatat w kilka dni Nie chce byc niemily ale potem w gipsie bedziesz chodzil kilka tygodnii.
Nie warto. A zaklad o swoje zdrowie jest dziecinny Ja tez chcialem szpagat szybko i zawsze rozciagalem sie na maxa. . Do szpagatu mam pare cm, ale musze chodzic po jakichs ortopedach i rendgenach, bo mam teraz problemy z pachwina, na szczescie nie jakies bardzo powazne ale nie moge min biegac, kopac niektowych kopniec JA tez sie zaloze z kims : zlamie sobie obie rece w ciagu 2'ch godzin, a on mi piwo postawi ( w szpitalu i tak nie wypije ). Sory ze tak ostro , ale wiem czym grozi take forsowne rozciaganie . PRZEGRAJ, nie warto tracic zdrowia, sprawnosci, no chyba ze brakuje ci 2 cm i masz na to 2 miechy, bo piwo jest calkiem dobre

[budo_jeszcze_nieumarly]

wydaje mi sie, ze ilosc czasu w jaka dochodzi sie do szpagatu jest rozna w zaleznosci od predyspozycji danej osoby. sa takie osoby, ktore o szpagacie moga zapomniec, ale sa tez takie, ktorym szybkie rozciagniecie sie na maxa nie sprawia wiekszych problemow. jezeli ktos rozciaga sie za wszelka cene na maxa to nalezy liczyc sie z kontuuzjami... czasem nawet powaznymi

[budo_niedziel]

Mi trener mowil ze goscie zaczynajacy robic szpagat po 25 r. zycia, nie maja wiekszych szans, ogulnie :
- Im wiecej biegania, kolarstwa, pilki noznej it. tym ciezej bo miesnie mocniej trzymaja sciegna
- Im ktos jest starszy tym ma twardsze sciegna, mniej elastyczne i bardziej podatne na zerwanie.
Jesli p1 i p2 wystepuja razem to moze bycv problem. Najlepiej sie naciagac statycznie tj: TV, wieczor a my na podlodze siadamy w szpagacie, nie za mocno, za to siedzimy 20 min, juz przy 5 mozna zwarjowaj, ale jak przyjemnie sie potem wstaje :wink:

[budo_jeszcze_nieumarly]

z tym statycznym to jest roznie... ja robilem szpagat wykroczny dzieki duzej ilosci wysokich kopniec.. natomiast rozkrocznego nie udalo mi sie zrobic nigdy... brakowalo mi 8cm do ziemi zero bolu, wiec chyba po prostu mam taka budowe bioder... ciagly trening niczego nie zmienial... obecnie od jakichs paru miesiecy nie moge w ogole rozciagac nog, o kopaniu niektorych kopniec tez moge na razie zapomniec... paskudna kontuzja, ale coz... nie poddaje sie i po raz kolejny wybieram sie jutro do ortopedy. pozdrawiam wszystkich i uwazajcie na kontuzje