Myślę, że kiedyś w ogóle sprawa stopni wyglądała zupełnie inaczej. Nie tylko w karate. Jak pamiętam z własnych początków w taekwondo jak ktoś miał 4 kup to był szyfo, 2 kup to superszyfo, a do dana to najlepiej było nie podchodzić, tylko od razu strzelac z dużej odległości
Sam pamiętam, że pierwszy egzamin zdawałem po 1,5 roku razem z grupą i to była wówczas norma (z tym że można było zdać na 9 lub 8 kup, większość zdała na 9).
Z drugiej strony - jak popatrzy sie na to, jakie możliwości trenowania ma sie teraz, a jakie były wówczas, to niebo a ziemia. Jakieś staże? Wyjazdy za granicę? Jacys mistrzowie przyjeżdżający do klubów nawet na zapadłej prowincji? W życiu. Nawet kopać nie było w co, a do dziś pamiętam krótkie, a treściwe polecenie trenera na jednym z treningów, jak przyniósł łapę do kopnięc, pokazał jak wygląda i zarządził "za miesiąc każdy ma treningu mieć cos takiego". Jeśli ktos z młodszych uczestników forum myśli, że wszyscy rzucili sie do najbliższego sklepu ze sprzętem do sztuk walki, to jest w błędzie... z braku takowych przez następne kilka lat jeszcze
Każda epoka ma swoje dobre i złe strony... a ponadto, chyba kazdy z nas ma tendencje do mówienia "za moich czasów to..."
Pozdrówka
Gizmo