Wasze pierwsze walki
Napisano Ponad rok temu
no macias, przewaznie zawsze tak jest ze jak robi sie goraco to jakos wszyscy slepna gluchna.. na szczescie wyjatki sie zdarzaja
Napisano Ponad rok temu
(Nie napisze "oby tak dalej" bo nie zycze Ci (Wam) wiecej trudnych sytuacji, hehe.)
Wiem, ze to moze troche beton rozkminiac "co by bylo gdyby", ale... czy Twoim zdaniem gdybys odmowil "wyjscia na powietrze", walka rozpoczelaby sie juz w barze?
I ogolnie rzecz biorac, (pytanie do wszystkich), czy jest sens oponowac, gdy jakis kolo prosi na zewnatrz? Czy po prostu od razu wyjsc i przywalic? :wink:
Napisano Ponad rok temu
kwestia tylko czy z kandydatem na nokaut nie przyszlo 5 kolesi, a my jestesmy sami
w temacie wychodzenia na zwnatrz - kilku moich kolesi poszlo do knajpy na piwo, w tym jeden konkretny karateka. wyniknela jakas sytuacja przy barze. jeden z kolesi oblal jakiegos typa piwem przez przypadek, przeprosil grzecznie, ale tamten oczywiscie musial zaczac pyskowac. zrobilo sie nieprzyjemnie, karateka w konbcu sam zaproponowal - no to moze wyjdziemy na zewnatrz. karczycho wstaje od baru, i idzie pierwszy, kolesie za nim we 2. ledwo przeszli przez prog, nie zdazyli zejsc ze schodkow, a kark sie obraca i sprzedaje obydwu po fandze. dali sie zaskoczyc, ale karateka szybko sie pozbieral, polozyl typa z nogi, i zaczal sie za niego brac. ale gosc cos tam wyszarpuje zza pazuchy w parterze - koles mysli moze chce dzwonic po kogos? albo klamke wyjmuje? a tamten wyjmuje legitymacje i POLICJA ! POLICJA! cala sprawa zakonczyla sie potemj calkime komicznie, ale to juz nie zadana tematyka
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
no tutaj wydaje mi sie pozostaje polegac tylko na ocenie sytuacji - jesli:
1. jest to sytuacja gdzie dochodzi do sprzeczki z przypadkowa osoba, ktorej nie znamy, gosc jest np. sam albo z jakas niunka, to walka powinna przebiegac 1 vs 1 i bez plyt chodnikowych na tyl naszej glowy - oczywiscie nigdy nie mozemy wszystkiego przewidziec, moze reszta jego druzyny pije przy drugim barze
2. jesli typ wraca po jakims czasie i prosi nas na zewnatrz, tak jak opisywal to gameness, to lepiej zabrac ze soba wszystkich znajomych facetow albo nie wychodzic z typem - w ostatecznosci bedzie awantura w srodku.
ja akurat nie spotkalem sie z przypadkiem (ani nikt z moich znajomych z tego co wiem) aby po propozycji wyjscia na zewnatrz i zalatwieniu sprawy (nawet w sposob wyraznie nieorzystny dla przeciwnika) byly jakies komplikacje - a wielokrotnie konczylo sie na utarczce slownej.
Napisano Ponad rok temu
kwestia tylko czy z kandydatem na nokaut nie przyszlo 5 kolesi, a my jestesmy sami
diriz, nawet o tym nei pomyslalem poprostu bylem wku***iony na tego pierwszego ze dobieral sie do mojej laski
było mi wszystko jedno
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ja na twoim miejscu bym zrobil tak samo :wink:
Napisano Ponad rok temu
1. Jeszcze gimnazjum. Siedzimy z qmplem na ławce koło szkoły, po lekcjach, a tu gościu ze starszej klasy do mnie i qmpla z tekstem "wypierdalać mi z mojej ławki" i zaczęła się konwersacja po której wstałem i puściłem tekst "weź mnie nie wqr**j, dziś i tak miałem zły dzień" i dostałem 3 plomby pod oko, znowu wyjezdzam z tekstem "daj sobie siana" tym razem poszły 2, zacząłem sobie przypominać filmy z pokazów kyokushin mojego brata i gościowi puściłem jeszcze jeden tekst: "to mnie juz zaczyna nudzic". Gościu ofcoz chciał mnie walnąć, ale ja chciałem mu sprzedac low-kicka, jego cios nie doszedł, bo ponieważ jeszcze nie trenowałem kopniak nie trafił tam gdzie powinen, za to był skuteczny (zawsze siłę w nogach miałem). Gościu leżał sobie w szpitalu ze złamanym kolanem, a ja miałem tylko napuchnięte lewe oko
2. Już od 3 miechów trenowałem kyokushin. 4 Gości do mnie ze standardowymi textami wyciagania kasy, a ja w zapartego że nic nie mam, najwiekszy chciał mnie złapac, na szczęście dla mnie jeszcze myliłem techniki i kopnąłem gościa kolanem w żebra i go nie wim jakim cudem podciąłem, reszta zdziwiona powolnym krokiem w moim kierunku, na szczeście przejeżdzał autobus wskoczyłem weń i spokojnie mogłem odjechac
3. Zdażyło się to tydzień temu. Ci sami goście, ten sam styl, te same techniki (tym razem specjalnie), ale autobusu nie było. reszta próbowała cos kombinować, ale dostawali low-kicki, duzy się podniósł z tekstem "jest mój, zajebe tego kurdupla" reszta odskoczyla, mi gul stanął w gardle, szybko przeanalizowałem sytuacje, która wydawała się beznadziejna i niewiedzieć czemu weszedłem w zwarcie z gościem kopnąłem go z kolanka w jaja dorobiłem z łokcia w nos, gostek padł. Reszta się żuciła na mnie, a że nie byli wyżsi ode mnie to mogłem ich dystansować. 3 gości, 3 proste cudem perfekcyjnie w nosy dostali i odpadli z rozgrywki (zwiali), duży wstał rozejrzał sie, zrobił dziwny grymas spytał się "dzie ziomy?" ja spokojnie "zwiali jak tylko się potknąłeś", gosciu "a to sorki" i zwiewał jeszcze szybciej od tamtych trzech. dzisiaj też byli na przystanku, ale widząc jak sie zbliżam z bratem pośpiesznie się oddalili.
ps. sorka za długi post
ps2. innych walk udało mi się uniknąć udawaniem łajzy i technika absolutnego asertywizmu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie rozumiem tylko czemu sie tak tlumaczysz? :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
moim zdaniem wyjsc, bo do starcia i tak najprawpodobniej juz dojdzie, i moze wyniknac przykra szarpanina w srodku - ale moze i jest to wyjscie, przyjada paly i bedzie po klopocie
kwestia tylko czy z kandydatem na nokaut nie przyszlo 5 kolesi, a my jestesmy sami
No wlasnie... co prawda ja nie mialem takiego zdarzenia ale moj tata mial... :? Byli sobie z mama i znajomymi na jakiejs imprezce (ale nie zadne disco tylko taka potancowka dla "starszakow" w jakiejs porzadnej restauracji) i przy ich stoliku (a siedzialo ich tam calkiem sporo) zaczela sie chyba krecic jakas pani lzejszych obyczajow robiac jakies dwuznaczne gesty... no wiec moj tata poprosil ja zeby sobie poszla..... i poszla - tylko zamiast niej przyszedl zaraz jakis typek i poprosil tate zeby sobie wyszli na zewnatrz. A ze tatko byl juz deczko podchmielony :wink: oczywiscie sie zgodzil (i zeby nie bylo - moj tata to spokojny i mily czlowiek, powiedzial mi potem ze honor mu nie pozwolil odmowic.. do tego jest niezly i byl pewny ze jednemu da spokojnie rade 8) ) I jak tylko wyszli podlacialo kilku panow w blyszczacych strojach i zaserwowali tacie zabawe w kopanego (on lezal a oni go sobie kopali) i jak sie domyslacie - przegral Potem musial to sobie odlezec biedaczyna :roll: A najgorsze jest jeszcze to ze jego kumpel doskonale widzial co sie dzieje i nic nie zrobil A wiec : umiesz liczyc - licz na siebie...
Napisano Ponad rok temu
A wiec : umiesz liczyc - licz na siebie...
Stefan Banach [matematyk] - patron mojej szkoły
Napisano Ponad rok temu
1) na wzgórzu w Gdyni, późna pora, powrót z treningu, 5-6 kolesi podchodzi do mnie i dwoch kumpli ze standardowym "masz 20 groszy" mówię, że nie, widać zorganizowana akcja, bo szybko nas otaczają odcinając drogę do wyjścia z tunelu, jeszcze jeden koleś stanął na czatach przy drugim wyjściu... szefo (ten z 4 bluzami na sobie) sugeruje mi, że sam sprawdzi, wystartował z rączkami do moich kieszeni, odepchnąłem, a koleś który stał za mną pchnął mnie do przodu na szefa.. w tym momencie uwiesili się na mnie wszyscy, odruchowo stanąłem szerzej i stabilniej, łokciami zasłoniłem głowę i pochyliłem się, czekając na młócki... no i tu wielki LOL bo kolesie dosłownie "próbowali" okładać mnie kolanami, po prostu leciutko przykladajac mi kolana do tulowia, wszyscy. Wyszarpnąłem się obrotem, wszyscy stoją za mną, jeden jedyny został z przodu. i tu zwrocic musze uwage, podskoczylem z takim weselniakiem, cala mase wladowalem kolesiowi na twarz, odbil sie glowa od sciany ktora za nim stala. NIGDY nie widzialem u nikogo takiego wyrazu twarzy. coś pomiedzy "co ja tu robie?" "przeciez mowili, ze nic sie nie stanie" "w gruncie rzeczy nie jestm zlym chlopakiem". Nie uwierzycie, ale spojrzenie tego kolesia do dzis wywoluje u mnie moralniaka. Koles przeprowadzil krotki dialog z grawitacją, out of order, uciekając usłyszałem tylko "OOO KUR.......A!!! ŁAPAĆ GO!", sprzedalem na brzuch martelo kolesiowi ktory stal na czatach i ruchem jednostajnie przyspieszonym ucieklem z 200-300 metrow, do domu mojego kumpla. Matkę jego wziąłem, psa, latarkę, żeby ich szukac, ale co sie okazalo, ze kumpel juz siedzial u mnie w domu i mobilizowal moja matke do szukania mnie, hehe. Ogolem wygralismy bez szkod (kumple po prostu spokojnie odeszli, gdy zauwazyli, ze uciekam, tamci sie nimi juz nie interesowali)
2) Impreza w Gdansku u Agniechy z forum Ogladamy TV w IrishPubie, nagle jakiś podchmiel podchodzi i pyta, czy mam jakiś problem z jego kumplem, ja na to "TV oglądam, ja Cie znam wogole?". Puscil mi takiego prostego co mi po lewej stronie szczeki splynal, zero wrazenia, jego pewnie to tez zdziwilo, ze nie trafil. Powoli i ostroznie wstalem (ciasna ławka i chybotliwe kufle ), wyprostowałem się, spojrzałem na wciąż zdziwionego kolesia i takie szybkie dwa prawe proste... Za tym od razu wejscie w kolesia, za szmate chwyt, probowalem dosiadu, ale juz kolesia trzymala ochrona i mnie z tylu powstrzymywali... chcialem dalej okladac, bo w sumie luzno mnie trzymali ale sie skumalem, ze juz po pierwszych dwoch byl out of order i dyndal mi na szmacie za ktora go trzymalem... No burak ze mnie, nieprzytomnych biję... A jeszcze wchodzac do lokalu kierowniczce obiecywalem ze spokojny jestem i piwko chce wypic z okazji urodzin (nie mam 21 lat )
A reszta... hmm.... mam opór do walki.... zawsze wychodziłem z podobnych sytuacji z dobrą gadką, zwykle jeszcze nawet podajemy sobie na zgodę rękę, że "wporzo jesteście, nie ma problemu", tyle. Raz mnie skroili z discmana (pierwszy raz ktos do mnie celowal z pistoletu, w takich sytuacjach nikt by nie sprawdzal, czy plastik, czy prawdziwy), ale po gadce discmana oddali, plytke od capo wzieli, bo sie spodobala, rozeszlismy sie, a oni... pogonili jakiegos gnojka, ktory wlasnie przez komorke rozmawial... heh...
mieszane mam uczucia po takich przezyciach, generalnie radzę kulturę, ale jak mus to mus...
Napisano Ponad rok temu
Ten topic jest co chwile odgrzewany....i bardzo dobrzeo kuuufa, sorry za odgrzewanie kotleta...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 4
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
z czym bezpiecznie po miescie
- Ponad rok temu
-
noz vs noz
- Ponad rok temu
-
Wchodź jeśli zostałeś brutalnie pobity
- Ponad rok temu
-
Czy taj box dobry na poczatek?
- Ponad rok temu
-
Ciepła, gruba odzież a walka na ulicy.
- Ponad rok temu
-
super wizjer
- Ponad rok temu
-
broń palna-dostep do broni palnej
- Ponad rok temu
-
Kryminalne Gry na TVN
- Ponad rok temu
-
Bójki
Guest_budo_Jaro9999_* - Ponad rok temu
-
uliczny boks
- Ponad rok temu