1) 2 lata judo, rok aikido - ale bez przykładania się do treningu mięśni brzucha i grzbietu

2) dyskopatia na 2 poziomach;
3) konieczność ćwiczeń fiz. tak czy owak. Alternatywa: albo rozładowanie stresów, ogólna sprawność i dobry tzw. gorset mięśniowy, albo gorset sznurowany i wiadra prochów przeciwbólowych;
4) ponieważ na codzień funkcjonuję całkowicie normalnie, myślę o tym, żeby nie tracić czasu tylko na jakieś puste ruchy i przy okazji nauczyć się jakiejś pożytecznej MA (ulica, ogólna sprawność i koordynacja, jakiś niewielki bajerek pod ladies :wink: też, czemu nie);
Dylemat: głupio prosić trenera o specjalne uprzywilejowanie ("rzucać to ewentualnie ja, ale nie mnie"). Głupio wobec partnera.
Pytanie do trenerów: co Wy na to? Zdarzyła wam się już kiedyś taka sytuacja? Co zdecydowaliście?
Poważnie myślę albo o BJJ (uzupełnionym o boks - tak "na pół etatu"), albo o Krav Maga.