Coś Panowie wydaje mi się, że od uderzeń pamięć szwankuje.

Dobrze, że MRad trochę przypomniał o co poszło. Przecież nie o papiery instruktora rekreacji cała ta sprawa się rozpętała.
Choć temat rzucony został w sposób niefortunny i mogący niesłłusznie kogoś urazić to jest w nim dobre pytanie, które powinno brzmieć chyba tak:
Jakie są kwalifikacje insruktorów, nowych w Polsce szkół, w tej właśnie szkole, a nie w tym co robili wcześniej? I nie jest to wcale złe pytanie. Jeżeli pojawia się w Polsce styl jeszcze nie znany, to nie ma nic dziwnego, że ktoś bardziej wnikliwy niż przysłowiowe pędzące owce, jest zainteresowany czy to czego się zacznie uczyć będzie sumą doświadczeń życiowych instruktora ozdobiona kilkoma technikami tego stylu, czy też będzie to od A do Z nauka tego systemu?
Żeby było jasne, że mam podstawy o tym mówić to dodam, że sam promuje w Polsce Ryu-te i spotykam się z tymi problemami często. Sam miałem jakieś doświadczenie przed Ryu-te, a od ponad 4 lat zajmuję sie tylko Ryu-te (łączne 13 lat - wiem, że niewiele), to jest obecnie stopień 1 Dan - co odpowiada umiejętnościom w tym systemie, na ten stopień, a nie jest zadnym "popychaniem sprawy". Daje to podstawy do twierdzenia, że moja wiedza w tym systemie nie jest jeszcze kompletna, ale wszystko jest jasne.
I tu podam przykład, z którym się zetknąłem i chyba jest dowodem na to że postawiona kwestia jest istotna. Skontaktował się ze mną gościu zajmujący się Karate Shotokan i mający szkołę. Chodziło o prowadzenie Ryu-te w tym ośrodku. Po treningu wszystko pasowało, podobało się - generalnie WCHODZIMY. Pytanie - jakie są zasady? (m.in. co do stopni itp) Zasady są proste - kolejne egzaminy na stopnie uczniowskie po opanowaniu wymagań na nie - a jak inaczej? Na początku, że O.K. (gosciu mial 3 Dan w Karate), nawet pierwszy egzamin się odbył po jakimś czasie. Ale coś nie grało. Po jakimś czasie wyszło, że chyba jednak zrezygnują. Mówi się trudno. Rozmowy miały miejsce 1,5 roku temu. W jednym z ostatnich Samurajów czytam listę instruktorów Kalaki i proszę bardzo jest mój znajomy karateka ze stopniem 2 Dan Kalaki...
Różnice między tymi dwoma szkołami są chyba jasne. Czyli nie ma sytuacji, że jakaś obszerna część materiału się pokrywa (jak np. między Shotokanem, a Shorin Ryu) i można taki stopień szybciej nadać. I teraz mamy do czynienia z takim instruktorem Kalaki ze stopniem 2 Dan, czyli już coś o nim mówiącym, i co? Jego doświadczenie jako instruktora i wiedza na temat pierwszej pomocy może być zupełnie O.K. Ale czy on jest na prawdę tym za kogo się podaje w Kalaki?
To chyba jest istotą tematu który wałkujemy. W Ryu-te niestety nie nadajemy stopni zbyt szybko i już kilka osób z tego powodu zrezygnowało ze współpracy. Ale widać, że znajdują oni swoje miejsce na polskim rynku S.W. i oszukują innych. Oczywiście to się wiąże z błyskawicznością rozwoju danej organizacji, ale jak dla mnie w takim podejściu do sprawy jest coś nie tak.
Trochę inna sytuacja jest w systemach MMA, gdzie nową jakość tworzy składowa kilku rzeczy, które ktoś mógł ćwiczyć wcześniej osobno. Wówczas zmiana na nowy system jest w miarę płynna i stanowi kontynuację wiedzy, ale nie z Shotokanu na Kalaki.
To właśnie powoduje, że na osobach promujących system leży poprostu duży obwiązek jak najczęstszych wizyt w swoich ośrodkach i maksymalnej pomocy w poznawaniu materiału. Robieniu jak najczestszych stażów i przybliżaniu swoich instruktorów do ram tego co mają reprezentować. Napewno taki rozwój jest cenniejszy niż napierniczyć Danów w dwa lata i mieć 300 ośrodków. Ale to takie moje zdanie.
Pozdrawiam
Ludwik Orthwein