Re: ...nie robiąc krzywdy.
>To czy komus rozwale dzwignią staw czy nie zależy teoretycznie od >sytuacji i mojej dobrej woli.
jezeli juz uda Ci sie zalozyc do tej dzwigni uchwyt (o tym na ile jest realne zeby sie to udalo nie dyskutujemy) to w sytuacji realnej to czy mu zlamiesz reke czy nie zalezy glownie od jego reakcji. Jesli Ci sie nie ugnie - a nieszkolony uke rzadko ugina sie prawidlowo :-) - bedziesz mial do wyboru albo go puscic albo mu te reke zlamac. Poniewaz technika jest ekstremalnie trudna bedziesz wiedzial, ze drugi raz Ci sie nie uda, wiec prawdopodobnie te reke zlamiesz. Albo puscisz i dostaniesz baty.
Dzizas to jest gdybanie, sam pisales o ruchu, ze pokazujesz kierunek itd. Dlaczego sadzisz ze taki element w aiki nie wystepuje. Pozatym aikito to nie tylko dzwignie. Poztym dyskusja nie doytczy realnosci aikido bo to poruszany juz wielokrotnie ątek, a tylko eteycznego podejścia - ideą aikido jest nie robić krzywdy. Z reala udawalo mi sie nie jeden raz.
Dla przykładu mój ojciec który lubił sobie wypić. Gdy wracał i się awanturował było dość łatwo go skontrolować. A teraz powiedz mi jak sie zachowac wg. megaskutecznego treningu samoobrony kobiet. Kopnąć go w jajka? Stary - za takie coś ojciec wywaliłby mnie z chałupy. (A w czasach gdy sie uczyłem i byłem od niego zależny, nie byłoby to mi na rękę)
>Kumite w zawodach sportowych moze to i fajna metoda treningowa, ale >otrzaskanie niewielkie.
gigantyczne, a poza tym jedyne mozliwe oprocz sparingow treningowych
> Bestresowa kolezenska wymiana ciosów, ma przygotowac ciebie do >realnej samoobrony - nie sądzę.
a masz jakies doswiadczenie w takiej wymianie ciosow?
Fakt niewielkie, mialem przyjemnosc równolegle cwiczyc karate kyokushin przez 1.5 roku, a takze pol roku okinawa goju-ryu. Zanim przyszedlem do aikido cwiczylem tez judo
> JA bym nawet dostrzegl tu pewne
>patologie, np ze wzgledu na sportowe przepisy bardzo zmienia sie >charakter walki, popatrz np. na sparing karate kyokushin. Trzymają >garde nisko, nie chronią głowy, bo na zawodach nie wolno w nią udeżać >(no moze poza kopnieciami okrężnymi).
zawsze kiedy cwiczysz walke musza byc jakies ograniczenia. Ale zapewniam Cie, ze powtarzanie ustalonych z gory ruchow nie jest zadna alternatywa. Czy ataki na treningach aikido sa bardziej realne? Przeciez to w ogole nie sa zadne ataki. Bez urazy, bo nie jest moim celem nikogo obrazac, ale takie sa po prostu fakty. Atak ktory wykonuje sie na treningu aikido i przed ktorym sie bronisz ja na ulicy bym po prostu zignorowal. Stary, przejdz sie na trening kyokushin, stan do walki z jakims niebieskim czy brazowym pasem i zaproponuj, ze Ty bedziesz go atakowal w dowolny sposob a on Cie tylko czysto sportowo. Daje Ci piec sekund do nokautu :-) Walczyles kiedy w zyciu w wolnej walce z judoka, z zapasnikiem, z ekspertem kyokushin albo boksu? Gdybys walczyl nie pisalbys takich rzeczy.
Jak widac walczylem, z brazowym pasem równiez. Osoby o identycznym stazu treningowym (żólte pasy) nie stanowily dla mnie wiekszego problemu, do tego stopnia ze podczas normalnych kumite moglem experymentowac z wydziwianymi gardami a nawet pozycjami. Walczylem z brązowym pasem również jednak w tym wypadku ciężko było już po obu stronach. Co ciekawe bardzo lubil ze mną walczyć poniewaz przentowałem zupełnie inną technikę. Bardzo szybko oduczono mnie przechwytów (ze wzgledu na przepisy w zawodach), które wychodziły mi o dziwo bardzo często. Warto w tym miejscu wspomnieć trzeba, ze nie przyszedłem na ich sekcje cokolwiek udowadniać a tylko poszerzyć swoją wiedzę o atakach. Tak aby mogły stać się bardziej rzetelne. Jak sie potem okazało moje ataki nie były wcale takie złe. Do dziś pamiętam trening z jednym z jednym z żółtych pasów. Gdy uczyliśmy się ataku sho-men-uchi, i bloku age-uke. Sory mimo tego ze koles byl jednym z lepszych ludzi na sekcji, wymiękł w połowie ćwiczenia. Co tam - wtedy dużo cwiczyłem boken, więc ten atak być może był deko za mocny. Jak się później dowiedziałem na treningu Goju-ryu, poprostu trzeba jeszcze cwiczyć utwardzanie

))
Kiedyś jadąc w pociagu, z ludzmi z tej sekcji podjeliśmy dyskusje o teorii ataku, byli w szoku ze mozna tak wiele o tym powiedziec, i zwracac uwage na nieznane im dotychczas szczegóły. Co tam - to nie dyskusja o wyższości Świąt. Panie Pawle nie jestem zadnym tam expertem, ale problemy które pan omawił odnosnie ataku w aikido, dotyczą szczególnie początkujących osób. Kiedy trzeba poznać podstawy i nauczyć się odpowiednich reakcji. Problemem ludzi bardziej zaawansowanych jest to by ćwiczyć to tak by działało. Poprzez precyzje, a nie do uciekania się do uproszczeń. Buduje się też wiedza co do bardziej 'barbarzyńskich' metod wykonywania wielu technik. Gdzie nieraż stosuje się udeżenia np. łokciem, czy kolanem.
Oczywiście nie mówie tu o tym że aikido jest super, hiper metodą samoobrany, ale męczy mnie to ze próbuje Pan ją odrzeć z jakiej kolweik użyteczności w tej materii. Co do walk z zapaśnikami judokami... sam cwiczyłem judo tylko przez rok, i wiem ze dla wieloletniego experta prawdopodobnie bede zabawką w jego rękach. Ale prosze z ręką na sercu powiedzieć że wobec własnego doświdczenbia jesteś absolutnie pewien że w kazdej sytuacji wyjdziesz obronną ręką? Z mistrzem judo, czy zapasów, czy jakiegokolwiek innego systemu.
Tak BTW. Co do tych powtórzeń róchów to też nie dokońca. Jest wiele form ćwiczenia które pozwalają na pewną dowolność technik czy ataków.
Ale pamiętaj że te techniki mają nam zapaść w świadomość, jak miesznie cherbaty łyżeczką. Nie da sie tego obejśc, tylko wieloletnie i systematyczne powtażanie technik daje możliwośc opanowania tych ruchó do perfekcji.
Jesli komuś jednak ktoś ma potrzebe zrobić siebie w dwa tygodnie killera to polecam inne systemy.
Jednak jak ktoś sie uprze (like me) na aikido, a potrzebuje również bardziej utylitarnych zastosowan, nic nie stoi uzupełnić sobie swój 'warsztat' o wiedze o technikach z innych systemów. Jeden z moich ulubinych nauczycieli jest posiadaczem 2 dana aikido, a zarazem 1 dana w karate tradycyjnym. Według mnie zarówno aikido jaki i karate w jego wykonaniu jest niesamowite. I proszę powiedzięc ze w tym wypadku jego atak jes zalosny. Przytoczyłem ten przypadek zeby wykazac, ze w treningu aikido (jak i innych systemów) nie chodzi o to zeby udezeniem kogos zniszczyc. A raczej zeby zarysować atakiem pewien ruch i pewną sytuację. Która daje nam możliwość poznania techniki. Nie jest to techika robienia na drutach, tylko postepowania z atakiem. Oczywiscie tak jak w karate podlego on tez pewnym ograniczeniom, wiec dlaczego nasz atak jest niby dziadowski, a karateków nie?
Nie zabieram walorów edukacyjnych walkom kumite, zwróć uwage ze trzeba miec do nich odpowiednie podejscie, bo 70% procent cwiczących robi to dla zabawy a nie otrzaskania. Podobnie jest na aikido, ale sa jednostki które podchodzą do tego poważnie, z którymi gdy ćwiczysz widzisz śmierć w oczach

)
Tak btw. pokaż walki kumite z kyokushinu komus z kick-boxingu i powiedz ze to ma na celu otrzaskanie do realnej walki. To parsknie Ci smiechem w twarz