Jak tak sobie myślę na zimno, to rozważałbym następujce warianty:
1) U-C-I-E-K-A-Ć
2) kasować gości, ale ZANIM któremuś z nich przyjdzie do głowy wyciągnąć sprzęt na wierzch.
3) jak już wyciągną ten sprzęt, to starać się wydumać, czy zamierzają kogoś dziabnąć kosą, a kasa na butelkę jest jedynie pretekstem, czy też może na odwrót - i chłopaki potrzebują kasy, a kosa to dodatkowy argument, którego raczej nie zamierzają używać. Wtedy w przypadku
a) no rzeczywiście nie ma kurna wyjścia. Trzeba walczyć, i mieć nadzieję że wyjdzie się z życiem


Oczywiście (pomijając 3b, co miałem okazję przetrenować - i żyję) to raczej chłodna teoria pisana z wygodnego krzesła w biurze, a jak by było gdyby zaczęła "grać" adrenalina, to nie mam pojęcia

Pozdrawiam