Cześć, cześć.
Dość niedawno postanowiłem wziąć się za siebie. Od ponad tygodnia ograniczam spożyte kalorie do mniej więcej 2200 dziennie (waga 66kg przy wzroście 167 cm i wieku 16 lat), zacząłem ćwiczyć 3/4 razy w tygodniu. Głównie bieganie, rozciąganie i specyficzny trening z masą własnego ciała + dwa dni temu doszedł też trening zwany tabata cardio, około 3 razy na tydzień go zamierzam robić.
Średnio spożywam około 110 gramów tłuszczu, 135 gramów węglowodanów oraz 110 gramów białka (jakieś tam mięśnie mam, nie chce ich spalić, a wręcz przeciwnie, chce przytyć, ale to w późniejszym terminie, stąd tyle białka), nie zażywam żadnych suplementów.
I tu rodzi się moje pytanie. Jakie polecacie ćwiczenia, które spaliłyby jak najwięcej kalorii, niezależnie, czy w czasie ćwiczenia, czy rozłożone na cały dzień. Problem w tym, że moja kondycja jest niezadowalająca. Po przebiegnięciu około 3 kilometrów zaczynam wysiadać. Ku mojemu zdziwieniu, jestem w stanie zrobić całą tabatę z aplikacji "Caynax Home Workouts" na androida, jednak ze zwiększonym czasem przerwy między ćwiczeniami (do około 15/20 sekund).
Nie zależy mi na jakimś ultra szybkim schudnięciu. Około 2 kg na miesiąc będzie dla mnie w pełni zadowalające.
Moim głównym celem jest spalenie tkanki tłuszczowej z obecnych około 20% do 10/12%, przy znikomym "zrzuceniu" mięśni, a nawet chciałbym zwiększyć ich objętość.
Później w planach mam masówkę, przy której chciałbym się trzymać granicy około 12% tłuszczu.