Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika budo_apas

Odnotowano 84 pozycji dodanych przez budo_apas (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: Rok temu )


Według typu zawartości

Filtruj


Sortuj według                Sortuj  

#1109560 Aikido jako nakładka?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Shabu, ale my tu wszyscy długodystansowcy!!!!! :)



#1109565 Aikido jako nakładka?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

NIe czuję się urażony, ja umiem... Widać nie jestem ekskluzywny, zresztą żona (judoczka!) mówi mi to już od paru lat... :wink:



#1109573 Aikido jako nakładka?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Bo zgodzisz się chyba, że z nim współpracowałeś.
Myśle, że Shabu chodzi o takie Aikido gdzie uke nie wpółpracuje w ogóle i nie atakuje w umówiony sposób. O perfekcyjne Aikido. Nie o poprawnie wykonaną technike w ramach ćwiczeń.

Wiem, o co chodziło Shabu... A ty zgodzisz się chyba, że nie masz żadnych podstaw by sądzić, że współpracowałem?!
Cały problem w dyskusji z Tobą Bogumile polega na tym, że - mając wielokrotnie wiele racji w tym, co piszesz - nadmiernie uogulniasz. Aikido jest szalenie popularne i odsetek osób, które przychodzą do dojo by miło spędzić czas nie męcząc się nadmiernie jest spory. Bywam obecnie w dojo, gdzie zasadą jest współpraca uke z tori w każdym wymiarze wykonywanej techniki, czego nie robię, więc bywam często karcony przez prowadzacego, posiadacza IV dana, który napomina mnie, że to co robie to nie jest aikido, bo brak harmonii. Propagowana przez owego sensei idea treningu jest dość powszechna na świecie, co nie znaczy, że tak ćwiczą wszyscy aikidoka. Przyjmij to wreszcie do wiadomości to będzie nam się łatwiej wymieniało poglądy...
A żeby osiągnąć perfekcyjne aikido trzeba najpierw latami poprawnie wykonywać technikę w ramach ćwiczeń, inaczej się nie da. Zresztą, jak sam piszesz - dążysz do perfekcji ćwicząc ciało i ducha... No to ja do cholery robię dokładnie to samo, choć ostatnio niestety już nie tak intensywnie jak kiedyś :cry:



#1109764 Aikido jako nakładka?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Nie wpółpracował bys gdybs rzucił się z pięścimi na kolege kopał szarpał gryzł skakał mu po głowie aż by się przestał ruszać - tak jak ja bym atakował nie współpracując.
Gdyba zaś twój kolega w odpwiedzi na taki właśnie mój atak nawet pomimo tego iż dostał by dwa razy w zęby, wykonął np Ikyo i obezwładnił mnie zakładając dźwignie i kładąc w bólu poskręcanego na glebie. To wówczas zgodzisz się, że zarówno dla mnie jak i dla każdego kto by to widział było by to perfekcyjne nie budzące żadnych wątpliości piękne Aikido.
Mnie udałao się takie Ikyo zrobić na mniej doświadczonym ale jednak przez co mam głód ciągłego "śledztwa" jak do tego doszło i jak to powtórzyć.


Rozumiem Boguś, że ty tak właśnie ćwiczysz, skoro na okrągło krytykujesz wszystkich na tym Forum (poza Szczepanem, bo to niebezpieczne, jemu za to kadzisz, bo to bezpieczne, choć - o ile wiem - przeszedł on taką samą drogę praktyki aikido jak większość tu piszących, choć niewątpliwie zaszedł dalej niż choćby ja, a stać Go jeszcze na wiele! To tak na marginesie :) ).
W związku z tym nasuwa mi się kilka pytań, które podaję wraz z uzasadnieniem:

1. Czy ty masz jeszcze zęby, choćby jednego? Bo skoro dobrze wykonanan technika to taka, która wychodzi po przynajmniej dwukrotnym zaliczeniu piąchopiryny...? :roll:

2. Ilu uke zabiłeś w życiu? Zgłaszasz każdy zgon, czy ukrywasz zwłoki? Jak radzisz sobie z policją, przecież chyba stale kontrolują takie zbiorowisko zimnych morderców, jak twoje dojo?

3. Ile płacisz swoim nauczycielom i bardziej doświadczonym kolegom, by nie zabili ciebie, skoro wciąż piszesz? Kasa, czy w naturze (znaczy wędliny jakieś dobre, koniaczek :) ), a może zwyczajnie nie przykładasz się do treningu z obawy o życie?

4. Czy poza tobą, ktoś jeszcze podąża tą samą scieżką budo? No bo analiza założeń metodycznych kaze przypuszczać, że jednorazowo może nią podążać tylko jeden, aktalnie żywy adept... Chyba, że jesteście Fantastic Four, no to jest was czterech, albo Czterej pancerni - to wtedy pięciu z psem. A z Rudym to nawet sześciu? :)

5. Zdradź nam wreszcie imiona swych Mistrzów. Jak chłopaki tak szkolą, to sami są nadludźmi. Pośle sie jednego z drugim w zapalne punkty świata i już po Kimie, Talibach czy innym Ben Ladenie. I będzie tanio - bez broni i na jedzeniu się zaoszczędzi :) Zależy mi szczególnie na tej informacji, bo mój Przyjaciel jedzie właśnie do Afganistanu i boję się o człowieka zwyczajnie, bośmy niejedno na macie razem przeżyli...

Baaaardzo chciałbym zobaczyć wasz trening, jak przez dwie godziny dziennie skaczecie sobie po głowach, gryziecie się i okładacie pięściami aż do utraty przytomności... Chciałbym zobaczyć wasze nieudawane ataki, te sparringi, gdy nie wyznacza się pola walki, z którego można bezpiecznie uciec, wyciąga zza poły gi ukryty nóż (bez noża jest udawanie a nie atak, prawdaż?) gdy durnemu partnerowi wydaje się, że ma przewagę...

A może... Macie jakiś ceremoniał, rozgrzewkę, ćwiczenie technik w parach i sparringi według zasad egzekwowanych przez prowadzacego? Może należysz do zwykłego klubu, jakich na świecie nieprzeliczone tysiące i trenujesz tak, jak miliony ludzi? Może po treningach biegasz i chodzisz na siłownie, na basen, by poprawić wydolność, jak wielu na tym Forum. A potem wracasz do domu i prężysz się przed monitorem, bo boli cię, żeś w aikido nie dał rady, zanim poza kihonem zaczęliście robić też aplikacje... Widzisz, jedni nie wytrzymują treningu fizycznie, inni intelektalnie :twisted:

Zatem - jeśli zasadą waszej praktyki jest REALNY, PRAWDZIWY atak umożliwiający REALNĄ, PRAWDZIWĄ obronę według zasad, których brak zarzucasz praktyce aikido, to chylę czoła i czekam z niepokojem na nekrolog, nieunikniony w tej sytuacji niestety... :cry:
Jeśli jednak jest inaczej i ćwiczysz według metodyki doskonale znanej wielu forumowiczom, również z wieloletniej praktyki - miej odwagę przyznać się i daj sobie na luz, bo... Szkoda czasu...

PS. DO Moda - moją intencją nie było obrażanie Bogumiła ani kogokolwiek. Uwaga o zdolnościach intelektualnych nie tyczy się domniemanej ułomności, tylko jakże naturalnych różnic w zdolnościach intelektualnych poszczególnych jednostek. Zatem, tradycyjnie, proszę nie banować, ostrzegać, mordować, bo uznam to za przejaw cenzury i niezrozumienia zasad swobodnej dyskusji... Amen :wink:



#1109568 Aikido jako nakładka?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

No nie zupełnie kolego APAS. Dzwignie na łokieć to podstawowe dźwignie w judo. Chodzi raczej o dźwignie na nadgarstek, które są w judo zakazane. Ale myśle, że się przejęzyczyłeś po prostu.

Może się przejezyczyłem, oststni raz ćwiczyłem judo eony temu... Ale wydaje mi się, że w walce sportowej (a o niej pisałem) dopuszczalne są tylko dźwignie na staw barkowy... Mogę jednak cos kiełbasić, bo stary już jestem... :wink:

Już na marginesie, czy jesteś świadomy tego w jaki to sposób Kanetsuka sensei powodował, że 'Zwyczajnie traciłeś kontakt z grawitacją i zjednaczałeś się z matą...'?

Wydaje mi się, że jestem świadomy... I na tym poprzestańmy, o tym się nie da pisać, to trzeba praktykować...



#1110504 Hiroshi Isoyama w Suchym Lesie...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Wodzu, zdjęcie nr 3, to z "polem śpiworów"... RE-WE-LA-CJA! Toż to reportażówka na nagrodę, mówię Ci to jako Homo photographicus... Mniodzio, marnujesz się w firmie, w której obecnie pracujesz :) :wink:

PS. Jakby tak lekko zagęścić kadr, co by ta samotna, wybudzona istota na środku była nieco bardziej dominująca... Ale fotka i tak opowiada całą historię... Wprawiłeś mnie w dobry humor, mam nadzieję, że jakiejś relacji takoż się doczekam(y) :?:



#1110688 Hiroshi Isoyama w Suchym Lesie...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Ja osobiście po zeszło rocznym stażu z Isoyama Sensei do tej pory jeszcze nie doszedłem do siebie. Dla tego też staram się nie jeździć za często na seminaria( zwłaszcza z uznanymi shichanami,) bo bym se musiał potem w dupie esperal zaszyć. 8


No, Bogumił, to WIELE wyjaśnia... Jakbyś mniej pił to może byś więcej rozumiał :) :D :)
A piłeś jeszcze na jakichkolwiek innych stażach, czy tylko z Isoyama sensei? To gwoli ustalenia Twego al... znczy aikidockiego stażu, kluczowego dla zrozumienia Twojego zacietrzewienia... :wink:

A na poważnie (bo powyższe to żart, oczywiście) - Yoshi ma rację całkowicie. Pamiętam pewien staż przed laty około 100 km od mojego domu. Pojechałem w sobotę by wrócić na noc do pracy (zamykaliśmy dodatek w redakcji) i pognac na staż znowu w niedzielę rano. W sobotę ostro ćwiczyłem z kolegą, którego wypatrzyłem w niedzielę po wejściu na matę (lekko się spóźniłem :oops: ). Nie miał partnera, więc podbiegłwm, ukłoniłem się i... zrobiłem ikkyo ("zadane" przez prowadzącego). Chłopina padła jak nieżywa i już się nie podniosła. Skończył pić godzinę wcześniej... Żenada.

Jeśli organizatorzy potrafią obstawić i 12 wejść, by zebrać kasę, czemu nie zabezpieczą kilku pozostawionych na noc, by zaprute w trzy dupy indywidua nie wchodziły na matę na godzinę przed kolejnym keiko? I gdzie są instruktorzy z klubów, gdy ich "podopieczni" zaprawiają się na macie podczas noclegu?! Że co, że nic nie mogą zrobić, zawiesić w treningach? A jak na czas kasy za dany miesiąc jeden z drugim nie zapłaci, to mogą?!



#1111714 Ile technik obejmuje aikido?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Nazewnictwo technik ma znaczenie jedynie w procesie edukacji, nauki danej sw. Nazewnictwo pozwala usystematyzować elementy, które są nauczane.
Jeśli jakiś obszczymurek chce mnie chwycić za szmaty, a ja zrobię pół kroku do tyłu skos, okręcę się na lewej stopie na zewnątrz jednocześnie pchając delikatnie łokieć jego prawej ręki do wewnątrz (od siebie), to uzyskam zamierzony efekt - gościu "chwyci powietrze" zamiast mnie. Zastosuję tym samym zasadę aikido, technikę aikido, ale nie jakąś konkretną, nazwaną.
Nie można stwierdzić, ile w aikido jest technik. Istnieje pewna grupa ruchów, które nazwano, by ich uczyć. Obrazują one najlepiej - dla początkujących - wspomnianą zasadę aiki. Wraz z progresem pojawia się indywidualna interpretacja ruchu, pojawiają się nowe "techniki".
Weźmy za przykład kote gaeshi. Jeśli silny facet wyciągnie przed siebie rękę na wysokości barku, to ja się mogę na nim powiesić próbując ukręcić jego nadgarstek, ale to nic nie da. Kote zadziała, jeśli ręka uke zostanie ściągnięta do centrum tori, odpowiednio uchwycona a następnie nadgarstek zostanie wykręcony, ale nie dłońmi tori, tylko poprzez ruch jego bioder, "manifestowany" jedynie przez dłonie... To jest zasada - praca centrum i bioder, a wszystko w ruchu, bo statycznie nie zadziała. Tego uczy technika nazywana kote gaeshi, ale wykorzystanie tak zdobytych nawyków ruchowych jest możliwe (i wskazane :D ) w całym systemie aikido.
To trochę jak z tańcem :) Istnieją podstawowe kroki rumby, które nazwano i ponumerowano, by każdy mógł je opanować. Ale opanowanie kroków jest tylko wstępem do wirtuozerii tańca :wink:



#1136280 Czy O'sensei to ćwiczył?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Kto tego nie doswiadczyl, nie moze pojac jak silny byl Dziadek.


Podobno był nawet silniejszy od Pudzianowskiego, kiedyś własnoręcznie wyrwał gołymi rękoma cały las z korzeniami i ściółką...


wyrwal bez wyrywania


Bo las Go zaatakował... To gdzieś u Kurosawy było... Albo u Szekspira?!

To Shawnee: Ależ Ty Wodzu już jesteś mistrzem! Sam napisałeś: zero konfrontacji... Czyli wygrałeś wszystkie walki zanim się odbyły! :)



#1112206 Niby te same ikkyo a jednak inne...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

KOlega Apas twierdzi wszem i wobec, ze wszyscy robia takie same ikkyo albo iriminage. 8O :? 8O 8O

A kolega Szczepan potwierdza w osobnym topiku, że nie czyta dokładnie, co inni piszą... Ale ok, podejmę zabawę :) Chodzi Ci o to moje zdanie:

Atak na uke nie ma nic wsólnego ze sposobem wykonania ikkyo

czepiłeś się stwierdzenia "sposób wykonania ikkyo", choć ja dlalej jasno pisze, o co mi chodzi:

nieważne, czy będę czekał aż uke łaskawie złapie mnie za łapkę czy też sprowokuję odowiednią akcję wchodząc w niego i akując twarz, by broniąc się zrobił katate tori... Jak już jest kontakt, to ikkyo jest jedno, jeśli założę inną dźwignię, to nie będzie ikkyo tylko inna dźwignia :wink:


Dla Ciebie "sposób wykonania ikkyo" to cała forma, towarzysząca dźwigni. I tu zgoda - jest ona diametralnie różna u poszczególnych Mistrzów, ba, każdy w miarę zaawansowany aikidoka, świadomie praktykujący aiki robi to inaczej niż inni, bo jest słabszy, silniejszy, wyższy, niższy itepe.
Ja pod tym terminem rozumiem jednak coś innego: zasadę techniki. Ikkyo to określona dźwignia, działająca na określony staw(y) w określonej interakcji między uke a tori. I nie ważne, czy będzie robiona "dźwigniowo", "timingowo" czy "brumburowato" - zawsze jest taki moment iterakcji uke - tori gdy działa owa określona dźwignia na określony staw. Czasem ten moment jest kulminacją techniki - szkoła "dźwigniwa", czasem zaś ledwie zauwazalnym oddziaływaniem w ruchu, które powoduje jednak wychylenie uke w kierunku, w którym "działa" ikkyo...
A może się mylę? Może ikkyo w szkole timingowej to tylko taki żart, a rzuca "timing"? I kote gaeshi i kiri otoshi i koshi nage też rzuca "timing"? Tylko czemu w tym przekazie nadal uczy się ikkyo, nikyo, sankyo, kote gaeshi i irimi nage, zamiast uprościć system i uczyć timingu? I czemu w szkole technicznej, "dźwigniowej" mimo wszystko uczy się, że dźwignia działa, jeśli zostanie założona we właściwym "timingu"?

Az nie moge uwierzyc w to co napisales: Atak na uke nie ma nic wsólnego ze sposobem wykonania ikkyo :twisted:

Ma wiele wspólnego z "metodologią" doprowadzenia do ikkyo, sposobem kontroli uke po zadziałaniu dźwigni czy wykończeniem całej akcji... Na zasadę ikkyo wpływu nie ma...

Z pewnoscia jestes w stanie wykonac ikkyo nawet bez udzialu uke, nieprawdaz?


A co w tym dziwnego? Kanetsuka sensei czasem każe tak ćwiczyć, Shioda sensei robił to często... To dobre ćwiczenie kihonu - ruch bez uke... Czasem się tak bawię :wink:
Za to Ty idziesz ewidentnie o krok dalej:

Potrafisz zrobić ikkyo bez ikkyo :wink: :)

Przeciez cale aikido opiera sie na interakcji. Jesli uke zachowuje sie inaczej za kazdym swoim atakiem, ikkyo bedzie wygladac inaczej za kazdym razem. Tori bedzie musial stosowac calkowicie inny zestaw podstawowych zasad za kazdym razem. To sie nazywa spontaniczne dostosowanie sie do ataku.

A, tu to już nie wiem o co koledze chodzi... Przecież znaczna część mej forumowej "TFUrczości" :wink: poświęcona została właśnie głoszeniu tez tożsamych z powyższym, poszukaj w archiwum. Ja się z tym w całej rozciąłgłości zgadzam!!!!!

(...)shihani wypracowali metody robienia ikkyo ktore W GLOWNEJ MIERZE wykorzystuja rozne elementy. Np Yamaguchi sensei opieral cale swoje aikido na timingu, podobnie jak H.Kobayashi. Za to Saito sensei senior uzywal glownie dzwigni. Mimo ze to co kazdy z nich robil nadal nazywa sie ikkyo czy iriminage, to jednak aktualne wykonanie fizyczne jest CALKOWICIE rozne.


A widzisz... metody robienia ikkyo, różne elementy ikkyo, fizyczne wykonanie ikkyo... Ale to wciąż ikkyo! No chyba, że się nie znam i Kobayashi zakładał ikkyo na kręgosłup a dla Saito ikkyo to był rzut przez wykręcenie nadgarstka :) Odnoszę jednak wrażenie, że dla obu ikkyo to było ikkyo chociaż sposób aplikacji tej techniki dla każdego z nich był specyficzny...

juz nie mowie o sytuacji, kiedy uczniowie tych shihanow nie posiadajac ich umiejetnosci usiluja ich dokladnie kopiowac (uzywac tych samych elementow jako podstawy do techniki ) co powoduje ze techniki oczywiscie nie dzialaja naprawde. Wiec stosuja rozne triki zeby sie wydawalo ze jednak sa na poziomie swojego mistrza. I to co oni robia tez nazywamy ikkyo/iriminage!!!!!


No, to jest najlepsze... To stwierdzenie oczywistości pozwala mi domniemywać, że Twoje techniki działają naprawdę, nie stosujesz tricków i nie kopiujesz, tylko osiągnąłeś satori, co pozwala Ci tak jednoznacznie oceniać innych. Wiesz, mnie daleko do Twego poziomu, mierzonego w danach i pewnie nigdy go nie osiągnę bo zbyt mało życia mi zostało, ale wytrwale podążam małymi kroczkami. I z każdym takim kroczkiem dalszy jestem od oceniania czyjegoś aikido, koncentruję się na krytyce własnego. Ciśnie się na usta jeden wniosek:

no po prostu nie moge uwierzyc..... :?




#1112226 Niby te same ikkyo a jednak inne...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Przyznam Gościu, że lekko nie rozumiem... Piszesz:

Myślę, że na problem trzeba spojrzeć z innej strony. Zostawmy timing i atemi w spokoju, bo wprawdzie sprzyja to zakładaniu dźwigni, ale nie oddaje sedna sprawy.

By zaraz kontynuować:

Z mojego doświadczenia wynika, że aby móc założyć dźwignię na nadgarstek, należy ten nadgarstek 'oddzielić' od 'osłony mięśniowej', czy też prościej, spod kontroli uke. Czyni się to poprzez lekkie szarpnięcie ręki w kierunku ruchu, wykorzystując 'martwy punkt', kiedy ręka traci cel i zatrzymuje się, by się następnie wycofać. Nie należy mylić tego z wytrąceniem uke z równowagi, bo przy prawidłowym ataku (a nie rzucaniem się na linię), to jest nierealne.

Czyli - zostawmy atemi i timingi, bo nieistotne, ale pociągnięcia i wychylenia - już tak...

Na przykład, zakładanie dźwigni na siłę mija się z celem, co wielokrotnie demonstrowałem tym, co byli pewni swego.

To jest oczywistoscią dla każdego, kto praktykuje aikido na poziomie powyżej 5 kyu, I thing... A "pewni swego" w kontekście, w jakim to ująłeś mogą być co najwyżej posiadacze 6 kyu... :roll:

W wielu szkołach dopiero nazwa techniki, składająca się z nazwy ataku i obrony, pozwala na precyzyjne określenie formy ruchu i rzeczywiście, co szkoła, to inna jest jej interpretacja.


Z tego co ja wiem, tak jest w każdej szkole aiki na poziomie kihon.

Nie mniej, sugerowana przez ShabuShabu wolna interpretacja, to znaczy, dostosowująca się do zachowania uke, według mojego rozpoznania, w żadnej ze szkół nie jest zalecana i nauczana.


Sugerował to najpierw Szczepan... I ja się z tym zgadzam. Według mojego rozpoznania, w wielu szkołach jest to zalecane i nauczane na poziomie wykraczającym poza kihon...

Ale dyskusja jest nie o tym. Mówiąc obrazowo - dla Szczepana, gdy postawić obok siebie malucha i porshe, to jedno jest samochodem ale drugie nie. Ja zaś twierdzę, że choć wyglądają, działają i kosztują diametralnie różnie, to oba są zbudowane w oparciu o tę samą zasadę. Na pewnym poziomie maluch i porshe, a nawet ciężarówka - zawierają w sobie tę samą "zasadę samochodu". Reszta to karoseria, osprzęt i moc silnika, wyposażenie dodatkowe i spoilery: dodatki zmieniające formę, ale nie treść.



#1112358 Niby te same ikkyo a jednak inne...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Szczepanie, ależ ja się nadal z Tobą zgadzam! Poczytaj moje posty, używam często sformułowania "ręce manifestujące ruch". Rozumiem przez to to, co Ty powyżej opisałeś, choć Ty określasz to mianem "ręki - łącznika".
Nie wiem czemu zakładasz, że ja robiąc technikę koncentruję się na dźwigni. Tak ćwiczyłem ponad 10 lat temu i to ne działało. Potem "odkryłem", że aikido to ruch. Ikkyo czy kote gaeshi statycznie można zrobić w kihonie, jak uke pozwoli. Jeśli uke jest dobry i nawet w kihonie potrafi atakować "realnie" (gdzieś wyjaśniałem, co rozumiem pod tym pojęciem, nie chodzi o masakrę piłą mechaniczną!), to ok. Ale dla zrobienia aplikacji musi być początek ataku, zmieniający się dystans, interakcja (rzut) i odzyskanie dystansu! Dokładnie tak jak piszesz!
O co się więc spieramy? Ja uważam (wiem!), że nawet w timingowym wykonaniu techniki jest element charakterystyczny dla ikkyo: jeśli tori li tylko prowadzi uke, to prowadzi na pewno inaczej, niż wtedy gdy robi kotegaeshi. Nie bez powodu Ueshiba nauczał grupy technik jako podstawowych, elementarnych. Bo każda z nich jest inna, inaczej oddziałuje na uke. Znając elementarne techniki możemy na nich budować nieskończoną wielość aplikacji. Ale ikkyo pozostanie ikkyo, założone krawędziowo czy tylko zaznaczone w ruchu.

To Gosc: jeśli odwiedzam jakieś dojo, to nie po to, żeby patrzeć jak tam ćwiczą, tylko żeby poćwiczyć własne aikido.

To bujin: Frustrat z Berlina pisze ciągle krótkie posty. Zawsze takie same. :)



#1112044 Złe nawyki po innych stylach

Napisano przez w Ponad rok temu w KARATE

Jam nie karateka jeno aikidoka, ale że Budo jest jedno, to pozwole sobie zabrac glos. Współczesne sw nie mają charakteru utylitarnego, nie musimy walczyć o życie - a przynajmniej takie przypadki są marginalne, i dobrze. Po co zatem trenujemy? By rywalizować w sporcie lub by praktykować SZTUKĘ walki.
Mówiąc inaczej: można mieć talent malarski i żyć z niego, malując obrazy dla ludzi, tworząc kopie tego, co się sprzedaje - malować martwe natury, gdy jest na to zbyt lub abstrakcje, gdy są modne. To wymaga ciężkiej pracy, świetnego warsztatu ale nie wymaga przecierania szlaków i uczenia się na błędach. To sport.
Można też poszukiwać po zdobyciu odpowiedniego warsztatu, stworzyć własny styl malarstwa. Można odnieść sukces, stać się Picassem swoich czasów, albo całe życie szukać i nie znaleźć. Podjąć się innej pracy i dokładać do malarstwa lub jednak jakoś z niego żyć. To SZTUKA walki.
Jedno nie wyklucza drugiego - można być świetnym rzemieślnikiem by stać się potem mistrzem, lub mistrzem, który zarabia tworząc doskonałe rzemiosło, szukając przy tym jednak czegoś więcej, niż tylko zarobku.
Zawsze warto poznawać inne style. Ja w mojej praktyce aikido zawsze chętnie brałem udział w seminariach nauczycieli, propagujących inny przekaz niż ten, który zgłębiam. Mam przyjaciół karateków i judoków, z którymi wiele godzin spędziłem na macie. Jeśli trenujesz sportowo, trening tradycyjnego karate moze być dla ciebie stratą czasu. Na razie, gdy jeszcze wygrywasz walki, turnieje, zawody, gdy ciało jest sprawniejsze z każdym rokiem. A co będzie za 20 lat? Myślisz, że nadal będizesz świetnym sportowcem? No dobrze, przyjmijmy... A kolejne 10 lat?
Oyama był za młodu świtnym fighterem, przyznają to nawet jego przeciwnicy. Na starość - a miałem honor go poznać osobiście, gdy był starym człowiekiem - nie miał szans w serii 100 kumite, ale... nadal każdemu uczestnikowi takiego maratonu mógł pokazać jego błędy i nauczyć czegoś nowego. Był mistrzem sztuki walki. Gdyby był sportowcem, to na starość już by nim od dawna nie był. Może spełniałby się w karierze trenera, ale JEGO kariera sportowa dawno byłaby skończona. Kariera budoki kończy się wraz z jego śmiercią, a czasem trwa nadal, jak w przypadku Takeda, Oyama, Funakoshi, Ueshiba, Musashi...
Zatem będąc sportowcem warto potrenować tradycyjnie, może nie dla zwiększenia skuteczności (choc trening tradycyjny ma doskonały wpływ na psychikę, a tą można niejedną walkę przegrać lub wygrać), ale choćby po to, by za kilka lat nie mieć wokół siebie pustki.
A co tradycjonaliście daje sport? Budo to walka z sobą, to doskonalenie siebie. Każdy budoka w pewnym momencie MUSI wejść na własną ścieżkę. Doskonaląc siebie, warto poznać to, co robią inni. Zawsze.
Z tego powodu warto poznawać inne sw, sporty walki, style. Nie po to, by krytykować, bo to gówniarstwo, ale by wzbogacać siebie. Dla sukcesu w turnieju lub dla postępu w budo.
Acha, jeszcze jedno. Nie ma "złych" nawyków wyniesionych z innych sw, może poza bezmyślnym chamstwem, głupią brutalnością czy fanatyzmem, ale to wynosimy z życia. Jeśli mamy przyzwyczajenia ruchowe niedopuszczalne w tym, co aktualnie robimy, nauczmy się je kontrolować. Kontrola nad sobą jest niezbędna, by kontrolować partnera w walce.
Przepraszam za przydługie filozofowanie, ale to mój nawyk z aikido :wink: :)



#1111230 Staż z Isoyama Sensei

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Ja się nie odniosłem, tylko zaciekawiłem i wyjaśniłem. Wyjaśniłem, bo dniosłem wrażenie, że Sony uważa kol. Shawnee, zwanego Wodzem za małolata, co to mu się coś tam wydaje... Tymczasem Wódz wojownikiem jest doświadczonym i wiekowo już zaawansowanym, choć nadal w kategoriach młodości ducha i ciała się utrzymuje. Ma ci on też staż w aikido niezgorszy. Wiedząc o tym, Sonego oświeciłem nieco.
A co do zaciekawienia - zaciekawiło mnie, bo to nieczęste, by osoba trzydziestoczteroletnia trzydzieści lat swego życia poświęciła sw, przynajmniej w Polsce.

Masz rację oczywiście, podpis jest dla ludu, ale literówka w nim nie oznacza braku szacunku z mojej strony. Myślę, że od podpisu ważniejsze są treści postów, a te staram się trzymać na poziomie, choć czasem otoczenie dyskusyjne samo ściąga nas na psy. Co do odbiegania od tematu - no, to przypadłość ogólnoforumowa, powszechna jak trądzik wśród młodzieży...



#1111115 Staż z Isoyama Sensei

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Strach myśleć o Zwmście Sithów...

Popraw sobie literówkę w sigu, skoro już do takich spraw doszliśmy. ;)

Dziękuję, ale literówka pozostaje tam świadomie (to znaczy - nie ona, literówka jest świadoma swego pozostawania, tylko ja ją tam świadomie pozostawiam). Zostałem o niej powiadomiony wiadomością prywatną zaraz po opublikowaniu tejże - jakże trafnej, przyznasz :wink: - sentencji w moim podpisie, uznałem jednak, że pozostanie by przypominać mi, jak niedoskonałą istotą jestem, popełniając wciąż błędy w sytuacjach złożonych i tak prostych, jak stukanie w klawiaturę notebooka... Powyższe twierdzenie mogę udowodnić, bo inkryminowana wiadomość wciąż tkwi zapewne w mej skrzynce :)

Acha, i śpieszę jeszcze donieść, że Sony ryzykuje wiele, bo znany mi (nie tak dobrze, jak na to zasługuje, niestety) Wódz jest osobą w wieku, w którym nawet prezydent bez urazy mógłby się do niego zwracać per "spieprzaj dziadu", więc pozorna lekkość Wodzowego pióra Sonego zmyliła. Nadto jest Wódz doświadczonym budoka, rzekłbym nawet: wojownikiem - zawodowcem :wink: , więc Sonego trzydziestoletnie doświadczenie zapewne nie wprawia go w drżenie, choć - jak znam Wodza - pełen jest szacunku. A piszę to po to, by pokój zapanował, bo pokoju nam trzeba i zrozumienia :D :wink:



#1111111 Staż z Isoyama Sensei

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Kolego pozwól mieć każdemu zdanie na dany temat.
Sztukami walki i sportem zajmuje się pewnie dłużej niż Ty żyjesz (około 30lat) oczywiście nie aikido (to ćwicze/ćwiczyłem rekreacyjnie bo inaczej się nia da..) Tak wiec nie mów kilkunastoletniemu zawodnikowi judo że nie wie o co chodzi. ..
Nie mam nic do aikido, jak pisałem nawet bardzo polubiłem tą sztukę walki, na swoje szczęście jeździłem dużo po świecie i widziałem całkiem sporo.
Tak wiec znam temat i wiem co mówie.


Sony, pod Twoją fotką jest napiane, że masz lat 34. Pomyłka w profilu, w poście, czy tak wcześnie zacząłeś? :) :wink:



#1110692 Czym się różni yokomen?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Nie bardzo kumam, o jakie złe nawyki Ci chodzi
Pozdrawiam, h-k :-)


No, to skrót myślowy był, nieszczęśliwy trochę... :oops: Chodzi mi o złe nawyki, które utrwalają się wtedy, gdy uke nie atakuje CIEBIE tylko jakiegoś insekta na twojej skórze, ale ty mimo to jesteś na tyle uprzejmy, że robisz technikę... To nie ma sensu. Jeśli natomiast uke atakuje realnie, chcąc pozbawić cię głowy, to oczywiście opisany przez Ciebie sposób postępowania jest jak najbardziej właściwy, na pewno właściwszy niż czekanie na cios :) Mam nadzieję, że teraz kumasz, bośmy o tym samym pisali :wink:

Również pozdrawiam gorąco!



#1108807 konkurs na nazwę stowarzyszenia !!!

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

"Pojezierska" czy "pojezierskie" nie precyzują dokładnie położenia siedziby klubu - jednoż ci u nas pojezierze? A i brzmi tak jakoś szorstko... Na nieszczęście "szczecinecki" czy "-cka" też ma "trudne" brzminie - jak tu zaprosić gości z zagranicy? No ale tego nie przeskoczymy, bo i sam Szczecinek stanowi choćby dla Niemca wyzwanie werbalne... Trzeba by zostać przy Szczecinku i skłonić się ku japońszczyżnie, bo to i egzotyczne i brzmi ładnie a i treść trafnie oddaje.
Moje propozycje:

Stowarzyszenie Aiki Dojo Szczecinek (lub "w Szczecinku", ale to nieelegancko). Mogą być warianty, ale Aiki Dojo (a może: Aikidojo?) bym zostawił (chyba, że ktoś już się tak nazywa?!)

Może też być politycznie poprawnie i po polsku:

Pozytywna Inicjatywa Szczecinecka "Samoobrona" - Leczymy Praktykując Ruch

w skrócie: PIS Samoobrona LPR :twisted:

:wink: :D



#1110703 Czym się różni yokomen?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Nie rozumiem i nie rozumiem. Po pierwsze: uke atakowal, dostawales w naskorek, wiec wtedy decydowales, ze nie bedziesz robic techniki? A nie jest to troche pozno? Jakby zaatakowal wg. podanych tu wczesniej zasad, to przywalilby w skron lub szyje - wtedy na pewno bys sie na wiele nie mogl decydowac. I po drugie - jakie to "zle nawyki" tkwia w "wejsciu z technika gdy reka jeszcze sie porusza"? Mnie sie wydaje, ze to tak wlasnie byc powinno ...

Ach, trzeba wszystko bardzo obrazowo pisać... :wink: Napisałem, że nie próbowałem robić techniki, co nie znaczy, że nie kontrolowałem ataku... Pozorny atak wymaga pozornego przciwdziałania, jeśli energia ataku wygasa, zanim osiągnie on cel, jak mogę wykonać technikę, do wykonania której winienem użyć siłę ataku?! Powtarzam, nie oznacza to, że stoję jak słup soli i czekam, co będzie!!! Jednak gdy robię tai sabaki i przyklejam dłoń do ręki atakującej, co zatrzymuje uke jakby mu baterie padły, to jak mam zrobić, powiedzmy shihonage? Ciągnąć uke? Sprzedać mu serię bolesnych atemi, coby zechciał się poruszyć? No, na siłę oczywiście coś zrobię, choćby sumi otoshi (zresztą da się zrobić wszystko na takim uke), tylko po co? Przecież stworzyłem harmonię między nami, uke się zatrzymał w swym ataku, nie ma zagrożenia, nie ma walki. Amen.
Jeszcze inaczej. Wyobraź sobie, że uke atakuje mieczem i tnie 15 centymetrów od ciebie - robisz "na siłę" ruch technikopodobny, czy prosisz go, żeby jednak ciął w ciebie, może wolniej, jeśli się boi, że cię uszkodzi, ale jednak w ciebie...
Ma rację Szczepan, że takie ataki mogą się zdarzyć na poziomie 6 kyu... Niestety, zdarzają się zbyt często nawet dużo bardziej doświadczonym uke, sprowadzając aikido do baletu. I tutaj, niestety, Bogumił ma rację... Jak uke w hakamie biegnie do ciebie truchtając, z mieczem zwieszonym w dłoniach za plecami, by wściekle ciąć powietrze przed twoim nosem, to to jest właśnie balet i takie ćwiczenie - jeśli podejmiesz grę - do niczego nie prowadzi, poza miłym spędzeniem czasu... Mam nadzieję, że wyjaśniłem?



#1110514 Czym się różni yokomen?

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

No, uderzasz znad głowy, jak w shomen, ale nieco inaczej prowadzisz łokieć, przez co celem ciosu jest skroń lub okolice tętnicy szyjnej tori... Zresztą szkół jest kilka, poważne błędy możliwe do popełnienia dwa: odwodzenie ręki atakującej daleko za siebie i z boku (to proszenie się o piąchopirynę w nos, niestety wiele osób tak atakuje... Wystarczy dać im bokken do rąk i rozumieją bezsens, ale w wielu dojo z bokkenem to nie bardzo, więc błąd się utrwala); drugi zaś to obranie za cel uderzenia naskórka tori... Tymczasem celem (czyli punktem, w którym ma nastąpić "wyładowanie" energii ciosu, lub inaczej - gdzie ręka ma się zatrzymać, jest kręgosłup szyjny przy ataku na tętnicę lub środek mózgu przy ataku na skroń :wink: Jedna ze szkół mówi, co by atakować tak, jakby ręka miała odciąć głowę tori...
Mnie się zdarzało często, że uke atakował mój naskórek, wtedy nawet nie próbowałem robić techniki, bo to oznaczałoby chwycenie jego ręki (która już się nie porusza) i ciągnięcie go w celu kontynuacji techniki. Można - oczywiście - "wyprzedzić" atak i wejść z techniką, gdy ręka jeszcze się porusza, ale takie ćwiczenie utrwala złe nawyki, chociaż bywa widowiskowe.
To jest właśnie owa osławiona i często niezrozumiała kwestia "realności" ataku w aikido. Realność ataku na treningu nie polega na tym, że przeprowadza go trzech karków z bejsbolami (choć, przyznaje, to też może być realne :) ), tylko na tym że atak ma początek i koniec. Uderzenie może być powolne i słabe, ale musi być w założeniu destrukcyjne, jeśli nauka aikido ma mieć sens.



#1108067 Chiba sensei - seminarium instruktorskie

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO


Temat:
Chiba sensei - seminarium instruktorskie

Z bardzo podobnym obrzydzeniem wychylam obce nam kulturowo tequile, scotche, sake, rumy etc...
I nigdy sie po nich nie oblizuję...8)

:twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:

bez kometarza (i proszę nie zarzucać mi tutaj manipulacji :lol: )

:wink: :) :)

Kurm, młodzieńcze, czyżby aikidocka praktyka nie nauczyła Cię jeszcze, że wychylanie jest integralną, elemantarną i dominującą zasadą aikido?! A po wychyleniu, rzecz oczywista, nie należy się oblizywać, bo jest to niehygieniczne, może być niepoprawne politycznie i do tego zalatuje grzechem autoerotyamu (wszak oblizujemy sami siebie, fuj!). Zaś wychylanie w ujęciu postsemnaryjnym jest niezbędne do zatarcia traumatycznych przeżyć związanych z wychylaniem śródseminaryjnym, zwłaszcza w wykonaniu Chiba sensei i jego morderczych uczniów :D
Zatem Twa nieśmiała sugestia, że koledzy piszą OT jest nie na miejscu, ergo powinieneś udać się do kąta, założyć sobie autobana, złożyć samokrytykę a potem się dokształcić aikidocko, bo błądzisz... :)

Do Moda: powyższe też nie jest OT, bo traktuje o: wychyleniach, Chiba sensei, traumie i sprawach nerozerwalnie związanych z każdym seminarium... :wink: :wink: Uprasza się o nieostrzeganie :wink: :D



#1111438 Niesforny w dojo czyli jak zawładnąć demonem

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

To koszmar! Zadzwonił kiedyś do mnie kolega z pytaniem, czy bym u niego w dojo treningu nie poprowadził, bo on ma jakieś sprawy wyjazdowe, emergency znaczy... Powiedziałem, że ok, wypytałem o jakieś szczególne wymagania, co by mu programu treningowego nie rozwalać. Dogadaliśmy się, a on wtedy: acha, najpierw jest trening z dziećmi :twisted:
Przyjeżdżam do dojo, a tam z 8 diabłów i kilkoro rodziców (grupa dziecięca dopiero startowała i kolega zgadzał się na uczestnictwo rodziców, choć ja uważam, że to błąd). Przetrwałem, ale dorośli na kolejnym treningu mieli potem przechlapane, bo musiałem odreagowac stres :evil: A po przyjeździe do domu wypiłem dwa szybkie drinki, choć normalnie tego nigdy nie robię...
Wniosek - do pracy z dziećmi trzeba mieć powołanie, ja nie mam. Przetrwałem tamten trening, dzieciakom i rodzicom się podobało, ale jak miałbym to robić dwa razy w tygodniu, rozpiłbym się, albo do LPR wstąpił... No, w każdym razie zrobił coś głupiego!



#1109574 Bogumilowe hipotezy na temat Aikido jako takiego...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

Szczerze mówiąc Wodzu, to nie zaczynaj z Bogumiłem... Skoro napisał, że jest ciemne, to jest ciemne mimo, ze jest jasne, a Ty masz wadę wzroku, o której nie wiesz albo nie chcesz wiedzieć, bo wygodniej utrzymywać ci, że widzisz poprawnie, choć nie widzisz poprawnie, ale tego nie widzisz bo błądzisz... :) :) :)
Robię doktorat z Bogumiła :wink: :wink: :wink: :) :) :)



#1109307 Bogumilowe hipotezy na temat Aikido jako takiego...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

No, a ja już w kolegę zwątpiłem przekonany, że nigdy więcej nie powtórzy tego, co ciągle pisze na tym forum... W zasadzie zgadzam się z Garrym, ale nudą wieje ostatnio, więc ulegnę prowokacji :)

(...)Aikido jest puste bo prowadzi do niczego.(...)


To ja Bogumile proponuję tak:
X jest puste bo prowadzi do niczego.

X jest puste bo nie ma nikogo kto wiedzaiłby czym X jest.

X jest puste bo jest tylko tym czym każdy chce by dla niego było.

X jest puste bo jest tylko naczyniem w które każdy leje co chce.

X jest puste bo to nie X.


Za X wstaw co chcesz, a ja udowodnię, że to prawda (including JJ i wszystkie SW!!)




Już to mówiłem wiele razy ale sie powtórze :
Pierwsi uczniowie Dziadka byli Mistrzami w Sztukach Walki wszelakich.

I ich dążenie do doskonałości polegało na nauczeniu sie SKUTECZNEGO zastosowania świetnie znanych im technik w sposób nie destrukcyjny.
Na tym polegała trudność, nowość, i perfekcyjność i ich dążenia do osiągnięcia tej perfekcyjnośći.
Dziadek nic nowego nie wymyślił poza filozofią-czyli Aikidem. Doskonali swoje pierwotne techniki bitewne pod kątem wszczepionej im filozofii.

Acha, czyli Miyazawa Kenzo sensei, który trafił do Dziadka jako karateka uczył się li tylko jak kopać mae-geri pokojowo a yoko niedestrukcyjnie? A może jednak przejął cały system techniczny z elementarnymi, typowymi dla aikido technikami, sposobem poryszania się, strategią starcia tak odległą od karateckiej... :)

Na ten przykład Aikidocy dążą do doskonałości na skróty przeskakując całą mozolną drogę nauk SW by reżyserować samą "doskonałość".

A judocy, na ten przykład, to bynajmniej nie lecą na skróty by reżyserować samą skuteczność w walce sportowej... Tylko ci cholerni aikidocy tak mają... :)

W efekcie takiego skoku współczesne Aikido zamiast rozwijać adeptów samodążenie do doskonałości nie rozwija ich w ogóle w żaden znaczący sposób, a tych najbardziej rozwojowych podświadomie spycha do koneczności powrotu do źródeł - czyli do "podstaw" - Sztuk walki takich jak np Judo Ju jitsu.


No tak, każdy miły młody człowiek, który trafia na aikido po 20 latach treningu jest alkoholikiem, narkomanem i dewiantem seksualnym, rzuca w międzyczasie kilka szkół i utrzymuje się z zasiłków socjalnych... W przeciwieństwie do przeciętnego kickboxera (to tylko przykład!!!!), który po 5 latach praktyki kończy studia, zrywa z patologiczną rodziną, żeni się, płodzi dzieci i znajduje pracę w Caritas, bo nawet przez głowę mu nie przejdzie, by ochraniać dyskoteki czy handlować proszkami na osiedlu, z którego pochodzi... :)
Inni w poszukiwaniach błądzą eksperymentując.

Stąd też wszytkie odłamy i wariacje Aikido.
(Ten dodał realne Atemi. Tamten niezacyknął dziadkowej filozofii i w ramach Aikido łamie ucznią gnaty.)

A takie, powiedzmy, ju-jutsu... Jest jedno, niepodzielone na całym świecie a przewodzi mu soke Kondratowicz, mając najwyższy na świecie stopień, 11 dan... Albo inny przykład: karate. Tkwi w jedności przekazu starych mistrzów z Okinawy i nawet mu przez myśl nie przejdzie dzielić się stylowo jak w tym paskudnym aikidzie... No ale powszechnie wiadomo, że ju-jutsu i karate to prawdziwe sw a nie pedalenie, jak w aikidzie... :)

Wzór na Aikido wydaje się - jest złożony z dwóch ale mogących współistneć sprzeczności

Boguś, sprzeczności nie mogą współistniec... "Jeśli p to nie prawda, że nie p", prawo podwójnej negacji...

X plus Y jest bliskie bądź równe A

przy czym:

X Umiejętność (Skuteczna czyli destrukcyjna technika)
Y Filozofia ( rezygnacja z uszkodzenia w/w techniką )
A Perfekcyjne opanowanie-zastosowanie nie destrukcyjne techniki - czyli Aikido

We współczesnym uprawianym na skalę globalna Aikido nie ma ani X
( nikt nie potrafi zastosowac techniki w stopniu skutecznym destrukcyjnym)

Nie ma Y (Aikidocy niby rezygnują z uszkodzenia bo nie są w stanie-nie umieją uszkodzić - nie można z czegoś świadomie rezygnować jeśli nie jest w stanie nie zrezygnować.)

Pseudointelektualny, nielogiczny bełkot... Nie może być poprawne logicznie wnioskowanie, którego przesłanki są fałszywe... Widzisz, przykład pierwszy z brzegu: skuteczna technika nie musi być destrukcyjna (większość policyjnych technik trzymań i chwytów transportowych, pomimo skuteczności - unieruchomiony osobnik poddaje się woli policjanta - jest niedestrukcyjna, bo nie powodują trwałych obrażeń na ciele owego osobnika... Każda sw ma takie techniki - skuteczne, ale niedestrukcyjne. Fenomen aikido polega na tym, że z tego co wyjątkowe uczyniono zasadę podstawową... No ale to jest właśnie w praktyce aikido ową trudnością i świadczy o wyjątkowości tej sw... Problem polega na tym, że zrozumienie i opanowanie tej zasady w aspekcie technicznym wymaga długiej praktyki i właściwego przygotowania psychofizycznego, odmiennego niż w innych sw... Rezygnacja na początku treningu (po roku czy trzech) nie pozwala zbliżyć się do owego zrozumienia. Przykre.

Nikt nie dąży do Aikidockiej doskonałośći w ogóle (ponieważ w przytłaczającej większości mało kto ma wiedze na temat skutecznych technik właściwych które potem w ramach Aikido mógł by doskonalić.) i ponieważ adept uczony jest tylko reżyserować "jak by to niby miało ostatecznie wyglądać" - nigdy nie będzie technik umiał i nic nie doskonali i do niczego w ten sposób nie dąży drepcząc w ślepym zaułku na marginalnie niskim poziomie.

Za ten kawałek należy Ci się Bogumile forumowa "Złota Czcionka" :) Podelektujmy się raz jeszcze: "Nikt nie dąży (...) ponieważ w przytłaczającej większości mało kto (...)" :) :roll: :) :roll:
Boguś, zdecyduj się: nikt, przytłaczająca większość czy mało kto :?: No bo jeśli mało kto, to nie przytłaczająca większość, jeśli zaś przytłaczająca większość, to nie nikt... To jedno zdanie świadczy o tym, że trollujesz, bo nie jesteś w stanie odpowiedzialnie osądzić wszystkich aikidoków i ich praktyki. Tak naprawdę masz uraz, znasz parę procent polskiego środowiska aikidockiego, nigdy nie spotkałeś uznanego Nauczyciela aikido na swej drodze... Ale może się mylę, może potrafisz sensownie i rzeczowo ocenić aikido na przykład następujących osób:

1. Chiba sensei
2. Tissier sensei
3. Cognard sensei
4. Szczepan sensei
5. Pmasz sensei
....
moje?!
Za wilokropek wstaw sobie wszystkich aikidoków, obecnych na forum i w światowym aikido. Co wiesz o praktyce tych osób? Żadnej z nich nie spotkałeś, a oceniasz... :roll:

A teraz przekonajcie mnie, że się mylę zupełnie i tak nie jest ....

Nie Boguś, postawiłeś pewne tezy (te same od zawsze), więc to Ty udowodnij, że są prawdziwe... Jak na razie nie udowodniłeś niczego :) :) :) :)

PS. Modzie, wprawdzie w tym poście jest fragment oceniający zdolności językowe Bogumiła, które zgodnie z Twoim Ukazem winny być przekazane prywatnie, ale ma on znaczenie dla dyskusji bo dowodzi, że autor nie wie, o czym pisze, więc proszę mnie nie ostrzegać, banować itp. Z góry przejmie dziękuję :wink:



#1109365 Bogumilowe hipotezy na temat Aikido jako takiego...

Napisano przez w Ponad rok temu w AIKIDO

A potem na piwo ;)

Zawsze chętnie... O ile Bogumił uzna, że Guiness to piwo a nie pedalska podróbka :D :wink:




Ikona FaceBook

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024