Legenda pustych dłoni
Napisano Ponad rok temu
Ale o co w ogóle chodzi w tym temacie? Dzisiaj kiedy umysł przeciętnego praktyka SW jest przytłumiony dynamicznymi kopnięciami i brazylijskim ju-jitsu, zapomina się o tym do czego karate służyło i jak było praktykowane. Dumą karate nigdy nie były kopnięcia. Taką wersję wymyślili sobie ludzie Zachodu, ponieważ ten aspekt kontrastował im z boksem z jednej strony, a jujitsu z drugiej. Kopnięcia rozbudowano dopiero w XX wieku. Dumą karateki były jego ręce.
A może raczej zrogowaciałe, zwyrodniałe szpony?
Jest taki charakterystyczny rys treningu sztuk walki w czasach przed II wojną światową: coś-za-coś. Za nadprzeciętne umiejętności płaciło się cenę. Makiwara? Chyba raczej: rąbanie w rozgrzany piasek i rozbijanie kostek młotkiem! Obrażenia jakie ponosił adept w trakcie treningu powodowały trwałe zniekształcenia ciała. Po co?
Seiken, uraken, ketsui są stosowane współcześnie w karate sportowym. Co prawda do czasów Funakoshiego Yoshitaki pięść układano inaczej. No i nie stosowano napięstników. Ale co z ippon-ken, nakadaka-ken, hiraken oraz kaisho (shuto, haito)? Co z haishu, teisho, seiryuto? Kumade, kakuto, keito, washide, wan? Współcześnie niewiele uwagi poświęca się tym atakom, ponieważ są trudne i narażają na kontuzję. Oczywiście są one też niebezpieczne dla atakowanej osoby. Dlatego w nauczaniu przedstawia się praktycznie tylko najprostsze ataki, przede wszystkim seiken. Smutna prawda: gdyby mój kolega zastosował prawdziwy atak nukite na splot słoneczny, to prawdopodobnie trafiłby w mostek i wybił sobie palce. Stąd właśnie nasza wesołość.
Krytykujemy karate kyokushin za brak ataków dłońmi na głowę. Warto się zastanowić skąd się taki mankament wziął. Uważa się, że Oyama chciał bronić adeptów przed złamaniem nosa i wybiciem zębów. Zapominamy, że kości czaszki należą do najgrubszych i najtwardszych w organizmie. Trafienie niewyćwiczoną dłonią w czoło jest kontuzjogenne dla uderzającego. Jeśli chcemy zastosować nasze karate zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, tj. w samoobronie, to wybór strefy jodan do ataków tsuki nie koniecznie jest rozsądny, nawet jeśli dobrze przygotowaliśmy nasze ręce. Przecież nawet bokserom, którzy mają na rękach owijki, bandaże, rękawice - przydarzają się kontuzje. Warto też zauważyć, że cios nagą dłonią w głowę jest mniej skuteczny niż cios w rękawicy.
Niektórzy buntują się przeciwko karate sportowemu, chcą trenować konserwatywnie, cofać się do czasów Okinawy. Ciekaw jestem, czy stosują też tradycyjne metody?
Napisano Ponad rok temu
Jest kilka problemów.
Po pierwsze nie ma czegos takiego jak "dawne" karate. Wszystkie szkoły czy to Okinawa Karate czy tzw karate japońskiego wykształciły sie w okresie 1900-1940. Kiedy słysze tekst że karate z Okinawy jest bardziej tradycyjne niz karate z Japonii ogarnia mnie pusty smiech. To karate poza metodami treningowymi niczym sie nie różni. Przynajmniej w sferze technicznej i kontynuacją filozofii Itosu z podkreślenia na słowo filozofia.
To-de to prawdziwe ma nie wiele wspólnego z dzisiejszym karate. Najbliżej może byc Taika Oyata, ale dalej jego karate tudzież kempo postrzegane jest przez kilkudziesięcioletni udział Oyata w zawodach sportowych. podobnie jest z McCarthy.
Odpowiedzmy sobie czym jest dzisiejsze karate a czym było To-de. Karate jest w jakichś 99 procentach sztuką uderzaną. Tode jeśli by określić było w jakichś 50 procentach. Czyli możemy smiało nazwać je MMA. Następna sprawa dzisiejsze karate jest sportem tudzież czasami sztuka walki lub samoobrony. To-de nie miało z tym nic wspólnego. Był to system walki wojowników nastawiony na eksterminacje przeciwnika za wszelką cenę, generalnie obalic oponenta i uzyć miecza tudziez sztyletu aby z nim skończyć. Pieprzenie o wieśniakach uczących się karate to rok 1900 i później w związku z oporem uczęszczania dzieci samurajskich do szkół. W historii To-de mamy jedno nazwisko podejrzewane o pochodzenie niskospołeczne, zresztą nie ma kontynuacji w postaci uczniów. Następny problem pochodzenie To-de. Matsymura nauczył sie To-de od Kushanku, który był ... wojskowym. Matsumura był wojskowym, Itosu był wojskowym... Oczywiście w dokumentach pisze się najczęściej że byli ochroniarzami na dworze dybasti Sho... tylko kto mógł nim być w tym czasie? Oczywiscie wojskowy, dokładniej shizoku.
Jedno co mnie zastanawia to liczna kata. Itosy znał ich 50, jego nauczyciel 5. Czyli na ile Itosu znał kata, a na ile znał interpretacje kata. Bez względu na jego fizyczną siłę można zadać pytanie , na ile karate zubożył z powodu swojej woli i filozofii na ile niewiedzy. Niestety, nie może nam dać odpowiedzi, nie żyje, jego uczniowie też.
Napisano Ponad rok temu
Ja z kolei mam kumpla, z którym kiedyś (10 lat temu) wspólnie trenowaliśmy i on po każdym takim zdarzeniu szedł do instruktora i pytał o co chodzi. Po co jest taki bezużyteczny w praktyce gest/cios? I wtedy okazywało się, ze albo czegoś nie wiedzieliśmy, albo instruktor był ignorantem. Potem, jeżeli ktokolwiek ćwicząc w parze z nim (kumplem) wykonywał coś takiego jak np. nukite w mostek, on prosił aby uderzyć go w ten mostek palcami na 100%. I prawda wychodziła na jaw. Potem nawet wybierał sobie co bardziej hardych i w ćwiczeniach kihon kumite namawiał do uderzania go w brzuch na serio, jeśli ktoś kierował np. gyaku zuki w mięsień prosty brzucha. I to pięknie czasem weryfikowało teorię i umiejętności.... jak robię jiyu-ippon-kumite [...] wykonuje atak kaisho na splot słoneczny [...] Taka scena jest ukoronowaniem całego roku trenowania absurdu zwanego tradycyjną japońską sztuką walki.
Ale można trafiać w żuchwę, podbródek, skroń, nos. Wtedy efekt jest już lepszy przy minimalnych stratach własnych. Uderzenie podstawą dłoni w podbródek może być wystarczający. I stąd np. w kata występują czasem wznoszące uderzenia otwartą dłonią.wybór strefy jodan do ataków tsuki nie koniecznie jest rozsądny,
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Kogan
Jest kilka problemów.
Po pierwsze nie ma czegos takiego jak "dawne" karate. Wszystkie szkoły czy to Okinawa Karate czy tzw karate japońskiego wykształciły sie w okresie 1900-1940. Kiedy słysze tekst że karate z Okinawy jest bardziej tradycyjne niz karate z Japonii ogarnia mnie pusty smiech. To karate poza metodami treningowymi niczym sie nie różni. Przynajmniej w sferze technicznej i kontynuacją filozofii Itosu z podkreślenia na słowo filozofia.
To-de to prawdziwe ma nie wiele wspólnego z dzisiejszym karate. Najbliżej może byc Taika Oyata, ale dalej jego karate tudzież kempo postrzegane jest przez kilkudziesięcioletni udział Oyata w zawodach sportowych. podobnie jest z McCarthy.
Odpowiedzmy sobie czym jest dzisiejsze karate a czym było To-de. Karate jest w jakichś 99 procentach sztuką uderzaną. Tode jeśli by określić było w jakichś 50 procentach. Czyli możemy smiało nazwać je MMA. Następna sprawa dzisiejsze karate jest sportem tudzież czasami sztuka walki lub samoobrony. To-de nie miało z tym nic wspólnego. Był to system walki wojowników nastawiony na eksterminacje przeciwnika za wszelką cenę, generalnie obalic oponenta i uzyć miecza tudziez sztyletu aby z nim skończyć. Pieprzenie o wieśniakach uczących się karate to rok 1900 i później w związku z oporem uczęszczania dzieci samurajskich do szkół. W historii To-de mamy jedno nazwisko podejrzewane o pochodzenie niskospołeczne, zresztą nie ma kontynuacji w postaci uczniów. Następny problem pochodzenie To-de. Matsymura nauczył sie To-de od Kushanku, który był ... wojskowym. Matsumura był wojskowym, Itosu był wojskowym... Oczywiście w dokumentach pisze się najczęściej że byli ochroniarzami na dworze dybasti Sho... tylko kto mógł nim być w tym czasie? Oczywiscie wojskowy, dokładniej shizoku.
Jedno co mnie zastanawia to liczna kata. Itosy znał ich 50, jego nauczyciel 5. Czyli na ile Itosu znał kata, a na ile znał interpretacje kata. Bez względu na jego fizyczną siłę można zadać pytanie , na ile karate zubożył z powodu swojej woli i filozofii na ile niewiedzy. Niestety, nie może nam dać odpowiedzi, nie żyje, jego uczniowie też.
Funakoshi juz wojskowym nie byl...
Napisano Ponad rok temu
Oczywiście. Reforma Meiji
kris102
Przeczytałem to w biografii Kenwa Mabunii twórcy Shito[ryu, którego wtedy uważano za spadkobiercę Itosu.
Napisano Ponad rok temu
Dokładnie tak. Przy czym pięściarstwo albo zapasy, które rzeczywiście mają kilka tysięcy lat tradycji są bardzo nowoczesne i uprawiane na najwyższym poziomie. A karate, które ma kilkadziesiąt, to sport amatorski, który posługuje się "tradycyjnymi metodami treningowymi". A co ten dziwoląg znaczy? Na ogół to, że sekcja jest niedoposażona, a prowadzący niedouczony. Ale zna 50 kata i potrafi mielić powietrze jak nikt!Po pierwsze nie ma czegos takiego jak "dawne" karate. Wszystkie szkoły czy to Okinawa Karate czy tzw karate japońskiego wykształciły sie w okresie 1900-1940. Kiedy słysze tekst że karate z Okinawy jest bardziej tradycyjne niz karate z Japonii ogarnia mnie pusty smiech.
Co do technik grapplingu: jak idziesz na kyoka to pokazują Ci bardzo interesującą interpretację bloków. Drugą taką widziałem tylko w goju-ryu. W shotokan bloki są przedstawiane za Nakayamą tj. jako sposoby na mocne twarde zbicie ataku. W praktyce nikt tych mocnych, twardych zbić nie stosuje, bo o ile ja je pojmuję, to stanowią pewne zbitki ruchów, z których każdy może miał, a może ma jakieś zastosowania w walce. Tylko, że te punkty rzadko się łączy w jeden obraz bo w walce sportowej bloki to ostateczność ("Karate zaczyna się i kończy blokiem" HAHAHA!). Takie kompleksowe zasłony są zbyt skomplikowane i zbyt wolne. A grapplingu nie ma bo jest zakazany (99% uderzane jak sam mówisz). Otóż poszedłem na kyoka i tam każdy blok pokazują w pierwszym rzędzie z interpretacją do wyrwania się z uchwytu, z kontratakiem przeciwko uchwytowi, z rzutem. To nie jest dowód ale daje do myślenia.
Nie widzę nic sensownego w ćwiczeniu, którego się nie robi. Jest masa shotokanistów, którzy gadają o makiwarach, a niewielu je w ogóle tknęło. Wydaje im się, że utwardzają ręce, bo od pompek na kostkach sobie poobcierali naskórek. No litości. Dlatego temat.Oczywiście że w stylach okinawskich stosuje się okinawskie tradycyjne metody - można je również znaleźć na you tyubie np. hojo undo czy jubi undo (oczywiście Kogan nie będziesz w nich widział nic sensownego )
Napisano Ponad rok temu
Dethwish coś mi nie pasuje Itosu i 50 kata. Sprawdziłem i Mabuni część kata wziął od Itosu (te kata są też ćwiczone w shorin-ryu) a część od Higaonny (i te ćwiczone są w goju-ryu). Dwóch różnych mistrzów i dwie różne linie rozwoju karate. 1940 r który podałeś jako granice wykształcenia się szkół karate jest nieprecyzyjny - chociażby kyokushin powstał później nie mówiąc o tzw karate tradycyjnym Nishiyamy (które jest właściwie shotokanem z ideą ciosu kończącego zaczerpniętą z kendo).
To że karate okinawskie określa się jako tradycyjne (nie oznacza to że jest lepsze czy gorsze) a japońskie jako modern to tylko klasyfikacja-próba uporządkowania (sami Japończycy tak to widzą). Moglibyśmy założyć jakiś osobny wątek poświęcony historii karate - dla mnie jest to temat bardzo interesujący. Zawsze zastanawiałem się kto wprowadził do shotokanu kata których nie nauczał Funakoshi.
Napisano Ponad rok temu
Kyokushin jest szkołą wtórną shotokanu i goju ryu, więć nie może być brany pod uwagę, na tej zasadzie można by by powiedzieć że karate jeszcze nie powstało. Generalnie chodzi o style shorin ryu, shito-ryu, shotokan, goju-ryu i wado ryu. Wszystkie późniejsze są ich modyfikacjami i mieszankami.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
każdy z tych stylów jest mieszanką różnych sztuk walki na bazie których wyłoniło się karate. Ale w przypadku kyokushin mamy o czynienia z mieszaniem się istniejących stylów. jesli chodzi o goju-ryu, na bazie którego powstał kyokushin - mamy do czynienia z wersją zmodyfikowaną - goju-kai.
Napisano Ponad rok temu
Pewnych ćwiczeń na treningu się nie robi bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Przeciętnie treningi są 2-3 razy w tygodniu po 1,5 h więc gdzie to wszystko zmieścić? Pozostaje trening indywidualny - podobnie jest przecież z budową wytrzymałości czy siły.
No sam widzisz. Znaczy: bardzo fajnie, że mówisz prawdę i za to duże brawa. Makiwara, maczugi, sandały geta, żarnowce i inne narzędzia tradycyjno-rolnicze są na filmach i obrazkach, podobnie jak rozgrzany piach i młoteczek do kostek. Fikcja! Nic tylko trzepnąć ankietę w PZK/WKF ilu gości trenuje w domu za pomocą tradycyjnych metod. Aha - lepiej nie wiedzieć. Ja znam taki problem: ludziom szkoda kasy na to by gi kupić. Skakankę mają dwie trzy osoby na sekcję, podobnie jak porządne atestowane ochraniacze. Gumy, równoważnia, ciężary, tarcze - ogólnodostępne - na treningu nieobecne. Kupią to sobie sami? Nie żartuj. Worek? Luksus. A co dopiero jakieś japońskie fiku-miku. No i kto i kiedy im pokaże jak tego używać? Shihan Youtube?
Na tradycyjne metody nie ma czasu, na nowożytne metody nie ma kasy. Kihon! Kata! No i Święta Trójca: Ojciec przysiad, Matka pompka i Syn brzuszek. Pamiętaj, żeby nie bić za mocno na ulicy, bo komuś jeszcze łeb urwiesz A najlepiej to uciekaj No litości.
Napisano Ponad rok temu
sporo sie tam walczy w klinczu sa rzuty podciecia
albo o Koryu Uchinadi opisywane jako Klasyczne Okinawskie karate
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Kogan zrób taką ankietę wśród ćwiczących goju-ryu i shorin-ryu. Zgadzam się że często sprawa rozbija się o kasę ale również wielu ćwiczących treningi traktuje jako odskocznię od dnia codziennego i zwyczajnie nie chce tak intensywnie ćwiczyć. W goju, shorin i uechi nie czerpiemy wiedzy z filmów z internetu. W Polsce są organizowane seminaria z mistrzami z Okinawy a wielu Polaków jeździ na Okinawę i czerpie wiedzę u źródła. Przejedź się na takie seminarium w tym roku były i z uechi w Częstochowie i z goju w Bydgoszczy. Zobacz na żywo, popytaj i wtedy oceń.
Napisano Ponad rok temu
Chodzi o trzy klasztory Shaolin, którymi nazwami dość swobodnie żongluje się pisząc historię karate. Chodzi o klasztor Shaolin z prowincji Henan istniejący do dziś, z którego wywodził się Kushanku, Drugi klasztor Shaolin z prowincji Fujian tzw Świątynia Dziewięciu Smoków, której uczniowie stworzyli zręby południowej grupy kung-fu, z którek wywodzi się Naha-te oraz drugi klasztor Shaolin z prowincji Fujian spalony przez wojska dynastii mandżurskiej, z którego prawdopodobnie ocaleni mistrzowie wyemigowali na Okinawę z obawy przed represjami władz i którzy to mieli stworzyć zręby Tomari-te.
O ile o tych dwóch pierwszych nie ma wątpliwości o tyle z trzecim jest problem. Generalnie chińczycy niechętnie kontaktowali się z wyspiarzami i żyli w zamknietej osadzie Kunemura. jednak ukrywanie się przed władzami chińskimi mogło spowodować unikanie kontaktu z oficjalnym chińskim przedstawicielstwem. jedynym potwierdzonym na chwilę dowodem jest znalezienie ruin spalonego klasztoru ze spora ikością broni kung-fu, ale nie ma dowodów na to ten klasztor miał jakikolwiek wpływ na To-de na Okinawie.
Sa również nie do końca wyjaśnione zagadki pojawienia sie niektórych form kung-fu "zawleczonych" na Okinawę, np mistrz Ason prawdopodobnie przekazał Matsumurze kata Naifuanchin, które po podzieleniu, na dwie części ćwiczy sie jako Naihanchi (Tekki) Shodan i Nidan, lub tez kata Chanan które po podzieleniu przez itosu nazwano Pingyan, od terenu z której pochodziło (Pinian, Heian) .... itd.
Kris
Shotokan nie jest wtórny do Shorin-ryu, wbrew temu co twierdza przedstawiciele tego stylu. Oba się rozwijały jednoczesnie tylko, że Shorin-ryu na Okinawie a Shotokan w Japonii. Funakoshi nigdy nie trenował Shorin-ryu, jesli już to Shuri-te.
Napisano Ponad rok temu
To jest w zasadzie kwestia na osobny temat. Trening karate jest zazwyczaj bardzo ciężki. A jednak są ludzie, którzy następnego dnia zrywają się z wyra, bandażują stopy, wcierają alcaren w sińce, altacet w opuchliznę i gnają na następny trening w innej sali, innej sekcji. Mało. Są ludzie, którzy do takich treningów 4-5 razy w tygodniu dokładali sobie jeszcze siłownię z rańca, a jak nie siłownię to biegi "na kondychę".Zgadzam się że często sprawa rozbija się o kasę ale również wielu ćwiczących treningi traktuje jako odskocznię od dnia codziennego i zwyczajnie nie chce tak intensywnie ćwiczyć.
Trudno mówić tutaj o braku motywacji do ostrych treningów. Ja bym powiedział, o zbyt wysokiej motywacji. Taka postawa musi kończyć się wypaleniem. Ja znam trzy scenariusze dla takich ludzi: odchodzą z treningu, łapią kontuzję lub przestają się starać. To jest marnowanie potencjału. Jeśli ludzie widza, że wysoka motywacja nie popłaca to wskakuje natychmiast efekt próżniactwa i dojo zmienia się w dom spokojnej starości, tak jak mówisz.
Jeśli pytasz kogoś dlaczego poszedł na karate, to na pewno odpowie coś głupiego: "dla odskoczni", "dla rekreacji", "dla schudnięcia". Ludzie są polimotywacyjni i każda z takich odpowiedzi może być prawdziwa. Ludzie na ogół wybierają takie odpowiedzi, które w ich pojęciu sprawią, że będziesz czuł do nich sympatię. Tzw. autoprezentacja. Nikt na serio nie powie, że pożera go ambicja i chciałby zostać mistrzem dalekowschodnich sztuk walk albo zdobyć medal na Mistrzostwach Europy. Są i gorsze rzeczy, które tkwią w ludziach i każą im trenować i do tego też się raczej niechętnie przyznają.
Dla trenera karate to jest zajebiście wygodnie, dowalić maksimum najprostszych i najbardziej bazowych ćwiczeń do zarżnięcia, żeby zapełnić 2x1,5h na tydzień, co miesiąc skasować frajerów i pierdolić sprawę. Trudniej jest motywować, objaśniać, zlecać, kontrolować i rozwiązywać problemy stada ludzi 6 dni w tygodniu, na boku własnej rodziny i pracy. A tego wymaga efektywny trening amatorski: pełnego zaangażowania w coś co jest pasją, a nie popłaca.
Po mojemu to wcale nie ludziom się nie chce.
Napisano Ponad rok temu
Widzę, że trafiałeś na takich ludzi. Szkoda, bo teraz próbujesz jechać na ogólnikach i wyrobionych opiniach, chociaż rzeczywiście nie sposób się z Tobą nie zgodzić, że takich jest większość. Ja miałem szczęście do ludzi z pasją i wiedzą, którzy nie chcieli zrobić z każdego wojownika, a chcieli przekazać umiejętności. Tacy też są. Rzucasz teraz błotem:Dla trenera karate to jest zajebiście wygodnie, dowalić maksimum najprostszych i najbardziej bazowych ćwiczeń do zarżnięcia, żeby zapełnić 2x1,5h na tydzień, co miesiąc skasować frajerów i pierdolić sprawę. Trudniej jest motywować, objaśniać, zlecać, kontrolować i rozwiązywać problemy stada ludzi 6 dni w tygodniu, na boku własnej rodziny i pracy. A tego wymaga efektywny trening amatorski: pełnego zaangażowania w coś co jest pasją, a nie popłaca.
Po mojemu to wcale nie ludziom się nie chce.
... bo może się coś przyklei. Pamiętaj jednak, że zabawa błotem to brudna zabawa i ty też możesz się ubrudzić.Dla trenera karate to jest zajebiście wygodnie, dowalić maksimum najprostszych i najbardziej bazowych ćwiczeń do zarżnięcia, żeby zapełnić 2x1,5h na tydzień, co miesiąc skasować frajerów i pierdolić sprawę. .
Jeżeli masz problem z karate, a szczególnie shotokan, to szukaj czegoś innego. Ja na Shotokan z przed wielu lat nie mogę narzekać, stał się on dla mnie bazą którą teraz wykorzystuję w Kyokushin. To na Shotokan miałem pokazywane interpretacje soto-ude-uke jako uwolnienia i dźwignie. To z Shotokanu przywlokłem age-uke jako duszenie a gedan-barai jako technikę, które teraz w MMA nazywa się hammer-fist, i wszyscy myslą, że to cudowny wynalazek MMA.
Nukite-tsuki wykonywane na brzuch to też niedouczenie. Zrób tą technikę na wysokość szyi (np.: w zagłębienie między obojczykami) i będziesz miał więcej sensu.
Nigdy nie wykorzystywałeś kumade w bunkai? A znasz kata w którym możesz to zinterpretować?
Szczerze życzę Ci spotkania ludzi (niekoniecznie Japończyków), którzy wskażą Ci sens pewnych ruchów.
Wiele lat temu usłyszałem od pewnego człowieka "nie zwracaj uwagi jak się technika nazywa a jak ona wygląda".
Napisano Ponad rok temu
"Trening karate jest zazwyczaj bardzo ciężki. A jednak są ludzie, którzy następnego dnia zrywają się z wyra, bandażują stopy, wcierają alcaren w sińce, altacet w opuchliznę i gnają na następny trening w innej sali, innej sekcji. Mało. Są ludzie, którzy do takich treningów 4-5 razy w tygodniu dokładali sobie jeszcze siłownię z rańca, a jak nie siłownię to biegi "na kondychę" - prosta droga do przetrenowanie - jak gdzieś tu napisał Wyborowa - nie ważne jak byle dużo.
Czy twój instruktor ma dla każdego opracowany indywidualny program treningowy? Czy przeprowadza okresowo jakieś testy? Jeżeli nie to równa wszystkich do średniej czyli jest tak jak wszędzie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kata OYO
- Ponad rok temu
-
Mistrz Świata uczył samoobrony
- Ponad rok temu
-
Wymagania na 6 i 5 kyu w oyama karate
- Ponad rok temu
-
Shihan Bobby Lowe
- Ponad rok temu
-
Doskonalenie technik ręcznych - knockdown
- Ponad rok temu
-
Elektro-stymulacja mięśni...
- Ponad rok temu
-
Historyczne zdjęcia Kyokushin.
- Ponad rok temu
-
SMAROWANIE GWINTÓW
- Ponad rok temu
-
Organizacja WTKA
- Ponad rok temu
-
CROSSFIT ... TMT ...
- Ponad rok temu