Autorytety
Napisano Ponad rok temu
Czy istnieją dla as w aikido i w ogóle MA (ale głównie aikido!) jakieś niepodważalne lub prawie niepodważalne autorytety? Czy macie nauczycieli, których szanujecie z całym dobrodziejstwem inwentarza, co do których jesteście przekonani i prawie nie macie wątpliwości, że ich aikido pozwoliłoby na absolutne i totalne zwycięstwo w hipotetycznej walce...?
Napisano Ponad rok temu
fakt jet taki ze w moim przypadku ciezko o taki autorytet, wiekszosc wyrwalem sam, ale chyba taki juz jestem...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
No, moooże...zadajesz pytanie z gory znajac odpowiedz...
Z moich bowiem obserwacji wynika, że Z REGUŁY (czyli nie, że zawsze) instruktorzy ZBYT WCZESNIE postanawiają się usamodzielniać (albo to ja jestem taki tępy...? Pamiętam taką anegdotę, znowu o Saotome, który spędził u O'Sensei bardzo długi okres czasu - aż w końcu Ueshiba nie wytrzymał i pyta...: Ty, Saotome, czy ty jesteś jakiś głupi? Wszyscy już ode mnie uciekli, a ty wciąz tutaj... ).
Czym to Z REGUŁY grozi...? Ano - zamknięciem się na rozwój, niestety. Jak tak człowiek sam zaczyna "rzeźbić", to prędzej czy później trafia w tzw. Cul De Sac. Widzę to, obserwuję, wielkorotnie. Najgorsze, że z takiego grajdoła dużo ciężej wyjść, niż w ogóle do niego nie wchodzić...
Z czego to wynika - nie wiem. Brak pokory? Nieskromność przeze mnie przemawia. A może własnie odwaga, której mnie najwidoczniej brakuje? Do tego trzeba być bardzo pewnym siebie lub... geniuszem. A jak jest naprawdę...? Kiedy powinien ten moment usamodzielnienia nastąpić? Podam przykład - z jednej strony takim wyznacznikiem w moim dojo było osiągnięcie stopnia sandan, to jest ten UMOWNY moment, gdy instruktor powinien się usamodzielnić, otworzyć swoje dojo etc. Z drugiej strony mój 77-letni nauczyciel wciąż ma swojego mentora...
Napisano Ponad rok temu
Całe aikido ugrzęzło w takim grajdole.Widzę to, obserwuję, wielkorotnie. Najgorsze, że z takiego grajdoła dużo ciężej wyjść, niż w ogóle do niego nie wchodzić...
To założenie jest CHORE i PATOLOGICZNE. Każdy nauczyciel to jedynie człowiek, omylny i wadliwy. Posiada wiedzę i umiejętności ale ułomne. Uczę się czegoś, to interesuje mnie przedmiot nauki, nie podmiot nauczyciela. Ten ostatni to tylko książka z której czytam.Czy macie nauczycieli, których szanujecie z całym dobrodziejstwem inwentarza, co do których jesteście przekonani i prawie nie macie wątpliwości, że ich aikido pozwoliłoby na absolutne i totalne zwycięstwo w hipotetycznej walce...?
Krytyczne myślenie nie pozwala przyjąć autorytetu jako gwarancji prawdziwości/słuszności.
Takie rzeczy mogły być w porządku przednowoczesnym.
Napisano Ponad rok temu
Dziewczyna wpada nagle do domu i od drzwi już krzyczy:To założenie jest CHORE i PATOLOGICZNE. Każdy nauczyciel to jedynie człowiek, omylny i wadliwy. Posiada wiedzę i umiejętności ale ułomne. Uczę się czegoś, to interesuje mnie przedmiot nauki, nie podmiot nauczyciela. Ten ostatni to tylko książka z której czytam.
Krytyczne myślenie nie pozwala przyjąć autorytetu jako gwarancji prawdziwości/słuszności.
Takie rzeczy mogły być w porządku przednowoczesnym.
- Wyprowadzam się od ciebie, ty zboczeńcu, pedofilu!!!
Na co facet...:
- Odważne słowa, jak na 9-latkę... :roll:
Najwidoczniej nigdy nie spotkałeś nauczyciela, takiego przez duże N... (jeszcze, ale pewnie już nie spotkasz)
Napisano Ponad rok temu
Chociaż trzeba przyznać, że po kilku piwach jest śmieszny. :twisted:
Czy przez to co napisałeś mam rozumieć, że jesteś pewny, że aikido Twojego nauczyciela jest tak doskonałe, że zapewniałoby mu nietykalność i niewidzialność podczas każdego lub prawie każdego starcia i walki? :wink:
Napisano Ponad rok temu
...i na pewno zostawi Cię żona, córka skończy pod latarnią, syn trafi do więzienia, a Ty sam popadniesz w alkoholizm...Najwidoczniej nigdy nie spotkałeś nauczyciela, takiego przez duże N... (jeszcze, ale pewnie już nie spotkasz)
Voivodzie drogi,
Nie zachowuj się jak obrażony bobas. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Ale tak na poważnie - poważnie uważam, co napisałem. Mam prawo tak uważać. Mam nawet prawo się mylić!
Metaforycznie (bo krótko a treściwie!) chciałem wyrazić moje przekonanie, że kolega szanowny R. widocznie nie spotkał nikogo godnego, by się u niego uczyć. Współczuję...Nie bardzo rozumiem sens przytoczenia przez Ciebie, voivod, tego kawału jako odpowiedź na post kolegi wyżej. Ale chyba ma to związek ze wspomnianym już przez kogoś uciekaniem w jakieś nic nie znaczące metafory.
Chociaż trzeba przyznać, że po kilku piwach jest śmieszny. :twisted:
Czy przez to co napisałeś mam rozumieć, że jesteś pewny, że aikido Twojego nauczyciela jest tak doskonałe, że zapewniałoby mu nietykalność i niewidzialność podczas każdego lub prawie każdego starcia i walki? :wink:
Co zaś do mojego nauczyciela - cóż, ma już 77 lat, i jestem przekonany, pewny wręcz, że wygrałby z każdym - i to bez walki, a zaledwie siłą i godnością osobistą. To jest właśnie (w moim pojęciu!) prawdziwe aikido...
Napisano Ponad rok temu
Bo po namyśle stwierdzam, że chyba niewłaściwie sformułowałem pytanie...temat chyba zahacza o sami-wiecie-jakie słowo na "s"...
Powinno chyba brzmieć...: Czy istnieją dla Was w aikido jakieś niepodważalne lub prawie niepodważalne autorytety? Czy macie nauczycieli, których szanujecie z całym dobrodziejstwem inwentarza, co do których jesteście przekonani i prawie nie macie wątpliwości, że potrafią dać nam, uczniom to, czego szukamy?
Kolega Randall wspomniał:
To właśnie miałem/mam na myśli......uczę się czegoś, to interesuje mnie przedmiot nauki, nie podmiot nauczyciela. Ten ostatni to tylko książka z której czytam...
Napisano Ponad rok temu
No też i taką miałem nadzieję...Że pomimo tych wszystkich werbalnych złośliwości wymienianych między sobą, dominującym uczuciem łączącym większość dyskutantów na tym forum jest szorstka męska przyjaźń internetowa!Ależ skąd, Akahige Miły, tak sobie tylko, zapewne niestosownie (bo początkowo chciałem na poważnie), żartuję . Zresztą Randall na pewno nawet nie poczuł szpilki, right?
Ale Twój wniosek, że Randall nie spotkał jeszcze godnego nauczyciela, w kontekście jego wypowiedzi jest raczej bezpodstawny. Ja, na przykład, spotkałem na swej drodze co najmniej trzy osoby, które wywarły ogromny wpływ na moje aikido i które mógłbym nazwać autorytetami ( a przecież generalnie zgadzam się z wypowiedziami Randalla czy Smaila ). Jednak te osoby nigdy nie kazały mi ślepo i bezrefleksyjnie podążać za sobą. Nie robiły mi wody z mózgu, nie manipulowały mną, nie wciskały ciemnoty.
Napisano Ponad rok temu
Ale czy ktoś tu wspominał o czymś takim...?Jednak te osoby nigdy nie kazały mi ślepo i bezrefleksyjnie podążać za sobą. Nie robiły mi wody z mózgu, nie manipulowały mną, nie wciskały ciemnoty.
Swojego nauczyciela zobaczyłem odwiedzając jego dojo i po minucie juz wiedziałem, gdzie będę ćwiczył. Obyło sie bez bałamucenia, nawracania, przekonywania...
Napisano Ponad rok temu
Co zaś do mojego nauczyciela - cóż, ma już 77 lat, i jestem przekonany, pewny wręcz, że wygrałby z każdym - i to bez walki, a zaledwie siłą i godnością osobistą. To jest właśnie (w moim pojęciu!) prawdziwe aikido...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Owa negacja nie wypływa z mojego doświadczenia z ludźmi, jest konsekwencją przyjętych kategorii myślenia, te kategorie są (w pewnym sensie) niezależne od doświadczenia. Nie mogę opierać się na czyimś uznaniu, cudzym doświadczeniu (o ile nie jest ono intersubiektywnie sprawdzalne/doświadczalne), innymi słowy stosuję metodyczny krytycyzm wraz z umiarkowanym racjonalizmem. I staram się być w tym konsekwentny.
Nie robi na mnie wrażenia fakt że ktoś ma 77 lat z czego 60 zajmuje się tematem. Nie znaczy to nic poza wspomnianymi faktami, choć może być przesłanką do założenia, iż owa osoba zna temat. Ale równie dobrze mógł 60 lat błądzić, trzepać kase, albo chuj wie co jeszcze. Dlatego musi poprzeć swoje twierdzenia praktyką którą mogę doświadczyć, w takim wieku, skoro z powodu zniedołężnienia starczego nie może, musi poprzeć je demonstracją praktyczną swoich uczniów (ludzi których trenuje). Jeśli oni nie potrafią, to można na owym pacjencie laseczkę położyć - co mi po tym żę 40 lat temu mógł być/był dobry, skoro teraz jest starcem a jego uczniowie nic nie potrafią (co dowodzi że nie potrafi nauczyć)? Strata czasu i pieniędzy.
W tym kontekście rozpatrz co gwarantować mi może autorytet?
Fakt, że dana osoba jest uznawana przez szereg ludzi, znaczy tylko to. Nie wiem dlaczego jest uznawana, może dlatego, że ma sieć powiązań w których uwikłani są uznający, może dlatego że jest dobrym PRowcem/oszustem, może dlatego że faktycznie potrafi?
Jak jest w rzeczy samej, mogę określić aposteriori, odrzucając pierwsze wrażenie wywołane emocjami, relacjami, zaświadczeniami innych.
Autorytet, jako argument, jest jak zapewne wiesz czytując Eystykę, czysto ad hominem, bez wartości rzeczowej. Jako taki jest dla mnie pustosłowiem, jest metodycznie wykluczony poza obręb dyskursu.
Mówiąc pokrótce dzieli nas epistemologiczna przepaść, stąd wydaje Ci się, że masz rację.
PS. Nie łam się, dzieli mnie ona z większością populacji.
PS2 Jesteśmy twardzi ninja, takie szpile się łapie w zęby
PS3. A jak ktoś mu podejdzie jebnie z bańki stuna i zabierze portfel to też będzie prawdziwe aikido?
Napisano Ponad rok temu
Tylko wtedy, gdy mu sami, z nieprzymuszonej woli, gdy tylko grzecznie poprosi, sami ten portfel oddamyPS3. A jak ktoś mu podejdzie jebnie z bańki stuna i zabierze portfel to też będzie prawdziwe aikido?
Fakt, nie sposób Ci odmówić logiki . Mamy przynajmniej żelazny dowód na to, że nie jesteś kobietą!
Co nie zmienia faktu, że mam prawo (i z niego korzystam) mieć w kwestii autorytetów zdanie odmienne. Right...? 8)
PS. Znam kilku jego uczniów, z którymi naprawdę miło by Ci się khemkhem dyskutowało...
:twisted: :twisted: :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Możesz, tylko narażasz się na bycie irracjonalnym, i to z przytupem! Hmm... wychodzi na to że jesteś kobietą! 8O Będę Ci mówił Voivodzianka :*Fakt, nie sposób Ci odmówić logiki . Mamy przynajmniej żelazny dowód na to, że nie jesteś kobietą!
Co nie zmienia faktu, że mam prawo (i z niego korzystam) mieć w kwestii autorytetów zdanie odmienne. Right...? 8)
Moją opinię w kwesti "każdy ma prawo do własnego zdania" doskonale wyraża ten dialog:
PS. Znam kilku jego uczniów, z którymi naprawdę miło by Ci się khemkhem dyskutowało...
:twisted: :twisted: :twisted:
A ja to znam łoooo, kogo ja nie znam (pierdu pierdu, jakbyś nie zrozumiał).
To że potrafię kogoś kopnąć z kolana w bańkę, nie znaczy że nauczyłem się tego na aikido. Znam wielu ludzi którzy aikido ćwiczą i "radzą sobie na mieście", tyle że umiejętności bicia się nie wynieśli z tego treningu.
Napisano Ponad rok temu
Może zaś nie doceniasz jednak wpływu aikido na burzliwy rozwój wcześniej nabytych umiejętności bojowych...?To że potrafię kogoś kopnąć z kolana w bańkę, nie znaczy że nauczyłem się tego na aikido. Znam wielu ludzi którzy aikido ćwiczą i "radzą sobie na mieście", tyle że umiejętności bicia się nie wynieśli z tego treningu.
Napisano Ponad rok temu
Niestety, muszę w pełni świadomie i na trzeźwo sprawę oceniając powiedzieć, że nie. Aikido jako umiejętności walki to złudzenia i durne nawyki które w niczym się nie przydają potem i trzeba je wyrugować.Może zaś nie doceniasz jednak wpływu aikido na burzliwy rozwój wcześniej nabytych umiejętności bojowych...?
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Było czadowo polecam na przyszłość....tak dla info
- Ponad rok temu
-
Zagrożenie ?
- Ponad rok temu
-
Mało ważne :)
- Ponad rok temu
-
Zmarl Tamura sensei
- Ponad rok temu
-
Takie tam refleksje (przeniesione z watku o Nishio)
- Ponad rok temu
-
Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
- Ponad rok temu
-
Aikido Nishio a Aikido Aikiai
- Ponad rok temu
-
Jaki jest cel technik aikido?
- Ponad rok temu
-
Jaki jest cel technik aikido?
- Ponad rok temu
-
Cała prawda o Dziadku
- Ponad rok temu