[quote name="budo_garry"]
Ty swój pokazałeś jadąc Yoshi[/quote]
Primo, nikogo nie pojechałem. Raz rzucone całkowicie anonimowo "pipa" trudno nazwać jazdą.
Secundo, ja nie kreuję się na dobrego, wręcz przeciwnie, jestem cynicznym egoistą z tendencjami do nihilizmu, praktykującym sceptykiem z domieszkami stoicyzmu.
Innymi słowy mam świat generalnie tam gdzie świat ma mnie

bardzo symbiotyczny stosunek :twisted:
[quote]
Aikido uczy bardzo wielu umiejętności, chociażby niech to będą pady.
Czyli nie potrzeba żadnych umiejętności by wykonać techniki w aikido, lol.
[/quote]
Tego nie powiedziałem, aikido uczy pewnych umiejętności, ale niestety na bardzo prostym schemacie który wiecznie podkreśla Akahige. Z tego względu pady, i owszem, ale już gorzej niż judo, gdzie pada się w sytuacji rzutu wbrew własnej woli, po wytrąceniu z równowagi, w sytuacji bez przygotowania - tych elementów w aikido brak.
Pady w aikido są tak samo ograniczone jak techniki.
[quote]
Kolejna bzdura. Na treningu można doświadczyć wielu niepowodzeń. Możesz zwalić technikę, upadek, egzamin. Poza tym skoro sam uprawiasz aikido taniec, czemu generalizujesz na całe środowisko. [/quote]
Nazwałem te niepowodzenia z pełną świadomością iluzją, przypomnę "Aikido rozwija iluzje samorozwoju, tak jak rozwija iluzje umiejętności walki."
Jak zawalić technikę skoro działa ona tylko we współpracy?
Jak zawalić egzamin, skoro to czy nam idzie ładnie czy nie zależy od dobrej woli i wyskakania uke?
Zły upadek nazywasz drogą do samorozwoju? To może napisz że aikido rozwija bo trzeba po schodach do dojo wejść
[quote]
Ja dla przykładu zostałem wyrzucony z jednego z waszych dojo, bo asystent (!) instruktora nie potrafił założyć na mnie nikyo. [/quote]
Z naszych? masz na myśli jakieś kobayashiowe czy konkretne LAA, podaj plz miasto, bo nie wydaje mnie się
[quote]
W aikido przezwycieżać można wiele rzeczy, strach przed ukemi, stres przed egzaminem, stres przed wykonaniem techniki. [/quote]
No np. studiując na akademii rolnej mechanizację wsi też można przezwyciężać strach przed egzaminem, ucięciem palca przez snopowiązałkę czy jeszcze co tam, albo pogryzieniu przez krowę na warsztatach terenowych. To nie czyni go SW.
[quote]
Jaki jest cel tych 99% uprawiających rekreacje w BJJ i czym się ten cel różnie od celów aikido? Dlaczego zakładasz, że zainteresuję się tylko jedną dziedziną by osiągać swój cel.
Twoje całe założenie Randall jest jak dziurawe jak stara skarpeta.
Może i byłeś na studiach z filozofii ale to o niczym nie świadczy. Kto był na studiach to wie jak może to wyglądać. Równie dobrze mogłeś się przez nie prześlizgać na tak zwaną pandę. Pan-da tróję. [/quote]
Każdy swoim łokciem mierzy.

low grade przytyk, stać Cię na więcej.
Co do tych celów, jakie założenia mi do brzucha wciskasz?
Każdy tu wypowiadający się, ćwiczący kontaktowe SW i sporty, wskazuje, że mimo iż ćwiczy się w efektywności swojej sztuki, nie jest to jego celem nadrzędnym. Tu naprawdę nie trzeba dowodów i badań GUSu, a chwili reflekcji. Zawodników wyczynowych w każdej dziedzinie jest garstka, reszta to ten odsiew, ćwiczą dla rekreacji, dla siebie.
Przypominam także, że permanentne odwołania do "celu" to domena Aikiego i sposób na uzasadnienie że w aikido nie potrzeba określonych elementów. Ja uważam, że ten cel nie ma znaczenia.
[quote]
Też mogłem kiedyś startować w regionalnych w kyokushinie, ale nie chciało mi się wygłupiać, zwłaszcza dla kompletu pościeli w nagrodę

[/quote]
A ja sobie śliwowice przywiozłem, świeżego bażanta obaliłem w osiedlowym sklepie, fajnie było
[quote]
W aikido też są wymagania. Nauczyciel wymaga od ciebie, ty wymagasz od innych.
Rywalizacja...? Hierarchia stopni w aikido wpływa na wyścig szczurów.
Gdy pierwszy raz pojawiłem się w PUA (mając 3kyu) większość żółtych pasów patrzyło i traktowało mnie jak leszcza, tylko dlatego że miałem biały pasek.
[/quote]
Trzeba było wyjebać parę razy i uciszyć gamoni.
Swoją drogą, skoro sam zauważasz że ten wyścig, czyli rywalizacja jest (bo musi, taka natura ludzka), dlaczego nie poprzeć innych, usankcjonowanych i uzdrawiających metod rywalizacji? Gdybyś miał okazję "wyjebać" to cały problem "patrzenia na leszcza" by nie istniał...
[quote]
Cel...? mój w aikido był prosty robić jak naj naj-zajebistsze aikido, przynajmniej takie jak XXX, czy YYY.
Moje umiejętności sprawdzane były (obecnie nie ćwiczę) na każdym treningu, bo choć wszyscy mnie lubią to nikt z tego powodu jakość upaść nie chce. [/quote]
No to jest cel ćwiczenia każdego kto zaczyna zabawę w SW, być lepszym, potrafić fajne zbyty, jak Bruce Lee, Jackie Chan, JCVD, Stefan, Jet Lee albo nawet Chuck Norris

Po prostu doskonalić umiejętności.
Nie mylić celu ćwiczenia z motywacją do niego.
Gorzej, że aikido nie daje tej możliwości, bo brak jest tego sprawdzania umiejętności. Techniki aikido nie działają jak uke nie pomaga.
[quote]
Co do obnażania słabości, jedna z ostatnich moich przerw spowodowana była tym, że szef na stażu opierdolił mnie jak burą sukę za niechlujną technikę.[/quote]
Kwestia jego motywacji do tego, może się wstydził skojarzenia? Enyłej, niechlujna, chlujna, jeden grzyb, nie działa bez miłego uke. To co za różnica?
[quote]
A co do ciężkiej pracy, ciekawe czy dałbyś rade na 20 godzinnym EFE, tak btw. Twój nauczyciel wytrzymał na nim swego czasu raptem godzinkę.[/quote]
Te EFE coś tam mi świta. Że za gramanicą jakeś staże, we Francji, gdzie się w przerwach je itp? Są przerwy na papu i siusiu? To to?
Przecież to żadne wyzwanie, tam się nie da ćwiczyć w normalnej rutynie, bo to zbyt duży okres czasu dla organizmu i efektywnego treningu. przerwy, jedzenie, zastoje, nonsens. Ot spęd na którym ludzie się turlają, a potem piszą na forach jaki hardcore trening odbyli.
Wytrzymuję treningi sportowe z ludźmi niemal dekadę młodszymi, tracę po 1,5 kilo wody i żyję.
Przywołany "mój nauczyciel" mimo kilkunastu lat więcej ode mnie, nie raz dowiódł mi że kondychę ma nadal mocną, nie gorszą od mojej.
Ergo, jeśli zszedł, to pewnie z powodów które opisałem w poprzednim akapicie.
PS. kiedy i gdzie to było, z chęcią zweryfikuje.
[quote]
Co do uczenia, skoro Ty się nie nauczyłeś na aikido niczego (bo jak twierdzisz aikido nie uczy niczego), to dlaczego się wypowiadasz jakbyś wiedział wszystko?[/quote]
Och, paru rzeczy się nauczyłem. Np. tego że nie działa, nie będzie działać i dlaczego. Także tego, że może działać. Niestety, co zawsze podkreślam, wnioski owe nie płyną z aikido jako takiego, ale ze wszystkiego co robię, z tak zwanego odniesienia krzyżowego do innych dyscyplin, których równolegle przez lata się podejmowałem. Widzę jaki etap świadomości i umiejętności mają ludzie zamknięci hermetycznie w aikido, że trochę główkuję, epistemologię lubię nawet bardzo, mogłem sobie prawdopodobne przyczyny wydedukować.
[quote]
Bo ja rozumiem to tak, że łatwiej Ci zanegować pracę czy przemyślenia mistrzów, by móc powiedzieć że proces twojej edukacji w aikido został zakończony, niż zdobyć się na wysiłek i popchnąć je do przodu. Wydajesz się być rozsądnym facetem, przynajmniej na takiego się kreujesz. Dlatego nie uwierzę, że nie jesteś w stanie dostrzec lepszych aikidoków od siebie.[/quote]
Lepszych? ależ tak, lepszych w robieniu tych układów, precyzyjniejszych w ruchach, robiących to z gracją, finezją, perfekcją, wszystko tak.
Ale takich którzy potrafili by zrobić jakąkolwiek technikę zgodną z ideą aikido (a nie po prostu wyku... ) nie. I nie szukam, bo moja wiedza i doświadczenie wystarcza do dostrzeżenia faktu: żeby wprowadzić do aikido umiejętności adaptacji, improwizacji, czyli wszelkich wyższych form opanowania techniki, należy zmienić jego formę praktykowania.
To robi MrSmail. Szacunek dla niego, mnie się nie chce, wolę sobie zmienić klimat, jest tyle fajnych sztuk które to mają, po co drzwi otwarte wyważać?
[quote]
Wiem co i dlaczego robię źle, dodatkowo nauczyciel po egzaminie rozmawia ze mną na ten temat [/quote]
No tak, ale to nadal pozostaje na poziomie finezyjnego kata w prostym schemacie ruchu.
Tego rodzaju doskonalenie jest analogiczne do tradycyjnego baletu. Ćwiczysz w nieskończoność wciąż te same ruchy Jeziora Łabędziego, sztywno określone, skodyfikowane. Do usranej śmierci, do nieskończonej perfekcji.
[quote]
Nie raz walczymy z kontuzjami, zmęczeniem, świadomością przepaści jaka różni nas od najlepszych.
[/quote]
Przyznaję ja tą walkę w aikido przegrałem. O popatrz kolejna porażka
Ale wytłumaczę się że zamiast jechać na staż do Białegostoku (link w stopce) będę miał w tym czasie warsztaty z gotowania japońskiego makaronu soba i udon.
[quote]
Dokładnie w moim wypadku aikido m.in. wyciągnęło mnie w szkole średniej z łamagi unikającej wuefu do grona ścisłej czołówki najbardziej wysportowanych osób w klasie (wg. ocen stawianych za ćwiczenia gimnastyczne) choć gier zespołowych do dzisiaj nie lubię

[/quote]
No to salut, bo podobnie zaczynałem.
[quote]
Można czzcze gadanie dziadków traktować jak fikcje, a można zinterpretować odnieść je do swojego życia co kto tam lubi. W horoskopy też ludzie wierzą, choć to wierutna bzdura. Ba nieraz w oparciu o nie podejmują jakieś decyzje. Ja czasem podejmuje decyzje rzucajęc monetą. W czym decyzja podjęta na podstawie rzutu monetą ma być gorsza dezycji podjętej w oparciu o horoskop? Niby to samo, a jednak ten smaczek?

[/quote]
Tu wchodzisz na filozofowanie.
Zastanów się, to jedna z największych przeszkód do zakodowania AI.
Komputer, analizując dane, może rozstrzygać w oparciu o algorytm, heurystykę, gdy warunki osiągną jakiś limit brzegowy, zwraca wynik /podejmuje decyzję.
Ale limit musi mieć określony.
Każdy z nas podejmuje w życiu decyzje, setki ich. Mamy zazwyczaj bardzo mało informacji, zero doświadczenia, nie wiemy jaki ma być wynik, nie mamy określonych warunków brzegowych. I tadam, podejmujemy decyzję. Ot tak z dupy, jak blondynka, bo tak. Nazywamy to aktem woli.
Każda analiza za i przeciw, ma swój koniec w rzucie monetą
Kwestią jest jedynie w którym momencie przerywamy łańcuch naszej analizy.
Ludzie rozumni, więcej wiedzący, inteligentni, doświadczeni, są wstrzemięźliwi, niezdecydowani, zdystansowani.
Ludzie prości, są pochopni, łatwo wydają sądy, sprawy są dla nich dużo prostsze, łatwo przechodzą do działania.
Ignorance is bliss, pierdolnięty zawsze uśmiechnięty itp.
Czy jednak lepiej zdecydować się na horoskop niż na zastanowienie i wieczne wątpliwości? Czy mimo znacznej ilości problemów jakie przynosi rozum, zdolność postrzegania i analizowania warto z niego rezygnować? Dubito ergo cogito cogito ergo sum.
Taki kot to ma zupełnie dobrze, oszamie michę whiskasa, poliże się po jajkach, uwali pod kaloryferem i ma dobrze. Czasem jestem oszołomiony faktem, że tylu ludzi powiela o schemat.
Gdybym siedział w ciepłym kurwidołku aikido, nie wychodząc poza nie, pewnie ambitnie dobijałbym 3 dana, mieszając wiatraki kijem w tempie nadświetlnym a bokenem to w ogóle niczym jedi. Miałbym na pewno o wiele większe mniemanie o swoich umiejętnościach, a ludkowie kłaniali by mi się w pół

Tyle, że ja nie lubię horoskopu.