Napisano Ponad rok temu
Re: kontuzje w sportach chwytanych
A ja miałem coś bardzo podobnego, sądząc z opisu. Również nie miałem żadnego pojedynczego wydarzenia, np. przeciągnięcia dźwigni. Smarowałem, smarowałem i nic. Wreszcie, po dwóch chyba miesiącach, poszedłem do lekarza ortopedy, który sprawę zbagatelizował, kazał smarować i iśc na jakieśtam zajęcia ruchowe (odpłatne).
Wkurzony poszedłem zamiast tego do warszawskiego Centrum Rehabilitacji Sportowej, skąd zostałem wysłany na niezywkle profesjonalne i szczegółowe USG, które kosztowało prawie dwie i pół bańki, ale za to wykazało, że w łokciu zrobiła mi się tkanka bliznowata (przy zrastaniu jakiegoś pęknięcia), która w tamtym momencie podlegała zwapnieniu. Gdyby była stwardniała całkiem, tobym już bez operacji się nie obszedł, a tak była szansa że poprzez kinezyterapię uda się jeszcze coś uratować - i faktycznie, jakiś tysiąc złotych później jestem w stanie łokieć wyprostować i zgiąć bez bólu, chociaż pod obciążeniem (nawet przy pompkach) nie prostuje się do samego końca i już zapewne nie będzie - ale mogę normalnie trenować.
Nie bagatelizuj sprawy i zrób sobie dobre USG, albo pójdź na wizytę rozpoznawczą do jakichś solidnych rehabilitantów.