No właśnie, to jest jakiś cholerny mit panujący szczególnie wśród osób, które nigdy nie walczyły i nie interesowały się tym zagadnieniem. Ilekroć napiszę "walka" zaraz ktoś wyskoczy, że O'Sensei był przeciwny rywalizacji. Później ze zdziwieniem odkrywa zapiski admirala Takeshita, z których wynika, że M. Ueshiba, po kryjomu opracowywał techniki aikido przeciwko technikom judo! Tymczasem rywalizacja i walka to są odrębne pojęcia, czesciowo sie tylko pokrywajace. Ja na przykład, ćwicząc BJJ, nigdy nie uczestniczyłem w rywalizacji sportowej, nie jeźdźę na zawody. Walki toczę na treningach. Dzwignie na nadgarstki są jak najbardziej stosowane ( jest ich znacznie więcej niż w aikido). Jak do tej pory żadna kontuzja mnie nie spotkala. Nikomu też nie zrobiłem krzywdy. Tak więc widmo powykręcanych rąk i kontuzji stawów to raczej efekt oglądania filmów ze S. Seagalem i "Rudobrodego" Kurosawy.A w ogole o dzwigniach pisalem tylko po to zeby pokazac ze w Aikido walka sportowa bedzie sie wiazala z powykrecanymi rekami i kontuzjami stawow.
Calkiem fajny nowy temat
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie - to raczej efekt wyobrazni - jak mi ktos zalozy nikkyo (w statycznej technice) to czuje ze jestem czasem na granicy wytrzymalosci mojego stawu a generalnie sila wzrasta statycznie. Jak by mi ktos szarpnal takie nikkyo to mam po nadgarstku. A zakladam ze w walce sportowej nikt mi statycznego nikkyo zakladal nie bedzieTak więc widmo powykręcanych rąk i kontuzji stawów to raczej efekt oglądania filmów ze S. Seagalem i "Rudobrodego" Kurosawy.
Oczywiscie mozna okroic techniki Aikido zostawiajac tylko te najmniej kontuzjogenne ale czy o to biega?
Napisano Ponad rok temu
Tym samym potwierdziłeś to, co napisałem wcześniej o tych filmach z odgłosami łamanych kości. :-)A zakladam ze w walce sportowej nikt mi statycznego nikkyo zakladal nie bedzie
Wiec jeszcze raz - to, że dźwignie są stosowane w walce nie oznacza, że automatycznie stają się kontuzjogenne. O walce sportowej w ogóle nie piszę. Piszę o walce jako formie nauczania i treningu. Statyczne wykonywanie dźwigni na granicy wytrzymałości w relacji tori-uke uważam z kolei za cieżką patologię dydaktyczną, usprawiedliwianą różnymi bzdurnymi teoriami o przekraczaniu barier fizycznych i psychicznych. W jiu jitsu np. nikt nie każe Ci przekraczać barier poprzez znoszenie przeciągniętych dźwigni.
Napisano Ponad rok temu
czy dobrze zrozumiałem, że aikido naucza, jak założyć dźwignię, ale już nie uczy, jak się przed techniką aikido bronić?W jiu jitsu np. nikt nie każe Ci przekraczać barier poprzez znoszenie przeciągniętych dźwigni.
W sumie na podstawie Waszych rozmów taki wniosek wynika - brak rzeczywistej walki/rywalizacji (bez spierania się, które ze słów właściwsze) nie wymusza obrony w aikido przed ... samym aikido? :wink:
Napisano Ponad rok temu
odklepać jak najszybciej ;-)czy dobrze zrozumiałem, że aikido naucza, jak założyć dźwignię, ale już nie uczy, jak się przed techniką aikido bronić?
Napisano Ponad rok temu
Cóż tylko pogratulować... szczęścia.Jak do tej pory żadna kontuzja mnie nie spotkala. Nikomu też nie zrobiłem krzywdy.
Wierzyć się nie chce, ze pisze to osoba z wieloletnią praktyką na macie.Tak więc widmo powykręcanych rąk i kontuzji stawów to raczej efekt oglądania filmów ze S. Seagalem i "Rudobrodego" Kurosawy.
Sam mam kilka kontuzji i na sumieniu mam też parę Całe szczęście raczej niegroźne jednak wlekące się za mną od lat. Znam wiele osób które ze względu na kontuzje musiały zaprzestać treningu. Rozbieżność w naszych poglądach może wynikać z tego, że wg. niektórych szkół nawet umowne założenie dźwigni powinno skutkować ukemi.
Cóż ja zostałem tak nauczony, żeby reagować dopiero gdy dźwignia działa (dzięki czemu np. zostałem poproszony o nieprzychodzenie na zajęcia do pewnego dojo ^^)
Najlepszą obroną przed techniką aikido to ukemiczy dobrze zrozumiałem, że aikido naucza, jak założyć dźwignię, ale już nie uczy, jak się przed techniką aikido bronić?
Poza tym są kaeshi-waza, choć nie do końca są to kontr techniki.
Napisano Ponad rok temu
Z trzydziestoletnią! Lepiej uwierz. Przez ten czas nie miałem ani jednej kontuzji, która wyeliminowałaby mnie chociaż na jeden dzień z treningów. Ćwiczę bardzo intensywnie, zaliczałem też długotrwałe sesje jako uke u japońskich shihanów. Np. Sensei Yokota rzucał mnie na granicy kontuzji szczególnie rzutami "na dźwigniach" jak ude kime nage. Sam spowodowałem dawno temu jedną poważną kontuzję rzucając partnera techniką shiho nage koshi nage ( złamał obojczyk, ale ten po drugiej stronie).Wierzyć się nie chce, ze pisze to osoba z wieloletnią praktyką na macie.
To o czym piszesz to efekt patologii treningowej a nie rzecz wynikająca z natury danej dyscypliny.
Napisano Ponad rok temu
Z trzydziestoletnią! Lepiej uwierz. Przez ten czas nie miałem ani jednej kontuzji, która wyeliminowałaby mnie chociaż na jeden dzień z treningów. Ćwiczę bardzo intensywnie, zaliczałem też długotrwałe sesje jako uke u japońskich shihanów. Np. Sensei Yokota rzucał mnie na granicy kontuzji szczególnie rzutami "na dźwigniach" jak ude kime nage. Sam spowodowałem dawno temu jedną poważną kontuzję rzucając partnera techniką shiho nage koshi nage ( złamał obojczyk, ale ten po drugiej stronie).Wierzyć się nie chce, ze pisze to osoba z wieloletnią praktyką na macie.
To o czym piszesz to efekt patologii treningowej a nie rzecz wynikająca z natury danej dyscypliny.
Mysle ze mieszasz tu dwie calkowicie rozne sytuacje. Naturalnie, jesli ktos za kazdym razem 'sie harmonizuje' z technika, tudziesz 'wyprzedza' co bardziej niebezpieczne dzwignie, ma spore szanse na to zeby nie miec kontuzji. Takie zachowanie jest na pewnym etapie jak najbardziej racjonalne w aikido i prowadzi do dlugiego cwiczenia z minimalna szansa na kontuzje.
Jednak twoja teza byla zupelnie inna - mianowicie ze mozna uniknac bez problemu kontuzji w sytuacji kiedy atakujacy po wykonaniu ataku aktywnie przeciwdziala wykonaniu techniki, wlacznie z kontratakami. Tak przynajmniej ja zrozumialem to co piszesz.
Czy tak sie zachowywales bedac uke dla Yokoty sensei? LOL Jestem pewien ze nie. Wiec twoj przyklad nie ma nic wspolnego z ta dyskusja. Po co go przytaczasz? Zeby sie pochwalic, czy sie poskarzyc?
U mnie w dojo ludzie maja za zadanie kontratakowac jesli sie da nawet jak pokazuje techniki na srodku. Rezultat jest taki, ze czesto nie jestem w stanie w ogole zrobic techniki nawet na 5 kyu.Naturalnie za kazdym razem moglbym uke uszkodzic.
Jesli mam wybor albo go uszkodze, albo nie zrobie techniki, wybieram nie zrobienie techniki. Dzieki temu ludzie sie nie boja kontratakowac.
Calym problemem jest zalozenie techniki, dojscie do niej, a nie je wykonanie od punktu jak juz dzwignia jest zalozona, albo rownowaga jest zachwiana.
Przy kims kto atakuje aktywnie(z mysla zeby w razie niepowodzenia pierwszego ataku szukac mozliwosci kontrataku) trudnosc jest taka, ze wejscie w atak musi byc niezwykle zdecydowane, na 100% mozliwosci. Wtedy czasem udaje sie dojsc do pozycji w ktorej mozna zalozyc dzwignie, czy wychylic z rownowagi. Kolejny etap to takie spowolnienie wykonania(wraz ze zmniejszeniem napiecia w dzwigni), aby zapewnic bezpieczenstwo atakujacemu. Jesli tego spowolnienia nie ma, kontuzja bedzie za kazdym razem - nie mam do tego zadnych watpliwosci. Te spowolnienie powoduje oczywiscie otwarcie, ktore moze wykorzystac atakujacy. Dlatego w przewazajacej wiekszosci techniki nie wychodza - albo spowolnienie zaczyna sie zbyt wczesnie, albo trwa zbyt dlugo, albo napiecie dzwigni jest zbyt male ..itd....
Te spowolnienie jest bardzo trudnym etapem, aczkolwiek niezbednym w treningu aikido.
Jak rozumiem, takiego spowolnienia techniki nie ma w sportach walki, gdzie technike musisz dociagnac do konca bez litosci az przeciwnik zaklepie.
Napisano Ponad rok temu
Szczepan,Jednak twoja teza byla zupelnie inna - mianowicie ze mozna uniknac bez problemu kontuzji w sytuacji kiedy atakujacy po wykonaniu ataku aktywnie przeciwdziala wykonaniu techniki, wlacznie z kontratakami. Tak przynajmniej ja zrozumialem to co piszesz.
Dobrze zrozumiałeś, moja teza jest właśnie taka. Punkten wyjścia było stwierdzenie Szarego Wilka, że zastosowanie dźwigni w walce sportowej spowodowałoby wzrost urazowości. Jest to pogląd dość powszechny, nie tylko wśród aikidoków ale także niektórych judoków ( jak zapewne wiesz w sportowym judo zakazane są dźwignie na jakikolwiek inny staw niż łokciowy). Ja jednak mówiłem o swoich doświadczeniach w BJJ, w walkach sparingowych, a nie sportowych ( na zawodach). Należy bowiem uwzględniać specyfikę różnych form walki. W odpowiedzi Garry wyraził zdziwienie, że można uprawiać aikido tak długo bez kontuzji, stąd przykład z Sensei Yokota ( no tak, można powiedzieć, że się chwaliłem, bo byłem młody i po raz pierwszy przekonałem się na własnej skórze, że mogę "przeżyć" trening z najmłodszym chyba wtedy shihanem Hombu).
Co do mieszania dwóch całkowiciej różnych kwestii, to jest to raczej Twoja domena. :wink:
Ilekroć mówię o zagadnieniach typowo technicznych, ty mi przypominasz, że w aikido nie ma walki bo jest ono oparte na całkowitej współpracy między tori i uke. Tymczasem Twój ostatni post zawiera takie określenia jak: "kontratakować", "dojście do techniki", "atak na 100% możliwości", "kontratak", "dojście do pozycji", "otwarcie, które może wykorzystać atakujący", itp. Są to wszystko pojęcia z teorii walki. Więc się zdecyduj, czym to aikido dla Ciebie jest. Chyba, że jest chlebakiem, który jak sama nazwa wskazuje służy do noszenia granatów.
Co do ostatniego wniosku:
to jest on fałszywy, tzn. nie musisz dociągnąć balachy do końca, bez litości, aż przeciwnik zaklepie bo on i tak będzie wiedział wcześniej, że przegrał. Angielski termin "submission" dobrze oddaje tę sytuację.Jak rozumiem, takiego spowolnienia techniki nie ma w sportach walki, gdzie technike musisz dociagnac do konca bez litosci az przeciwnik zaklepie.
Napisano Ponad rok temu
Szczepan,
Dobrze zrozumiałeś, moja teza jest właśnie taka.
stąd przykład z Sensei Yokota ( no tak, można powiedzieć, że się chwaliłem, bo byłem młody i po raz pierwszy przekonałem się na własnej skórze, że mogę "przeżyć" trening z najmłodszym chyba wtedy shihanem Hombu).
Co do mieszania dwóch całkowiciej różnych kwestii, to jest to raczej Twoja domena. :wink:
Nie odpowiedziales mi na pytanie - kontratakowales Yokote sensei czy wspolpracowales z nim podczas technik?
Jesli wspolpracowales(na co wyglada, lecz nie wygodnie ci sie do tego przyznac?) - to twoj przyklad ma sie nijak do dyskusji.
Jesli kontratakowales - to opisz jak bylo? 8)
Ty rozumiesz aikido w kategoriach walki - naturalne jest wiec ze staram sie uzywac slownictwa ktore jest zgodne z twoim rozumieniem problemu. Inaczej nie ma mowy o konwersacji.Ilekroć mówię o zagadnieniach typowo technicznych, ty mi przypominasz, że w aikido nie ma walki bo jest ono oparte na całkowitej współpracy między tori i uke. Tymczasem Twój ostatni post zawiera takie określenia jak: "kontratakować", "dojście do techniki", "atak na 100% możliwości", "kontratak", "dojście do pozycji", "otwarcie, które może wykorzystać atakujący", itp. Są to wszystko pojęcia z teorii walki. Więc się zdecyduj, czym to aikido dla Ciebie jest. Chyba, że jest chlebakiem, który jak sama nazwa wskazuje służy do noszenia granatów.
Dla mnie sa to tylko elementy interakcji pomiedzy tori i uke i nie maja nic wspolnego z prawdziwa walka.
moze, nie uprawiam sportow walki, ale wielokrotnie slyszalem o przeciaganiu dwigni, duszenia czy trzymania tylko dlatego ze ktos nie klepal.Co oczywiscie konczylo sie wieksza lub mniejsza kontuzja.Co do ostatniego wniosku:
to jest on fałszywy, tzn. nie musisz dociągnąć balachy do końca, bez litości, aż przeciwnik zaklepie bo on i tak będzie wiedział wcześniej, że przegrał. Angielski termin "submission" dobrze oddaje tę sytuację.Jak rozumiem, takiego spowolnienia techniki nie ma w sportach walki, gdzie technike musisz dociagnac do konca bez litosci az przeciwnik zaklepie.
Napisano Ponad rok temu
Tak - te techniki akurat wychodzą super i jest mnóstwo okazji do ich zastosowania w technikach aikido!Poza tym są kaeshi-waza,
Napisano Ponad rok temu
Tak tylko, bo mi się z lekka dziś nudziło...
Napisano Ponad rok temu
Bardzo sprytnie! Tylko, że to nie jest kwestia słownictwa, a rzeczywistości. W szczególności podstawowego kryterium określającego tożsamość sztuk i sportów walki jakim jest czynnik pragmatyczny ( oparty na logicznym związku rzeczy). Otóż owe interakcje między uke i tori wynikają z bezpośredniego starcia dwóch osób. Działania jednej osoby są wymierzone fizycznie i psychicznie w drugą. Dla przykładu, w kategoriach prakseologicznych, szachy oraz tenis to również walka czyli kooperacja negatywna. Ale, rzecz jasna, nie zaliczamy ich do sztuk i sportów walki ze względu na brak tej charakterystycznej cechy jaką jest bezpośrednie oddziaływanie ( fizyczne i psychiczne ) na drugą osobę ( np. poprzez rozmyślne zadawanie jej bólu). Nawet jeśli aikido ograniczymy do ustalonych układów choreograficznych - jak to ma miejsce w przeważającej części całej praktyki - to i tak relacje uke-tori nie są relacjami charakterystycznymi np dla tańca ( kooperacji pozytywnej). Ćwicząc z Sensei Isoyama, nawet jeżeli jest to ustalona technika, zawsze musisz się spodziewać, że ( niespodziewanie :-) ) dostaniesz w twarz. Tego typu "interakcje" spowodowały narodzenie się takich pojęć jak np. zanshin. Oczywiście wiesz, co to zanshin ale dla innych czytelników zacytuję fragment opisu:Ty rozumiesz aikido w kategoriach walki - naturalne jest wiec ze staram sie uzywac slownictwa ktore jest zgodne z twoim rozumieniem problemu. Inaczej nie ma mowy o konwersacji.
Dla mnie sa to tylko elementy interakcji pomiedzy tori i uke i nie maja nic wspolnego z prawdziwa walka.
"Zanshin jest elementarną koncepcją odnajdywaną we wszystkich tradycyjnych, japońskich sztukach walki. Nie tylko związaną z samą praktyką, ale obecną w każdym momencie i zachowaniu mistrza sztuki walki. W tym kontekście możemy zdefiniować Zanshin jako: „stan stałej uważności” albo „pozostawanie w ciągłej gotowości”. Ta definicja zakłada fizyczną formę zjednoczoną z czystym umysłem i koncentracją, zdolną do ciągłego kontrolowania wroga.
Przez Zanshin ciało wypełnione jest energią w stanie ”maksymalnej gotowości”, gotowe do działania we wszystkich kierunkach – HAPPO ZANSHIN – niepozostawiające oponentowi otwarcia ani słabości.
Zanshin rozwija się w ciele poprzez intensywny trening, poprzez mierzenie się ze wszystkimi możliwymi wariantami zagrożenia.(...)
Stan Zanshin jest szczególnie widoczny przed i po wykonaniu techniki. Przed walką Zanshin wyraża się w spokojnym nastawieniu i wewnętrznym napięciu gotowym na uwolnienie całej generowanej energii w celu osiągnięcia „zwycięstwa w jednym ruchu”.
Duchowy Zanshin musi być dość silny, aby uwolnić fizyczny Zanshin, który wykorzystując słabe punkty przeciwnika, poprzez otwarcie, pozwala doświadczonemu wojownikowi wykorzystać przewagę.
Wtedy następuje eksplozja, która odpowiada na atak adekwatną obroną..."
Dla mnie więc mówienie, że aikido oparte jest na współpracy a nie na walce jest wynikiem niezrozumienia pewnych fundamentalnych pojeć opisujących rzeczywistość. Dzięki temu można uparcie twierdzić, że Ziemia jest płaska i tak ją postrzegać.
Łączenie deklaracji, że aikido jest sztuką walki i jednocześnie ograniczanie praktyki do schematu określony atak - określona obrona, też nic nie daje. To jest chyba najistotniejsze w moich poglądach. Otóż dopuszczam i uznaję za wartościowe ( dla osób tak ćwiczących) te formy aikido, które przypominają rytuał, gimnastykę, rekreację fizyczną, itp. Twierdzę jednak, że pozbawiają one aikido różnych możliwości oddziaływania na umysł, ducha czy jak to tam nazwać, będących specyfiką sztuk walki. Ograniczanie się do jednej formy reakcji ( reakcji prostej albo prostej odpowiedzi ruchowo-czuciowej) uniemożliwia po pewnym czasie jakikolwiek postęp techniczny. Czyli - ćwicząc tylko zadane z góry techniki po pewnym czasie zatrzymujemy się w rozwoju. Wynika to wprost z natury procesu kształtowania nawyków ruchowych i zarzekanie się, że jest inaczej, nic tu nie da.
moze, nie uprawiam sportow walki,
No właśnie! Dlatego takie blokowanie techniki, jakie opisałeś jest metodyczną nieprawidłowością i do niczego nie prowadzi.
Napisano Ponad rok temu
Szanowny Akahige,Bardzo sprytnie! Tylko, że to nie jest kwestia słownictwa, a rzeczywistości. W szczególności podstawowego kryterium określającego tożsamość sztuk i sportów walki jakim jest czynnik pragmatyczny ( oparty na logicznym związku rzeczy). Otóż owe interakcje między uke i tori wynikają z bezpośredniego starcia dwóch osób. Działania jednej osoby są wymierzone fizycznie i psychicznie w drugą.
Moja argumentacja nie ma nic wspolnego ze sprytem. Obaj zgodzilismy sie, ze zalozenie dzwigni czy rzut, to rzecz drugorzedna i najwazniejszy jest sposob dojscia do pozycji w ktorej zalozenie dzwigni(czy tez rzutu, itd) jest mozliwe. Otoz w aikido to mamy gratis, poniewaz istnieje cos takiego jak wspolpraca.Poza tym jak juz pisalem, w aikido rozwijamy wspolczucie dla atakujacego. I dlatego nie ma walki a jest interakcja.
Natomiast w sportach walki, te dojscie trzeba wypracowac i dlatego rozwinely sie roznorodne strategie i taktyki aby dojsc do pozycji w ktorej rzut czy dzwignia jest mozliwa.
Co niektorzy robia, to probuja na sile wprowadzic do aikido ten element, ktory jest nam z gruntu obcy i nie ma nic wspolnego z przekazem Dziadkowym.
Mam nadzieje ze teraz jest calkiem jasne, ze moja argumentacja opiera sie nie na grze slowek, ale na pewnych fundamentalnych roznicach ze tak sie wyraze fizycznych. Poza tym mam nieodparte wrazenie ze twoja wzbudzajaca szacunek wiedza teoretyczna przyslonila ci nieco rzczywistosc w dojo. Moze dlatego nie latwo sie nam porozumiec
Napisano Ponad rok temu
Szczepan, co do tego blokowania technik... Blokujecie z całej siły technikę, która z góry jest określona (?) czy robicie kaeshi gdy nie wiecie jaka technika będzie zastosowana np. w trakcie jiu waza? Dla mnie te dwie sytuacje są diametralnie różne, a pierwsza moim zdaniem nie ma nic wspólnego z aikido...
Tak tylko, bo mi się z lekka dziś nudziło...
Zarowno ty jak i Akahige nie czytacje dokladnie tego co pisze. nic nie pisalem o blokowaniu technik, bo jest to jakies nieporozumienie. Pisalem o kontratakach, bo w ten sposob wytwarza sie zywa interakcja. Kontrataki rozwijaja cale mnostwo niezbednych w aikido cech i umiejetnosci. Kaeshi waza to tylko podstawy do kontratakow. Kontratakuje sie w dowolnym momencie, tori w kazdej chwili musi byc zdolny do calkowitej kotroli atakujacego.
Napisano Ponad rok temu
Chcę wyjaśnić pewne sprawy aby nie było nieporozumień. No forum mogę odnieść się tylko do tego, co napisałeś. Z pewnością łatwiej byłoby na macie gdzie na własne oczy mógłbym zobaczyć dlaczego nie możesz wykonać techniki na piątym kyu, które "kontratakuje". Tak więc jest to kwestia nie tylko dokładnego czytania ale też precyzyjnego pisania ( z czym zmagamy się tu wszyscy). Cechą Twojego stylu pisania jest nieprecyzyjny system pojeć, który najlepiej oddaje pewien cytat, przytaczany przeze mnie wiele razy:
"Chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów".
Zdanie to pasuje ilekroć stosujesz terminologię teorii walki do czegoś, co walką wg Ciebie nie jest (atak, obrona, kontratak). Stosowanie terminu "interakcja" nic tu nie zmienia. Interakcja między uke i tori to właśnie dynamiczna relacja pomiędzy atakiem i obroną. Te relacje dają się też przełożyć na sferę psychologiczną w postaci metod walki takich jak: metoda faktów dokonanych, zaskoczenie, metoda wzmożenia stosunku sił na własną korzyść, kunktacja, itp.
Być może przyczyną takiego podejścia jest głębokie przekonanie, że walka jest czymś złym, albo - jak napisałeś - walka uniemożliwia rozwijanie współczucia dla przeciwnika, z czym stanowczo się nie zgadzam.
P.S. Dalej nie rozumiem, dlaczego nie możesz zrobić techniki na kontratakującym piątym kyu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
By nie komplikować naszej rozmowy, przyjmijmy, że nazwy technik są umowne, i nie są rozpoznawalne po ich zakończeniu, ale po wejściu do nich. Tak więc wspomniane przez Ciebie shiho-nage, kojarzy mi się z obrotem o 360 stopni, to jest zwrócenie twarzy w 'cztery' (stąd shiho) strony.Niemożeność zrozumienia Twojej wizji wywalenia oponenta na głowę za pomocą ikkio wynikała z ....
Wrócę na chwilę jednak do celu jaki, moim zdaniem, przyświecał powstaniu aikido. Morihei Ueshiba przynajmniej dwukrotnie akcentował to publicznie. Pierwsza sytuacja dotyczyła wstępnej odmowy prezentacji aikido dla rodziny cesarza Japonii, a druga, rozstrzyga kwestję, dlaczego zabronił shiai (meczy, rozgrywek). W pierwszym przypadku uzasadniał to niemożnością rzeczywistej prezentacji swojej sztuki, ponieważ musiał by zabić swojego partnera. W drugim zaś, tłumaczył, że mecz, to nie shiai w pełnym znaczeniu tego słowa. W judo, na przykład, ktoś jest rzucany wielokrotnie powstając, bo to jest właśnie sport. W rzeczywistości, to nie ma prawa się zdarzyć.
Jak wiadomo, sztuka Mistrza zdobyła sobie uznanie współczesnych autorytetów z kręgów arystokratycznych, jak i militarnych. To zaowocowało, między innymi, prestiżowym zamówieniem ze strony wojska na prowadzenie zajęć, pomimo, że O'Sensei był, w owym czasie, członkiem niewygodnej władzy sekty Omote. Jak należało oczekiwać, przedmiotem zajęć nie była sztuka samoobrony, ale sztuka zabijania. Stąd, na przykład, tłumaczę zakończenie niektórych technik (ikkyo, nikyo, sankyo i yonkyo) sprowadzeniem partnera na brzuch poprzez ześlizgnięcie. Było to bezpieczne w czasie treningu, choć cel był inny.
Współczesna sztuka samoobrony musi się jednak liczyć z obowiązującym prawem, stąd, jeśli już mowa o skojarzeniu z nią sztuki Ueshiby, zakończenie technik musi jej służyć. Zabijamy w ostateczności, wystraszamy w każdym innym wypadku. Stąd moja modyfikacja (transitions) do pozycji shomen. To nie jest przejście z ikkyo do shiho-nage. To przejście z shiho-nage do shomen, z ikkyo do shomen, z irimi-nage do shomen itd. Ponieważ ustosunkowuję się tylko do 6 podstawowych technik, i mało tego, przyporządkowuję każdej z nich tylko jeden atak, można to opanować w stosunkowo krótkim czasie. Zrobiłem sobie nawet coś w rodzaju nunchako imitującego ludzkie ramię. Składa się z 3 części połączonych sprężynami. Jeden z kolegów zwrócił mi jednak uwagę, że równie dobrze można ćwiczyć przejścia z wiszącą liną (gimnastyczną lub podobną). W żadnym razie, po jakimś czasie, 'przejścia' nie mają wpływu na szybkość wykonywania technik.
Napisano Ponad rok temu
i w ten sposób stał się wzorem dla wszystkich "śmiertelnotechnikowców", którzy toczka w toczkę tak samo uzasadniają odmowę randoriW pierwszym przypadku uzasadniał to niemożnością rzeczywistej prezentacji swojej sztuki, ponieważ musiał by zabić swojego partnera.
Napisano Ponad rok temu
...chociaż przez całe swoje życie nikogo nie zabili gołymi rękoma.i w ten sposób stał się wzorem dla wszystkich "śmiertelnotechnikowców", którzy toczka w toczkę tak samo uzasadniają odmowę randori
Najlepsze w całej tej koncepcji jest założenie, że można ją stosować w typowej ulicznej samoobronie. Wg Gościa, agresor obezwładniony serią błyskawicznych przechwytów i postawiony w pozycji głową do dołu przestraszy się i zrezygnuje z kolejnych ataków. Gdyby jednak się nie przestraszył, za drugim razem ( kolejną serią błyskawicznych przechwytów) można go ponownie postawić w pozycji głową do dołu i tym razem zabić. I to dosłownie, bo według Gościa upadek na głowę z tej pozycji to pewna śmierć! Człek ów podkreśla jednocześnie, że "współczesna sztuka samoobrony musi się liczyć z obowiązującym prawem" a jednocześnie daje dowód kompletnej nieznajomości tego prawa, i to nie tylko w Polsce ale nawet w USA, gdzie mieszka.
Co do całego wywodu "historycznego" uzasadniającego powstanie aikido, to szkoda nawet gadać ( robiłem to już wiele razy). Jest to klasyczny przykład dostosowywania pseudohistorii do własnej postawionej wcześniej tezy.
I teraz, Mags, najlepsze! Zanim zaczniesz sobie robić jaja wiedz, że Gość 40 lat temu trenował w Polsce judo pod okiem legendarnego Hiromi Tomity i zrobił w życiu więcej uchi komi niż Ty...no, sam wiesz co! I co Ty na to smyku jeden?
P.S. Mogę teraz pisać, co mi się podoba bo od Gościa dostałem ignora!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Podziękowania dla Aikidoki
- Ponad rok temu
-
"Początkujący" początkujący ma pytanie...
- Ponad rok temu
-
Letnia Szkoła we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
Tajemnica smiertelnego meguri wyjasniona!
- Ponad rok temu
-
aikido- Ustroń
- Ponad rok temu
-
Klub AIKIKAI Wrocław
- Ponad rok temu
-
W imię zasad...
- Ponad rok temu
-
do władających językiem japońskim prośba
- Ponad rok temu
-
- Najlepszy nauczyciel -
- Ponad rok temu
-
pare fotek z paru stazy z sensei Tamura 2009
- Ponad rok temu