W tej chwili zastanawiam się, czy sens takiego ćwiczenia, nie polega właśnie na tym, że trzeba polec, na każdym zewnętrznym rozwiązaniu technicznym, aby w końcu zacząć odnajdywać je wewnątrz...Oczywiście, dalej uważam, że 5-6 lat wystarczy na poznanie technik, dalszy trening techniczny bez pracy ciało-umysł to raczej utrwalanie nonsensów, już chyba więcej pożytku przyniesie nam joga
, a co zabawne, zacząłem myśleć tak z perspektywy dwudziestu paru lat treningów, właśnie teraz...
mysle ze chwile temu doszedlem do podobnych wnioskow...
nie moge pojac dlaczego wielu tak bardzo trzyma sie podstawowej formy ruchowej
i to tak kurczowo...
wlasciwie nie rozwija sie nic poza cialem w aikido, a do tego wlasciwie rozwija sie je jakos pokracznie, szuka sie rozwiazan jakby na sile wkomponowanych w cos czego nie ma
cala forma aikido wszystkie techniki, "zwyciestwa" to tylko takie symbole, a wszyscy tak kurczowo sie trzymamy tego, widzicie wogole to?
ze to nie chodzi o aspekt ruchowy, techniczny, fizyczny, ze skupiajac si ena tym i poszukuja sedna tylko w tej kwesti trafiamy w slepy zaulek? ze sami sobie podstawiamy klody...
5-6 lat to naprawde sporo jesli si esolidnie cwiczy zeby opanowac ruchy, potem moza je udoskonalac, doprowadzac do niebywalego poziomu wyrafinowania, jednak to nadal nic nie daje wiecej ponad to co bylo po 5 latach...
to tylko pewne narzedzie do rowoju ciala, psyche i ducha...
metoda ktora pomaga wiele rzeczy dostrzec ale nie daje ich kompletnego poznania, szukac trzeba dalej.
a my w wiekszosci walimy te ukemi i robimy tenkany i ataki, mordercze katate tori...
samoobrona, zdrowie , sport, czy podrywanie lasek i inne farmazony ktore oczywiscie mozna realizowac poprzez aikido, ale kto z Wasz szuka dalej? po jakiego grzyba byc mistrzem w wyginaniu nadgarsta sobie albo komus?
dobra, sie rozpisalem jakl nie ja
buzka