Napisano Ponad rok temu
Re: Niepotrzebny fizolski power
Kiedy czytam wypowiedzi tych, co to 'wszystko wiedzą', uderza mnie nadmiar takich słów jak aiki, podstawy, czy trening duchowy. Cóż, nie owijając w bawełnę, twierdzę, że jest to dowód na przekroczenie progu niekompetencji. Czy wogóle warto podejmować z nimi rozmowy? Mimo wszystko, uważam, że warto. Brak argumentów, ataki osobiste, dogmaty, dostrzega każdy czytelnik, a to już jest coś. Przynajmniej daje do myślenia.
Temat rozmowy dotyczy siły fizycznej. Czy ją stosujemy w aikido, czy nie. Zabawa w sofistykę prowadzi do niczego, bo oczywiście, że człowiek aby się ruszać ma z nią do czynienia na codzień. Raczej zapytamy, czym odróżnia się aikido w tej kwestii od innych sztuk walki. I tutaj osobiście poszedłem na daleko idące uproszczenia. To nie żadna teoria. To wynik 20-letniego studiowania aikido pod jednym tylko kontem. Dlaczego nic nie da się zrobić bez kooperacji partnera?
Wnioski są takie. Należy przede wszystkim o partnerze zapomnieć. Nie partner, ale szafa, która się na nas przewraca. Doniczka, która leci nam na głowę, rozpędzony rowerzysta, czy uciekający złodziej na naszej drodze. I w końcu, nieoczekiwany deszcz. Tego się trzeba spodziewać zawsze i nauczyć się na to reagować. To atak, którego w innych sztukach walki nie bierze się pod uwagę. Zatem, 'wsio rawno', gdzie, kto, jak? To część naszego treningu w parach, czy też w czasie randori. Skupienie się na uniku jest najważniejsze.
Techniki. Przede wszystkim, muszą być poprawne z teoretycznego punktu widzenia. A to oznacza, że podobnie jak w judo, można podejść do partnera, uchwycić go i rzucić. Jeśli nie potrafimy tego zrobić dzisiaj i nie potrafi tego zrobić nasz nauczyciel, lub znany shihan, to za 30 lat nic się w naszym aikido nie zmieni.
W walce, najważniejszy jest kontakt. W zasadzie, to definiuje walkę. Ktoś nas próbuje uderzyć, wykonujemy blok. Ktoś nas uchwycił, próbujemy się wyrwać, czy też wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść. I tu, siła odgrywa zasadniczą rolę. Jeśli jednak tego kontaktu z drugiej strony nie ma, bo wykonaliśmy unik, to i walki niema. Jest czas, by wykonać technikę, która ma sens. Która jest możliwa do wykonania.
Zatem, czy irimi-nage ma sens? Dlaczego O'Sensei nazywał ją techniką 20-lecia? Może dlatego, że był mały (150cm) i miał z nią sam problemy z tego powodu? O tym warto porozmawiać. A shiho-nage? Czy robienie mostku jako reakcji uke na tę technikę ma jakikolwiek sens? A nikyo? Bolesne nikyo. Czy o ból w tej technice chodzi?
Tak, to kolejna próba zachęty do ciekawej rozmowy o aikido, a nie do odwracania piłeczki. Nie wierzę, że nie myślicie podobnie.