"Champions": 10 maj 2009
Napisano Ponad rok temu
Tomek kilka razy planował start w MP w kicku. Widziałem jak walczył w stójce z Jaroszem. Co prawda Łukasz był lepszy. Ale Drwal cały czas konsał i do końca była wojna. Łukasz wcale nie odpuszczał. Więcej powie Ci Tomek Mamulski. Jest moda na bokserów w MMA może czołowy zawodnik MMA spróbuje się w stójce.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Jutro rano wysyłam wszystkie pytania do Briana.
Napisano Ponad rok temu
GM: Mam dziś przyjemność rozmawiać z Januszem Janowskim, trenerem kadry narodowej muay thai przy PZKB, szkoleniowcem i prezesem wrocławskiego klubu „Puncher”, animatorem wielu niekomercyjnych imprez sportowych, takich jak np. Dolnośląska Liga Muay Thai. Panie Januszu, co powie Pan o gali AoF V „Champions”?
Janusz Janowski: Jest mi niezmiernie miło, że mogłem wziąć udział w ostatniej gali Angels of Fire. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony organizacją zawodów. W Polsce rzadko się zdarza, że zawodnik i trener mogą poczuć się na gali jak gwiazdy imprezy, bohaterowie prawdziwego sportowego show, a nie jak niechciani petenci w urzędzie. Gale sportowe jak ta, to w Polsce coś nowego, niemal niespotykanego. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem organizacji, serdecznego przyjęcia i zapewnienia warunków dla uczestników, ale także całej oprawy widowiska. Szkoda jedynie, że publiczność nie dopisała, ale nie jest to już wina organizatorów – problem leży w tym, że K-1, czy muay thai to nadal w naszym kraju sporty niszowe. Być może zawody pod sztandarem AoF, o których coraz głośniej w mediach, przyczynią się do zmiany tego stanu.
GM: Proszę o krótką opinię na temat walk reprezentantów klubu „Puncher”.
Janusz Janowski: Batra i Smolarski to są jeszcze bardzo młodzi zawodnicy. Powoli zdobywają doświadczenie, toczą swoje pierwsze zawodowe pojedynki. Oboje są niezmiernie utalentowani, ale prawda jest taka, że w formułach pełnokontaktowych dopiero stawiają pierwsze kroki. Zarówno Batra, jak Smolarski stanęli naprzeciwko zawodników o ogromnym doświadczeniu i wyszkoleniu. Dla Ariela to była bodajże trzecia walka zawodowa i przy okazji trzecie już spotkanie z Michałem Tomczykowskim. Z kolei Bartek podjął wyzwanie i drugi raz w swojej karierze stanął do walki z Zawodowym Mistrzem Świata Muay Thai Tomaszem Makowskim. Nie oszukujmy się, obecnie w Polsce nie ma wielu zawodników, którzy byliby w stanie wytrzymać lub toczyć równorzędną walkę na całym dystansie, czy to z Makowskim, czy z Tomczykowskim. Zazwyczaj jest tak, że polscy przeciwnicy tych zawodników padają już w pierwszej rundzie... Myślę, że biorąc pod uwagę dysproporcje, może nie tyle w wyszkoleniu technicznym, co przede wszystkim w doświadczeniu, w liczbie stoczonych walk, to można ocenić występ moich podopiecznych jako dobry.
GM: Jak oceni Pan inne pojedynki gali AoF V? Jak daleko jesteśmy pod względem sportowym za potęgami w K-1, takimi jak choćby Holandia?
Janusz Janowski: W Płocku walczyła czołówka polskiego K-1, tym niemniej takie gale jak Angels of Fire pokazują całą prawdę o kondycji naszego K-1, naszego boksu tajskiego, czy innych formuł pełnokontaktowych. A prawda jest taka, że najważniejszą rzeczą w tym sporcie są starty międzynarodowe, bo wtedy zawodnik ma szansę rzeczywiście się rozwijać. Mam tutaj na myśli prawdziwe sprawdziany, jakimi są walki z wymagającymi, dobrze wyszkolonymi przeciwnikami, a nie „kelnerami” – przeciwnikami, na walce z którymi nasi zawodnicy nabijają sobie rekordy, promują siebie w kraju lub budują markę własnego klubu. Może z zewnątrz – dla ludzi nie znających danej dyscypliny od kuchni – jakoś to wygląda, ma to jakiś sens, ale prawda bywa zazwyczaj bardzo smutna. Dla sympatyków, ludzi z branży, znawców boksu tajskiego lub wszelkich odmian kickboxingu to jest bardzo żenująca sytuacja. Bywa, że na zawodach w Polsce dochodzi do walki z zawodnikiem klasy „B” z innego kraju (np. z Białorusi, czy Holandii) i nasi deklaratywnie „A” klasowi zawodnicy – mówiąc wprost – dostają ostre lanie... Gale AoF dają możliwość udziału w zawodach na bardzo wysokim poziomie. Z perspektywy zawodnika to rzecz o kolosalnym znaczeniu. Natomiast patrząc bardziej ogólnie, stanowi to kolejny krok na drodze do budowania polskiego K-1 na poziomie światowym. Dlatego jeszcze raz powtórzę: cieszę się, że mogłem wziąć udział w płockiej gali.
GM: Ale chyba nie chodzi tylko o brak startów międzynarodowych? Dlaczego mamy tylu dobrych zawodników-amatorów, którzy nie zostają gwiazdami zawodowego K-1...?
Janusz Janowski: W Polsce nie ma zawodowego K-1... Możemy mówić o początkach profesjonalizmu, jeśli idzie o tę dyscyplinę sportu. Oczywiście, zdarzają się imprezy, gdzie zawodnicy walczą bez ochraniaczy i kasków, ale czy można powiedzieć, że to już zawodowstwo, profesjonalizm? Ani zawodnicy finansowo zazwyczaj nic z tego nie mają, ani poziom walk nie wykracza poza poziom walk amatorskich.
Do tego dochodzi zupełnie niezrozumiały dla mnie lęk polskiego środowiska kickboxingu przed boksem tajskim. Co za paradoks! Proszę zwrócić uwagę, że najlepsi światowi zawodnicy K-1 wywodzą się z muay thai i na co dzień trenują właśnie boks tajski. Walcząc w K-1 odrzucają pełny klincz, liczbę zadawanych uderzeń kolanem redukują do jednego, ale wcale w ten sposób nie są ubożsi w swoim repertuarze ciosów, a ich styl walki nadal jest piorunująco skuteczny. Koniec końców, okazuje się, że nie jest wcale tak, iż K-1 to po prostu odrębna dyscyplina kickboxingu, gdzie każdy ma równe szanse, czy będzie to zawodnik z fullcontaktu, czy były karateka. Trzeba przestać bać się thaiboxingu i porzucić te wszystkie mity o jakiejś ponadprzeciętnej brutalności tego sportu.
GM: Ale przecież problem nie rozbija się tylko o kwestie czysto sportowe...?
Janusz Janowski: O niektórych przyczynach już powiedziałem. Rzecz jasna, przyczyn jest wiele, ale jak zawsze główną przyczyną są pieniądze, a raczej ich brak. Zawodników nie stać na wyjazdy zagraniczne, staże, udział w imprezach międzynarodowych, itp. To oczywiste, że zawodnicy muszą z czegoś żyć; jak każdy są zmuszeni podejmować normalną pracę, czasami pracując po 8-10 godzin. Kto jest w stanie zrobić dwa przyzwoite treningi w ciągu dnia pracują w takim wymiarze godzin?! Nie mamy w Polsce profesjonalnego wsparcia dla zawodników-zawodowców. Nie znam ludzi, których byłoby stać na regularne opłacanie fizjoterapeuty, trenera i „tarczownika”, przyzwoitych sparingpartnerów, itd.
Należy też wspomnieć o nieobecności K-1 i boksu tajskiego w poważnych mediach. Dlatego też bardzo budujące jest to, że płocka gala była transmitowana przez TVP-SPORT. Poza tym, potrzebujemy mistrzów! Ludzi, którzy będą autorytetami dla młodych zawodników, którzy będą swoim nazwiskiem reklamować naszą dyscyplinę, przyciągać nowych adeptów na sale treningowe i kibiców na sportowe gale. Nasz sport opiera się na „fanatykach”, ale sam zapał nie wystarczy – potrzebujemy konkretnego wsparcia!
GM: Trenerze, kilka słów o zawodnikach klubu „Puncher”. Na kogo powinniśmy zwrócić szczególna uwagę? W kim pokłada Pan największe nadzieje?
Janusz Janowski: Przede wszystkim muszę wspomnieć o Pawle Jędrzejczyku i Patryku Grudniewskim. Obaj są niezwykle pracowici, ambitni. Paweł toczył już zawodowe walki zagranicą, m.in. w Tajlandii, Turcji. Również Patryk ma na koncie występy międzynarodowe. Chciałbym też wspomnieć o młodszych zawodnikach, o których była już mowa, czyli o Bartku Batrze i Arielu Smolarskim. Mamy w klubie wielu amatorskich mistrzów polski w muay thai, czasami wielokrotnych, takich jak np. Janusz Pawlikowski, który tydzień temu wziął udział jako zawodnik na gali w Strasbourgu, zwieńczeniem której był mecz thaiboxerski Francja-Tajlandia. Pawlikowski wygrał swoja walkę jako jedyny z Polaków biorących udział w tych zawodach. Mamy kilka utalentowanych zawodniczek i sporą grupę juniorów, którzy – jestem tego niemal pewien – za niedługi czas zdominują amatorskie muay thai w Polsce.
GM: Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie! Dziękuję za bardzo ciekawą rozmowę. Może na koniec krótkie podsumowanie?
Janusz Janowski: Reasumując, więcej takich gal jak Angels of Fire, a nasza dyscyplina będzie się rozwijać! Również dziękuję za rozmowę.
Pytał: Grzegorz Maryniec
Napisano Ponad rok temu
Wywiad Rafałem Dudkiem, który na gali Angels of Fire V, zmierzył się z bardzo doświadczonym Michałem Jabłońskim. Zapraszam do lektury.
10 Maja na gali Angels of Fire V, która odbyła się w Płocku wygrałeś przez decyzję z Michałem Jabłońskim, i tym samym zdobyłeś tytuł Zawodowego Mistrza Polski w formule K-1. Czy możesz opisać pokrótce ten pojedynek?
Walka była ciężka, ale nie myślałem że będzie inaczej. nie często walczy się 5 rund w K1. Sam dystans jest męczący, nie mówiąc już o wyprowadzaniu i przyjmowaniu ciosów. Przyznaję jednak, że nie pamiętam dokładnie całej walki Wiem, że z rundy na rundę było coraz lepiej. Kondycyjnie było lepiej niż na to wyglądało. Dużo dał mi pobyt w Zakopanem na kadrze.
Miałeś jakiś plan do zrealizowania podczas tej walki? Wszystko poszło po Twojej myśli? Jesteś usatysfakcjonowany z przebiegu walki?
Oczywiście plan był. Michał jest bardzo dobrym zawodnikiem, więc walka była wcześniej przemyślana. Starałem się słuchać rad z narożnika i wypełniać założenia trenera. Najważniejsze było, żeby nie dać się “złapać” silnemu przeciwnikowi. Walka wymagała koncentracji i przemyślanych posunięć. Chyba się udało, ale mam jednak kilka zastrzeżeń do sposobu mojej walki. Ale to chyba dobrze. Zawsze jest nad czym pracować i starać się być coraz lepszym
Jakie są Twoje ogólne wrażenia po imprezie(hotel, jedzenie), zostałeś tam godnie przyjęty? Jak wygląda tam to czego my kibice nie możemy zobaczyć?
Ja na tej gali czuję się bardzo dobrze. Jakby nie było, to nie mój pierwszy raz na AoF. Za co z resztą bardzo dziękuję Panu Tadeuszowi Kopcińskiemu. Kiedyś obiecałem że go nie zawiodę i tą walką chcę mu podziękować. Jeśli chodzi o całą otoczkę, to czego nie widać, to może lepiej niech tak zostanie hehe. W każdym razie po gali tak jak i w jej trakcie nie brakuje emocji. Bardzo profesjonalnie zorganizowane widowisko na światowym poziomie od początku do końca.
Który z pojedynków imprezy podobał Ci się najbardziej, który z zawodników zrobił na Tobie największe wrażenie?
Niestety nie dane mi było obejrzeć wszystkich walk na żywo. Ale wiem po zawodnikach, że wszystkie były na wysokim poziomie. Mamy w Polsce dobrych fighterów i musimy to pokazać
Jakie są Twoje plany na przyszłość? Masz już jakieś zakontraktowane walki? Może propozycje?
Plany są, ale wolałbym nie zapeszać. w końcu nie wszystko zależy ode mnie. Jak w tym powiedzeniu “chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach” . Kilka razy się zawiodłem, więc pochwalę się jak będę wiedział coś na 100%. Ale na ciekawe propozycje czekam cały czas. Mam dobrą passę, chcę to wykorzystać.
Jesteś zawodnikiem CSS Kraków, ale o ile mi wiadomo na co dzień mieszkasz w Nowym Sączu. Jak wyglądają Twoje treningi, w każdy dzień dojeżdżasz do klubu, czy może masz kogoś z kim szlifujesz swoje umiejętności w mieście w którym mieszkasz?
Tak, jestem nowosądeczaninem. Mój trener - Tomasz Mamulski jest z Krakowa, więc występuję jako zawodnik z CSS Kraków. Trenuję tu i tu. Trzeba sobie radzić jak najlepiej. W Krakowie dwa, trzy razy w tygodniu na treningach ćwiczymy nowe akcje, w pozostałe dni szlifujemy to u nas. Jest z kim trenować i to najważniejsze. Młodzi ludzie chcą przychodzić na treningi. Bardzo nas to cieszy. Mamy nadzieję że będzie coraz lepiej bo to piękny sport )
Bardzo dziękuję za wywiad i pozdrawiam wszystkich dzięki którym ten sport przyjął się w naszym kraju.
opublikowano - przez d_w1
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
10 Maja na gali Angels of Fire V, która odbyła się w Płocku wygrałeś przez KO z Kamilem Sokołowskim, i tym samym zdobyłeś tytuł Zawodowego Mistrza Polski w formule K-1. Czy możesz opisać pokrótce ten pojedynek?
Oczywiście jestem usatysfakcjonowany z przebiegu walki, wszstko potoczyło się po mojej myśli i udało się osiągnąć sukces. Biorąc pod uwagę że pojedynek był 5-rundowy czyli na prawdę maraton, od początku stawialiśmy na ciosy na korpus które miały ułatwić mi walkę w kolejnych rundach. Na szczęście taktyka przyniosła skutek wyjątkowo szybko. W ciągłej ofensywie nie chciałem pozwolić przeciwnikowi na jakiekolwiek rozwinięcie akcji. Czułem też że jest to zdecydowanie mój dzień. Myślę że to efekt ciężkiego treningu który pozwala czuć mi się na tyle pewnie że nie martwię się o to że czegokolwiek może mi tego dnia zabraknąć.
Jakie są Twoje ogólne wrażenia po imprezie(hotel, jedzenie), zostałeś tam godnie przyjęty? Jak wygląda tam to czego my kibice nie możemy zobaczyć?
Ugoszczeni też zostaliśmy bardzo dobrze i wszystko odbywało się bez zarzutów. W spokojnym ośrodku łatwiej o relaks i koncentracje, które przed walką są bardzo ważne.
Który z pojedynków imprezy podobał Ci się najbardziej, który z zawodników zrobił na Tobie największe wrażenie?
Niestety nie mogłem śledzić wszystkich walk bo w szatni skupiałem się nad sobą i swoim pojedynkiem. Ale z tego co udało mi się choć chwilami zaobserwować i z opinii innych to wiem że zdecydowanie pojedynek udał się mojemu koledze klubowemu Rafałowi Dudkowi. Miał bardzo trudnego i silnego rywala, który postawił mu wysoko poprzeczkę a mimo to podołał ciężkiej próbie.
Jakie są Twoje plany na przyszłość? Masz już jakieś zakontraktowane walki? Może propozycje? Co dalej z Holandią?
Niedługo bo juz 6 czerwca wylatuje do Holandii na treningi. Nie mam konkretnego terminu walki, ale jak wiadomo tam o to nietrudno. Myślę że jeszcze w wakacje stanę w ringu. Potem 14 listopada gala Beast of the East w Gdyni gdzie na pewno będę walczył. Cieszę się że w Polsce również rozwój K-1 idzie w dobrą stronę i chciałbym jak najczęściej tu walczyć.
Musze Ci zadać jeszcze jedno pytanie. Łukasz Jarosz vs. Tomasz Sara, co Ty na to?
Jarosz vs. Sarara? Taka walka odbywa się przynajmniej 2 razy w tygodniu u nas w klubie więc zapraszam :-) A tak na poważnie to nie boje się wyzwania od nikogo na ringu. Łukasza pamiętam jeszcze jak byłem na starcie swojej kariery, a on już wtedy był gwiazdą K-1 w Polsce. Tak że ze sportowej strony walka marzeń! Ale patrząc z drugiej strony… jesteśmy bardzo dobrymi kolegami, kibicujemy sobie oboje na wzajem, a do tego jesteśmy z jednego klubu. Tak że nawet nie wiem jakby miały wyglądać przygotowania. Ale zobaczymy co czas pokaże.. ja nie mówię nie.
Przy okazji chciałem podziękować mojemu trenerowi Tomaszowi Mamulskiemu za przygotowanie do walki i pomoc w ciągłym rozwoju. A także Tomaszowi Maciejowskiemu z Extreme Fitness Club za pomoc w przygotowaniach siłowych.
Dziękuje i pozdrawaim!
źródło: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Michał Tomczykowski vs. Ariel Smolarski: AoF V
GM: Witam Cię Ariel i od razu zapytam, jak Twoje wrażenia po gali Angels of Fire V „Champions”? Jako zawodnik chyba jeszcze nie brałeś udziału w tak prestiżowej imprezie…?
Ariel Smolarski: Witam, powiem Ci, że Gala AoF V zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Oczywiście masz rację: w tak prestiżowej imprezie było mi dane brać udział po raz pierwszy. Mam nadzieję, że nie ostatni!
GM: Trzecia, bardzo ciężka walka z Michałem Tomczykowskim za Tobą. Niestety, nie udało Ci się jeszcze pokonać Michała, który po raz kolejny potwierdził, że w kategorii wagowej do 63,5 kg jest absolutnym dominatorem na polskim podwórku K-1. Czego nauczyły Cię pojedynki z Tomczykowskim?
Ariel Smolarski: To prawda, Michał jest absolutnym numerem „1” w tej kategorii wagowej. Na pewno jest bardzo doświadczonym zawodnikiem – to jest jego wielkim atutem. Patrząc od strony taktycznej, to mogę powiedzieć, że wyciągnąłem parę wniosków z naszych trzech pojedynków. To są rzeczy, które wolałbym zachować dla siebie. Wszystko się wyjaśni w naszej następnej walce… Liczę, że wtedy ta wiedza, którą zdobyłem w walkach z Tomczykowskim zaprocentuje na moją korzyść.
GM: Zanim zapytam Cię o Twoje sportowe plany, najpierw chciałbym zapytać o Twoją sportową przeszłość… Wiem, że zdobywałeś medale w taekwon-do, trenowałeś zapasy, kilka razy wygrywałeś ligę shooto, regularnie walczysz w K-1 i muay thai…
Ariel Smolarski: Moja przygoda ze sportami walki rozpoczęła się od taekwon-do (I.T.F.) w klubie MKST Bystrzyca Kłodzka. Pokochałem tą koreańską sztukę walki i poświęciłem się całkowicie tej dyscyplinie. W taekwon-do miałem również największe osiągnięcia, m.in. Wicemistrzostwo Europy w Tampere. Później przyszedł czas na zapasy trenowane równolegle z brazylijskim jiu-jitsu, które nadal uprawiam w klubie Boi Team Wrocław. Następnie był krótki epizod z boksem. Obecnie trenuję w klubie Puncher pod okiem Janusza Janowskiego.
GM: Wrocławski klub Puncher specjalizuje się w boksie tajskim. Czy to oznacza, że wiążesz swoją przyszłość z zawodowym K-1 i thaiboxingiem? A może to tylko pewien etap w zdobywaniu umiejętności i budowaniu swojej pozycji w mieszanych sztukach walki?
Ariel Smolarski: Chciałbym nadal walczyć zawodowo w K-1, jednakże gdyby nadarzyła się możliwość stoczenia zawodowej walki w MMA, to na pewno skorzystałbym z takiej okazji. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość… czyli wszystko w rękach organizatorów gal.
GM: Zdradzisz nam swoje najbliższe plany? Może dostałeś jakąś propozycję udziału w kolejnej gali zawodowego K-1?
Ariel Smolarski: Planuję wystartować na Mistrzostwach Polski w K-1, które odbędą się w czerwcu (Zgorzelec). Jeżeli chodzi o propozycje następnych walk zawodowych, to niestety nie dostałem jeszcze żadnej... Chciałbym możliwie jak najwięcej walczyć zawodowo, zbierać doświadczenie. Oczywiście zaznaczę, że jestem otwarty na propozycje ze strony organizatorów i promotorów!
GM: Dziękuję bardzo, że zgodziłeś się odpowiedzieć na moje pytania. Jest coś, co chciałbyś powiedzieć ludziom, którzy przeczytają ten wywiad – kibicom, trenerom, promotorom?
Ariel Smolarski: To ja dziękuję za ten wywiad! Chciałbym podziękować również najbliższym przyjaciołom za wsparcie, moim trenerom, czyli Januszowi Janowskiemu i Patrykowi Grudniewskiemu za przygotowywanie mnie do kolejnych walk, wszystkim ludziom związanym z wrocławskim klubem Puncher, gdzie jest bardzo dużo mocnych i doświadczonych zawodników, którzy dają mi wycisk na każdym treningu, oraz oczywiście mamie i tacie, którzy wspierają mnie w ciężkich chwilach i mobilizują do treningów! Dzięki Wam wszystkim za to! Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że moim celem jest walczyć tak często, jak tylko się da, dlatego jestem otwarty na propozycje walk zawodowych!
Pytał: Grzegorz Maryniec
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ze sportowymi pozdrowieniami
Patryk Zdrojewski
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
potrzebuje ktoś rękawic shoguna??
- Ponad rok temu
-
Zawodowe walki, kickboxing
- Ponad rok temu
-
Siła kopnięcia
- Ponad rok temu
-
Pomysły na rozwój MT w Polsce
- Ponad rok temu
-
Muay Thai czy Kickboxing low kick?
- Ponad rok temu
-
Kontrowersje związane z K 1
- Ponad rok temu
-
Kryzys a gale w Polsce?
- Ponad rok temu
-
Michal Glogowski w Fairtex Bangplee przygotowania do k1 MAX
- Ponad rok temu
-
Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Muaythai IFMA-PZMT
- Ponad rok temu
-
Adamek vs Hopkins
- Ponad rok temu