Re: Staż z P. Borowskim i R. Hoffmannem
Uważam też, na podstawie tego co piszesz ( bo co masz w głowie nigdy się nie dowiem), że o samoobronie nie masz zielonego pojęcia.
Tym razem Ty - splunąłeś sobie, bo co Ci tam. A o samoobronie mam takie samo pojęcie, jak Ty, Amelia, Szczepan, czy wspomniany przez Ciebie Darren Levine. Bo nie o pojęcie tutaj chodzi, ale o praktyczne doświadczenia, i z tym związaną wiarą w samego siebie. Tak, jako żulik w młodości, prałem się o dziewczyny, czy z powodu jakiegoś tam słowa. Potem było judo, i kilka nieciekawych w skutkach (nie dla mnie) ulicznych zajść. Najważniejsze jednak z tego było to, że nie było niebezpiecznej sytuacji na ulicy, której byłem świadkiem, i której nie próbowalem zażegnać. Może nie było to rozsądne, ale jakoś zawsze dobrze się kończyło.
Zupełnie zbaraniałem, z kolei, czytając o tych moich rzekomych koncepcjach zastosowania aikido w samoobronie "unik-uchwyt-rzut". Znaczy się, aikido to nie jest sztuka samobrony, i nie opiera się na zasadzie unik, uchwyt i rzut? To czego Ty, do cholery, uczysz? Napisz w googlu słowo 'aikido' i przeczytasz na dziesiątkach tysięcy stron, że aikido to najbardziej nowoczesna i najbardziej skuteczna sztuka samoobrony. A na treningach demonstruje się niby co? W mordę i nożem? To, że mamy dzisiaj w dojo aikido takie, jakie jest, to odsyłam do trafnej uwagi jednego z naszych kolegów - bo na takie zasłużyliśmy, i przyczynili się do tego tacy właśnie nauczyciele, jak Ty.
A tak już na spokojnie, to nikt chyba nie zaprzeczy, że opanowanie umiejętności unikania ataków nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Podobnie wystraszenie napastnika, nie czyniąc mu przy tym krzywdy, czy to poprzez jego unieruchomienie, czy rzucenie na plecy.