Do prawie 2 lat w miare regularnie się rozciągam, staram sie dobrze rozgrzac zanim zaczne i wydaje mi sie, ze mam o tym jakies pojecie, moze małe ale czytalem duzo nt temat. Moj problem polega na tym, ze kiedy sie rozciagam to na drugi dzien mam okropne zakwasy i dosc uciazliwy mały ból w sciegnach podkolanowych i podudziach. Jakos chodze ale te 2-3 dni są do niczego bo nie moge cwiczyc zadnych technik noznych, tylko ręce. Uwazam ze nie rozciagam sie za mocno, nie przekraczam granicy dyskomfortu i bólu, poprostu wkurza mnie to, ze po rozciaganiu moje miesnie tak nieogarniają. I to trwa juz prawie 2 lata, zero postępów. Zauwazylem, ze jesli rozciagam sie tylko dynamicznie to jeszcze jakos daje rade, zakwasów prawie nie ma,natomiast jak zaczne jakies statyczne to juz jest rzeźnia, podczas treningu ok, fajnie czuje ze sie ciepłe miesnie naciągają fajnie a potem LIPA. Nie wiem juz co robic, bo przez to nie moge codzien trenowac np przyjde na trening sensej bedzie kazał robic mae-geri a ja nie moge wyprostowac komfortowo nogi na drugi dzien

Pomozcie mi cos?
Pojutrze egz wogle, musze uwazac zeby bo nie zrobie zadnego kopniecia ale SHIT :twisted: