Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ni pies, ni wydra.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
73 odpowiedzi w tym temacie

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Moim zdaniem powinnieś zastanowić się w jakim celu czytasz i udzielasz się w dziale Aikido, jeżeli Gość włozył jakiś wysiłek w to tłumaczenie, a ty nie odnoszisz się do meritum, ale do jakiś drobiazgów, świadczy o tym, że ciebie nie interesuje dyskusja, ale chęć zdyskredytowania samego Aikido, może to nie jest przez ciebie nawet uświadomione.
Uważam, oczywiście, że można krytykować, ale zawsze należy zastanowić się po co to się robi, jakie intencje i motywy pod tym stoją. Ćwiczysz teraz Judo i BJJ, świetne SW, skoncentruj się na nich, a nie na Aikido, którego już nie trenujesz, wyjdzie to na dobre zarówno nam, jak i tobie. Pozdrawiam
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Moim zdaniem powinnieś zastanowić się w jakim celu czytasz i udzielasz się w dziale Aikido

Bo mam kaprys, bo mi się nudzi, bo bywa tutaj wesoło. :) Moja kolej! :twisted: Myślę, że powinieneś zastanowić się nad powodem, dla którego doszukujesz się w moich wypowiedziach ataków na twoją sztukę walki, kiedy ich tam nie ma (patrz niżej).

Uważam, oczywiście, że można krytykować, ale zawsze należy zastanowić się po co to się robi, jakie intencje i motywy pod tym stoją.

Moją intencją i motywem w pierwszym przypadku było poprawienie błędu językowego, który wyłapałem podczas lektury. Skrzywienie zawodowe, można rzecz. Nie ma tu się czego doszukiwać, bo i nic nie ma. W drugim przypadku zaś była to chęć pokazania, że nawet całkiem ciekawy artykuł o aikido nie może się obyć bez "pseudo-filozoficznego bełkotu," ale najpiew chciałem rzucić okiem na oryginał, żeby się upewnić, że bełkot występuje również tam.

jeżeli Gość włozył jakiś wysiłek w to tłumaczenie, a ty nie odnoszisz się do meritum, ale do jakiś drobiazgów, świadczy o tym, że ciebie nie interesuje dyskusja, ale chęć zdyskredytowania samego Aikido, może to nie jest przez ciebie nawet uświadomione.

Zauważ, że ty również nie odniosłeś się do meritum, a jedynie czepiasz się mojego czepiania, co świadczy o tym, że ciebie ie interesuje dyskusja, ale chęć zdyskredytowania samego Shabu, zapewne uświadomiona. ;)

Co zaś się tyczy aikido, nigdy nie interesowało mnie zdyskredytowanie go jako takiego, natomiast jak najbardziej interesuje mnie dyskredytowanie magicznego oszołomstwa, które zdaje się być nierozłącznie z aikido związane. Znam osobiście tylko kilka osób, które ćwiczą aikido świadomie, oraz całe multum magików od ki i harmonizowania się ze wszechświatem (a przecież przez ten rok treningu poznałem jedynie malutki wycinek aikidockiej społeczności), którzy wierzą, że jeszcze tylko dziesięć lat nauki i wtedy rozłożą atakującą ich grupę uzbrojonych napastników i nawet się przy tym nie spocą. Co gorsza, propagują ten pogląd wśród innych. Z tego się śmieję i to właśnie krytykuję, nie samo aikido, które uważam za system tak samo dobry, jak inne systemy tradycyjne.

Ćwiczysz teraz Judo i BJJ, świetne SW, skoncentruj się na nich, a nie na Aikido, którego już nie trenujesz, wyjdzie to na dobre zarówno nam, jak i tobie.

To w końcu mam się odnosić do meritum, czy jednak może nie, skoro już nie trenuję? ;) Nie martw się o mnie, ćwiczę swoje i koncentruję się na swoim, tutaj wpadam pogadać i pośmiać się, co zamierzam robić póki mi się nie znudzi, ewentualnie póki mamy w tym kraju wolność słowa. :)
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

To w końcu mam się odnosić do meritum, czy jednak może nie, skoro już nie trenuję? ;) Nie martw się o mnie, ćwiczę swoje i koncentruję się na swoim, tutaj wpadam pogadać i pośmiać się, co zamierzam robić póki mi się nie znudzi, ewentualnie póki mamy w tym kraju wolność słowa. :)

No, to już niezadlugo... Po powstaniu ministerialnej listy zespolów satanistycznych i zakazu ich występowania na polskich scenach (a lista będzie dluuuga, zapewniam 8) 8) 8) ) wejdzie na pewno zakaz noszenia czarnych T-shirtów, a stąd już niedaleko do Twoje przepowiedni... :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:

PS. Czasem bywa tak, że oboje dyskutantów mają rację, tylko jej nie widzą w tej samej plaszczyźnie...
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Racja, tłumaczenie z pewnością zawiera sporo błędów. Z góry, przepraszam. Z jednej strony wynika to z mojej nieznajomości pewnych zwrotów, jak i podjęcia próby przełożenia tekstu tak, by wszystko trzymało się kupy. Oto link: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Przeczytawszy oryginał mogę śmiało powiedzieć, że tłumaczenie jest w porządku i nie masz się czego wstydzić, gościu. Są tam jakieś drobnostki przeniesione żywcem z angielskiego, ale wiadomo o co chodzi i problemu nie ma. Mnie rażą jedynie dwa wytknięte już błędy. W oryginale zarówno "no holds barred" i "anything goes" odnoszą się do jednej walki i znaczą to samo, w twoim przekładzie natomiast odnosi się wrażenie, że były dwie oddzielne sytuacje. No i to nieszczęsne rozdwojenie jaźni, wskazujące na chorobę psychiczną, podczas gdy chodziło, jak sądzę, o dualistyczne pojmowanie świata, czyli kontrast dobro - zło, wygrana - przegrana i tak dalej. Tyle w ramach krytyki przekładu.

Teraz mogę wreszcie coś o meritum napisać. Dobre pytania zadaje pan Pranin. Można je postawić każdej sztuce walki, szczególnie tym bardziej usportowionym, ale tradycyjnym również. Ostatecznie sprowadza się to do tego, po co trenujemy oraz [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. Nie chcę się po raz kolejny rozwodzić nad zasadniczą przewagą treningu z oporem nad metodyką form; wystarczy raz czy dwa spróbować coś wykonać w warunkach kontrolowanego sparringu i zobaczyć, że nie jest tak różowo, jak się wcześniej wydawało. Mnie na przykład nie interesują zawody i walka na całego. Wiadomo też, że w dojo nikt nie walczy na śmierć i życie (poza indywiduami, których trzeba tępić). Ale jednak się walczy. Potrenowawszy trochę w takich warunkach nie potrafiłbym wrócić do kata i cieszę się, że przestawiłem się po roku, a nie po kilku czy kilkunastu jak inni. Ale to już kwestia gustu i osobistego wyboru, dokonanego - w warunkach idealnych - po wypróbowaniu na własnej skórze innych systemów.

Pozostaje pytanie przewodnie artykułu: czy rywalizacja w aikido jest dobra? Ba, czy jest w ogóle możliwa? Uważam, że nie, chyba, że zamieni się je w gimnastykę artystyczną i będzie oceniało walory estetyczne, jak proponuje między innymi gość. W każdym razie aikido nie jest od walki. Ma takie, a nie inne założenia i przekładanie ich na sparringi prowadzi do dziwacznej hybrydyzacji (vide Tomiki aikido) i jest tym bardziej niezrozumiałe, że są inne sztuki walki dużo lepiej do tego przystosowane. Grunt to trenować świadomie, czego by się nie ćwiczyło. Czy trzeba się pozbawiać dualistycznego myślenia, które jest chyba wpisane w naszą naturę, w celu zmiany świata? Czy może lepiej wyrabiać odpowiednie cechy, które pomogą nam w tym systemie przetrwać i przebić się? To już pytanie do filozofów.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Dzięki za konstruktywną krytykę Shabu. W jednej sprawie jednak nie jesteś precyzyjny pisząc: ".. że zamieni się je w gimnastykę artystyczną i będzie oceniało walory estetyczne, jak proponuje między innymi gość". Otóż, moja propozycja jest inna. Stanowi pewien rodzaj kompromisu. Jeżeli uczymy na całym świecie aikido i chowamy głowę w piasek, kiedy pojawiają się głosy, że technik aikido bez kooperacji uke nie da się wykonać, to moja propozycja stanowi jednoznaczny test. Atak prawidłowy, zatem obrona powinna być również prawidłowa. Nic na żywioł. Nic piękniejszego jak czysty rzut w judo na ippon. Niestety, nie za często oglądany. Temu właśnie służyć ma losowy wybór uke, i to spośród zawodników, czyli konkurentów we współzawodnictwie. Jak wielokrotnie podnosiłem, prawidłowy atak nie gwarantuje, że uke sam utraci równowagę - wręcz odwrotnie. Atakujący zazwyczaj mocno stoi na nogach, by atak mógł być skuteczny. A już na marginesie, Pranin ma rację podnosząc, że zbliżające się zawody, czy też egzaminy, intensyfikują trening.
  • 0

budo_piotr z.
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 340 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.


To w końcu mam się odnosić do meritum, czy jednak może nie, skoro już nie trenuję? ;) Nie martw się o mnie, ćwiczę swoje i koncentruję się na swoim, tutaj wpadam pogadać i pośmiać się, co zamierzam robić póki mi się nie znudzi, ewentualnie póki mamy w tym kraju wolność słowa. :)

[b]No, to już niezadlugo... Po powstaniu ministerialnej listy zespolów satanistycznych i zakazu ich występowania na polskich scenach (a lista będzie dluuuga, zapewniam 8) 8) 8) )

nie wiem, po co w ogóle strzelasz tu offtopy polityczne - jakąś misję wypełniasz? :) jeżeli nawet, nie pisz przynajmniej kłamstw: listy nie przygotowało ministerstwo, tylko (niezależny od państwa) Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami, na którego czele stoi lewicowiec Ryszard Nowak - działacz Unii Pracy.
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.


nie wiem, po co w ogóle strzelasz tu offtopy polityczne - jakąś misję wypełniasz? :) jeżeli nawet, nie pisz przynajmniej kłamstw: listy nie przygotowało ministerstwo, tylko (niezależny od państwa) Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami, na którego czele stoi lewicowiec Ryszard Nowak - działacz Unii Pracy.


Tej - o co Ci biega...? Poczucia humoru zabrakło? W dupie mam politykę i polityków - i jeden dla mnie wuj, kto taką listę przygotowuje. Gorzej, że zacznie obowiązywać!!!
Żeby to już w ogóle nie był off, to zamilknę w tym miejscu...

A wracając do tematu wątka i co by języka nie strzępić po próżnicy: aikido nie ma służyć walce (ze zrozumieniem czego wciąż mamy widocznie kłopoty), więc i przygotowania do niej są zbędne.

"Those who are skilled in combat do not become angered,
those who are skilled at winning do not become afraid.
Thus the wise win before the fight, while the ignorant fight to win."

  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

aikido nie ma służyć walce (ze zrozumieniem czego wciąż mamy widocznie kłopoty), więc i przygotowania do niej są zbędne.

Kolego voivod - kto mówi tutaj o jakiejkolwiek walce. Czytaj proszę, i staraj się zrozumieć, co czytasz. Była mowa o przygotowywaniu się do zawodów i egzaminów. Zgodzimy się pewnie co do jednego, bo niejednokrotnie sam to cytowałeś, że techniczna strona aikido sprowadza się do zakończenia konfrontacji natychmiast, jeśli oczywiście zajdzie taka potrzeba. O walce zatem nie ma mowy.

Taigi, to demonstracje sekwencji określonych technik, które z założenia mają służyć temu celowi. Problem w tym, że przy opanowaniu technik, niezbędna jest pomoc partnera. Podobnie jak przy nauce języka obcego, jeśli już sobie zaczynamy radzić, to zrobienie następnego kroku jest poważnym problem. Popatrz na mnie. Słusznie koledzy mi wytknęli rażące błędy w tłumaczeniu. Nic mnie nie usprawiedliwia, podobnie jak nie usprawiedliwia aikidoków bezsilność, kiedy atakujący po wykonaniu prawidłowego ataku sam się nie przewróci, czy też nie da sobie założyć dźwigni.

Wielokrotnie się przechwalałeś, że nie masz żadnych problemów z wykonywaniem technik i nawet prowadzisz zajęcia w swoim dojo. Podobnie, niejednokrotnie kładłeś nacisk na mistrzostwo shihanów z którymi miałeś okazję obcować. Podziel się zatem swoimi i ich sekretami, jeśli je przejrzałeś. Czy masz pewność, że gdybym osobiście Cię zaatakował, zgodnie z regułami gry, udałoby by Ci się zadowolić sędziów i publiczność w proponowanym przeze mnie współzawodnictwie? Czy aby nie pozostał by tylko wstyd? Może tego się właśnie obawiasz, nie zabierając głosu w merytorycznej dyskusji? :wink:
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
No dobrze, poświęcę odrobinę swojego bezcennego czasu i postaram się uzasadnić...

Słusznie koledzy mi wytknęli rażące błędy w tłumaczeniu. Nic mnie nie usprawiedliwia...

Blędy nie byly rażące (naprawdę czytalem gorsze tlumaczenia :twisted: :twisted: :twisted: ), więc się do tego nie ma co odnosić.

Kolego voivod - kto mówi tutaj o jakiejkolwiek walce. Czytaj proszę, i staraj się zrozumieć, co czytasz. Była mowa o przygotowywaniu się do zawodów i egzaminów. Zgodzimy się pewnie co do jednego, bo niejednokrotnie sam to cytowałeś, że techniczna strona aikido sprowadza się do zakończenia konfrontacji natychmiast, jeśli oczywiście zajdzie taka potrzeba. O walce zatem nie ma mowy...
Taigi, to demonstracje sekwencji określonych technik, które z założenia mają służyć temu celowi. Problem w tym, że przy opanowaniu technik, niezbędna jest pomoc partnera. Podobnie jak przy nauce języka obcego, jeśli już sobie zaczynamy radzić, to zrobienie następnego kroku jest poważnym problem. Popatrz na mnie.


Cieszę się, że się zgadzamy odnośnie podejścia do tzw. walk. Myślę, że ten pierwszy akapit nie wymaga uzasadnienia. Natomiast drugi MOIM ZDANIEM jest... pewnym nieporozumieniem. Nie wiem który raz Ci odpisuję, że techniki stanowią środek, a nie cel aikido... Z zalożenia te cale taigi może i mają slużyć powyższemu celowi, może i masz rację, że pomoglyby w nauce, ale pytanie brzmi: Czy techniczna (w sensie, że ladnie będzie na zawodach wyglądać) bieglość wystarczy? Bo jak sobie czasem oglądam te zawody w aikidzie, to jakoś mnie się robi ... niedobrze...?

...podobnie jak nie usprawiedliwia aikidoków bezsilność, kiedy atakujący po wykonaniu prawidłowego ataku sam się nie przewróci, czy też nie da sobie założyć dźwigni. Wielokrotnie się przechwalałeś, że nie masz żadnych problemów z wykonywaniem technik i nawet prowadzisz zajęcia w swoim dojo. Podobnie, niejednokrotnie kładłeś nacisk na mistrzostwo shihanów z którymi miałeś okazję obcować. Podziel się zatem swoimi i ich sekretami, jeśli je przejrzałeś. Czy masz pewność, że gdybym osobiście Cię zaatakował, zgodnie z regułami gry, udałoby by Ci się zadowolić sędziów i publiczność w proponowanym przeze mnie współzawodnictwie? Czy aby nie pozostał by tylko wstyd? Może tego się właśnie obawiasz, nie zabierając głosu w merytorycznej dyskusji? :wink:

Po pierwsze – nigdy się w ten sposób nie przechwalalem (przechwalam się tylko podbojami sercowymi 8) 8) 8) ).

Po drugie zaś - nie wytrzymam, wklejam fragmenty naszej korespondencji, bo nie będę się powtarzal...:

No, sam widzisz, ze patrzysz, a nie widzisz. I obawiam sie niestety, ze nie udajesz. Pozwol, przypomne:
Aikido technique is the EFFECT, not the essence of aikido. Properly, technique drops in one’s hands after the aikido’s already been done.
Ja nie twierdze, nigdy nie twierdzilem, ze techniki sa zbedne czy cos w tym stylu. Ale sa one tylko i wylacznie narzedziem do opanowania aikido. Aikido to nie techniki, przyjacielu.

I nie walcze. Akceptuje, ze kazdy sam wybiera indywidualna droge rozwoju. Probowalem zrozumiec, co mi mowiles i pisales, ale w ogole to do mnie nie trafia. Tez to zaakceptuj. Z niecierpliwoscia czekasz na konfrontacje? Przeciez sam wiesz, ze aikido to smierc lub zycie. W zwiazku z tym caly ten topik o zawodach na VB jest dla mnie totalnym nieporozumieniem. Ze ja nie uznaje zawodow znaczy, ze nie mam sie jak sprawdzic? Ale po co? Kiedy przyjdzie taka koniecznosc (mam nadzieje, ze nie), nie bedzie walki czy sparringu. Bedzie zderzenie z pociagiem. Tak wlasnie ja rozumiem aikido i tak cwicze. A jesli agresor bedzie swietnie wyszkolony i uda mu sie zaslonic czy cos, te finezyjna zaslonke sie wlasnie wykorzystuje do DOKONCZENIA starcia jakas zgrabna technika. I tutaj kooperacje uke mozesz smialo miec w dupie. Jest ona natomiast (tak, tu wlasnie jest ta cala choreografia), podobnie jak i techniki, potrzebna do nauki aikido. Tak naucza Doran, tak naucza m.in. Saotome, a ja takie nauczanie i filozofie przyjmuje. Mnie zawody, sprawdziany i udowadnianie sobie/Tobie/Bogumilowi etc. do szczescia nie jest potrzebne. Wiesz, dlaczego? Bo zbyt powaznie traktuje to, co robie. Wlasnie jako ichi go ichi e... Tylko wtedy wlasnie technika aikido (a tym samym kooperacja uke) jest juz niepotrzebna, jest tylko ornamentem.
Pewnosc siebie? Nie mylisz jej czasem z ta tzw. sila i godnoscia osobista? Bo pewnosc siebie sama w sobie bywa bardzo zdradliwa...
A ten wysmiewany przez Ciebie 9 dan... Nie przyszlo Ci do glowy, ze po prostu nie chcial zrobic Ci krzywdy? Za to go szanuj raczej...
Jasniej juz nie potrafie...
(...)
Chyba w koncu wiem, w czym rzecz:
Nie rozdzielam swojego podejscia do aikido od tego powszechnie cwiczonego na swiecie, to chyba moj blad i wynikajace z tego nieporozumienia. Bo mnie, szczerze powiedziawszy, niewiele interesuje to, co i jak cwicza inni.
Nasze nieporozumienia wynikaja chyba z dokumentnie odmiennych "stanow swiadomosci", ze sie tak wyraze.

O shihanach wyrazasz sie z takim lekcewazeniem, pogarda wrecz - ze przyjalem to, co napisalem. Krotka wersja odnosnie Twojej spiskowej teorii dziejow i wiazania wszystkiego z kasa - czy Ueshiba tez nauczal tylko dla pieniedzy i czy dostosowywal swoja sztuke pod publiczke? Bo to naczyloby, ze komercja gora od samej gory... Nie uwazam tak.

Klip z Saotome - przeciez sam mi o tym sto razy powtarzales - cwierc sekundy na calosc. Co Ci sie nie podoba w aikido Saotome? Ze nie robi technik, tylko rozwala napastnika natychmiast? Juz to przerabialismy...

To, ze cos tam jest czy nie jest zawarte w taigi jest mi totalnie obojetne - w moim aikido zawodow nie bylo, nie ma i nie bedzie !!! Popularnosc aikido nie wynika z jego prezentacji na zawodach czy, jak niektorzy sobie zamarzyli, nawet na olimpiadzie. Pokazy wystarczaja. I sam trening polaczony ze specyficznym, rzadko spotykanym podejsciem etycznym. Wnioskuje ze swojego podworka, gdzie po paru latach sekcja urosla do niewyobrazalnych da innych sekcji rekreacyjnych rozmiarow, i to w zasadzie wylacznie dzieki slowu szeptanemu. I trzyma sie dobrze... Rozmyslnie uzylem slowa "rekreacyjne", gdyz 95% wiczacych cwiczy se ot, tak...

Kooperacja uke wynika z metodyki treningu aikido i nie chodzi tu wcale o przyjemnosc - jest to cos, czego wydajesz sie w ogole nie pojmowac. Zeby stac sie dobrym tori, musisz byc jeszcze lepszym uke. Polecam wywiad z Kuroiwa, znajdziesz link w temacie na VB.

To, co ja uprawiam...? Czyli co? Callanetics? Gimnastyke zdrowotna? Balet? Nie cwiczylismy razem (nie liczac epizodu w Santa Barbara), wiec tak naprawde nie wiesz, co i jak cwicze ja, Randall, irimi, Szczepan, pmasz... Zaprzeczeniem MA jest wlasnie proba wprowadzenia elementow rywalizacji (ktora, chcac czy nie chcac, i tak ma miejsce). MA = NO RULEZ. ***
To, co piszesz, w ogole do mojej podswiadomosci nie dociera. Upewniam sie tylko, ze (znowu) mam racje. Dlaczego ja zawsze musze miec racje?
(...)
Przeceniasz znaczenie technik. Nic wiecej do powiedzenia nie mam, sto razy juz pisalem i nie bede sie powtarzal, bo i tak do Ciebie nie dociera - co dziwne, bo glupi nie jestes. Z tego samego, co powyzej, artykulu:
It is not that there is a different method depending on the technique, for example, saying that ikkyo is practiced in one way and such and such a technique in another way. They are all manifestations of a single movement. That is to say, we practice various kata in order to understand an original single movement. It is not that ikkyo and shihonage are of value as basic techniques. We practice them only as a convenient means to understand the yin and yang of a (fundamental) stance.

Co do Dorana (jako uogolnienia lini shihanow) KOLEJNA pomylka (dlatego tak mnie ponioslo na ShinDojo) - owszem, pokazuje, jak mozna zakonczyc sprawe natychmiast. Zawsze jest to punkt wyjsciowy technk cwiczonych podczas treningu. Wiemy stad, DLACZEGO dana technika wyglada wlasnie tak czy owak i jakie moze miec warianty. Techniki, ktore wykonuje sie na WYMUSZONYM zachowaniu uke. I tutaj nawet rozkwaszenie nosa wystarcza.
Co Ty z tym zabijaniem, dzizes... A sam Tohei bardzo Ci madrze odpowiedzial - bo to nie o to chodzi, panie Macku... Jeszcze odnosnie tych wymienionych mistrzow sportu - jak oni sie prezentuja po, powiedzmy, szescdziesiatce...? Bo ja bylbym bardzo szczesliwy bedac w formie fizycznej mojego sensie w jego wieku (75). Znasz jakiegos aktywnego mistrza olimpijskiego w tym wieku...? I don't think so...

Uwazac na slowa? Staram sie, kurde. Jesli tresc cytatow przeze mnie wybieranych uwazasz za bzdury - to masz powazny problem, niestety. I na szczescie mam paru takich, z ktorymi mozna pogadac powaznie i rozsadnie o aikido. Na pierwszym miejscu Frank Doran. Jedyna rzecz, jakiej tak naprawde bede zalowal wyjezdzajac stad....

Kariera instruktorska? Czy Ty wiesz, jak ja sie mocno wstydze tego, ze smialem nauczac, zanim tutaj trafilem? Zastanawiam sie, skad mialem na tyle bezczelnosci... Dla mnie juz kolejne egzaminy przestaly dawno byc priorytetem. Co nie znaczy, ze nie bede zdawac - mnie odwagi staje...

Czym zatem nie sa iluzje, z ktorymi mnie wiazesz? A co wazniejsze - jaka jest alternatywa? JAKA???


*** - Tak, Bogumile wyzywający na pojedynki, tak...
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Zaprzeczeniem MA jest wlasnie proba wprowadzenia elementow rywalizacji (ktora, chcac czy nie chcac, i tak ma miejsce). MA = NO RULEZ.

Z większością się zgadzam, ale tutaj nie mogę.

Walka i rywalizacja są wpisane w definicję sztuk walki; gdyby było inaczej, gdyby ludzie ze sobą nie walczyli, w ogóle by nie powstały. Rywalizacja sportowa to co innego, ale rywalizacja dwóch (lub większej ilości) osób w szerokim rozumieniu jest nieodłącznym elementem sztuk walki. Niekoniecznie widocznym na pierwszy rzut oka.

Brak zasad natomiast jest tylko w pojedynku na śmierć i życie. To, co trenujesz na codzień - co by to nie było - samo w sobie zakłada jakieś zasady, tym bardziej dowolne budo (jako przeciwny biegun bujutsu). W aikido nie kopiesz, nie dusisz, w judo nie uderzasz, nie ma dźwigni w stójce i tak dalej - co to jest, jeśli nie odgórnie założone zasady? Czym jest dbanie o uke tak, abyście obydwaj mogli przyjść do dojo nastepnego dnia? Każdy system ma mniej lub więcej zasad i nie da się tego obejść. Kiedyś podejście było inne. Na treningi regularnie chodzili najsilniejsi, najbardziej wytrzymali, reszta dłużej leczyła kontuzje niż trenowała. W końcu ci najlepsi stali się prawdziwymi zabijakami. A potem dostali łomot od tych "ograniczonych" z Kodokanu. ;) W kilku słowach: kłania się paradoks Kano.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

W kilku słowach: kłania się paradoks Kano.

Hmm.. interesujące. Nie kojarzę. Mógłbyś napisać kilka słów na ten temat.

Do voivoda, to już nie krótko. O osobistych wycieczkach zapominam. O shihanach zaś, ani o zaprzyjaźnionym panu, posiadającym 9 dan, nigdy się nie wyrażałem z lekceważeniem, tym bardziej z pogardą. Oni żyją w określonym świecie konwencji, który ze sztukami walki, moim zdaniem, niestety nie ma nic wspólnego. Jedyne co mi nie odpowiada, to to, że nie nazywają spraw po imieniu, i niejednokrotnie chodzą w aureoli, która się im po prostu nie należy. Cokolwiek by powiedzieć o materiałach filmowych i demonstracjach na stażach, kooperacja uke jest na nich zawsze widoczna, i o dziwo, to właśnie umiejętności uke sprawiają na mnie największe wrażenie.

Co do śmiałych definicji aikido, w których techniki są efektem (tylko czego?) a nie istotą, to zejdźmy na ziemię. Chce się wrócić do przysłowiowego: "ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć" naszego kolegi (czekam właśnie na jego 'otwarcie' w temacie). Ćwiczyć mianowicie co? Istotę aikido? Może samodoskonalenie, czy jednoczenie się z czymś tam? A może, podstawy? Na Boga! Przychodzimy na trening, robimy rozgrzewkę, i w parach ćwiczymy właśnie techniki. I jeśli nawet nie zadajemy sobie pytania: "Po co?", to jednak nikomu z nas żadna filozofia w głowie, zaś etykieta służy w zasadzie jako normy bezpiecznego treningu. Czy może jest u kolegi jakoś inaczej? A może u shihana Dorana, z którym niekoniecznie się w wygłaszanych przez niego poglądach zgadzam? Przynajmniej to uzasadniam. W odpowiedzi zaś jestem porównywany ... - no, już nie wspomnę do kogo.

Rozumiem, że wielu na tym forum nie odpowiada moja propozycja. Z braku jednak argumentów, siedzą cicho. To jest także pewien rodzaj wyrażenia swojego szacunku do powagi forum; wreszcie po tyly latach niezależnej płaszczyzny wymiany poglądów.
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Hmm.. interesujące. Nie kojarzę. Mógłbyś napisać kilka słów na ten temat.

Proszę bardzo:

Głównym założeniem treningu judo była możliwość zastosowania każdej z technik w randori. Temu podporządkował ich dobór, i między innymi, dlatego wykluczył techniki zbyt brutalne – nie można ich przećwiczyć w czasie randori. Podobnej selekcji podlegały tez techniki zbyt finezyjne, bardzo trudne i wręcz niemożliwe do zastosowania w starciu bez kilkunastu lat praktyki. Zasadność tego trybu postępowania potwierdziły później walki, jakie judocy staczali i regularnie wygrywali z mistrzami ju-jitsu, powątpiewającymi w skuteczność nowej sztuki.

Jest to tzw. paradoks Kano: style zawierające techniki zbyt groźne, aby w pełni realnie przetrenować je w walce ćwiczebnej z partnerem, są generalnie mniej skuteczne od styli takich jak judo, gdzie ryzyko poważnego urazu jest zminimalizowane, wiec z partnerem na treningu można ćwiczyć nie patyczkując się zanadto, bez żadnej umowności.

Kano ograniczając niebezpieczne techniki zyskał skuteczność- wszystkie jego techniki były sprawdzone w walce.


Do wszystkich zajmujących się sztukami walki dochodziły informacje o nowej koncepcji nauczania, stosowanej przez mistrza Jigoro. Hikosuke Totsuka, główny rywal i oponent Jigoro, nauczyciel Ju jitsu, otworzył na nowo swoją starą szkołę Totsuka-ryu, która współzawodniczyła z Kodokan. W roku 1886 pod nadzorem Policji Tokijskiej, zorganizowano turniej (można powiedzieć że był to pierwszy w historii turniej judo). Nie trudno się domyśleć, jakie emocje wywołała ta impreza wśród zwolenników szkół Kodokan i i innych szkół ju jitsu. Turniej miał być bitwą ostateczną. System, który okazał by się lepszy (skuteczniejszy), miał być wprowadzony do szkół jako element edukacji. Obaj mistrzowie zdawali sobie sprawę jaka jest stawka. Do boju wysłali po szesnastu swoich najlepszych podopiecznych. Kodokan okazał się bezdyskusyjnym zwycięzcą, zawodnicy Kodokan Judo wygrali czternaście walk i dwie zremisowali. Techniki Kodokan Judo, dzięki temu, zostały wprowadzone również jako jednen z podstawowych elementów nauczania w szkołach policyjnych. Przez cały okres rozwoju judo, uczniowie Kano zostawali wyzywani na pojedynki i walki przez uczniów starych szkół ju-jitsu. Jeden z głośniejszych pojedynków odbył się również w 1886 roku, kiedy to Kodokan wydelegował czterech uczniów na inaugurację Hachitani Magoruku dojo. Było to pierwsze spotkanie z cyklu spotkań zwanych dzisiaj "zawodami czerwono-białych". Podczas tej inauguracji obecnych było wielu ludzi doskonale znających ju-jitsu. Demonstrowano kata, a Tsunejiro Tomita ćwiczył z synem mistrza dojo Mmoru Hachitani. Ludziom podobała się demonstracja technik judo. Wtedy to wyzwał do walki Tomitę niejaki Hansuke Nakamura najsilniejszy mistrz ju-jitsu wśród policjantów z Komendy Głównej Policji w Tokio. Walkę wygrał Tomita, budząc tym podziw i zdziwienie wśród ćwiczących ju jitsu, a także sensację wśród policjantów.


  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Do voivoda, to już nie krótko...

Gdzież Ty dopatrzyleś się osobistych wycieczek? Są tam gdzieś? Do kogo Cię porównywalem? Pokaż...

Natomiast ja tak wlaśnie odebralem Twoje slowa o shihanach – jako lekceważące i pogardliwe. Chyba mialem prawo...?

Ale do rzeczy, znowu z lenistwa wklejam to, co już Ci kiedyś pisalem (zawsze uważalem, że te dyskusje powinniśmy toczyć publicznie)...:

Zdalem sobie w ten miniony weekend sprawe, ze co tylko probujemy podyskutowac, nieuchronnie i irracjonalnie zaczynamy sie klocic, zupelnie, jakby bylo o co. Jest to, niestety, Twoja poniekad wina, gdyz styl masz agresywny, a ja zupelnie podswiadomie sie do niego dostosowuje (nawyki z dawnych lat pracy z trudna mlodzieza).

Mam swoje zdanie na temat aikido, kazdy chyba ma, i kazdy ma nieco inne. Dlaczego uwazasz zdania wszystkich innych za "slonia na glinianych nogach"? Pewnie, ze aikido (nie tylko ono zreszta, kazda inna MA rowniez, w tym BJJ wszem i wobec gloszace, ze jest systemem PRAWIE doskonalym, vide wywiad z Rorionem Gracie na AJ) moze oferowac iluzje, pewnie, ze jest mnostwo takich, ktorzy sami niewiele rozumiejac nauczaja innych, i to za niemale pieniadze. Ale powszechnosc tego zjawiska nie oznacza 100%. Sa i tacy, jakies 2-3%, ktorzy traktuja aikido serio jako nie zaden sport wlasnie, ale calosciowy system. (...)

Wyszkolony aikidoka (nie ma takich, powiadasz?) nigdy nie wezmie udzialu w walce czy bojce - bo ta zakonczy sie, zanim sie tak naprawde rozpocznie. Nawet gdy nie uda sie uratowac zdrowia agresora. Twoje idealy sa szczytne, zbiezne z moimi, ale... nieosiagalne chocby z powodu stresu, ktorego uczysz sie kontrolowac CALE ZYCIE, a nie na trzymiesiecznym kursie. Z gory uprzedzam riposte - bardzo podobna sytuacja panuje w zawodzie nauczycielskim, gdzie po studiach mlody nauczyciel POWINIEN juz byc w stanie zapanowac nad KAZDA sytuacja w klasie/szkole, a jednak tak sie nie dzieje (w mojej poprzedniej pracy mozesz miec chocby i 40 lat doswiadczenia, a nigdy nie mozesz spoczac na laurach, ze juz wszystko o naturze ludzkiej wiesz). Sytuacje stresowe oddzialywujace na czlowieka zdarzaja sie ciagle (tak, jak i nieustannie zmienne warunki hipoptetycznej walki - dlatego wlasnie chodzi o to, zeby nie doszlo do walki, a co najwyzej polsekundowej egzekucji). I kiedy ja pisze o niszczeniu woli walki, pisze dokladnie o tym samym, co TY (Mnie chodzi o to, by oponent sie przestraszyl. Naprawde przestraszyl, zagladajac smierci w oczy... ) !!!

Pytaniem zasadniczym jest, jak chcesz do tego doprowadzic. Bo mam wrazenie, ze jakas tam wyimaginowana technika aikido (bo wciaz myslisz w kategoriach technik, jak sadze), a rzecz w czym innym przeciez...: (...) ( [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] )
Problem wiec nie w tym, czy technik jest 6 czy 12 czy 300.000.

W tymze samym artukule znajdziesz pare slow o tym, co nazywasz reakcja, skracaniem dystansu i atemi... Sugeruje doglebnej poddac analizie, wtedy przestaniesz sie zastanawiac nad roznica pomiedzy 150cm Ueshiba, a 2metrowym Seagalem... Ja sie nie zastanawiam, dlaczego te, a nie inne techniki zostaly przez Ueshibe wybrane - ja to juz wiem. Takie, ktore sluza wyksztalceniu nawykow stosowania nizej wymienionych zasad nie tylko aikido, ale wszystkich MA. To mowisz, ze to ja wpadlem w bledne kolo...? Trace czas? Skad wiesz, czego ja oczekuje po aikido?

Pozwol wiec, zanim sie znowu poklocimy, ze sprobuje ustalic jakies styczne, wspolne nam obu poglady. Jesli sie myle, wyprostuj, a potem mozemy kontynuowac... (?)

Wiec...:
- aikido to sztuka walki, a jako taka nie posiada regul, nie bedzie widowiskowego 10-minutowego prania jak w filmach, tylko cwiercsekundowe rozstrzygniecie konfliktu z mozliwie minimalnymi skutkami ubocznymi dla agresora (to ideal); co wazniejsze - oboje uwazamy to nie tylko za mozliwe, ale i wysoce prawdopodobne (aczkolwiek nie 100% pewne). Tak - aikido to zabojcza bron...
- aikido to system prosty, opierajacy sie na kilku zaledwie zasadach (aiki, kuzushi, shisei, atemi, irimi etc.). Ale czasu na ich opanowanie wymaga...
- naszym celem jest to, by nigdy NIE MUSIEC walczyc, prawda? Dlatego wlasnie, ze ma zastosowanie wylacznie w sytuacji typu: smierc/zycie, a nie dla zabawy/sportu, medalu/dyplomu/poklasku etc. (to odnosnie tego spadania i niecheci do ukemi, a sam temat aikido nie jest polem do zartow)
- istnieje cos takiego, co ujales jako "wewnetrzna moc", czy tez jej swiadomosc, bijaca z czlowieka aura (vide fragment o nauczycielach... Co wiec rozumiesz pod tym pojeciem, a czego ja wydaje sie nie pojmowac?)
- teoretyzowanie zda sie na nic...


To cale zaskoczenie - ladnie ujales - zeby przede wszystkim nie dac sie zaskoczyc. Ale jednoczesnie samemu byc zaskakujacym. I ja nie pisze, ze chce bijatyk (sparringow, zawodow etc - ale nie wykluczam z treningu randori !!!). Wyraznie zaznaczam, ze ich wlasnie chce uniknac. Ale nie wykluczam takiej opcji (bo moze przeciez nie wyjsc cos, bo agresor bedzie specjalista badz zdesperowanym mlokosem etc.) i ten aspekt rowniez staram sie opanowac cwiczac m.in. balans i jego blyskawiczne odzyskiwanie czy tez ukemi pozwalajace w ostatecznosci uciec. Saotome mnie nawet zauwazyl stwierdzajac
glosno, ze jestem wyjatkowo elastyczny. Rozszarpane gardlo to oczywiscie metafora byla.

Nie rozumiem idei aikido? A znasz kogos, kto w pelni rozumie (oprocz siebie, oczywiscie)...?

Owszem, imputowales wielokrotnie, ze shihani sa w aikidzie do dupy. Natomiast nie ze wszystkimi cwiczyles, wiec na pewno nie wiesz, czy czasem jednak niektorzy z nich nie nauczaja, jak nalezy. Polecam Ci szczegolnie staze z Saotome - bez sarkazmu... Na macie, podczas seminarium mialem glebokie wrazenie, ze spodobaloby Ci sie to, co mowil i pokazywal.

Nie, zawody nie sa przyszloscia aikido. W kazdym razie nie mojego aikido.
Jesli kto bedzie chcial - jego broszka. W moim aikido zawody stanowia zaprzeczenie idei aikido jako MA. Czemu nie raz wyraz dawalem i co doskonale, wbrew pozorom, rozumiesz. K. Tohei nie dla wszystkich jest wyrocznia. Przykladem jego uczen, Frank Doran - gdy postawion przed wyborem (Tohei zazadal tego swego czasu od swoich uczniow), nie zrezygnowal z Tohei - to Tohei zrezygnowal z nich. Doran opowiadal, ze czul sie wtedy jak przy rozwodzie rodzicow - to "ojciec" go zostawil, a on po prostu pozostal z "matka"...

Caly ten techniczny asortyment, ktory uprzejmie zmieszales z blotem, nalezy do narzedzi. Nie kazdemu pasuje mlotek w rece, nie kazdy uzywa srubokreta. Ja nie przepadam za jo, Doran prawie nie cwiczy w shikko, ale juz bokken lezy mi w dloniach jakbym sie z nim urodzil. Uwazam, ze znacznie przyspiesza rozwoj techniczny - nie w sensie technik, ale zasad. Tak, wiem, pisales, ze w aikido nie ma zadnych zasad. Ale gdyby byly, jedna z nich byloby kuzushi uzyskane dzieki irimi, takiemu jak w uprzednio zalaczonym linku z Saotome...
A czasem byloby to dmuchniecie w ucho, jak pokazuje Doran (oczywiscie juz po wstepnym zlozeniu agresora).
I nie chodzi o to, zeby zaraz zabijac - chodzi o pokazanie, ze moglbys - gdybys tylko chcial...

A ze to, co ja tu produkuje, uwazasz za bzdury, banaly i trywializmy i ciemnote to nawet nie jest mi przykro. Niektorych rzeczy nie mozna sie nauczyc na bledach innych... Pozwol mi isc moja sciezka...

  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Walka i rywalizacja są wpisane w definicję sztuk walki; gdyby było inaczej, gdyby ludzie ze sobą nie walczyli, w ogóle by nie powstały. Rywalizacja sportowa to co innego, ale rywalizacja dwóch (lub większej ilości) osób w szerokim rozumieniu jest nieodłącznym elementem sztuk walki. Niekoniecznie widocznym na pierwszy rzut oka.

Brak zasad natomiast jest tylko w pojedynku na śmierć i życie. To, co trenujesz na codzień - co by to nie było - samo w sobie zakłada jakieś zasady, tym bardziej dowolne budo (jako przeciwny biegun bujutsu). W aikido nie kopiesz, nie dusisz, w judo nie uderzasz, nie ma dźwigni w stójce i tak dalej - co to jest, jeśli nie odgórnie założone zasady? Czym jest dbanie o uke tak, abyście obydwaj mogli przyjść do dojo nastepnego dnia? Każdy system ma mniej lub więcej zasad i nie da się tego obejść. Kiedyś podejście było inne. Na treningi regularnie chodzili najsilniejsi, najbardziej wytrzymali, reszta dłużej leczyła kontuzje niż trenowała. W końcu ci najlepsi stali się prawdziwymi zabijakami. A potem dostali łomot od tych "ograniczonych" z Kodokanu. ;) W kilku słowach: kłania się paradoks Kano.

Kurde, nie zapisalo mi odpowiedzi dla Ciebie, chcialem przed ta dla goscia...:

Odnosnie obu akapitów: piszemy w koncu o treningu czy hipotetycznym starciu?
Oczywistym jest, że trening aikido/judo/whatever zawiera jakieś zasaby bezpiecznego ćwiczenia. Ale w ewentualnym starciu z napastnikiem wyraźnie mającym zamiar zabić/zranić i/lu obrabować Ciebie i/lub Twoją rodzinę wszelkie zasady przestają obowiązywać !!!

To, ze aikido jest sztuką walki, nie znaczy ze trzeba walczyc - ale jesli juz musisz ===> whatever it takes !!!

PS. A kto Ci powiedzial (bo ponoć już nie ćwiczysz?), że nie ma kopnięć, duszeń, etc...? 8O 8O 8O
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Proszę bardzo:

OK. To może pozornie nie wiąże się z tematem, ale jednak. W moim odczuciu, zasługi Jigoro Kano dla kultury Japonii należy się właśnie doszukiwać w odkryciu bardzo efektywnej drogi zachowania w pamięci, kultywowania i promowania jej dorobku - właśnie poprzez sport. Dotyczy to ju-jutsu - japońskiej walki wręcz. Piękna tradycja tańców ludowych w Polsce zamiera, ponieważ nie posiada porównywalnego pierwiastka. Kilka na krzyż zawodowych zespołów jej nie wskrzesi, bo ludzie po prostu ich nie tańczą. Rozpoczynanie balu sylwestrowego, modne u obecnych elit, Mazurem, czy też Polonezem, jest wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Tym samym, sformułowany przez autora Twojego cytatu, paradoks Kano do mnie nie przemawia. Judo to sport. Sport stawia sobie za cel rywalizację, która jest sprawdzonym elementem wychowaczym. Wspomaga ona proces nauczania i przystosowania do życia w społeczeństwie; dostarcza bodźców i motywacji. Oczywiście skutkiem ubocznym jest komercja. Tam gdzie drwa rąbią, tam i wióry lecą.

Jak każda idea wdzierająca się w tradycję, judo ma swoją niecodzienną historię, której elementy zawarte są w przytoczonych przez Ciebie cytatach. To zrozumiałe. Jednakże, według moich informacji, o sprawie wprowadzenia judo do szkół w Japonii nie miał zadecydować jakiś turniej (było by to po prostu niepoważne), ale wyniki badań naukowych, które wskazywały, że grupy dzieci uprawiające judo, radzą sobie lepiej w szkole z nauką i są mniej konfliktowe, niż inne dzieci. Amerykanie te plany przekreślili.

Tak więc wracając do pierwszego cytatu, faktycznie, głównym założeniem treningu judo była możliwość zastosowania każdej z technik w walce i to tak, by nie uczynić sobie nawzajem krzywdy. Skuteczność technik nie miała nic wspólnego z konwencjonalnym tego słowa ruzumieniem, to jest właśnie, wyeliminowaniem przeciwnika z walki. O tym decydują w judo przepisy i nad ich egzekwowaniem czuwają sędziowie. Ktokolwiek by brał udział w zawodach w judo, niezależnie od szkoły jaką sobą reprezentował, tym przepisom się musiał poddać. A walki wygrywają ludzie, a nie szkoły.

Jeżeli paradoksem ma być to, że osoba uprawiająca ju-jutsu, nie ma możliwości stania się skutecznym, ze względu na niemożność trenowania 'skutecznych' technik, a w judo - intensywnie trenowane techniki 'nieskuteczne' czynią zawodnika skutecznym (w rozumieniu tego słowa, jak powyżej), to znowu wracamy do aikido. Jakim to cudem Morihei Ueshiba był skuteczny?
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Z zalożenia te cale taigi może i mają slużyć powyższemu celowi, może i masz rację, że pomoglyby w nauce, ale pytanie brzmi: Czy techniczna (w sensie, że ladnie będzie na zawodach wyglądać) bieglość wystarczy? Bo jak sobie czasem oglądam te zawody w aikidzie, to jakoś mnie się robi ... niedobrze...?

.. zawsze uważalem, że te dyskusje powinniśmy toczyć publicznie...

Te dwa powyższe cytaty są ważne w naszej rozmowie. W pierwszym wyrażasz pogląd, że być może mam rację. Ta pożądana przez Ciebie publiczność w drugim cytacie, z pewnością będzie zainteresowana - dlaczego właśnie? Uzasadnij to. Dobrze by było także, abyś zadał sobie trud i obejrzał współzawodnictwo Taigi zanim wyrobisz sobie jakiś osąd.

Z pewnością nie po to, owa 'publiczność' tu zagląda, by odczytywać Twoje credo, które sugeruje, że mamy jakieś prywatne brudy do wyprania. Wiesz, że tak nie jest. W odróżnieniu od Ciebie, nie poddaję się emocjom i oczekuję wyłącznie uzasadniania wygłaszanych poglądów. Wyrażanie odczuć, czy się do nich ma prawo, czy też nie, spotkać się musi, prędzej czy później, z interwencją moderatora. Chyba nie o to Ci chodzi.
  • 0

budo_macex
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 164 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Jakim to cudem Morihei Ueshiba był skuteczny?


Miał odpowiednią psychikę i dodatkowo umiejętności, dlatego.
A co do judo jako sztuki nie robiącej krzywdy to trochę to bzdurne jest. Po porządnym rzucie na osobie nie umiejącej padać średnio widzę żeby jej się nic nie stało. Ani aikido ani judo nie są bezpieczne dla przeciwnika.
  • 0

budo_przemek
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1208 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
dlugo nie odzywalem sie..ale..

Oni żyją w określonym świecie konwencji, który ze sztukami walki, moim zdaniem, niestety nie ma nic wspólnego. Jedyne co mi nie odpowiada, to to, że nie nazywają spraw po imieniu, i niejednokrotnie chodzą w aureoli, która się im po prostu nie należy. Cokolwiek by powiedzieć o materiałach filmowych i demonstracjach na stażach, kooperacja uke jest na nich zawsze widoczna, i o dziwo, to właśnie umiejętności uke sprawiają na mnie największe wrażenie.


co to za pierdoly?? proponuje pocwiczyc a nie glupoty wymyslac...wlasnie...
chcesz dyskusji?? podaj konkrety.... na jakiej podstawie tak mowisz o aureoli?? Ci nauczyciele poswiecili aikido kawal swojego zycia i osiagneli jakis poziom.....oczywiscie niczego nie mozna generalizowac.... sam piszesz pierdoly ze techniki sa proste i latwe do opanowania..hyhyhy..pewnie w balecie z muzyka.... to sie nazywa "kabuki" :lol: teatr

Co do śmiałych definicji aikido, w których techniki są efektem (tylko czego?) a nie istotą, to zejdźmy na ziemię. Chce się wrócić do przysłowiowego: "ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć" naszego kolegi (czekam właśnie na jego 'otwarcie' w temacie). Ćwiczyć mianowicie co? Istotę aikido? Może samodoskonalenie, czy jednoczenie się z czymś tam? A może, podstawy? Na Boga! Przychodzimy na trening, robimy rozgrzewkę, i w parach ćwiczymy właśnie techniki. I jeśli nawet nie zadajemy sobie pytania: "Po co?", to jednak nikomu z nas żadna filozofia w głowie, zaś etykieta służy w zasadzie jako normy bezpiecznego treningu. Czy może jest u kolegi jakoś inaczej? A może u shihana Dorana, z którym niekoniecznie się w wygłaszanych przez niego poglądach zgadzam? Przynajmniej to uzasadniam. W odpowiedzi zaś jestem porównywany ... - no, już nie wspomnę do kogo.


jak nie wiesz po co to rezygnujesz z aikido i idziesz na basen...jak nie widzisz celu w cwiczeniu aikido to nie cwicz...

Rozumiem, że wielu na tym forum nie odpowiada moja propozycja. Z braku jednak argumentów, siedzą cicho. To jest także pewien rodzaj wyrażenia swojego szacunku do powagi forum; wreszcie po tyly latach niezależnej płaszczyzny wymiany poglądów.



nie chrzan glupot.. i nie wkladaj w glowy ani w usta slow ktorych nikt nie wypowiedzial....bo moze byc i taka sytuacja ze wszyscy uwazaja zajmowanie zdania w tej sprawie jako karmienie trolla...i moze wielu smiesza proby zrobienia a aikido "sportu", aikiaerobiku itp..

i proponuje nie karmic tego na sile usilujacego zwrocic uwage na siebie trolla

EOT


do pozostalych userow:
sory za to....i juz sam milcze..zeby nie karmic trolla :wink:
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Z pewnością nie po to, owa 'publiczność' tu zagląda, by odczytywać Twoje credo, które sugeruje, że mamy jakieś prywatne brudy do wyprania. Wiesz, że tak nie jest. W odróżnieniu od Ciebie, nie poddaję się emocjom i oczekuję wyłącznie uzasadniania wygłaszanych poglądów. Wyrażanie odczuć, czy się do nich ma prawo, czy też nie, spotkać się musi, prędzej czy później, z interwencją moderatora. Chyba nie o to Ci chodzi.

Krótko tylko dziś - dementuję niniejszym, że mamy jakieś "prywatne brudy do wyprania". My się po prostu nie możemy dogadać w sprawach aikido - obu nam równie mocno leżących na sercu, jak wynika z burzliwości tychże dyskusji. A ja bym bardzo chciał - dlatego właśnie je upubliczniam.

PS. Przemek, trochę pojechałes teraz...
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024