Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ni pies, ni wydra.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
73 odpowiedzi w tym temacie

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Ni pies, ni wydra.
Popatrzmy prawdzie w oczy. Aikido uprawiane dzisiaj budzi wiele kontrowersji i wątpliwości, czego dowodem są już miliony stron zapisane na Internecie, właśnie na ten temat. Ci co znają historię tej sztuki wskażą na fakty, które z jednej strony mówią, że samo słowo aikido nie zostało wymyślone przez człowieka uznanego za jej twórcę. Z drugiej zaś to, co uprawiamy, dalekie jest od tego, czym właśnie Morihei Ueshiba zdobył sobie uznanie pośród sobie współczesnych

We wspomnianych dyskusjach online biorą udział, generalnie rzec biorąc, trzy grupy ludzi. Do pierwszej można zaliczyć tych, którzy zdecydowanie twierdzą, że aikido do niczego się nie nadaje. Druga grupa, to poprawiacze. Widzą słabe strony i chcą takich, czy nie innych zmian. Trzecia, najliczniejsza, to absolutni zwolennicy tego co robią w dojo; gotowi przedstawić tysiące argumentów, niestety ich nie uzasadniając.

Przyczyny tych podziałow leżą w rozbieżności tego, co się o aikido pisze, i tego, co faktycznie się obserwuje w dojo. Pisze się, że jest to nowoczesna sztuka walki, daleko bardziej skuteczna w samoobronie niż inne. Mówi się też, że jest to sztuka dla gentelmenów, czy też ogolniej, że jest to pokojowa sztuka walki. W dojo zaś tej skuteczności nie widać za grosz. Fakt, że aby było możliwe uprawiać aikido, należy przyswoić sobie umiejętność bezpiecznego upadania - poddaje w wątpliwość dobre intencje jej zwolenników. Na ulicy trudno wymagać, by napastnik takie umiejętności posiadał.

Czy można zaproponować jakiś kompromis? Myślę, że tak, ale wymaga to zdecydowanych kroków. Moje propozycje oparte są na prawie dwudziestoletnim doświadczeniu uprawiania aikido i to w różnych szkołach, które reprezentują czasem bardzo odmienne style. To doświaczenie ma konkretny wymiar. Pozwoliło mi oddzielić od siebie dwie różne, i sprzeczne ze sobą sprawy. Mianowicie aikido uprawiane dla rekreacji oraz aikido uprawiane dla samoobrony. Wbrew pozorom, istnieje i trzecie wyjście - aikido uprawiane dla sportu. O tym ostatnim, nie mówi się wyraźne, aczkolwiek wdraża się w praktyce. Myślę tu o stylu Tomiki oraz Ki Society. Obie szkoły przeprowadzają zawody, nie mniej, ich charakter wydaje się być dyskusyjny. Nie wdaję się w szczegóły tego stanowiska, mając nadzieję, że czytelnik po zapoznaniu się z moimi propozycjami, sam sięgnie do źródeł.

Na łamach tego forum pisałem już o tym, że możliwe jest inne podejście do wykonywania technik będących spuścizną po Morihei Ueshibie. Pozwala to rzeczywiście widzić w aikido niezwykle skuteczną sztukę samoobrony. Uzasadniałem też, w jaki sposób można ją traktować jako sztukę pokoju. Jest sens aikido uprawiać w ten sposób, zachowując dobre imie, które zostało wprawdzie wykreowane, ale też zaprzepaszczone w praktyce.

Dla odróżnienia, zaproponowałbym nową sztukę, która odpowiadała by charakterem temu, co dzisiaj uprawiamy w dojo. Nazwał bym ją po prostu Taigi. Właśnie od nazwy współzawodnictwa Taigi w Ki Society. Koichi Tohei, który wykreował metodykę nauczania technik aikido, przyjętą we wszystkich współczesnych szkołach, uwieńczył swoje dzieło stworzeniem Taigi. Pokrótce, Taigi stanowią sekwencje technik wykonywanych w parach, włączając w to tachi i suwari waza, jak i kata z bronią. Jedno z Taigi zawiera obronę przed kilkoma napastnikami i kończy się randori. Jeżeli określone Taigi posiadają swoje numery i nazwy, to jest pośród nich wyróżnione jedno, tzw. Kitei Taigi, wykonywane obowiązkowo przez każdą parę we współzawodnictwie. Podobnie jak jazdę figurową na lodzie, pary oceniają sędziowie i wyłaniają zwycięzcę. Moja propozycja wyodrębnienia uprawiania Taigi i stworzenia z tego dyscypliny sportowej opiera się na zawodach z losowym wyborem partnera, jak i losowym wyborem wykonywanych sekwencji, przy zachowaniu Kitei Taigi joko obowiązkowej. Takie podejście, przy losowaniu partnerów spośród zawodników, elimuje 'lipę', to znaczy kooperację uke. Oczywiście Ci, co nie zamierzają brać udziału w zawodach, mogli by uprawiać Taigi rekreacyjnie. Jednakże naturalna potrzeba znalezienia ujścia energii u młodych ludzi znalazła by swoje miejsce w sensownych zawodach. W dużej mierze odpowiada to zamierzeniom pana Tomiki, które jednak nie znalazło swojego gruntu właśnie z powodu określonego stereotypu i niemożności uwolnienia się od przyjętej definicji aikido, jako sztuki walki.
  • 0

budo_macex
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 164 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Proponuje wprowadzić zmianę w rzucie dyskiem, zastąpimy dysk .....:roll:
Ćwicz co chcesz, jeśli coś będzie taigi to nie będzie to aikido, co nie??
Co do 20 letniej praktyki to znam takich co przez kilka lat zaliczą mniej treningów co ja przez miesiąc.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Ktoś przysłał mi e-mailem dzisiaj opowiastkę po angielsku, którą Wam opowiem własnymi słowami raczej, niż przetłumaczę.

Mały chłopiec zapragnął spotkać się z Bogiem. Wiedział, że to będzie długa droga, zatem zabrał ze sobą kanapkę do jedzenia, oraz coś do picia, które to zapakował do koszyka. Po jakimś czasie, zauważył siedzącego w parku starego człowieka, który karmił dreptające wokoło gołębie. Przysiadł na tej samej ławce i otworzył swój koszyk.

Prawie już zabrał się do jedzenia, kiedy zauważył, że mężczyzna wydaje się też być głodny. Zaoferował mu zatem swoją kanapkę. Ten przyjął poczęstunek i się uśmiechnął. Tak przyjemnie, że chłopiec podał mu jedną z butelek, które zabrał ze sobą. Mężczyzna ponownie się uśmiechnął. Chłopiec był oczarowany. Obaj przesiedzieli całe popołudnie dzieląc się posiłkiem i uśmiechając do siebie, nie zamieniając ze sobą ani słowa.

Kiedy nastał wieczór, chłopiec się zorientował, że jednak jest zmęczony i trzeba iść do domu. Powstał i po zrobieniu kilku kroków odwrócił się, zwrócił się ku staremu człowiekowi i przytulił się do niego na pożegnanie. W odpowiedzi otrzymal najpiękniejszy uśmiech, jaki sobie tylko mógł wyobrazić.

Kiedy otworzył drzwi do domu, w jakiś czas potem mama, zaskoczona radosnym wyrazem jego twarzy, zapytała: Coż to uczyniło Cię dzisiaj takim szczęśliwym, synku? Odpowiedział: Zjadłem podwieczorek z Bogiem. Wiesz, On ma napiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem.

W międzyczasie, stary człowiek, równie rozradowany, wrócił do domu. Jego syn był zaskoczony spokojem na jego twarzy i podobnie zapytał: Tato, cóż dzisiaj uczyniło cię tak szczęśliwym? Odpowiedział: Bóg poczęstował mnie dziś w parku kanapką. Wiesz, on jest dużo młodszy, niż oczekiwałem.
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
To ja też coś wam opowiem. W latach 80- mieliśmy pod koniec podstawówki (14-lat) bardzo wrażliwą koleżankę w klasie. I ona też miała takie egzaltowane koleżanki nastolatki. I kiedyś na wycieczce szkolnej zajebaliśmy jej pamiętnik. Potem długo brechtaliśmy się czytając podobne jak powyższe mądrości. :) :) :)
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
jesteś prymityw....
ja myslałem, że gość opowiada o jakimś pedowilu przez cały czas.... :)
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Ni pies, ni wydra.

To musi być wydrzeł. Czyli wyżeł i wydra w jednym. :) Poprzez analogię z bobermanem:

Dołączona grafika

Również przez analogię proponuję nazwę taigido. :)
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Ni pies, ni wydra.

Pisdra oczywiście :)
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

...We wspomnianych dyskusjach online biorą udział, generalnie rzec biorąc, trzy grupy ludzi. Do pierwszej można zaliczyć tych, którzy zdecydowanie twierdzą, że aikido do niczego się nie nadaje. Druga grupa, to poprawiacze. Widzą słabe strony i chcą takich, czy nie innych zmian. Trzecia, najliczniejsza, to absolutni zwolennicy tego co robią w dojo; gotowi przedstawić tysiące argumentów, niestety ich nie uzasadniając...

Czyli jestem dopiero trzeci? W nogę trzeci, z polskiego trzeci, w pływaniu trzeci. Całe życie trzeci... (joke)

Przyczyny tych podziałow leżą w rozbieżności tego, co się o aikido pisze, i tego, co faktycznie się obserwuje w dojo. Pisze się, że jest to nowoczesna sztuka walki, daleko bardziej skuteczna w samoobronie niż inne. Mówi się też, że jest to sztuka dla gentelmenów, czy też ogolniej, że jest to pokojowa sztuka walki. W dojo zaś tej skuteczności nie widać za grosz. Fakt, że aby było możliwe uprawiać aikido, należy przyswoić sobie umiejętność bezpiecznego upadania - poddaje w wątpliwość dobre intencje jej zwolenników. Na ulicy trudno wymagać, by napastnik takie umiejętności posiadał...

Powtórzę się, ale co mi tam, przecież się od tego nie wymydlę: bo to nie o to chodzi, panie Macku..., jak to powiedział wiadomonamobukto...

Oba wytłuszczone zdania są prawdziwe. Co do drugiego tylko: agresor, ten nieumiejący padać, sam się "zabije" - wtedy, gdy naszą niezdarnością, zawiścią, agresją (bo agresja budzi agresję), nienawiścią, nieudolnością, nieumiejętnością w końcu (wracamy tutaj do pracy uke jako najistotniejszej w treningu) POZWOLIMY (czyt.: nie zapobieżemy) mu się uszkodzić... Ciężko osiągnąć ten poziom pomijając pracę uke...
  • 0

budo_budoka
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 310 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Ateny, Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Witaj, Gościu.
Jestem z innej bajki,ale spójrz na nią i wyciagnij morał.
Mistrzem stylu Karate zwanego Shotokan był Funakoshi. Wniósł do okinawskiego karate japońskie budo, zasady moralne. Za jego czasów (zmarł pod koniec lat 50-tych XX wieku) karate było Sztuką Walki. Sztuką samodoskonalenia. Nie było żadnych turniejów, sparingów itp., podstawą były kata (formy) itp. Karate nie miało być "atrakcyjne" i oparte na zasadach rywalizacji. Miało być jedną ze sztuk Budo.
W roku jego śmierci, bez jego wiedzy, rozegrano pierwszy turniej karate. Potem już poooszło... Karate rozprzestrzeniło się na świecie, szukano "właściwych" zasad konfrontacji, punktowania, techniki ograniczano i spłycano, przystosowując do walki na punkty. Wprowadzono różne formuły walk, w niektórych stylach rękawice, kaski...
Karate już mija tą "magiczną" barierę. Samodoskonalenie, sztukę walki zastępuje sport walki, nastawiony na rywalizację i zwyciężanie w turniejach.
W Dojo możesz trenować "dla rekreacji", ale... uczysz się sportu walki, a nie sztuki walki.
Gościu, prześledź drogę np. judo. Ono już dawno jest "po drugiej stronie", po stronie sportów walki. Wiele technik poszło w zapomnienie, powstały nowe, na uźytek sportu.
Nie mówię, czy to jest dobrze, czy źle. W naszych warunkach kulturowych tak prawdopodobnie musiała i musi przebiegać ewolucja judo czy karate. Zrozumienie dla sztuki walki jest małe, sport jest częścią naszej kultury.
Aikido broni się jeszcze, jak może. Jestem pełen szacunku, ale obawiam się, że zmiany będą nieuchronne. Być może jednych to zasmuci, innych nie, ale szukanie nowych formuł dla Sztuk Walki jest procesem, który wciąż postępuje. I Ty, Gościu, też tego szukasz w Aikido. To naturalne.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że, moim zdaniem, dana nowa formuła musi być tak przemyślana, żeby zachować to, co najcenniejsze w danym stylu. A nie są nimi tylko uproszczone techniki na potrzeby sportowej rywalizacji i jedna czy kilka form...
Z szacunkiem -
budoka.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Poruszyłeś kolego budoka temat, że tak powiem, kompleksowo, więc trudno mi będzie Ci odpowiedzieć i tą odpowiedzią z miejsca usatysfakcjonować. Według moich informacji, korzeni karate szukać należy na Okinawie, gdzie rząd okupacyjny zabronił wszelkich form walki z bronią. Podobnie było z capoeirą w Brazylii. Popatrz jednak, jak odrębnymi drogami się obie sztuki rozwinęły. W Wikipedii przeczytasz o tej ostatniej, że jest to taneczno-muzyczna forma ruchowa, zaś karate jest wciąż określana jako sztuka walki. Aikido wkrótce doczeka się podobnego określenia jak capoiera i nie widzę nic w tym złego. Oczywiście Twoje wzmianki o samodoskonaleniu, na okoliczność, wymagają rozwinięcia - tyle, że moje stanowisko w tej kwestii jest ugruntowane. Czemukolwiek poświecam poważnie czas, to jest to samodoskonalenie. Sztuka walki, szachy, nauka języka obcego, nawet zabawa z wnukami.

Moje przemyślenia na temat wyodrębnienia z aikido Taigi i stworzenia z tego dyscypliny sportowej wychodzi na przeciw zopotrzebowaniu, co ma miejsce już w praktyce. Jest to przysłowiowe postawienie kropki nad i. Słabą stroną tych rozwiązań jest jednak to, że aikido w dużej mierze zyskało sobie popularność dużą widowiskowością, która wcale nie bierze się z walorów, które się tej sztuce przypisuje. Wręcz odwrotnie. Jest efektem kooperacji uke oraz efektownych, wykonywanych z pełną samokontrolą upadków. Znaczy się, nie ma mowy o odruchowych reakcjach. Nie sprzyja temu metodyka nauczania aikido, która jest po prostu przeładowana nadmierną ilością kombinacji technik, ich pozycją wykonywania, dodatkowymi ćwiczeniami z bronią, randorii, ćwiczeniami oddechowymi i medytacją. Tym samym, trudno mowić o aikido, jako o sztuce walki. Jeśli nawet karate, judo, jujitsu, boks, kunk-fu, i inne podobne sztuki, uprawiane są jako sport, to jednak, ich przydatność w samoobronie jest bezdyskusyjna. Tyle, że skutki ich zastosowania na ulicy będą zawsze nieokreślone. Nie będzie sędziów i regół. Będzie tylko obustronna determinacja.

Jeżeli zatem we współczesnym aikido zamykamy się w dojo, chroniąc wzajemnie przy pomocy ukemi, podobnie jak bokserzy używający kasków, i sprawia to wielu młodym ludziom satysfakcję - to czemu nie pójść o krok dalej? Jest sprawą kadry wychowawczej uprzedzić swoich pupili o konsekwencjach konfrontacji na ulicy, kładąc nacisk na powiedzenie, bliskie zresztą prawdy - jeśli szukasz guza, to go zawsze znajdziesz.

Co do jednej sprawy, kolego budoka, się mylisz. Ja nie szukam przyszłości aikido w sporcie. Ja ją tak widzę. Czego szukam, to właśnie korzeni aikido. Sztuki unikalnej, będącej prawdziwym odkryciem, zasłużonym skarbem kultury Japonii. Najbardziej efektywnej sztuki samoobrony, pozwalającej każdej jednostce stac na straży pokoju. To, co uprawiamy dzisiaj w dojo, i wszyscy kochamy, nie ma z tym nic wspólnego.
  • 0

budo_dorgan
  • Użytkownik
  • Pip
  • 45 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Witam serdecznie

Popierwsze solidaryzuje się z większością postów "humorystycznych" jak i z próbą wyjaśnienia sytuacji przez budokę zgadzam się z nim w 100 %.

Hmm a w całej tej idei Gościa to ja bardziej widze marketing - czyli zawody, sponsorów, plakaty, nalepki, kubki, naszywki, koszulki etc. to wszystko z czego składa się obecny sport zawodowy. "- cash baby"

Niestety a może stety każdy może robić co mu sie podoba - Gość pisze że wszystkie sztuki walki prędzej czy pózniej staja sie także sportami walki a ja myśle że w głównej mierze włsnie przez takich ludzi jak Ty. Ach co by tu zminić zeby młodzi ludzie mogli upuścić adrenaliny - a no nic wysłac ich na trening boxu albo kupic im sony play station. Japońskie sztuki walki wywodzą się z budo i każdy szanujący się instruktor powinien o tym pamiętać. A jeżeli chce stworzyć sobie Zdziśiu-jutsu to niech to robi ale niech nie wiąże tego z tradycjami których przynajmniej większość z nas stara się dochować.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Nie bardzo kapuję kolego Dorgan jakimi intencjami się kierowałeś zabierając głos. Z pewnością czytając to forum zauważyłeś, że nie w głowie mi humorystyczne wypowiedzi oraz głupawe docinki. Nie traktuję też forum jako tablicy ogłoszeń, ale jako poważną platformę wymiany myśli na temat aikido nawet, jeśli nie wiem jak, są one kontrowersyjne.

Chętnie porozmawiał bym z Tobą na temat 'aikido i marketing', bo jest to temat, który zainteresuje wielu czytelników tego forum, a w szczególności tych, borykających się z 'przetrwaniem' prowadzonych przez siebie dojo. Wygląda na to, że masz w tej sprawie ugruntowane stanowisko. Podziel się.

Z drugiej strony, proszę nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałem. To, że widzę aikido w przyszłości, jeżeli nic się nie zmieni, tak a nie inaczej, nie ma nic wspólnego z innymi sztukami walki. Po prostu ich nie znam i się nie wypowiadam.

Z czego mianowicie wywodzą się japońskie sztuki walki, to już mogą Ci wyjaśnić inni experci obecni na tym forum. Z pewnością nie z budo, które to pojęcie pochodzi dopiero z XIX wieku, ery Meiji w Japonii. W tej sprawie staram się nie wypowiadać, bo jak wielokrotnie podkreślałem na tym forum, jest to dla mnie pojęcie obce.

I tu, dotykasz interesującego tematu, który chętnie bym widział na tym forum: w jaki to sposób 'my' staramy się dochować tradycji. Jakiej, czy też jakich tradycji, i już na marginesie, dlaczego używasz tego sformułowania jako argumentu przeciwko temu, co piszę w temacie?

Myślę, że się zastanowisz nad tymi kwestiami i podejmiesz konstruktywną dyskusję. :wink:
  • 0

budo_dorgan
  • Użytkownik
  • Pip
  • 45 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Sorki jeżeli trochę przekręciłem Twoje słowa. Chodzi mi tylko o to że cały sens ,moim zdaniem, ćwiczenia tradycyjnej sztuki walki ( niezależnie jakiej ) wiąże się z przyjęciem jej zasad. Jeżeli sie poszukuje czegoś nowego to jest przecierz cała masa nowych systemów bojowych czy dyscyplin sportowych i nie widze za bardzo sęsu "naciągać" jakiejś sztuki walki. Jeżeli chodzi o pochodznie słowa "budo" na pewno masz rację, natomiast wiesz może kiedy powstało słowo "miłość" ? i czy to znaczy że przed jego powstaniem nie istniało takie uczucie? :wink:
  • 0

budo_inhetos
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 584 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Niewiem czy jest sens wprowadzać do Aikido zawody sportowe. Jak ktoś chce sprawdzić się w sporcie , są zawody dla lubiących chwyty - Judo, Brazilian Jiu Jitsu , jeśli ktoś lubi walkie na chwyty niech poprostu zajmnie się treningiem tych sztuk walki. Chyba że Aikido ma za powiecmy 10 lat przypominać Brazilian Jiu Jitsu to nawet trzeba wprowadzać zawody sportowe , pewnie i tacy wśród aikidoków są .
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
Myślę inhetos, że nie zrozumiałeś idei i kierunku w jakim zmierza 'sport' w aikido. Duża widowiskowość aikido pozwala coniektórym mieć pomysły jak na aikido zarobić, właśnie podobnie jak na sporcie. Gladiatorzy się zawsze znajdą i niekoniecznie muszą się brać za bary. Właśnie analogia do jazdy figurowej na lodzie, zjazdów ze stoku parami na nartach, zawody hippiczne, są tego przykładem. Tobie wciąż pewnie chodzi po głowie aikido jako sztuka walki. Przyjrzyj się kolegom i koleżankom w dojo. Nie walczą ze sobą, ale jednak kolejne egzaminy w jakiś tam sposób stanowią współzawodnictwo. Ten topik jest o tym, ażeby przestać wreszcie sprawę owijać w bawełnę. Moja propozycja jest właśnie tutaj poddana pod dyskusję. Jeżeli uważasz, że jest bez sensu, to i dobrze. Jeżeli zaś chciałbyś coś dodać lub ująć, to tym lepiej.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
W sumie, nie tyle zastanowił mnie brak dyskusji w tym temacie, co rosnąca ilość odczytów. Może moje poniższe tłumaczenie doda animuszu coniektórym i w końcu się wypowiedzą. To trochę przydługi tekst, i pomimo tez, z którymi w wielu wypadkach osobiście się nie zgadzam - to jednak uważam, że zawiera sporo interesujących informacji.


Czy współzawodnictwo w aikido może wzbogacić Aikido O-Sensei? - Stanley Pranin, Aikido Journal #102 (1995)

Aikido, jako sztuka walki, zadowala się stałym wzrostem popularności od czasu, kiedy zostało przedstawione w Japonii po II Wojnie Światowej oraz następnie rozprzestrzenione za granicą. Jeśli sztuka ta zdobyła sobie duży respekt poprzez swoje etyczne przesłanie, to jednak techniki aikido często są krytykowane za swoją miękkość i niepraktyczność w użyciu podczas konfrontacji. Często dołączam się do tych głosów i podnoszę, że zdawkowa natura uprawiania dzisiaj aikido w wielu szkołach, pozostawia uczniów tej sztuki w nierealistycznych oczekiwaniach, że to, czego się uczą, sprawdzi się, gdyby przyszło do testowania w rzeczywistej sytuacji. Wciąż jestem przekonany, że trening w którym mają miejsce nieżyciowe, "ceremonialne" ataki pozbawione uderzeń oraz wygodne zakończenia wykonywanych technik, wciąż pozostawia określoną jednostkę w poważnym zagrożeniu, jeśli znajdzie się w sytuacji zagrożenia życia.

Powiedzenie, jak konkretnie należało by wzbogacić aikido o jakiś mocny "realny" składnik, to już jest inna kwestia. Mnóstwo już zaproponowano poprawek, takich jak specjalna nauka ataków wzbogacona wyważonym użyciem uderzeń, dodaniem technik przydatnych w samoobronie itd., wszystko to, by ukryć techniczne niedostatki aikido.

Inną, najczęściej podnoszoną propozycją poprawy tej bolesnej sytuacji jest wprowadzenie współzawodnictwa, aby dodać jakiś realny wymiar i określić zasady wartościowania umiejętności jednego, w stosunku do jego przeciwnika. Przyjmuje się, że w sztuce walki dobrą miarą jest reakcja przeciwnika, a więc objawy strachu, jaki towarzyszy atakowi, czy też mógłby towarzyć, w czasie zawodów. Dla przykładu, kto byłby górą, gdyby zmierzyły się w meczu ze sobą piąte dany w judo i w karate.
Jest taekwondo lepsze od kung fu? Czy aikidoka bez treningu w innych sztukach walki mógłby się ostać naprzeciw przedstawicielowi innych, ukierunkowanych na walkę dyscyplin. Można tak spekulować bez końca, bez żadnych efektów.

Jednym z najbardziej widocznych przykładów wprowadzenia współzawodnictwa do aikido jest system pana Tomiki, który jest inspirowany filozofią myślenia pana Jigoro Kano, twórcy judo. Pan Kenji Tomiki, przedwojenny uczeń zarówno panów Kano i Ueshiby, jak i pełen sukcesów zawodnik judo, zaproponował sportową wersję aikido, którą przedstawił w klubie Uniwersytetu Wasede w 1950 roku. Zawody w tym stylu polegały na tym, że jeden z uczestników posiadał w ręku imitację noża, a drugi miał się przed atakiem nim bronić. Po paru minutach role się odwracały i przydzielane punkty wyznaczały zwycięzcę. W uzupełnieniu, zawody te uwzględniały ocenioniane indywidualne formy ruchowe (kata). Pan Tomiki eksperymentował aż do swojej śmierci w 1979 roku, wprowadzając modyfikacje do swojego systemu współzawodnictwa. Po nim, jego zaawansowani uczniowie założyli Japan Aikido Association, która to organizacja zrzesza dzisiaj jakieś ze sto szkół i klubów na całym świecie, które kontynuują dzieło pana Tomiki. Rezultaty tej kontynuacji są różne i nawet w ramach tego systemu są tacy, którzy przedkładają konwencjonalny trening ponad współzawodnictwo. Metoda pana Tomiki poddawana jest krytyce przez inne szkoły , które przyjmują jako zasadę, że współzawodnictwo jako takie, przeciwstawia się głównym założeniom aikido. Z tego właśnie powodu Aikido pana Tomiki pozostaje w duzym stopniu w izolacji od głównego nurtu praktyki.

Dwa inne, szeroko rozpowszechnione style aikido, organizują zowody, sprowadzające się jednak w zasadzie do demonstracji. Dotyczy to Yoshinkan Aikido oraz Shin Shin Toitsu Aikido. Ocena dotyczy wykonania, zachowania balansu, zdolności współdziałania itd. Zwycięzcy otrzymują na koniec nagrody, podobnie jak w sporcie. Ten rodzaj "przyjaznego współzawodnictwa" stawia sobie za cel zachęcić do intensywnego treningu, przynajmniej na okoliczność przygotowania się do zawodów. Odnoszę wrażenie, że Ci wszyscy dbający o "czystość" aikido, krzywo patrzący na podejście pana Tomiki, nie specjalnie gromią te właśnie zawody, ponieważ zarówno w Yoshinkan, jak i Ki Society nie chodzi o rozgrywanie meczy pomiędzy zawodnikami, czy też odczuwanie skutków goryczy poniesionej porażki. Wątpię jednak, czy taki rodzaj współzawodnictwa wystarczy, by usatysfakcjonować tych, którzy opowiadają się za reformą treningu aikido taką, która by dodała technikom "zęba" i uczyniła je efektywnymi w razie rzeczywistej konieczności samoobrony.

Jeszcze inna pokusa wskrzeszenia czegoś na kształt "aiki budo" w aikido zaproponował ostatnio pan Fumio Sukurai. W jego oczach, byłego shihana Yoshinkan Aikido, aikido powinno się zwrócić do jego korzeni i być trenowane z werwą, która towarzyszyła treningom sprzed II Wojny Światowej. Nawiązuje on do regorystycznego treningu swojego nauczyciela, pana Gozy Sioda, w tak zwanym "Piekielnym Dojo' - dojo Morihei Ueshiby w latach 30tych. Aby to uzyskać, pan Sukurai zaczął eksperymentować z nową formą współzawodnictwa polegającą na tym, że dwaj przeciwnicy zmierzają się na gołe ręce. Każdy z nich ma założone ochraniacze kolan, piszczeli i stóp, bo także dopuszcza się kopnięcia. Zabrania się jednakże ciosów na twarz, kopnięć w kolana, stawy, oraz innych niebezpiecznych ataków.

Właśnie ostatnio, byłem świadkiem inauguracyjnego turnieju Sakurai-ryu Aikido, nowego podejścia do aikido, jak by to nie nazywać, które miało miejsce 15 września tego roku (1995). W tym międzyklubowym turnieju brało udział 16 zawodników, i poza jednym, czy dwoma wyjątkami, nie było wśród nich aikidoków z jakimkolwiek turniejowym doświadczeniem. Większość ataków było pozorowanych, ze względu na to, że uderzenia wprost (atemi) były zakazane i tylko Ci, którzy byli zdolni zdecydowanie skrócić dystans pomiędzy sobą, uzyskiwali punkty. Widziałem tylko może jedną, czy też dwie czyste techniki aikido, w tym kote-gaeshi i jakąś dźwignia. Zwycięzcą wagi ciężkiej został największy i najbardziej umięśniony wytrawny atleta ze wszystkich. Nie mniej, uległ on w czasie turnieju kontuzji, która uniemożliwi mu z pewnością trening przez najbliższe kilka tygodni.

Próby podejmowane przez zwolenników pana Tomiki, czy też ludzi takich jak pan Sakurai, tych co preferują zawody jako istotny element zachowania aikido - to taijutsu, z swoją określoną etyczną specyfiką - odkrytym dla sportu jako system zarówno bezpieczny jak i widowiskowy. Co jednak, jeśli reguły i natura współzawodnictwa nie zachęcają do wykonywania technik aikido? Jak ktoś, nie mający na uwadze "zwycięztwa ponad wszystko" - co jest w sposób oczywisty zaprzeczeniem wizji Morihei Ueshiby - z tą właśnie motywacją staje się uczestnikiem zawodów, jak w innych sportach? Jeśli te warunki nie satysfakcjonują tych nowonarodzonych sportów, to coż usprawiedliwia nazywanie ich wciąż "aikido"?

Jako rezultat naszej promocji działalności pana Sakurai w japońsko języcznym periodyku Aiki News, zostałem ostatnio zaproszony na dwa turnieje, ktore reprezentowały sobą popularny system Jujutsu brazylijskich braci Gracie (bjj). W pierwszym turnieju Rickson Gracie wygrał trzy kolejne po sobie walki sprowadzając do parteru dużo większych od siebie przeciwników, zakładając im duszenie. Wszystko było kwestią paru sekund. To właśnie wyróżnia ten unikalny system, który zdobył sobie zasłużoną reputację jako bardzo efektywny, nawet w warunkach sportowych.

Co zrobiło na mnie największe wrażenie, to sposób w jaki Rickson sprowadził swojego oponenta do parteru oraz fakt, że jego zwycięstwo nie było przypłacone żadną kontuzją, zarówno jego, jak i jego przeciwnika. Do powinno dać do myślenia! Dwaj zwycięzcy innych potyczek połamali sobie przy okazji ręce i ich triumf był raczej krwawy i ułomny, dla porównania. Jujutsi braci Gracie z pewnością jest punktem zainteresowania wielu aikidoków, choćby ze względu na humanitarne podejście i efektywność w określonym scenariuszu walki. Najlepsi w tym systemie są specjalistami od trzyman i z nich wychodzenia, tak więc wiedza o tych kwalifikacjach jest bardzo przydatna w innych sztukach walki. Nawiasem mówiąc, wkrótce jesteśmy (redakcja Aki News) umówieni na spotkanie z jednym z braci Gracie i dołożymy wszelkich starań by jak najlepiej przedstawić w szczegółach tę innowacyjną sztukę walki.

Szansa oglądnięcia wspomnianych turniejów była dla mnie prawdziwą rewelacją, osoby takiej jak ja, pochodzącej ze świata aikido. Za wyjątkiem walk Ricksona Garcie, inne odebrałem raczej jako trochę dzikie, czy też raczej odpychające. Zdałem sobie sprawę, że zawodnicy muszą się wprawić w określony stan psychiczny, aby móc osiągnąć jakiś sukces w tego typu zawodach. Tacy zawodnicy muszą się nauczyć, jak być agresywnym i bezlitosnym i wykorzystać reguły gry na swoją korzyść aby móc zwyciężyć. Nie wydaje mi się, że tego typu cechy charakteru mogą być w prosty sposób włanczane i wyłączane na okoliczność. Również wątpię, czy takie postawy, głęboko zakorzenione poprzez intensywny trening, nie zaważają na psychice, i nie mają wpływu na życie osobiste zawodnika. Myślę, że będąca pod kontrolą, harmonijna natura uprawiania aikido - chociaż nie przygotowująca do turniejowej walki - jest bardziej wskazana dla tych innych "wzajemnego się pożerania (dog-eat-dog)" stylów, z punktu widzenia uczenia się, jak żyć bez konfliktów w społeczeństwie.

Także uświadomiłem sobie, że te jednostki, z pośród których wiele ma aspiracje stania się zawodowcami, borykają się nieustannie z obawą przed kontuzjami. Na tych właśnie turniejach było oczywiste, że określone zachowania zawodników były pomyślane jako obrona szczególnie wrażliwych części ciała przed atakiem. Mimo, że fatalne wypadki nie zdarzają się tak często w tego rodzaju turniejach, jednakże narastanie tej świadomości, jest ceną, która z czasem staje się powodem poważnych problemów zdrowotnych, kalectwa, nie wspominając już o zdolności zapewnienia sobie środków do życia. Nie daleko szukać - box i football (amerykański)!

Oglądając te turnieje pozwoliło mi rozszerzyć własne horyzonty myślenia o nowe sprawy. Zadawałem sobie pytanie, na przykład, czy zwycięzcy w takich turniejach są w stanie zapanować w równym stopniu na rzeczywistą sytuacją i pokonać napastnika, w podobny sposób jak na turnieju? Oczywiście, są oni wykwalifikowanymi zawodnikami. Jednakże, jeśli nawet pierwsze starcia, jakie widziałem, unikały "zwarcia (no-holds-barred)" to jednak były ograniczone ringiem. Był tylko jeden przeciwnik, żadnych niespodzianek, i oczywiście żadnej ukrytej broni, czy też broni palnej branej pod uwagę w walce. Podobnie też sytuacja "wszystko dopuszczalne (anything-goes)" tak długo, jak myślimy o turniejach walki, warunki daleko odbiegają od rzeczywistości.

Nawet niezwykły kunszt zobrazowany przez Ricksona Garcie nie daje żadnej odpowiedzi na pytanie, jak sobie radzić w "rzeczywistej" sytuacji z wieloma napastnikami, którzy z pewnością także będą uzbrojeni. Oczywiście, jego szanse były by większe niż innych bez treningu, nie mniej konfrontacja w której zaistniała by broń - najbardziej przeraźliwy scenariusz dla przeciętnego obywatela - to już zupełnie inna sprawa, zarówno w sferze taktycznej jak i psychologicznej.

W podsumowaniu moich myśli w tej kwestii, mam poważne wątpliwości, czy bycie "samurajem" XX wieku, jest rozwiązaniem, które usatysfakcjonuje ostatecznie poprzez efektywność uzyskaną poprzez współzawodnictwo w sztukach walki. Uważam jednak, że umiejętności wymagane, by stać się bezkonkurencyjnym wojownikiem we współczesnym społeczeństwie, daleko odbiegają od czasów, kiedy sztuki te były tworzone. Dzisiejsi wojownicy to tacy ludzie jak policjanci i instruktorzy elitarnych jednostek wojskowych, którzy wnoszą swój wkład do rubryki "Jak radzić sobie z przemocą (Coping with Violence)" Aikido Journal ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]). Ci oddani pismu autorzy posiadają rozległą wiedzę na temat wielu zachowań zawierających w sobie przemoc i jak sobie z tym radzić. Wnoszą do swojej pracy szczegółowe zrozumienie istoty broni, taktyki i psychologii. To są ludzie, którym śmierć nie raz zajrzała w oczy, i którzy nie mogą sobie pozwolić na uśpienie swojej czujności nawet na chwilę, w czasie wypełniania obowiązków.

Udział Aikido we wzbogaceniu jednostki nie leży w mechanice technik, ale raczej w możliwości transformacji i pobudzenia ducha, będących ponad rozdwojeniem jaźni. Na prawdę wierzę, że poszukiwanie "idealnego systemu walki" sprowadza się ostateczne do nieskończonej pogoni za "iluzją".
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Udział Aikido we wzbogaceniu jednostki nie leży w mechanice technik, ale raczej w możliwości transformacji i pobudzenia ducha, będących ponad rozdwojeniem jaźni.

Po co ta natchniona końcówka? A fe. Poproszę na wszelki wypadek link do oryginału.
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Jednakże, jeśli nawet pierwsze starcia, jakie widziałem, unikały "zwarcia (no-holds-barred)" to jednak były ograniczone ringiem. Był tylko jeden przeciwnik, żadnych niespodzianek, i oczywiście żadnej ukrytej broni, czy też broni palnej branej pod uwagę w walce. Podobnie też sytuacja "wszystko dopuszczalne (anything-goes)" tak długo, jak myślimy o turniejach walki, warunki daleko odbiegają od rzeczywistości.

"No holds barred" znaczy tyle, że żaden chwyt nie jest zabroniony, czyli "wszystko dopuszczalne," a nie żadne tam zwarcie. Angielski zwrot NHB to odpowiednik portugalskiego vale tudo. Ponawiam prośbę o oryginał.

Tekst o broni palnej zaś jest zwyczajnie śmieszny. Niech się pan Pranin z nią mierzy w walce, może wieloletnie doświadczenie mu pozwala na odstawienie Seagala. Ja tam wolę oddać portfel. ;)
  • 0

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.
A Shabu, jak zwykle krytykuje, może sam byś zrobił jakieś tłumaczenie jak jesteś taki mądry, kurde trochę skromności i pokory. Nie wiem po co udzielasz się w dziale Aikido, skoro Aikido nie trenujesz, tylko krytykujesz i to w dodatku nie konstruktywnie. Są działy Judo i BJJ, tam chwal się swoją wiedzą i spostrzegawczością.
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Ni pies, ni wydra.

Może sam byś zrobił jakieś tłumaczenie jak jesteś taki mądry

Mam dosyć tłumaczenia na codzień żeby się jeszcze nim w kontekście aikido zajmować. Wychwyciłem w miarę istotny błąd językowy, wytłumaczyłem go i jeszcze poprosiłem o oryginał, aby zweryfikować, czy tam również błąd wystąpił. Co tu jest niekonstruktywnego?

kurde trochę skromności i pokory.

Może jeszcze rączki całować, niezależnie od popełnionych błędów czy natężenia bzdur? Pokłony bić? Może udawać, że nic nie było? :roll:

Nie wiem po co udzielasz się w dziale Aikido, skoro Aikido nie trenujesz, tylko krytykujesz i to w dodatku nie konstruktywnie.

Bo mam kaprys. Aikido nie krytykowałem, tak na marginesie. Skrytykowałem fragment tłumaczenia (który może równie dobrze być błędy również w oryginale, a wtedy tłumacz nic nie zawinił) oraz ostatni akapit artykułu, z którego nic nie wynika. Uprasza się o czytanie ze zrozumieniem.

Twoja krytyka mojej osoby zaś była bardzo konstruktywna, gratuluję.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024