Skocz do zawartości


Zdjęcie

zelazna reka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
164 odpowiedzi w tym temacie

budo_khunag
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2091 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Polska!
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

miesza się tu rzetelną wiedzę i doświadczenie z dziecięcym niedowierzaniem....nie widziałem , nie doświadczyłem to co mi tu gadacie...


Przy tej ilości bullshitu, który otacza chińskie SW (zreszą nie tylko chińskie) ciężko sobie nie wyrobić sporej dozy sceptycyzmu ;)
  • 0

budo_xiao gui
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 52 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
"odwolywanie sie do autorytetow typu bylem w chinach i wiem lepiej, nie podwyzsza jakosci argumentu "
Rozumiem nieufność, a jednak czy wyruszając w daleką podróż oparłbyś się tylko na opisach w przewodnikach lub ulotkach biura podrózy, czy może wziąłbys jednak pod uwage opinie tych, którzy przed Tobą spędzili tam nieco czasu? :-)

"dobrych nauczycieli sztuk walki, "mistrzow na szcycie gory" mozna takze znalezc na slowacji jak i w szanghaju."
a takze pewnie pod budką z piwem. :) :) Zależy czego i od kogo się chcesz uczyć.

Podsumowując więc:
"Przy tej ilości bullshitu, który otacza chińskie SW (zreszą nie tylko chińskie) ciężko sobie nie wyrobić sporej dozy sceptycyzmu "
Tu Khunag ma rację i rozumiem jego wątpliwości.
Jednak czytając powyższe posty mam wrażenie, że u zbyt wielu to nie rozsądny sceptycyzm, lecz przyjmowanaa priori postawa czysto nihilistyczna. Cóż. ... to jest pewnie bardziej "nowocześnie"i qooolowo :? .

  • 0

budo_redakcja
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 240 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

czy nei jest tak ze wielu mistrzow wyjechalo do stanow?



Zdecydowanie nie jest tak.

Kilku niezłych ludzi pochodzących z Chin pewnie w Stanach się znajdzie, ale naprawdę niewielu.
Nie było czegoś takiego jak masowa emigracja chińskich mistrzów kung-fu do Stanów. W ogóle nie było czegoś takiego jak masowa emigracja z Chin do Stanów!
Wszystkim się wydaje, że w Chinach jest tylu Chińczyków, te Chinatowny itp. Tymczasem to jest w zasadzie kilka takich Chinatownów w kilku miastach i to już prawie wszystko. Polaków jest w Stanach wielokrotnie więcej niż Chińczyków.

Do drugiej wojny światowej Chińczyków osiadłych w Stanach była garstka. Pierwsi zaczęli przyjeżdżać w XIX wieku do pracy przy budowie kolei. Ci tak zwani kulisi (od 'ku li' - gorzka siła) byli robotnikami kontraktowymi, wykorzystywanymi na najgorszych odcinkach budowy kolei. Generalnie nie pozwalano im osiedlać się w Stanach. Żeby zachęcić ich do powrotu do Chin, zabraniano wjazdu chińskim kobietom.
Bardzo nieliczni w tym okresie zostawali w Stanach. W zasadzie nie ma w Stanach szkół kung-fu wywodzących się od ludzi, którzy wtedy przyjechali. Poza tym praktycznie 100% kulisów przyjeżdżało z prowincji Guandong. Więc nie można mówić o Chińczykach w ogóle, a o kantończykach. I jeśli wśród nich byli eksperci sztuk walki, to tylko tych, które uprawiane były w tej jednej prowincji.

Zakaz sprowadzania kobiet i rodzin wycofano dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej. Wówczas przyjechała pewna liczba Chińczyków, głównie też z prowincji Guangdong, poprzez Hongkong. Do lat 80. Chińczyków w USA zebrało się już ok. 200-300 tysięcy. Czyli jak na warunki chińskie jedno małe miasteczko, w którym może się zbierze kilku mistrzów. Trudno sądzić, żeby w USA proporcje były inne. Zwykłą nieuzasadnioną plotką jest twierdzenie, że mistrzowie sztuk walki masowo uciekali przed komunistami. Większość z nich należała do najniższych, biednych warstw społeczeństwa i często po komunistach spodziewali się raczej poprawy swojej sytuacji. Gdy okazało się, że rzeczywistość jest inna było zbyt późno na wyjazd. Z większości terytorium Chin było zbyt daleko od obszarów, skąd możnaby wyjechać/uciec. Najłatwiej było kantończykom, ale tym bogatym. Większość uciekinierów do Hongkongu wyłapywali Brytyjczycy i odsyłali z powrotem.

Stąd w USA ekspertów kung-fu nie mogło być wielu, a ci którzy byli, prezentowali w większości tylko kilka systemów uprawianych w prowincji Guangdong. Czyli większość odmian kung-fu nie była tam reprezentowana.

Dopiero od lat 80. liczba Chińczyków w USA zaczęła szybko rosnąć, głównie w taki sposób, że zdolnym chińskim studentom pozwalano zostać na stałe. Przyjechało też trochę trenerów sportowego wushu i niewielu przedstawicieli tradycyjnych systemów.

A'propos chińskich studentów, w Chinach opowiada się taki kawał:

Młody Chińczyk wybiera się na studia do USA. Rodzice mówią mu:
- synu, ale nas nie stać, żeby płacić za twoje studia w Ameryce,
- nie szkodzi, sam zarobię, będę nauczał wushu,
- synu, przecież ty nigdy nie ćwiczyłeś wushu,
- nie szkodzi, przecież oni o tym nie wiedzą.

  • 0

budo_wu xia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 551 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Nic dodać nic ująć...............wielkie dzięki redakcjo za profesjonalizm i wiedzę :D
  • 0

budo_roboy
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 716 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

"odwolywanie sie do autorytetow typu bylem w chinach i wiem lepiej, nie podwyzsza jakosci argumentu "
Rozumiem nieufność, a jednak czy wyruszając w daleką podróż oparłbyś się tylko na opisach w przewodnikach lub ulotkach biura podrózy, czy może wziąłbys jednak pod uwage opinie tych, którzy przed Tobą spędzili tam nieco czasu? :-)

nie wybral bym sie w daleka podroz gdyby do osiagniecia celu mogla wystarczyc podroz ktrotsza, badz cos innego niz podroz.

"dobrych nauczycieli sztuk walki, "mistrzow na szcycie gory" mozna takze znalezc na slowacji jak i w szanghaju."
a takze pewnie pod budką z piwem. :) :) Zależy czego i od kogo się chcesz uczyć.


posluzenie sie przykladem kraju o nazwie: "slowacja" bylo ironiczna metafora. jednak nie do konca bo gdyby bylo musialbym zakwestionowac wiedze i doswiadczenie tak i polskich jak i slowackich nauczycieli kung fu, czego absolutnie nie robie.

Podsumowując więc:
"Przy tej ilości bullshitu, który otacza chińskie SW (zreszą nie tylko chińskie) ciężko sobie nie wyrobić sporej dozy sceptycyzmu "
Tu Khunag ma rację i rozumiem jego wątpliwości.
Jednak czytając powyższe posty mam wrażenie, że u zbyt wielu to nie rozsądny sceptycyzm, lecz przyjmowanaa priori postawa czysto nihilistyczna. Cóż. ... to jest pewnie bardziej "nowocześnie"i qooolowo :? .


prosze cie nie jedz po mnie osobiscie. jestem zawsze sklonny do zmiany postwy jezeli ktos mnie do tego przekona. nie twierdze ze w chinach nie ma dobrych nauczycieli kung fu haha mowie ze nie tylko tam mozna ich znalezc. mowie ze nawet w krajach azjatyckich jest duzo bulshitu. mowie ze panuje mit starego nauczyciela kung fu z siwa broda itp ktory nie do konca jest prawda. mowie ze pobyt w chinach nie podnosi jakosci argumentu bo mozna trafic na takiego "mistrza" jak ja trafilem w wietnamie.

ps
do redakcji
dziekuje za wyjasnienie sytuacji chinczykow w US.

ps2

napisalem we wczesniejszym poscie:

"
chetnie natromiast dowiedzial bym sie na temat kryteriow tego co mozna nazwac:
"tradycyjną metodyką, popartą wiedzą" jakie sa kanony tej metodyki, kto je ustala i jak weryfikowana jest jej skutecznosc/jakie kryteria oceny tego co jest wlasciwe a co nie?

"

czy ktos sie ustosunkowac moze?
  • 0

budo_daniel g.
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 141 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Witam, podam taki przykład, nauczyciel W-F ma odpowiednią metodykę, i popartą 5 latami studiów wiedzę.
Jeśli chodzi o tradycyjnych nauczycieli Kung Fu, to pewnie kryterium jest podobne, ileś tam lat praktyki u jakiegoś nauczyciela, praktyka własna i można mówić o tradycji i metodzie. Czy będzie skuteczna to inna sprawa. Styl jaki uprawiam, pochodzi od konkretnego człowieka, wierzę mu że to czego uczy, pochodzi od jego dziadka i ucznia jego dziadka. Gdybym nie ćwiczył tego co on proponuje, to pewnie nie miałabym własnego zdania czy jest to dobre czy nie. Poza tym jego metoda poparta jest wiedzą z zakresu medycyny, nie tylko wschodniej ale i zachodniej, bardziej weryfikowalnej.
A więc metoda tradycyjna, to hołdowanie tradycji, nie ważne czy słuszne, poparte konkretną wiedzą, np. z zakresu medycyny, fizjologii itp.
Niektóre rzeczy zweryfikować bardzo trudno bez wiedzy własnej.
  • 0

budo_roboy
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 716 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

Witam, podam taki przykład, nauczyciel W-F ma odpowiednią metodykę, i popartą 5 latami studiów wiedzę.
Jeśli chodzi o tradycyjnych nauczycieli Kung Fu, to pewnie kryterium jest podobne, ileś tam lat praktyki u jakiegoś nauczyciela, praktyka własna i można mówić o tradycji i metodzie. Czy będzie skuteczna to inna sprawa. Styl jaki uprawiam, pochodzi od konkretnego człowieka, wierzę mu że to czego uczy, pochodzi od jego dziadka i ucznia jego dziadka. Gdybym nie ćwiczył tego co on proponuje, to pewnie nie miałabym własnego zdania czy jest to dobre czy nie. Poza tym jego metoda poparta jest wiedzą z zakresu medycyny, nie tylko wschodniej ale i zachodniej, bardziej weryfikowalnej.
A więc metoda tradycyjna, to hołdowanie tradycji, nie ważne czy słuszne, poparte konkretną wiedzą, np. z zakresu medycyny, fizjologii itp.
Niektóre rzeczy zweryfikować bardzo trudno bez wiedzy własnej.


Witam
zgadza sie ze praktyka i jeszcze raz praktyka. co do tradycji to polemizowalbym z uwagi na to ze odwoluje sie wylacznie do przeszlosci. Tymczasem zeadnej tradycji by niebylo gdyby ludzie nie zmieniali systemow nie ulepszali ich a to ze systemy sie zmieniy to fakt. Tak wiec dobra metodyka = (la by sie) tradycja x (praktyka+innowacja) i mozna by tak dalej ale to nie metodyka tylko filozofia albo metodologia.

metodyka to sposob robienia rzeczy pod kontem danego celu. jaki jest cel kung fu? no ja rozumiem ze kazdy ma rozne i nie oczekuje odpowiedzi na to pytanie.

ale jednak:

czy moze ktos podac przyklad dobrej/zlej metodyki kung fu? tylko konkretny
  • 0

budo_qixing
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 504 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa/Yantai

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

nie mialem prawie zadnej stycznosci z kung fu tyle co hung gar dawno temu na tkkf blyskawica przez krotko i w wietnamie jakis styl kung fu ktorego nazwe zapomnialem bo po dwoch lekcjach "wielki mistrz" zaprosil mnie na lody i powiedzial ze jestem tak zajebisty ze da mi szybko wszystkie mozliwe stopnie ja naotwieram szkol w polsce i go zaprosze, wiec dalem sobie spokoj i kontynuowalem karate. i podejrzewam ze w chinach moze byc podobnie.
ale cwiczylem karate w roznych miejscach i musze powiedziec ze sekcje w japonii nie porazaja jakas niesamowitoscia. sekcje w polsce ktore ja znalem nie maja sie absolutnie niczego wstydzic a wrecz przeciwnie, japonczycy moge sie przyjezdzac i uczyc. w paru przypadkach. jednak tak nie jest. panuje jakis taki stereotyp ze jak ktos jest z okinawy/chin czy skad tams ma siwa brode i skosne oczy to otacza sie do kultem.
rozumiem ze jest to wplyw filmow "karate/kung fu". droga sprawa jest to ze w japonii wszyscy maja czarne pasy.

chetnie natromiast dowiedzial bym sie na temat kryteriow tego co mozna nazwac:
"tradycyjną metodyką, popartą wiedzą" jakie sa kanony tej metodyki, kto je ustala i jak weryfikowana jest jej skutecznosc/jakie kryteria oceny tego co jest wlasciwe a co nie?

czy nei jest tak ze wielu mistrzow wyjechalo do stanow? w us jest duzo kupy jezeli chodzi o sw ale zaloze sie ze jest tez bardzo duzo dobrego kung fu.

ps

przykro mi ze odebrales moj post jako "zarozumiale krytykanctwo" nie o top mi chodzilo. nie mowie ze nalezy pozycac poszukiwania mistrza. mam wielki szacunek dla kazdego prekursora sztuk walki w polsce ja Sifu Slawomir Milczarek, czytalem jego ksiazke (zoltoczarna biala okladka chyba na maszynie napisana i skserowana do nabycia w warszawce minskiej badz na brackiej juz nie pamietam teraz) o modliszce bedac mlodym chlopakiem i to dzieki niej miedzy innymi zaczalem trenowac sztuki walki. rozumiem sens nauki z wylacznie z chin wtedy gdzie w polsce/europie/na swiecie nie bylo tylu szkul i tylu dobrych nauczycieli jak teraz.

wiec stawiam dwie hipotezy:

1. odwolywanie sie do autorytetow typu bylem w chinach i wiem lepiej, nie podwyzsza jakosci argumentu poniewaz:

2. dobrych nauczycieli sztuk walki, "mistrzow na szcycie gory" mozna takze znalezc na slowacji :) :) jak i w szanghaju.

ale mniejsza

pozdrawiam



Tradycja to bardzo modne tu słowo ale tak naprawdę to ile osób rozumie to słowo/określenie?

W szkole mistrza Lin Jingshana nauczyciela mistrza Yu Tianchenga na ścianie można było przeczytać: „Sztuka nigdy się nie kończy, nauka nigdy się nie kończy, innowacje nigdy się nie kończą”
Mistrz Ma Hanqing (Mei Hua Tanglang) powiedział kiedyś "jeśli dzisiaj styl jest taki sam jak 100 lat temu to jest to styl martwy".
Podobnego zdania był także mój nauczyciel mistrz Yu Tiancheng (1937-2004), którego wszystkie zmiany jakie wprowadził do form czy metod treningowych modliszki oparte były na jego doświadczeniach wyniesionych z wielu pojedynków jakie stoczył w ponad 50 letniej praktyce systemu tanglangmen.
Przytaczam te dwa cytaty bo niektórzy tradycję rozumieją jako klepanie form opracowanych 300 lat temu. Ale tak naprawdę to nikt z nas ćwiczących tradycyjne kung fu nie ćwiczy już tradycyjnie bo po prostu jest to już nierealne. Zmieniły się czasy zmieili się ludzie. Coś co sprawdzało się kiedyś niekoniecznie musi się sprawdzić obecnie. Ale nie wszystko co stare/tradycyjne jest do wyrzucenia. Wiele elementów treningu tradycjnego jest porównywalnych z elemantami treningu nowoczesnego. Budowa człowieka nie zmieniła się.
Pisząc o treningu żelaznej ręki nikt nie napisał, że przy tego typu treningu stosuje się odpowiednie lekarstwa, które wspomagają regenerację rąk. Widziałem wiele rodzajów żelaznej ręki od drastycznych, których efekty były widoczne gołym okiem po takie że nic nie było widać a tylko było czuć jak się taką rączką dostało. Ja sam dostałem wiele razy. Dziwne a może nie a ale jak ćwiczyłem ze swoim nauczycielem to po ćwiczeniu on także miał siniaki na rękach. Ale czułem że jak by mnie uderzył mocno to miałbym wielotygodniową przerwę w treningach. Metody które powodują zniekształcenie rąk są dla naszej kultury niezrozumiałe ale czy stosowanie sterydów czy hormonu wzrostu we współczesnych sw też jest zrozumiałe. Kiedyś aby być lepszym w walce a za tym dostać lepszą pracę np. jak ochroniarz stosowano trening tie sha zhang teraz bez wspomagania nie wyjdziesz na profesjonalne zawody bo nie będziesz miał tam czego szukać.

Co do kung fu w USA i na Zachodzie to na przykładzie tanglang mogę powiedzieć, że w 90% jest to chłam i co dziwne część z ćwiczących to wie ale nie są zainteresowani zmianą. Po prostu jest im z tym dobrze. Niestety zmiany na gorsze dotarły też do Chin i coraz bardziej przebija tam nurt czysto sportowy czyli trening pod zawody twozrenie nowych form itp. bzdety. Ja po śmierci naszego Nauczyciela idę już całkowicie swoją drogą nie interesuje mnie uczenie się kolejnych form ręcznych czy z bronią. Ale też nie zamierzam np. nagle stwierdzić że w tanglang jest parter i ćwiczymy walkę w parterze całym szacunkiem dla ćwiczących parter. Taki ograniczony parter bardziej ze shuai jiao jest i w modliszce i to nam musi wystarczyć.

Co do meodyki nauczania tradycyjnego kung fu to nie ma szans aby to opisać w kilku zdaniach bo jest to temat bardzo rozbudowny. Istotnym faktem jest że nauka form nie jest tu tak istotna jak to niektórzy twierdzą. Dobrego nauczyciela naprawdę tradycyjnego kung fu jednak lepiej szukać u źródeł bo ten znaleziony tu w Europie choćby był nawet dobry będzie już zarażony naszą cywilizacją. A prawdziwe tradycyjne kung fu wywodzące się gdzieś z zabitej wiochy w Shandongu jest naprawdę warte poznania i będzie to niezapomniana przygoda na całe życie.

Pozdrawiam

SM
  • 0

budo_żwirek
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 795 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

Jeśli chodzi o tradycyjnych nauczycieli Kung Fu, to pewnie kryterium jest podobne, ileś tam lat praktyki u jakiegoś nauczyciela, praktyka własna i można mówić o tradycji i metodzie.

i tak powstają potworki zwane tradycyjnymi, nieznanymi nigdzie indziej systemami, które z kung fu mają niewiele wspólnego, bez ciągłej weryfikacji łatwo pójść nie tam, gdzie sie chciało - Tomasz z Pekinu kiedys bardzo fajny post na ten temat rzucił :roll:

Czy będzie skuteczna to inna sprawa.

no właśnie, chyba to jest najwazniejsza sprawa, po cos sie przeciez ćwiczy, po co marnowac czas na coś, co do niczego nie służy :)

A więc metoda tradycyjna, to hołdowanie tradycji, nie ważne czy słuszne, poparte konkretną wiedzą, np. z zakresu medycyny, fizjologii itp.
Niektóre rzeczy zweryfikować bardzo trudno bez wiedzy własnej.


jeżeli ćwiczę rzeczy, co do których nie mam pewności, że są OK - ponowne pytanie, po co?
z tego co do tej pory widziałem i poczułem, ogromna róznica dzieli systemy rzeczywiście tradycyjne (z charakterystyczna dla siebie praca ciała i pełną metodyką (bodajże shen fa, ale nie jestem pewien ;) ) ) z tworami kungfupodobnymi, o mocno szemranej metodyce, ale za to głęboko przeintelektualizowanych i "osadzonych w kulturze dalekiego wschodu" :)
  • 0

budo_belor
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 580 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Myślę, że twoje pytanie rozbija sie o pewne różnice kulturowe, które bardzo trudno w tym wypadu zwerbalizować. Zupełnie inne jest podejście do walki jako całości w myśli europejskiej, a inne we schodniej. W Europie jest tak ja mówisz ukierunkowanie na cel i dobrana do tego metodologia treningu, całość jest zamknięta w klarowne ramy, mocno zracjonalizowana i nie da się ukryć, że przynosi to spodziewane efekty. Inna rzecz, że te efekty są w pierwszej kolejności widoczne na ringu/zawodach, bo "weryfikacja uliczna", to coś co bardzo trudno wykonać w praktyce (oczywiście nie chodzi mi o jednorazowe "wyjście na ulicę", raczej o szersze spojrzenie na problem) - tutaj upierał bym się raczej przy psychice abstrahując od tego co (oczywiście w pewnych sensownych granicach). Z kolei na wschodzie więcej jest tej "mistyki" co z naszego punktu widzenia może być (i często jest) odbierane jako coś niepotrzebnego, rozmywającego obraz całości. Jednak, gdy sie przyjrzeć głębiej, wejść w klimat to okazuje się, że to co chińczyk nazywa(ł) jakąś energią wewnętrzną, chi czy cokolwiek innego ma realne przełożenie na trening współczesny, tylko słowa są inne i kontekst, efekty jednak w wielu wypadkach tożsame. To jest właśnie ta różnica kulturowa.
Co do Twojego pytania to, trudno tu podać przykład, weryfikacja odbywa się bowiem "organoleptycznie" idziesz na trening i ćwiczysz, jeśli trener opowiada o energiach, a na prośbę prezentacji płynie w powietrzu uniesiony swą mocą, to zwykły naciągacz. Ważne, żeby wszystko o czym mówi umiał pokazać w praktyce. Kolejna istotna rzecz jak sądze, to podejście do treningu, może być bardzo tradycyjna szkoła, co nie znaczy, że nie ma być na sali np. worków (używanych) czy tarcz, jeśli trening odbywa sie "bezkontaktowo", to też daje do myślenia, nawet w KF -ironizując- walka jest walką. Możesz także zasięgnąć informacji na forum budo ;)
W gruncie rzeczy było już o tym wiele razy w naszym ogródku i znalezienie dobrej szkoły z dobrym nauczycielem nie jest takie trudne, jak się wydaje.

pozdrawiam
  • 0

budo_belor
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 580 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Post powyżej oczywiście do Roboy'a :)
  • 0

budo_daniel g.
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 141 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Tradycje wielu styli Kung Fu, to przede wszystkim formy, coś tam znaczą, coś tam przekazują, jednym się podobają, inni uważają je za zbędne, i każdy ma swoją rację. Cała ta menażeria bierze się z chińskiej kultury, która od wieków opierała się na formach i rytuałach. Wystarczy spojrzeć na pismo, dawno powinni je zarzucić, jest przecież niepraktyczne, a i tak niewielu ludzi jest w stanie odczytać więcej niż 5tys. znaków. Nie lepiej byłoby nauczyć wszystkich chińczyków łacińskiego alfabetu, przecież i tak zapisują chiński naszymi literkami, ale nie, taka jest tradycja i koniec, normalnie zacofańcy.
Patrząc na jakiś styl obecnie i porównując z fotografiami sprzed lat, np. 100, to praktycznie formy i techniki są takie same,, więc co się zmieniło? zastosowanie, zgodnie z tym czego się doświadczyło w życiu. Jeśli ktoś nigdy nie walczył w życiu i o życie będzie ćwiczył inaczej niż człowiek który miał takie doświadczenia.
Jeśli ktoś ćwiczy formy bo mu się podobają, i traktuję je jako ekspresję ruchu, kaligrafię ciałem, to co w tym złego, to też tradycja.
Dodam tylko jeszcze e o lekarstwach było, a z punktu widzenia wewnentrznych styli, deformacje sa nieporzdane przy najmniej z punktu widzenia medycznego, nie chciabym aby na stare lata trzełsy mi sie rece. :)
  • 0

budo_xiao gui
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 52 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

Pisząc o treningu żelaznej ręki nikt nie napisał, że przy tego typu treningu stosuje się odpowiednie lekarstwa, które wspomagają regenerację rąk.


Sławku, napisałem o lekarstwach (kilka postów wczesniej) - są konieczne, aby nie zrobic sobie kuku :-) .
Napisałem tez, że facet na filmie przegina i ta deformacja, do której się doprowadził oczywiscie nie jest tym o co w końcu w "żelazanej ręce" chodzi.
Tradycyjny trening jest dla mnie podstawą, fundamentem do dalszego rozwoju, do zmian. Najpierw solidny (i kompletny) fundament, potem cała dalsza rozbudowa i konieczne przeróbki. W końcu wiem, że myślisz podobnie :D .



nie chciabym aby na stare lata trzełsy mi sie rece.

Danielu G. Ręce trzęsą się na starość, między innymi dlatego, że w mózgu zanikowi ulega tzw. istota czarna, co prowadzi do objawów parkinsonopodobnych albo pełnoobjawowej ch. Parkinsona. Nie tylko u ćwiczących sztuki walki. Jeśli ktos w swoim życiu zainkasuje duzo uderzeń w głowe, to Parkinsonizm może (uwaga - zmiennnośc osobnicza) wystąpić u niego w młodszym wieku (vide Muhammad Ali).
BTW. A deformacja rąk oczywiście i na starość, i w młodości jest jak najbardziej feeeee!

Pojawiają sie pytania o metodyke trenigu "żelaznej ręki". Jak napisałem, większośc znanych mi nauczycieli uczy tego tylko wybranych, zaufanych uczniów (co pewnie znowu wywoła uszczypliwe komentarze, ale taka jest prawda). Dla szerszej opubliczności o szczególach tego trenigu bardzo niechetnie sie wypowiadają (Bo mi :) ) Trochę kitu dla publiki tez nigdy nie zaszkodzi :) :) . OK sorry :oops:
Trudno wiec oczekiwać, ze ktokolwiek zamieści na forum jakiś kompetentny i wyczerpujący przepis treningu "żelaznej ręki". Jeśli chodzi o styl, który ćwiczę, to nasz Mistrz przekazał wiedzę o treningu "żelaznej ręki"- w tym przepis na lekarstwa, tylko nielicznym z nas. Pełny trening jest długi i żmudny - na pewno wymaga poswiecenia ( i wiary w sukces!!! :lol: ).
Zanim się zacznie warto trzy razy sie zastanowić po co w ogóle to robic. Gdy brak komus przekonania spokojnie trzeba sobie darować tę męczarnię :) Jednak osobiscie sądzę - warto. Dlatego ośmieliłem się napisac.
  • 0

budo_khunag
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2091 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Polska!
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

Dla szerszej opubliczności o szczególach tego trenigu bardzo niechetnie sie wypowiadają


Cholera, i dziwisz się, że ktoś sceptycznie podchodzi do tego ;)

Szara rzeczywistość jest niestety taka, że jeśli nikt tego nie będzie uczył u nas w Europie, to dla 99% ćwiczących tak jakby to w ogóle nie istniało.
  • 0

budo_gaweł
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 622 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Białogard
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
czytałem kiedyś kisiążkę Yang Jwing Ming'a bodaj "Zmiana mięśni ścięgien", nie dotyczyła ona treningu "żelaznej ręki" ale "żelaznej koszuli" (chyba nic nie pokręciłem)
można by ją w dużym uproszczeniu potraktować jako "podręcznik", a przynajmniej możemy uzmysłowić sobie ile trzeba na to czasu i poświęcenia
  • 0

budo_khunag
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2091 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Polska!
  • Zainteresowania:Kyokushin

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Wieść gminna niesie, że z tego autora niespecjalny fachowiec ;)
  • 0

budo_żwirek
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 795 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
książka Yanga nie jest napisana jako podręcznik, ani poradnik !!!
sa to tylko zebrane tłumaczenia dostepnych autorowi materiałów dotyczących w/w tematu
i jego własna próba interpretacji

i tyle :)
  • 0

budo_qixing
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 504 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa/Yantai

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

Sławku, napisałem o lekarstwach (kilka postów wczesniej) - są konieczne, aby nie zrobic sobie kuku :-) .




czytałem szybko więc mi umknęło.
  • 0

budo_daniel g.
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 141 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka
Książka Yanga nie jest jego dziełem, ale tłumaczeniem starego traktatu, o zmianie mięśni, ścięgien, przemywaniu szpiku-mózgu, no i to jest pewnie w wielu przypadkach podstawa dla wielu metod solidnej pracy nad wzmocnieniem ścięgien i nie tylko do poziomu wyższego niż średni. Korzeniami utkwiona w Shaolin, pewnie efekty praktyki niektórych ćwiczeń mogą prowadzić do żelaznej ręki, czy żelaznego czegokolwiek :)
Ze wszystkich postów wynika, że nawet nie walcząc można sobie niezłe kuku zrobić, nie wspominając o trzęsących rękach.
  • 0

budo_roboy
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 716 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: zelazna reka

(...)


dziekuje za wyczerpujaca wypowiedz i zgadzam sie na takie podejscie i rozumienie tradycji. Co do USA to nie wiedzialem.
jedna zecz ktora mnie zastanawia to czy wyjscie ("skazenie nasza kultura") specow od kung fu nie jest takze motorem dobrych przemian w tradycji tej sztuki?

(...)


co do rozxnic kulturowych to sie zgadzam i nie zgadzam z toba oraz ze soba samym haha

z jednej strony piszesz o mistycyzmie wschodu w podejsciu do koncepcji walki, ale jezeli wezmie sie w rece Sun Zu Sztuka Wojny to tam nie ma ani krzty mistycyzmu tylko sucha logiczno-strategiczna analiza sposobow prowadzenia konfliktow (szkola strategow). Co innego czy to sie ma do kung fu czy nie. nie wiem. wiem ze tez obok szkly strategow byly bardziej mistyczne pomysly itp.

z drugiej strony zgadzam sie w 100% ze sposoby racjonalizacji na zachodzie sa bnardziej explicite. sa reguly zasady itp. co nie znaczy ze na wschodzie nie mysli sie racjonalnie, mysli sie tylko wyraza sie ta racjonalnosc w inny sposob. pytanie w jaki?

pozdrawiam serdecznie
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024