Re: Niby te same ikkyo a jednak inne...
Czytasz to, co chcesz przeczytać, gościu. Zwolnij.

Mówiąc "ten wątek" miałem na myśli tylko wątek o naszych celach praktykowania sztuk walki, nie całą naszą rozmowę.
Ikkyo reprezentuje określoną technikę, którą O-Sensei zdecydował się włączyć do swojej sztuki i to się liczy.
Dziadek nie tłumaczył, nie kodyfikował, tylko
działał i kazał powtarzać na podstawie własnych obserwacji. Do tego każdemu pokazywał inne warianty, dostosowując techniki do predyspozycji uczniów. To Kisshomaru Ueshiba skodyfikował spuściznę swojego ojca do formy systemu, który znamy dzisiaj. Dodajmy, że po odebraniu swoich nauk w podobny, a więc zindywidualizowany, sposób.
W każdym razie ikkyo to ikkyo, niezależnie od szczegółów konkretnego wykonania, które jest zależne od bardzo wielu czynników. To Ty mówiłeś o ciągłym powtarzaniu skostniałych form, które w rzeczywistości jest tylko wstępem do dynamicznego aikido, o którym od początku mówię ja, APAS, a nawet Szczepan (nie zgadzamy się w innych szczegółach).
Stracisz zęby, kiedy zawahasz się wykonać cokolwiek.
Zgadza się. Co nie oznacza, że wykonanie
czegokolwiek bez wahania uratuje Ci zęby. Trzeba zareagować odpowiednio, a nie byle jak. Zauważ, że nadal nie mówię nic na temat wahania się, albo tego, że dostosowywanie się do warunków ataku ma być świadome, co oczywiście zaoowocowałoby wahaniem i drastycznym zmniejszeniem szans uratowania zębów.
I uwierz mi, jeśli już wykonasz to cokolwiek, po wielu latach uprawiania aikido, trudno Ci będzie odpowiedzieć na pytanie: "Co wykonałeś?"
Frazes i bzdura. Po wielu latach uprawiania dowolnej sztuki walki będziesz wiedział
dokładnie co zrobiłeś, choć może nie będziesz mógł tego nazwać. W retrospekcji, oczywiście, nie w momencie ataku, ale jednak. A jak nie będziesz wiedział, to będziesz dupa, a nie budoka.