Gdzie chcesz. Będzie to przynajmniej sensowna wymiana poglądów.
Początkowo chciałem założyć oddzielny temat w Cross Budo, ale stwierdziłem, że raczej do żadnych ciekawych wniosków by nie doprowadził, a od drugiej strony, mniej więcej, byłby jedynie zbieraniną niewybrednych żartów. Tak więc pytaj drogą wiadomości prywatnych, a ja odpowiem. Po czym sam zapytam o to czy o tamto, i tak dalej.
Może nie wracajmy zatem to kultury fizycznej i duchowej więcej, bo może rzeczywiście nie zrozumiałeś o co mi chodzi, albo też celowo (?!) pozujesz na to. Kolejny cytat jakiegoś pseudomyśliciela nic nie wnosi do naszej rozmowy.
Zapewniam Cię, że na nic nie pozuję. A Stan Lee to żaden pseudomyśliciel, tylko twórca m.in. Spidermana (skąd pochodzi cytat) oraz właściwie Marvel Comics w ogóle. Popkultura całą gębą. Ale powiedzonko podpasowało, więc wrzuciłem.
Mały, czy duży, umie padać, czy nie umie - przecież czytasz na lewo i prawo, że aikido to najbardziej nowoczesny i humanitarny system samoobrony, w którym nie pojęcia zwycięzców i pokonanych. Co chciałeś przez to powiedzieć?
Czytam, ale nie wierzę. Co więcej, wierzę, że wszelkie tego typu gadki są wynikiem religijnego nawiedzenia Dziadka w jego późniejszych latach (nieuniknione), prób poskładania jego natchnionych wypowiedzi w mającą jakiś sens dla człowieka Zachodu całość (skazane na klęskę) oraz agresywnego a współczesnego nam marketingu tej sztuki walki "dla wszystkich" (typowe). Założę się, że kiedy O'Sensei bywał chociażby w Iwama, nie trenowali tam starcy i dziedci, nie było ciągłego bełkotania o humanitarności. Co najwyżej: "możesz przeciwnika [celowe użycie słowa] unieruchomić, a możesz też złamać mu rękę tu i tu, Twoja sprawa." Była natomiast szkoła walki wykorzystująca aiki w nieco mniej destruktywny sposób, niż Daito Ryu - a przynajmniej dająca wybór. Były z całą pewnością pot, krew i łzy, a forma wynikała z niespotykanie efektywnej treści, którą to włąśnie treść docenił Jigoro Kano, bo z całą pewnością człowiek tak wielkiej miary nie skupiał się na powierzchowności.
myślę, że nie masz także racji nawiązując do mojej wzmianki o Jigoro Kano. To ważny argument, nie mający nic wspólnego z tajemnicą i ciekawostką. Rekomendacja tego człowieka, to tak, jak rekomendacja Donalda Trumpa dla Ciebie, gdybyś się starał o pożyczkę w banku.
A ja myślę, że jednak mam rację.
Bo oczywiście zgadzam się całkowicie jeśli chodzi o wytłuszczone zdanie. Tylko, że
powód wystawienia tejże rekomendacji, czyli to, co Jigoro Kano ujrzał, a co spowodowało, że wysyłał swoich uczniów do dojo Dziadka (sam by poszedł chętnie, ale takiemu mistrzowi i twórcy stylu jak on zwyczajnie nie wypadało - swoją drogą ciekawe, jaki byłby efekt, gdyby tak się stało), jest właśnie tajemniczy i niezwykle ciekawy, ale w żaden sposób nie do zgłębienia po tylu latach. Tak samo, jak tajemniczy, ciekawy i nie do zgłębienia byłby powód, dla którego Donald Trump dałby ni stąd, ni z owąd swoją rekomendację mojej skromnej osobie.
Koichi Tohei, haryzmatyczny przywódca, człowiek który zrobił wiele dobrego, gromadząc wokół siebie wielu wartościowych ludzi, dając im to, czego oczekiwali, nigdy nawet nie zbliżył się do kunsztu Morihei Ueshiby. Pozostał przez całe swoje życie 'judoką'. Przykładem tego jest ten właśnie film. W moim odczuciu, najbardziej istotnym elementem technik aikido jest możliwość ich zastosowania zanim oponent nas dotknie. Tego będzie Cię uczył każdy nauczyciel aikido, włączając w to wspomnianego mistrza. Już inna sprawa, jaki stopień opanowania tej sztuki pozwoli Ci w praktyce to zastosować. Trening aikido, a za tym idąc jego metodyka, nie pozwalają zajść w tym zakresie za daleko. I nic się nie zmieniło od lat, i nic nie zapowiada, że się coś w tym zakresie zmieni.
Nikt nie zbliżył się do kunsztu O'sensei, i nikt się nie zbliży. Zgadzam się też z ostatnimi dwoma zdaniami bez zastrzeżeń. Nadal nie wiem natomiast, skąd Twój niesmak odnośnie Koichi Tohei w tej akurat sprawie. Chyba lepiej być judoką stosującym zasadę aiki niż aikidoką, który nie "zajdzie w tym zakresie zbyt daleko"? Tutaj pojawia się potencjalnie ciekawa dyskusja, która nie dość, że pewnie była już wałkowana, to jeszcze się prosi o nowy temat. Zaraz go chyba założę.