Pewnie za chwilkę ktoś zapyta jak długo ćwiczę, albo czy nie jestem nawiedzony ( o , o to może nawet nikt nie zapyta ale tak stwierdzi)....ale:
Zauważyłem pewną kompatybilność pomiędzy nauką zen i nauką aikido. Pewnie żadne to odkrycie, ale ja to zobaczyłem właśnie teraz jakby jaśniej niż wcześniej.
W życiu ,uczyłem się gromadziłem wiedzę, próbowałem ją wykorzystać to z lepszym to z gorszym skutkiem, analizowałem sytuację, dlaczego to tak a nie inaczej, i usłyszałem pewne zdanie Roshi Suzukiego :" fiołek jest fiołkiem, róża jest różą, nie ma żadnego sensu w tym aby róża próbowała wyprodukować fiołka........, możesz się pytać dlaczego masz raka a Kowalski ( przepraszam Kowalskich za wypożyczenie nazwiska) go nie ma a rzeczywistość i tak się nie zmieni Ty go masz a Kowalski nie, it's very simple, is it?
Problem polega na widzeniu rzeczy takimi jakie są......nie jest to łatwe dlatego że jest w Nas za dużo "ja" i dlatego powstają konflikty i brakuje harmonii.
Aby nie było, że jestem nawiedzonym pseudobuddystą, każda religia jako główną, podstawową przeszkodę w harmoni, miłości uznaje EGOIZM!
Ha....nie ma nic do odkrycia, wszystko co miało być odkryte zostało w momencie stworzenia, jestem kim jestem....i tyle. Trudno to zobaczyć ale jak coś takiego "przychodzi" trudno opisać odczucie, zrozumienie - to nie do końca dobre słowo.
W aikido jest podobnie, uczymy się, gromadzimy wiedzę, próbujemy stosować techniki w takiej czy innej sytuacji i przychodzi moment, kiedy nie istnieje konkretna technika i konkretna sytuacja, tylko to co w danej chwili powinno się wydarzyć, nic mniej nic więcej.....wtedy zaczyna się "nauka" aikido, czerpiemy radość z "seiza" kiedy jest "seiza", radość z "shiho nage", kiedy powinno być "shiho nage" ......ze zmywania maty też możemy czerpać radość
, kiedy składam gratulacje to je składam bez oceniania, jak nie chcę ich złożyć nie składam również bez oceniania, pytania - "dlaczego" ? są śmiesznie nijakie.
W bardziej fizycznym ujęciu techniki stają się mniej obszerne, koncentrujemy się tylko na ruchu "niezbędnym", uczymy się dobrze pojętego "lenistwa..." - to dlatego ruchy wielkich mistrzów są "minimalne" bo są takie jak trzeba w danej sytuacji....i tyle.
Składamy się z tych samych atomów, i nie jesteśmy dlatego że myślimy iż jesteśmy, ale dlatego że jesteśmy.....Dotrzeć do podstawy - to jest cel aikido, zmywania naczyń, picia piwa...itd.
Kiedy tak widzimy rzeczywistość nie zrobimy nikomu krzywdy, bo naprzeciwko zobaczymy samego siebie. (
Rozmowa o stylach, o stopniach, o skuteczności, o mojszym niż Twoje i Twojszym niż moje, ma taki sam sens jak kłócenie się z kuchenką, że na niej to tylko można gotować a nie pływać.....
To tyle w kwestii "zachowania aikidoków..." i mojego widzenia....
Aikido, a zachowanie aikidoków.....? Jeżeli nie sięgniemy głębiej, pytanie to prowadzi tylko do kolejnej wymiany bezsensownych złośliwości, docinków i popisów retorycznych.
A teraz......"Kto pierwszy rzuci kamień"....? (bez obrazy za ten cytat...)