Drodzy moi Grafie i Macieju
pieknie wszystko piszecie i uspokajacie gawiedz
Min dlatego pisze ze ucze tak jak uwazam ze powinno byc idealnie, a aspekt bojowy mniej mnie interesuje.
Nigdzie nie napisalem jednak ze wogloe nie poruszam tego tematu jako np genezy
no ale sa mlodzi wyrywni co zanim pomysla to palna i to im nalezy wybaczyc
jak piosaliscie, pewne sprawy sa nieodtwarzalne - trudno dzisiaj wyjasnic sens ubijania mleka na maslo w maselnicy i na powaznie jeszcze uczyc tegoz ubijania, gdy maslo jest o 5 sek drogi w sklepie a leniwi kupia przez internet i taxi im do domu dowiezie
ale jakos kola i kluby folklorystyczne pewne tradycje podtrzymuja i nie musza udowadniac ze maslo tak i dzisiaj robic mozna - cxhoc oczywiste jest ze mona
)))
tak i popdobnie jest z nami
my tylko ciagle cierpimy na kompleks przydatnosci (czytaj realnej skutecznosci) tego co robimy
co ciekawe szukamy przydatnosci tam gdziej jej sensu szukac nie ma a tam gdzie jest duza przydatnosc tego co robimy, jakos nie dostrzegamy tego usilnie....
zalozylem watek o dlugosci hakam ana aikido - i co, nawet sobie nikt nie zadal trudu zastanowic sie o co temu Grubemu Smailowi moglo chodzi - glupi watek i juz
ale o tym czy nalezy napierdxielac sie czy nie na tren i najlepiej ostrym mieczem - mozemy nawijac codziennie od poczatku tego Wortalu
no nic, z poklonem dla Was...
Dawno tutaj nie byłem i nie mialem zamiaru na ten temat pisać bo stwierdziłem że wszystko co mialem napisałem, ale jeszcze do tego się ustosunkuję.
Absolutnie się nie zgadzam z uprawianiem sztuki walki z jednoczesną negacją jej zastosowania realnego - to się mija z celem! Ja osobiście zawsze staram się aby mój wysiłek był jak najbardzej realny oraz aby był maksymalnie praktyczny.
Spodobalo mi się porownanie do masła - że dawniej robiło się go ręcznie, ale teraz można bez problemu kupić w sklepie - i o to wszystko się rozbija: Masło ze wsi w smaku, zapachu oraz wyglądzie ma się tak to tego ze sklepu jak porównując samochody - porsche 911 do poloneza - jedno i drugie to samochód - ale różnica jest zasadnicza. Z mojej praktyki wygląda to tak że zawsze kiedy mogę kupuję maslo i chleb wyprodukowane tradycyjna metodą na wsi - sa dużo lepsze pod każdym względem. Tego się też trzymam przy uprawianiu SW - sztuki te zostały wymyślone dla walki i tylko wtedy mają sens. To że uprawiam to co uprawiam, oraz moje podejście do tego, spowodowało, że kilka razy poradziłem sobie w trudnej sytuacji i tylko w tym widzę sens.
Co do mojego trzymania przwdziwego miecza jaki pojawił się w jednej z odopowiedzi - posiadam tak kilka sztuk broni chińskiej jak: chalabardę, potrójny cep, dwa miecze jan, szablę, oraz "różę wiatru", ale posiadam też Katanę zrobioną specjalnie dla mnie na zamówienie - jestem z niej bardzo zadowolny i wiem jak to jest trzymać prawdziwą broń w ręku - zgadzam się że jest to specyficzne uczucie nieporównywalne z trzymaniem broni ćwiczebnej - nie mniej mimo sparingów przy pomocy boroni ćwiczebnej, moja technika przwdziwego miecza, tzn jego techniki nie odbiegają na niekożyść od tej broni! Dodam że moja broń ćwiczebna jest też zrobiona realnie, tzn ta sama waga, oraz identyczny wygląd.
Zaznaczam że nie jestem mistrzem miecza ani chińskiego, ani japońskiego - ja się ciągle jeszcze wiele muszę nauczyć, pomijając fakt że koncentruję się jednak nad ćwiczeniami bronią bardziej użyteczną w obecnych czasach typu kije, pałki i noże, inna broń jest bardziej moim hobby, ale nawet w tym przypadku skuteczniść jest moim priorytetem. Ja mam absolutnie "gdzieś" czy techika dowolnej broni, ale i bez broni wyglada ładnie, jest doskonala technicznie z punktu widzenia wzoru wykonania techniki - mnie to nie interesuje - każdą technikę dostosowałem lub dostosowuję do moich warunków fizycznych pod kontem jej maksymalnej skuteczności i maksymalnej ergonomii ruchu. Moje techniki dość znacznie różnią się od technik mojego nauczyciela - on jest niższy ode mnie oraz chudszy i choćby z tego powodu kopiowanie jego ruchów w danej technice było by błędem. Mój nauczyciel utwierdza mnie i przekonuje że to jest jedyna słuszna droga - dobry nauczyciel moze jedynie pokazać drogę, dobry uczeń odkrywa ją sam - nauczyciel może się jedynie przyglądać.
Co do ubiorów jeszcze. W chinach nie przywiązuje się w tym względzie najmniejszej wagi. Można spokojnie ćwiczyć w czym się chce, na ogół tym strojem jest dres lub to co się ma aktualnie na sobie. Dla chińczyka opakowanie nie ma znaczenia - ważne co jest w środku. Cwiczenie poza chinami w skołach wu shu w specjalnych mundurkach jest raczej tradycją zachodnią, a nie chińską - tam takiego czegoś nie bylo i nie ma.