Heh jak widać dyskusja nabiera tempa i jak mówiłem to co dla jednych bywa zaletą dla innych jest wadą i na odwrót.
Z ta gardą na poziomie brzucha to
, odkąd zacząłem trenować KK zawsze dostawałem zjebkę kiedy trzymałem łapy za nisko. Zawsze było "chroń łeb bo on jest najważniejszy" i ludkowie u nas czasami mieli garde niczym bokserzy MT
. Od chronienia żeber i wątróbki są łokcie i przy odpowiedniej gardzie zabezpiecza się i czapkę i żebra a nery... wystarczy się nie odwracać plerami do przeciwnika. Może dobrze, że nigdy nie miałem inspiracji do kady
, a słyszałem bardzo pochlebne opinie o klubie w Toruniu. Czasami taką gardę widzi się na zawodach zazwyczaj jak goście nie mają już siły łap trzymać ale może się to skończyć ciężką mawachą na głowę i po ptakach. Dlatego niska garda w KK to mit albo błąd w treningu, to tak samo jakbyśmy rękę do wyprowadzenia tsuki trzymali na wysokości pasa.
W kwestii finezji to... jakbym chciał być finezyjny to zapisalbym sie na balet
. Niestety z moimi warunkami prima baleriną bym nie został
. To nie tak, że tyl jest mało finezyjny. Po prostu każdy walczy tymi technikami, które ma najlepiej opanowane i do własnych możliwości, techniki i warunków fizycznych. Widziałem naprawdę finezyjnych fighterów KK.
Co do tych rąk na głowę to ja jednak uważam, że jeśli w sekcji tylko i wyłącznie ćwiczy się KK bez rękawic to nabywa się jednak głupich nawyków. No niestety tak jest, że jak się w papę z łapy nie zarobi to nie ma się respektu przed tego typu techniką lub co gorsza zamyka się oczy gdy ręka leci na twarz (to są odruchy) a i samemu też nie bardzo się wie jak cios skutecznie na tę strefe wyprowadzić. Stukanie w powietrze to jednak nie to samo. Wcale nie takie proste i jednoznaczne jest przeniesienie uderzeń z chudan na jodan. Dlatego moim zdaniem zasadne jest dla chętnych wprowadzanie też sparingów i ćwiczeń w rękawicach na głowę.
Natomiast uważam wręcz wojskową dyscyplinę na treningu za wielką zaletę. Dlaczego? Ano dlatego, że miałem kiedyś okazję zobaczyć czym się kończy rozluźnienie na treningu w czasie ćwiczeń. Skończyło się wybitymi przednim zębami a mogło czymś znacznie gorszym. Mam naturę człowieka wolnomyślącego i chadzającego własnymi drogami. Prawdopodobnie w wojsku byłoby mi strasznie ciężko dostosować się do dyscypliny. Jednak 2 godziny treningu jestem w stanie znieść i uważam, że gdzie jak gdzie ale w czasie trenowania karate nie może być burdelu. Pamiętajmy, że zawsze może komuś się stać krzywda a porządek i skupienie na treningu pomagają wyeliminować w dużym stopniu tego typu zagrożenia. To tak samo jak nie może być zabaw z bronią bo zazwyczaj źle się one kończą. Oczywiście w przypadku zaawansowanych uczniów zawsze jest nieco lżej jednak szacunek, porządek i dyscyplina to podstawa bez tego nie wyobrażam sobie KK.
Pozdrawiam
Mako :twisted: