Napisano Ponad rok temu
Re: Fenix L2T vs Nuwai TM301X-3
Właśnie po wielu zmianach zdań, rozmowach, negocjacjach okazało się, że zamówiona bardziej dla kogoś L2T, zostaje jednak u mnie. Wziąłem ją więc na nocne testowanie, z którego właśnie wróciłem. Okolica mego bloku bardzo malownicza - las na górkach z bardzo dużym cmentarzem, szpital dla świrów i nieoświetlony zbiornik retencyjny (Gdańsk-Wrzeszcz, Srebrzysko jak ktoś zna). W tą ciepłą noc, zaopatrzony w Victorinoxa Hiker'a, gotową do wezwania backup'u Nokię 6310i, latarkę Fenixa L2T oraz z ręką na wystającym z kieszeni... (nie, nie tym co myślicie) CRKT M21-04; wybrałem się, srając lekko po gaciach, na testy. Latarka zaskoczyła mnie na maxa. Pomimo tego, że zawsze łażę po ciemku (bo po co całemu światu zdradzać pozycję) nie mogłem oprzeć się, żeby jej nie odpalić. Odpaliłem na trybie high i stała się jasność. Snop światła praktycznie perfekcyjny - ładny, skupiony, okrąglutki. Po prostu ma się wrażenie idealnego posadowienia mocnej diody w idealnie zaprojektowanym zwierciadle. Szersza wiązka daje obserwatorowi ogólne pojęcie, gdzie ten się znajduje. Na bliskie odległości boska sprawa, na dalsze przydaje się do doświetlenia "otoczenia" węższej wiązki. No właśnie... węższa wiązka jest po prostu cudna. Zasięg bardzo, bardzo duży jak na takie maleństwo - snop światła może z 40m, może więcej. Ciężko w ciemności wyczaić odległość. W zupełności wystarczał. Nawet wiedząc, że jestem teraz widoczny z kilometra nie czułem się niepewnie. Jest tak jasno, że wszelka obawa przed faktem bycia widzialnym znikła. W końcu zanim COŚ mnie dopadnie to i tak wystarczająco daleko ja TO TEŻ zobaczę! :-) Potem przyszła ochota na tryb low. Tu sekundowe rozczarowanie. W trybie low w terenie jest stanowczo za ciemno. Owszem nadaje się on do świecenia sobie pod nogi na bezpiecznej plaży czy deptaku, by nas jakiś szalony rowerzysta nie rozjechał. Ale wśród zombi i świrów mogących się czaić za każdym krzakiem czułem się niepewnie. Skuteczny zasięg może na 2m. Ale przecież tryb low nie do tego - spokojnie można bez oślepienia siebie i okolicznych "widzów" czytać mapę, wygrzebać coś z plecaka, od biedy poruszać się po bezpiecznym terenie, gdzie widzialność 2-3m jest wystarczająca. Tak więc reasumując. Latarka z 3W diodą, zasilanie - łatwe do nabycia 2 sztuki "paluszków" AA, tryb high (55 lm) idealny na wyprawy z czasem stałego świecenia 160 minut! i tryb low (10 lm) idealny na bliskie "przyjazne" odległości z czasem stałego świecenia 1200 minut!, trwała, ładna aluminiowa konstrukcja ze szklaną powlekaną soczewką (sprawdziłem i rzeczywiście wygląda, że łatwo się nie rysuje) - to wszystko + niska cena spowodowała moją fascynację tym sprzętem (tak dużą, że postanowiłem skrobnąć ten długi post - za co bardzo przepraszam). Minusy: etui - soczewka mimo, że osłonięta, to nie zakryta - będzie się kurzyć podczas wypraw; drugi malutki minus to średnica latarki - troszkę mała jak dla chłopa z wielkimi łapami. Taktyczne trzymanie latarki nie jest za wygodne, ale zwiększyć średnicę latarki nie problem, gorzej zwiększyć średnicę czegoś innego... ale o tym też skrobnę kiedyś "posta". :wink:
P.S.
A baterie CR odstraszyły i mnie, stąd bez wahania zostawiłem Fenixa sobie. Zresztą do tego przekonał mnie właśnie adiblue. Dziękuję Mu więc za wszelkie posty, które przyczyniły się do podjęcia tej trafnej decyzji żałując jedynie, że to nie On sprzedał mi Fenixa (wtedy nie miał ich na stanie, ale teraz już ma :wink: )
Edyta:
Kumpel mnie męczy o jeszcze jeden taki wypad, więc będą fotki, a może też filmik...