Zrozummy się dobrze:
Karate to wspaniała sw i w aspekcie tradycyjnym, i sportowym.
Dla własnych potrzeb
każdy może świadomie wzbogacać swoje karate o elementy innych sw i
warto aby konfrontował swoje umiejętności walcząc z przedstawicielami różnych sw, co właśnie najczęściej pociąga za sobą owo wzbogacanie... :wink:
A teraz - kiedy mają sens 'konfrontacje międzystylowe'?
Kiedy:
1. Obaj zawodnicy faktycznie reprezentuja jakieś pojedyncze, czyste style, gdyż inaczej nie będzie wiadomo jakie style są konfrontowane.
2. Gdy reguły nie faworyzują żadnego z zawodników i ograniczone są do minimum (czyli np. karateka i judoka umawiają się, że "wolno robić wszystko, tylko nie wolno chwytać za jądra, ani wyłupywać oczu, bo jądra i oczy mogą nam się jescze kiedyś przydać".
)
3. Nie ma ograniczeń czasowych, ani rozstrzygnięć przez decyzję.
Podobne założenia spełniały pierwsze edycje UFC. Kto widział, ten wie. :wink:
W przeciwnym przypadku to jest MMA, lub K1, a nie 'konfrontacje międzystylowe'!
W trakcie pierwszych UFC i podobnych turniejów oraz tzw. walk z wyzwania, dało się zauważyć, że pewne style z konfrontacji międzystylowych wychodzą zwycięsko częściej niż inne.
Gdyby chciało się ustawić hierarchię styłow według prawdopodobieństwa zywcięstwa ich przedstawiciela to wyglądało by to mniej więcej tak:
bjj (i inne takie - ll, sambo, m. ju-jitsu), wolne zapasy i judo, dopiero potem style uderzane (tajski boks, kickboksing, karate, boks, itp.).
Nie ma sensu robić powtórki z rozrywki.
nie ma także sensu utrzymywać, że tajski boks lub karate są superskuteczne w konfrontacjach międzystylowych, bo nie są. A mogą nabrać skuteczności poprzez dodanie do nich elementów innych sztuk walki (np. zapasów, bjj). Tylko, że wtedy to już jest MMA, czyli 'mieszane sztuki walki' - bo to właśnie znaczy ten skrót, o czym niektórzy zdają się zapominać. To już nie będzie konfrontowanie karate np. z judo.
Karate daje wiele możliwości:
Ciekawa samoobronę. Mało szkodliwe dla zdrowia (przynajmniej relatywnie) formuły rywalizacji sportowej. W tym tkwi jego siła. A karate trenowane pod MMA (np. shidokan), ma rację bytu jako kapitalna sztuka walki, o sporej skuteczności, także w 'konfrontacjach międzystylowych' czy nawet w MMA, ale tak naprawdę z karate ma tylko nazwę.
Mam nadzieję, że każdy z tych rodzajów karate (tradycyjne, noskdownowe, trenowane pod K1 i pod mma), znajdzie swoje miejsce w świecie sw i nie dojdzie do zatracenia się dwóch pierwszych.