Oczywiście nie jest to problem zasadniczy gdyż spięcie uke oznacza ze nie było dobrego otwarcia do techniki. Zazwyczaj sprowadza się to do tego, że uke nie zaangażował się w atak.
Innymi słowy atakując przyjął od razu postawe defensywną. Atak na 50% z asekuracją. Przy zaangażowanym ataku na 100% i znajomością techniki tych problemów w ogóle nie powinno być.
Nie dotyczy to tylko dżwigni ale calego systemu.
Pisałęm tu kiedyś o ikkyo omote kiedy uke zamiast kontynuować atak i dążyć do osiągnięcia stabilności, przyjmuje defensywną postawę odwracając się plecami do tori. Jest to błąd ponieważ w systemach "realnych" powinien otrzymać kopa lub strzała w nery, co skutecznie oduczyło by go głupich zachowań. Ale to chyba wychodzi poza kanony aikido.
Natomiast w kanonach aikido mieści się wykonanie kolejnej techniki tak żeby w każdej sytuacji dążyć do zakończenia ćwiczenia sukcesem.
Czyli robię technikę, coś pójdzie żle. Kontynuuję pracę tak żeby uke znalazł się na macie.
Dotyczy to oczywiście osób o większym zasobie technik. Ale to wydaje się o tyle dobrym rozwiązaniem, że unikamy głupich dyskusji dlaczego technika nie wychodzi i tłumaczenia uke że coś zrobił nie tak ze swoim atakiem. Jesteś mój i już.

Takie podejście wymaga oczywiście akceptacji prowadzącego i przyjęcia takiej konwencji.
Czy próbowaliście ćwiczyć w ten sposób?
Zazwyczaj uke pyta "uff co robisz" "cokolwiek". 8)
Z tego co pamiętam w połowie lat 90 w aikikai mówiło się o tym - nie wejdzie jedna technika zrób drugą.
Ale nie spotkałem sie z praktykowaniem takiego podejścia teraz. Gdzie nastawia sie na szlifowanie pojedyńczej techniki i tłumaczenie uke jak ma się zachować. No musisz atakować na 100%, tylko ze bez konsekwencji złego ataku ciężko jest to przyjąć do siebie.
"Jak się nie wywróciśz to się nie nauczysz" mawiał baca na stoku narciarskim..