Skocz do zawartości


Zdjęcie

Męczyć uke do końca


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
80 odpowiedzi w tym temacie

budo_athropina
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 162 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

A ponieważ w aikido nie uczy się jak dać w mordę. To i ataki wyglądają jak dupa.
A kiedy atak dupa to pojawia się problem wykonania techniki.


Ale uczy się odpowiedniego ataku, tak aby był jak najbardziej zbliżony do realnego, aby tori mógł odpowiednio zareagować. Jeśli atakuję jak "dupa" to nie traktuję poważnie mojego partnera. Zdarza się że dostaję upomnienie od tori, słowem, gestem, a czasem samym spojrzeniem. To działa w obie strony. Wg mnie na tym polega współpraca, jeśli wiemy po co jesteśmy na macie.
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Moje pytanie było o metodykę. Bo czyż "nie ma aikido bez ataku"?
A ponieważ w aikido nie uczy się jak dać w mordę. To i ataki wyglądają jak dupa.
A kiedy atak dupa to pojawia się problem wykonania techniki.

Szczepan pisze, jak zrozumiałem, że nie jest istotny atak, całą rola w wykonaniu techniki pozostaje po stronie Tori. :?

Tej tezy nie da się udowodnic za pomocą forum. To trzeba zobaczyć i przeżyć i poczuć.
Może na pewnym poziomie atak wręcz przeszkadza? :) :)

Uzalezniajac swoja technike od jakosci ataku, masz zawsze doskonale usprawiedliwienie na robienie badziewia przez cale zycie. Jak ci technika nie wyjdzie, zawsze mozesz wtedy powiedziec --- aaaaaa! to nie moja wina, to atak jest zly.....

Na twoj argument o nedznej jakosc atakow wykonywanych przez aikidokow jest bardzo prosty sposob: tori moze w niezwykle latwy sposob wymusic prawidlowy atak. I ja tak robie. Ma to jedna negatywna strone, ze po dosc krotkim czasie prawi nikt nie chce juz ze mna cwiczyc... :(
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Ale uczy się odpowiedniego ataku, tak aby był jak najbardziej zbliżony do realnego, aby tori mógł odpowiednio zareagować. Jeśli atakuję jak "dupa" to nie traktuję poważnie mojego partnera. Zdarza się że dostaję upomnienie od tori, słowem, gestem, a czasem samym spojrzeniem. To działa w obie strony. Wg mnie na tym polega współpraca, jeśli wiemy po co jesteśmy na macie.

Powiedzialbym, ze upomnienie w postaci spojrzenia to chyba jakis zart w stylu Mothy Pytona :lol: Upomnienie ma zawsze postac atemi w nos 8)
  • 0

budo_athropina
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 162 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Dlaczego zawsze? Zależy co ćwiczymy, z kim i na jakim poziomie. Dla mnie to jest umiejętność dostosowania się do sytuacji. Nie będę walić w nos kogoś kto nie wie jak ma się zachować. Oczywiście sa różne metody "nauczania", tylko że do jednego dotrze cios a do innego słowo.
Monthy Pytona nie lubię :D
  • 0

budo_warhead
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 4469 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Różne

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Fajna dyskusja :)
Mimo ze Aikido nie lubie i nie cwicze to jednak Szczepan wg. mnie ma racje - techniki powinny byc na kontakt i kontratak powinien byc wykonywany w zaleznosci od sytuacji nie moze byc z gory ustalonego kata szybkosci i sily uderzenia i na to cwiczaca jedna katra - wtedy Aikido nie ma sensu - bo tylko cwiczac w miare relanie dajecie sobie szanse na wykorzystanie tego co nauczyliscie sie.
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Uzalezniajac swoja technike od jakosci ataku, masz zawsze doskonale usprawiedliwienie na robienie badziewia przez cale zycie. Jak ci technika nie wyjdzie, zawsze mozesz wtedy powiedziec --- aaaaaa! to nie moja wina, to atak jest zly.....


Dlatego rozwazam inne rozwiazanie. Wykonanie danej techniki wymaga pewnej konwencji. Umawiamy sie na atak.
Jezeli tsuki nie trafia w punkt nie jest celowane w nos, brzuch, ect. Jezeli shomen nawet nie ma zamiaru rozplatac mi czaszki. Jezeli yokomen jest jak lapanie muchy przed nosem tori a chwyt znika w momecie rozpoczecia techniki - to mamy do wyboru. Albo nic nie zrobic albo wejsc za plecy uke i zrobic cokolwiek innego sensownego np irimi nage. Czyli przejac inicjatywe. Zakaldam wtedy ze intencja ataku była i trzeba zareagowac. Nie moge realizowac zalozen. Staram sie wykorzystac sytuacje maksymalnie pozytecznie dla mnie i dla uke.
Czyli nie trzeba nikogo bic, aby go wkurzyc. :wink: Nie trzeba rowniez wymownie patrzec bo w przypadku jednych to zadziala a w innym przypadku rozpeta dyskusje. :)

Na twoj argument o nedznej jakosc atakow wykonywanych przez aikidokow jest bardzo prosty sposob: tori moze w niezwykle latwy sposob wymusic prawidlowy atak. I ja tak robie. Ma to jedna negatywna strone, ze po dosc krotkim czasie prawi nikt nie chce juz ze mna cwiczyc... :(


Jezeli ktos nie potrafi wyprowadzic prawego prostego to chocbys go torturował na macie to Cie tak nie zaatakuje. Dla potrzeb aikido wystarczy by cios z punktu a celował w punkt b z jakas rozsadna predkoscia ruchem prostoliniowym.


Warhead w aikido cwiczy sie dowolny atak w ramach konwencji atakow zdefiniowanych w aikido. Ale osob ktore sobie z tym radza, jest niewiele. O wiele prosciej jest obalic na ziemie i zalozyc duszenie z dowolnego ataku.
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

... nie ma skuteczności bez pracy. Skuteczni mogą być tylko zawodowcy. Na pewno nie osoby ćwiczące maksymalnie 3 no 4 razy w tygodiu po 1,5 h
Z czego połowa czasu przypada na flirty na macie i dyskusje o prawidłowym wykonaniu techniki. A w domu oddawaniu się złudzeniom i marzeniom

(złudzenia i marzenia dotyczą nie tylko aikido ale wszystkich stylów ćwiczonych rekreacyjnie. Trzeba z tego zdawać sobie sprawę).

AvBert, podobaja mi sie Twoje posty i wyrazane w nich, nie tylko we w tym watku, poglady, bliskie moim. Pozostali uczestnicy dyskusji rowniez maja swoje nieglupie racje. Chcialbym tylko JESZCZE RAZ zaznaczyc, ze (calkiem podobnie, jak w lozku)...:
NIE ILOSC, A JAKOSC... 8) 8) 8)
  • 0

budo_irimi
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 931 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Ja szczerze przyznam, już niemal wyłącznie humorystycznie zaczynam traktować odwiedziny na forum. Czymu? Bo już skumać totalnie nie mogę, o co lotto :) Sądziłem po jakimś czasie, że z grubsza rozumiem i znam poglądy bardziej aktywnych osób, a tu...

Użytkownik X wyśmiewa się z mojego podejscia do aikido, twierdząc, że skoro nie ćwicze go dla skuteczności "na wszelki wypadek" to jest to balecik, a sam proponuje pląsy w rytm muzyki, które wg niego maja go do owej skuteczności doprowadzić 8O .

Użytkownik Y wspominający co rusz o tresowaniu uke, w wątku o Shiodzie sensei pisze, że ich zachowanie na filmie, które inni widzą w tym filmie jako ową tresurę uke, jest jak najbardziej na miejscu. Twierdzi też, że dobry atak, nie jest warunkiem koniecznym dobrej techniki i że uke może atakować byle jak, co nie usprawiedliwia tori (po kiego grzyba bronić się przed czymś, czego nie ma i jak w myśl zasad aikido korzystać wówczas z siły partnera, nie wiem doprawdy...).

Ten (użytkownik Z) i ów (alfabet liter "tajemniczych" się skończył :) ) zauważa po kilkunastu latach treningu, że aikido się nie nadaje do walki. No sporo czasu mu zeszło: wszak Dziadek stworzył tę sztukę do samoobrony a nie do walki, no ale widać dla niektórych to tożsame, że aby ataku uniknąć trza szybciej walnąć w mordę.

Użytkownik V (o! jest jeszcze jedna tajemnicza litera!), na koniec pisze, że nie chodzi mu w se..., znaczy w "meblarstwie" o ilość... :wink: :) Ten użytkownik zawiódł mnie najbardziej... :) :) :)

Przedtem oczywiście większość odeszła z forum, po tym jak Fiodor "pożyczył" od jednego z moderatów kasę za scyzoryki, a tłumy tu dziś, że fiu fiu...

A Dziadek pewnie siedzi w krainie superstażu ze swoimi licznymi uczniami, są właśnie po treningach, gdzie Dziadek pokazywał coś czego, mimo, że są w Niebiesiech, nie mogą powtórzyć i teraz żywo pociąga sake, ciesząc się ile prawdziwej radości dostarczył nam wszystkim... :) :) :) :)

...and..... always look on the bright side of life, fiu, fiu, fiu, fiu... :)
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Ten (użytkownik Z) i ów (alfabet liter "tajemniczych" się skończył :) ) zauważa po kilkunastu latach treningu, że aikido się nie nadaje do walki. No sporo czasu mu zeszło: wszak Dziadek stworzył tę sztukę do samoobrony a nie do walki, no ale widać dla niektórych to tożsame, że aby ataku uniknąć trza szybciej walnąć w mordę.

Użytkownik V (o! jest jeszcze jedna tajemnicza litera!), na koniec pisze, że nie chodzi mu w se..., znaczy w "meblarstwie" o ilość... :wink: :) Ten użytkownik zawiódł mnie najbardziej... :) :) :)

:) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

PS. Nie wiedzialem, Irimi, za tak nisko mnie cenisz... :oops: :oops: :oops:
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Tak, zawężyło się grono 'aktywnych', ale nie myślę, że jest to powód do rozpaczy. W końcu sporo osób śledzi to, o czym rozmawiamy, i czasem ten, czy ów, także wyrazi swoją opinię. Lepsi ci co milczą, niż ci, co plotą bez sensu.

Jednakże, pozwól irimi, że wyprostuję kilka Twoich osądów. Odpowiem oczywiście za siebie. To co robisz w dojo, nie podlega mojej ocenie. Nigdy nie sugerowałem, że jest to balecik. W rozmowach z Tobą nie uzyskałem natomiast sensownej motywacji, czy też wyjaśnienia, dlaczego uprawiasz sztukę samobrony, z pozycji niemożności sobie jej przyswojenia w określonym czasie. Co to pląsów, które ja jakoby proponuję, to myślę, że Twoja ironia jest nie na miejscu. Ja nie krytykuję Twojego mutando w czasie golenia, czy też słuchania muzyki w trakcie prowadzenia samochodu. Podkład muzyczny ma swoje dobre strony przy monotonnym powtarzaniu, o których już wspominałem niejednokrotnie. Podobnie, celem mojego treningu nie jest osławiona skuteczność, ale danie sobie takiej, a nie innej szansy przetrwania, w razie konieczności obrony życia. Podchodzę do tego poważnie i myślę, że tą drogą te szanse rosną.

Już na marginesie tej całej rozmowa o rozkwaszanych nosach, prawidłowych, czy też nie prawidłowych atakach, krawędzi, opiniach, że ten czy ów pisze o sprawach o których nie ma zielonego pojęcia - mam kilka pytań. Czy rzeczywiście chodzi Wam wszystkim o to, by uprawiając aikido coś komuś udowodnić? O to, by ktoś nam dzisiaj lub jutro składał hakamę i gratulował na okoliczność kolejnej promocji? Może ja pukam do niewłaściwych drzwi? Hallo!
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

...celem mojego treningu nie jest osławiona skuteczność, ale danie sobie takiej, a nie innej szansy przetrwania, w razie konieczności obrony życia. Podchodzę do tego poważnie i myślę, że tą drogą te szanse rosną.

Już na marginesie tej całej rozmowa o rozkwaszanych nosach, prawidłowych, czy też nie prawidłowych atakach, krawędzi, opiniach, że ten czy ów pisze o sprawach o których nie ma zielonego pojęcia - mam kilka pytań. Czy rzeczywiście chodzi Wam wszystkim o to, by uprawiając aikido coś komuś udowodnić? O to, by ktoś nam dzisiaj lub jutro składał hakamę i gratulował na okoliczność kolejnej promocji? Może ja pukam do niewłaściwych drzwi? Hallo!

O, to tak, jak mnie... 8) 8) 8)
PS. Nie, nie wszystkim chodzi o gratulacje i skladanie hakamy. A i irimi nie raz powtarzal, ze nikomu nic nie ma zamiaru udowadniac. Cwiczymy dla siebie... Ewentualnie flaszke moze ktos postawic... :)
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Oj, voivod. To tak, jak z tymi Twoimi niewybrednymi dowcipami: jakość, wielkość, czy ilość. To nie jest odpowiedź, że ćwiczymy aikido dla siebie, czy też, że ćwiczymy aikido, by ćwiczyć aikido. Sedno sprawy leży w motywacji - dlaczego ćwiczymy aikido? Tak, ale o tym juź było, i co? :cry:
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Oj, voivod. To tak, jak z tymi Twoimi niewybrednymi dowcipami: jakość, wielkość, czy ilość. To nie jest odpowiedź, że ćwiczymy aikido dla siebie, czy też, że ćwiczymy aikido, by ćwiczyć aikido. Sedno sprawy leży w motywacji - dlaczego ćwiczymy aikido? Tak, ale o tym juź było, i co? :cry:

Cwicze dla siebie, a (pozwol, ze Cie zacytuje) ...celem mojego treningu nie jest osławiona skuteczność, ale danie sobie takiej, a nie innej szansy przetrwania, w razie konieczności obrony życia. Podchodzę do tego poważnie i myślę, że tą drogą te szanse rosną.
PS. Niewybredne dowcipy, powiadasz...?
  • 0

budo_irimi
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 931 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Jednakże, pozwól irimi, że wyprostuję kilka Twoich osądów.

Dziękuję, ale nie trzeba. Moje osądy co do workautu wydają się proste i niewymagające dalszego prostowania. Napisałem tez w wątku o workaucie jak i w tym, dlaczego sądzę, że jest on błędnym podejściem do sprawy i raczej odejściem od efektywności niż zbliżaniem sie do niej (brak kontroli centrum partnera, uczenie odruchów owszem, ale czy skutecznych? (patrz sposob wykonania shihonage w workaucie)... itd, itp). Jeśli wykażesz, że mylę się co do oceny powyższych elementów w workaucie (a raczej ich braku), wtedy może faktycznie osąd zmienię.

Nigdy nie sugerowałem, że jest to balecik.

I owszem, w razie potrzeby służę stosownym cytatem.

W rozmowach z Tobą nie uzyskałem natomiast sensownej motywacji, czy też wyjaśnienia, dlaczego uprawiasz sztukę samobrony, z pozycji niemożności sobie jej przyswojenia w określonym czasie.

Nie uzyskasz sensownej dla siebie motywacji. Moją podałem: uprawiam aikido bo lubię, dla samej przyjemności treningów aikido, dla ciągłej niekończącej się możliwości rozwijania się w nim, stopniowego bycia coraz lepszym na drodze do opanowania aikido jako całości. Moja motywacja. Może i śmieszna, ale moja więc mnie boli koło l...i co inni o tym sądzą. Mnie ona napędza wystarczająco i sprawia, że nie jestem aikido zawiedziony.

Co to pląsów, które ja jakoby proponuję, to myślę, że Twoja ironia jest nie na miejscu.

Skoro nazwałes cudze aikido balecikiem, nie mogłem sie powstrzymać. Ale przepraszam.

Ja nie krytykuję Twojego mutando w czasie golenia...

Nie śpiewam przy goleniu, bo się wówczas zacinam. ;-) Ale przyznaję, że śmiało mógłbyś "pojechać" po moim śpiewaniu. Kto słyszał ten wie... ;-)

...czy też słuchania muzyki w trakcie prowadzenia samochodu

A to temat ciekawy, ale nie na to forum. Ale osiągi pojazdów mechanicznych znakomicie poprawia AC/DC i RUSH (tu zazdroszcze Szczepanowi...). Ale o gustach nie należy dyskutować, więc cieszę się, że tego nie krytykujesz. (żeby tylko Voivod nie zobaczył tego fragmentu bo załaduje wam do aut Ramstein albo inny Megadeath ;-) A, i czterech kółek nie mam, ale mam rower turystyczny marki Wagant, ten sam od 21 lat :)

Podkład muzyczny ma swoje dobre strony przy monotonnym powtarzaniu, o których już wspominałem niejednokrotnie.

Przeznaję, że workaut w formie którą proponujesz bez muzyki byłby nie do zniesienia. Na szczęście aikido oferuje pracę w formie znacznie ciekawszej, bez konieczności "umuzykalniania" go. Zatem dla mnie podkład muzyczny w treningu to rzecz absolutnie zbędna, dla tych co chcą uprawiać workaut zapewne konieczna, ale przyznać musisz (znaczy właściwie nie musisz, bo to mój prywatny osąd ;-) ), że z muzyką bliżej workautowi do osławionego baletu niż sztuki walki jaką jest aikido...

Podobnie, celem mojego treningu nie jest osławiona skuteczność, ale danie sobie takiej, a nie innej szansy przetrwania, w razie konieczności obrony życia. Podchodzę do tego poważnie i myślę, że tą drogą te szanse rosną.

Przyjąłem juz dawno do wiadomości Twoją motywację do treningu aikido. Przeznam jednak, że po tym stwierdzeniu mam problem ze zrozumieniem. Czyli, że chcesz się obronić nie wykonując techniki skutecznie? Co do motywacji: każda jest najlepsza, jeśli tylko idzie za nią solidny, świadomy, uczciwy trening aikido. Czasem osoba, która nie kieruje się bezpośrednio praktyczną samoobroną trenuje wydajniej i lepiej od kogoś, kto poprostu chce dobrze trenować aikido.

A teraz serdecznie przepraszam AvBerta za zaśmiecanie jego wątku o uke. :oops: Jeśli trza, to mod wywali... W koncu to tylko kolejne powtórzenia tych samych myśli...
  • 0

budo_irimi
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 931 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
O pardon!:oops: Jest:
"Czasem osoba, która nie kieruje się bezpośrednio praktyczną samoobroną trenuje wydajniej i lepiej od kogoś, kto poprostu chce dobrze trenować aikido."
Miało być:
"Czasem osoba, która nie kieruje się bezpośrednio praktyczną samoobroną, jako celem treningu, trenuje wydajniej i lepiej od kogoś, kto trenuje aikido dla praktycznej samoobrony".
  • 0

budo_shawnee
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1617 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:to zależy kto pyta...

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Offtop total
Jesli chodzi o hough/howgh, to nie wiem jakiej angielszczyzny uzywali na codzien Indianie :wink: Hough!
PS. Wodzu Shawnee, co wodz na to?


Ja bardzo przepraszam, że późno i nie temacie, ale jeśli proszą, to odpowiem:
wedle mojej wiedzy, popartej rozmową z przyjacielem zza oceanu (rodowitym, ale nie rdzennym Amerykaninem), to rację ma Irimi. Howgh i hough, to próby fonetycznego (anglojęzycznego) zapisu słowa obcojęzycznego. Żadna z tych form nie jest stricte słowem pochodzenia angielskojęzycznego, jak pisałem wcześniej. Powstały one z pewnej potrzeby. Wiadomo - potrzeba matką wynalazków :wink: . Skoro zaś istnieją obok siebie, to może znaczyć, że nie żadna nie oddaje w pełni brzmienia wiadomego słowa, będąc tylko jego przybliżeniem. W związku z tym ich zapis jest o tyle prawidłowy, o ile zgodny jest z intencją ich używającego. I z tego punktu widzenia obie wersje mogą być poprawne i używane wymiennie. Dziękuję za uwagę.
  • 0

budo_irimi
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 931 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

...Skoro zaś istnieją obok siebie, to może znaczyć, że nie żadna nie oddaje w pełni brzmienia wiadomego słowa, będąc tylko jego przybliżeniem. W związku z tym ich zapis jest o tyle prawidłowy, o ile zgodny jest z intencją ich używającego. I z tego punktu widzenia obie wersje mogą być poprawne i używane wymiennie. Dziękuję za uwagę.

Dzięki wodzu! Zatem skoro obie formy są poprawne to i Gość ma rację. :) Ho..gh!
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca

Jezeli ktos nie potrafi wyprowadzic prawego prostego to chocbys go torturował na macie to Cie tak nie zaatakuje. Dla potrzeb aikido wystarczy by cios z punktu a celował w punkt b z jakas rozsadna predkoscia ruchem prostoliniowym.

Zgadzam sie w pelni, ze jak ktos ma 5 czy 4 kyu, to potrzebuje bardzo sztucznego ataku, zeby sie nauczyc technik choc troche. Nawet na poziomie 1 dana takie cwiczenie czasami ma sens, jak na przyklad uczysz sie nowej techniki.
Natomiast, nie mozesz tak cwiczyc cale zycie.
Zasadnicza sprawa w aikido, to nauczyc sie kontrolowac atakujacego ZANIM wyprowadzi atak. Jest to sytuacja idealna, byc moze prawie nie do osiagniecia. Ale jak nie probujesz to z pewnoscia nie masz zadnych szans zeby sie zrelizowala.

Taka okazje to cwiczenia tego podstawowego aspektu w warunkach niezmiernie komfortowych daje ci sytuacja, kiedy atakujacy atakuje niezdarnie. Np. jesli atemi nie dochodzi do celu, w momencie kiedy atakujacy juz nie moze zmienic kierunku, nagle przyblizasz sie tak, zeby dystans byl prawidlowy i robisz technike (ja czesto lubie nic nie robic, tak, zeby atakujacy naprawde mnie uderzyl i zobaczyl ze to nie koniec swiata. Mowie ci, ludzie szybko zaczynaja uwielbiac uczucie uderznia kogos bez hamowania sie.... ). Np. jesli uchwyt jest zbyt slaby, przesunieciem wlasnego ciezaru ciala wywolujesz nacisk na jego dlon/reke aby ja tak usztywnic, zeby nie mogl oderwac uchwytu i na tak utworzonym usztywnieniu wykonujesz technike.
Sa to oczywiscie bardzo drobne przyklady, ale poszukiwanie w tym kierunku prowadzi wlasnie do rozwiniecia specjalnej kontroli nad atakujacym.
To ty,jako tori, zaczynasz stopniowo TWORZYC sytuacje, zaczynasz uczyc sie co to znaczy miec wybor.
To pozwala ci cwiczyc z kazdym partnerem niezaleznie od jego stopnia zaawansowania, bez poprawiania czy gadania, i to cwiczyc rzeczy absolutnie zasadnicze.
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Takie podejscie to podejscie z szermierki. Stwarzanie otwarcia i prowokowanie odpowiedniego ataku. To ma sens. No coz sprobuje.
Co do wykonywania innej techniki w przypadku nie wejscia załozonej po gruntownym przeanalizowaniu ma to nastepujace wady:
- czasochłonnośc.
- w wiekszej ilosci wprowadzaloby to spore zamieszanie na macie.
Ale czasami warto, zwlaszcza kiedy pewne rozwiazania sie same narzucają.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Męczyć uke do końca
Ten post poświęcam mojemu poprawieniu komunikacji z rozmówcami, do czego zachęcił mnie swoją dobrotliwą uwagą nasz wspaniałomyślny Mod. Zobaczymy jaki będzie rezultat. :wink:

Voivod, wiem, że wiesz o co mi chodziło, kiedy użyłem słowa 'niewybredne'. Wiesz też, że lubię Twoje poczucie humoru, ale i, w moim odczuciu, są pewne granice. Jeżeli reaguję, to to jest tego wyraz. Poprzez czynienie tego oraz własny przykład, szczycę sie swoim małym udziałem w tym, że poza małymi wyjątkami (a i czytania tego można uniknąć) kultura słowa naszego forum, w ostatnim czasie się znacznie poprawiła. Co do tego, że mamy ten sam cel uprawiania aikido - to i bardzo dobrze, tyle, że chciało by się, by więcej aikidoków chcialo by to otwarcie przyznać.

Shawnee, ten Offtop total, to bardzo sympatyczny off i nikomu, jak przypuszczam, nie wadził. Tyle, że na koniec, przyznasz chyba, że ani ja, ani Ty, ani ten Twój rodowity Amerykanin, nie jesteśmy kompetentni wypowiadać sie na temat poprawności Amerykanizmów. W języku polskim jest zresztą podobnie. Jeśli zatem słyszane 'u' piszemy z kreską, lub też bez kreski, to może się okazać, że jest to niewybaczalny błąd ortograficzny. Napisanie jednak słowa 'komputer' czy 'computer', spowoduje co najwyżej kiwnięcie głowy i podniesienie brwi. Moje zainteresowanie tym słowem wzięło się stąd, a Twoj rodowity Amerykanin z pewnością to potwierdzi, że tak jak piszecie, stanowi ono, jedno z bardziej popularnych nazwisk w Ameryce. Sięgając zatem do znaczenia tego słowa - to jak by było trudno znaleść w Warszawskiej Książce Telefonicznej gościa o nazwisku 'Tak', tak i w Nowojorskiej nie ma nazwiska 'Yes', czy 'OK'. Chyba, że się mylę. Nie sprawdzałem, chodź wychodzi na jedno - wyjątek potwierdza regułę.

I irimi. Choć nie przegadałem z Tobą pół nocy na temat aikido, oglądając przy okazji Koichi Tohei wraz z całą jego ferajną na dużym ekranie, to jak zwykłem mówić - nic straconego. Do tego czasu, nie dziw się, że czytając ostatnią odpowiedź na mój post nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

I nie szukaj cytatu, w którym wyrażam opinię, że uprawiasz balecik. Nie znajdziesz go. Sprawa poszła o to, że na Twoją wypowiedź o bazie, w kontekście technik, zareagowałem odnośnikiem do tematu równoległej dyskusji o balerinie. Zawodowa baletnica stawia sobie za cel perfekcyjne opanowanie bazy, by w razie potrzeby natychmiast wiernie powtórzyć określoną sekwencję ruchu. Mógłbym temat przemilczeć, ale był powód, że tego nie zrobiłem. Mianowicie, obejrzałem ostatnio w tv program o aikido, w którym większość czasu poświęcono 'legendzie współczesnego aikido' aktualnemu Doshu Aikikai. Narrator także wspomniał tam o 720 technikach aikido. Skądś u licha to wytrzasnął. Pewnie z samego źródła. Zachodzi tylko pytanie, ile czasu trzeba poświęcić na ich opanowanie? Może rzeczywiście warto najpierw zapisać się na balet. Sam przecież w zakończeniu doszedłeś do tej konkluzji, żartując oczywiście. Czy aby na pewno?

I aikido workout. Nie czytałeś uważnie tego co piszę, stąd całe to nieporozumienie. Czas jest tam podzielony pomiędzy 5 minutowe Koichi Tohei Relax Taiso (Skąd, u licha Darku, wziąłeś to, że to tylko dla starszych ludzi?), parominutowy czas na powtarzanie pełnych obrotów ciała na prawą i lewą stronę, oraz ponad 1000 uchi-komi. Relax Taiso pozwala się zrelaksować , rozgrzać określone partie ciała, oderwać od codzienności i skoncentrować na tym, co za chwilę. Uchi-komi, to forma, od ponad 100 lat mająca swoje stałe miejsce w metodyce nauczania rzutów w judo. Reprezentuje pełną sekwencję ruchu dla wybranego rzutu z wyjątkiem ostatniego elementu, to jest, spowodowania upadku. Można ćwiczyć w parach i samodzielnie. Kiedy uprawiałem judo, towarzyszyło temu odliczanie lub muzyka. Zatem to nie nowy pomysł z tym podkładem muzycznym. Nie ma, moim zdaniem, żadnych przeszkód powtarzania uchi-komi dla technik aikido, jako elementu albo uzupełnienia własnego treningu. Co kto robi w domu, jak często, i jaki mu przy tym przyświeca cel - nikomu nic do tego. Tak było w moim przypadku, do momentu, kiedy pojawiło się pewne skojarzenie.

Jeżeli się weźmie pod uwagę aerobik lub, na przykład, tae-bo, to długość i stopień skomplikowania sekwencji ruchowych w nich zawartych jest trudno opisać słowami. Trzeba to po prostu zobaczyć, lub wziąźć w nich udział. Nie towarzyszy temu żadna ideologia, i jeśli ktoś myśli, że panie uczą się przy tej okazji technik samoobrony (tae-bo), to jest w błędzie. Nie takie były założenia. Ja jednak powiedziałem sobie - czemu nie? Oczywiście, pojawiło się natychmiast sporo pytać, które, ku mojemu zdziwieniu, tkwiły we mnie od lat. I jeszcze jedna uwaga. Rozmawiamy tutaj o przyswojeniu technik, jak gdyby, przy okazji. Skuteczność ich zastosowania będzie zależała oczywiście od konkretnej osoby i okoliczności.

Które z technik aikido, czy też kombinacji ataku i techniki, uznać za najbardziej reprezentatywne i łatwe do przyswojenia? Tutaj postanowiłem nie odkrywać Ameryki i ponownie zaufałem Shihanowi. Wybrałem mianowicie Kitei Taigi, sześć podstawowych technik, które stanowi w Ki Aikido to samo, co jazda obowiązkowa w łyżwiarstwie. Czy był to wybór właściwy? Porozmawiajmy.

W jaki sposób pogodzić sposób wykonywania tych technik z tym, czego uczą mnie na treningach? Ukemi, z założenia nie wchodziły w grę. Podobnie, zadawanie sobie wzajemnie bólu. Jeżeli dołożę do tego swoje własne rozumienie aikido, to jest, poetycko ujmując: "Wprowadzenie uke na chwilę do nieba, by sprawić mu potem istne piekło z odrobiną miłosierdzia", to pojawił się tu już poważny problem. Stąd właśnie moje uprzednie stwierdzenie, że tenchi-nage to dla mnie kluczowa technika aikido. Padnie pytanie: "A właściwie to dlaczego?" Chętnie ponownie odpowiem.

Jaki był mój tok myślenia? Zacznijmy od dźwigni. Dużo się o tym mówiło na tym forum. Jeżeli spojrzy się na wykonywanie technik, które są z nimi związane, to można się zorientować, że faktycznie, uchwycenie ręki ponad nadgarstkiem, wcale nie przeszkadza w ich wykonywaniu. Nawet w nikyo, jeśli zadanie bólu zastąpimy uchwyceniem ręki w okolicach łokcia, to opuszczenie ręki, przy prawidłowym ustawieniu korpusu, sprowadzi uke do maty. Dobrym przykładem całkowitego nie wykorzystania potencjału dźwigni jest sankyo.

Wszyscy wiemy, że przy prawidłowym założeniu sankyo, po uniesieniu łokcia uke w górę, bez protestu wzepnie się on na palce. Zaczyna klepać z bólu, jeśli 'dokręcimy' dźwignię. Tylko po co to robić, sprawiać ból, jeśli i tak, umieszczamy drugą rękę w okolicach łokcia i sprowadzamy uke do maty. Teraz chwila wyobraźni. Jeżeli uke wspiął się na palce (zajrzał do nieba), to przemieszczenie się pod jego ręką i skierowanie tego wychylenia tak, by znalazł się poza naszymi plecami, pozwala, poprzez uchwyt drugiej ręki w łokciu i jej opuszczenie, na wykonanie efektownego rzutu (istne piekło) z możliwością wykonania przez niego twardego padu. Przytrzymanie zaś rąk, pozwala na zaasekurowanie upadku tak, by nawet uke nie potrafiący prawidłowo upadać, nie odniósł szwanku (odrobina miłosierdzia). To już chyba możemy sobie wyobrazić. Trudniej jednak będzie, jeżeli powiem, że tę samą sekwencję ruchu można zastosować w przypadku ikkyo, nikyo i nawet shiho-nage. Sprawa sie ma trochę inaczej z irimi-nage i kote-gaeshi, ale wciąż nie odbiega od idei piekła i nieba. Nawet takie techniki jak koshi-nage, juji-nage, zempo-nage, ude-garami, kaiten-nage można wykonywać w podobny sposób. Chętnie porozmawiam o szczegółach, i właściwie tego właśnie oczekiwałem wprowadzając swoje doświadczenia na forum.

Pamiętam, że Szczepan, swego czasu, wywołał dyskusję na forum Aikido Journal, na temat bodaj, że pozycji łokcia. Doczekał się kilkudziesięciu interesujących postów. Z dyskusji tej wprawdzie, nic nie wynikało, ale to już tylko moja opinia.

I rację ma AcBert. Czuję się odpowiedzialny za to co robię. Dla mnie technika musi kojarzyć się z jej nazwą, a nie z jej 30 odmianami. Jak w judo. Wszyscy judocy wiedzą co to jest ippon-seoi-nage, o-soto-gari, czy też ura-nage. Można dyskutować ich zastosowanie w walce na okoliczność wysokiego, grubego, czy silnego przeciwnika. Można rozpatrywać je w kombinacji jak i w stosunku do pozycji ciała przeciwnika. Podobnie jest przecież w aikido. Jednakże metodyka ich nauczania jest zawsze taka sama i w tym procesie nie ma miejsce na dyskusje czy coś wychodzi, czy też nie. To jest po prostu strata czasu.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024