Bujin, mieszkasz tak blisko od Frankfurtu, bylem pewny ze tym razem sie spotkamy. Znowu zabraklo ci odwagi zeby ze mna pocwiczyc :roll:
Mocny to ty jestes tylko w jezyku :?
Ale wrocmy do przyjemnych wydarzen. Udalo mi sie jakos dojechac pociagiem do Frankfurtu w piatek wieczorem, mimo 2 przesiadek. Smiesznie sie jedzie pociagiem w Niemczech.....Zenek odebral mnie z dworca i prawie natychmiast pojechalismy na trening iaido. Oni cwicza tez MSR, oraz Seite iai i to w dodatku na parkiecie!!!!! O zgrozo!!!! Dostalem od Zenka ograniacze na kolana, ale to tylko w minimalnym stopniu zlagodzilo moje cierpienia....... Oczywiscie interpretacja technik jest nieco inna przez co poczulem sie bardzo zagubiony. Nawet ciecie robia inaczej. Ale bardzo mi sie podobalo, szczegolnie fakt ze szerokosc ciec jest znacznie mniejsza niz u nas, w ogole robia wszystko bardzo wasko. Seite iai cwiczylem ostanio moze 3 lata temu, ostatnio dodali tam chyba ze 2 nowe techniki, ciekawie bylo odswiezyc wiedze inaczej. Ula, zona Zenka, ma 3 dan, bardzo podobalo mi sie jak cwiczy, ma ducha prawdziwego samuraja
Cwiczylem w drugim kacie sali, ale usilowalem obserwowac jak cwiczy, zeby sie cos od niej tez nauczyc.
Szkoda tylko ze Zenek tak malo pokazywal na normalnej szybkosci.
Niezwykle polecam wszystkim cwiczenie z nim, jest znakomicie wycwiczony.
W sobote Zenek poprosil mnie o zastapienie go i poprowadzenie 2 treningow, bo poprzedniego dnia mial powazny zabieg chirurgiczny u dentysty.
Najpierw cwiczylismy jo przez godzine. Mimo ze wszystko bylo dla nich nowe, uczniowie Zenka bardzo szybko dostosowali sie do innego stylu, i po chwili wszyscy radosnie okladalismy sie kijami. Widac bylo ze cwicza bron systematycznie. Wszystkie techniki robilismy z partnerem, najpierw takie przygotowawcze a na koncu nawet poczatek interpretacji 35 kata.
Potem byl trening technik bez broni. Tutaj bylo troche wiecej klopotow, bo niektore nasze techniki bardzo odbiegaja od klasycznego aikikai, ale po kilkunastu minutach, nawet calkiem poczatkujacy dawali sobie rade. Musze przyznac ze sa to bardzo otwarci ludzie, naprawde starali sie czegos nauczyc. Dla mnie z kolei bylo to duze wyzwanie, jak przekazywac wiedze ludziom z kompletnie innego stylu. Trudna sprawa, ale w pewnym zakresie mozliwa. Nawet udalo nam sie pocwiczyc taka sympatyczna koshinage z ataku yokomen. ......hmhmh........chyba prawie wszystkie techniki byly z tego ataku..........
Pod koniec Zenek poprosil mnie o jakas specjalna technike z tanto, zrobilismy wiec takie mile duszenie, ku jego wielkiej radosci. Nie jestem calkowicie pewien, czy wszyscy na sali polubili te duszenie, ale zabawy bylo co nie miara.
Nastepnie bylo jiu waza z 3 atakujacymi, a poczatkujacy mieli 5 atakujacych! 8) Ale nie dlatego zebym sie nad nimi specjalnie znecal, ale po prostu bylo o 2 ludzi za duzo zeby zrobic grupe 4 osobowa...Tez bylo duzo radosci, jak starali sie zaskakiwac tori od tylu....
Na koniec tradycyjnie kokyu ho, w ogole nie pokazywalem jak maja robic tylko pocwiczylem czasem jako uke, bedac ciekawy odczucia calkiem innego sposobu wykonywania kokyu ho.
Na trening pojawil sie kolega ktorego znam z anglojezycznego forum aikido, ktory mieszka niedaleko Frankfurtu, a ktory na codzien cwiczy styl Saotome sensei. Bardzo sympatyczny gosciu, nie mial zadnych klopotow z przestawieniem sie na inny styl.
Po treningu jak zwykle w Niemczech serniczek
to znaczy tym razem to bylo jakies inne ciasto, ale musze przyznac ze calkiem interesujacy zwyczaj. Zastanawiam sie czy by nie wprowadzic tego u nas
Zenek zrobil tez kilka zdjec. jak mi przels eto zamieszcze niechybnie.
Pogadalismy sobie przy doskonalym piwie z Ula i Zenkiem o prehistorii polskiego aikido, byc moze ze Ula napisze cos na ten temat, w koncu zaczela cwiczyc 2 miesiace po J.Wysockim 8) Ale jeszcze negocjacje trwaja....Pogadalismy tez o sytuacji obecnej polskiego i europejskiego aikido, tym razem doskonale czerwone francuskie wino z roznymi serami, duzo spraw stalo sie bardziej zrozumialych. Bylem niezwykle zdumiony, ze mamy identyczne poglady na bardzo wiele spraw.To tylko potwierdza jak wazne jest cwiczyc u shihana.
Ogolnie pobyt w Europie spowodowal ze przytylem pare kilo, tradycyjna niemiecka kuchnia + znakomite piwo w pollitrowych szklankach zrobily swoje. Powrot samolotem byl okropny, przez ostatnie 2 godziny trzeslo niemilosiernie, tylko dzieki tajemniczym technikom medytacyjnym z Himalajow nie pozygalem sie jak kot. Ale malo brakowalo.....musze cos na to wymyslec.....Mialem o jedna butelke za duzo znakomitego bialego wina z Walldorfu, ale o dziwo celnik kanadyjski podarowal mi, nic nie musialem doplacac....A wino w tej czesci Niemiec maja naprawde przednie i w dodatku smiesznie tanie.
ps. obejzalem u Zenka dvd Zemste Fredry, co zrobili chyba 2-3 lata temu, troche szukujace spotkanie z kultura po latach, odzwyczailem sie od polskich filmow. Musze sobie wiecej sciagnac z internetu chyba, bo u nas jest inny system dvd....
Jakby ktos mogl mi wskazac gdzie i jak znalesc cos ciekawego to poprosze na priva.