a co do kwestii honoru, to mam takie pytanie do zwolennikow odpuszczania, zaczepia was koles, nawyzywa, zalozmy ze jestescie z panna, ona tez uslyszy kilka "milych" slow, no ale nie mozna ryzykowac ich jest trzech podpitych gnoi, ty trenujesz 5 lat SW wiec aby uniknac starcia odpuszczasz, mowisz kochanie nie przejmuj sie, no i jak sie potem czujesz, jak masz chwile na przemyslenie sytuacji to czujesz ze dobre zrobiles, czy moze masz chwile zwatpienia i zastanawiasz sie jakby to bylo gdybym zareagowal, co mysli o tobie twoja kobieta, czy czuje sie przy tobie bezpieczna?
Chętnie Ci odpowiem. Tyle, że nie mam aktualnie dziewczyny -- całkiem niedawno jeszcze miałem, więc posłużę się uniwersalnym przykładem.
Trenuję już dość długo (choć ostatnio zmieniłem dyscyplinę) i prawie każda moja dziewczyna widziała mnie nieraz na siłowni, przy worku, albo podczas jakichś sparringów. Moja postura też jest nielicha (choć wysoki nie jestem :-) ) i generalnie cechuje mnie dość duża pewność siebie na ulicy (choć kilka razy nieźle oberwałem). To wystarczy, żeby dziewczyna czuła się przy mnie bezpieczna. Powiem więcej -- wszystkie dziewczyny, mówią mi to samo (i to niepytane): "Wszędzie czuję się przy Tobie bezpieczna".
Pomimo tego, że gdyby ktoś przypadkowy nawyzywał mnie, czy nawet ją, to odpuszczę i powiem: "Nie przejmuj się kochanie". Są też inne sytuacje -- kiedy to jest ktoś nieprzypadkowy (na przykład konkurent o względy, który nie może się pogodzić z porażką ;-) ) i taki rozpuszcza plotki, robi przykrość mojej dziewczynie, etc. Taki może dość łatwo zebrać po twarzy, ale to się rzadko zdarza. Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli.
Szanuję Twoją motywację do treningu, ale ja nie trenuję po to, żeby umieć się bić. Nie cierpię się bić, jest mi to do niczego niepotrzebne, a na ulicy mnie od dawna nikt nie zaczepił. Żebyśmy się dobrze zrozumieli -- uwielbiam koleżeńskie sparringi, na treningach daję z siebie wszystko. Kiedyś jeździłem na zawody -- wiadomo, że chciałem wygrać. Ale w prawdziwych sytuacjach nie lubię. Szramę po nożu mam na ręcę, a i przeciwnika nie chcę posłać do szpitala. Jak nie mam wyjścia, czyli muszę bronić kogoś, albo siebie, to nie dbam o napastnika, bo niby dlaczego. Ale wolę unikać tych sytuacji.
To chyba tyle,
Pozdrawiam