No dobrze, rano było, a ja w sobotę w pracy :? :wink:
Współczuję. Szczerze.
Sam też pracuję, tyle, że w chacie.
Ja nie bronię zdania Nightwolfa w kwestii bronienia się za wszelką cenę w każdej sytuacji, i zgadzam się z Tobą, że forma w jakiej zaatakował tradycyjne karate nie jest oględnie mówiąc elegancka. Ale bronienie go przez negowanie tego, co robią współczesne systemy combatowe, jest bez sensu - ludzie, którzy się nimi zajmują, przynajmniej starają się znaleźć rozwiązania takich sytuacji, jak szantaż taką, czy inną bronią.
Ależ ja tego nie robię.
Szanuję combaty, jak każda inną sw. (A może nawet bardziej od kilku innych.)
Porównałem okinawskie karate do 'archaicznego combatu' bo to wg. mnie słuszna analogia.
wiele technik jest naprawde bardzo podobnych tu i tu (i nic w tym dziwnego zresztą nie ma).
Tak jak w karate masz techniki obron przez nożem, tak masz je i w combatach - na wszelki wypadek. I tak, jak mądry trener karate powie, że przed nożownikiem najlepiej spitalać, albo przynajmniej bronić się taboretem, tak samo powie mądry trener combatu.
Bo te techniki to ostateczność, gdy nie ma już innego wyjścia. Nie po to by ocalić portfel, tylko by
spróbować ocalić życie, gdy jest ono faktycznie zagrożone.
Ale może w podbramkowej sytuacji komuś uratują życie. A jeśli nie techniki same w sobie, to przynajmniej doświadczenie w kwestii tego, jak reaguje taki napastnik, ile tak naprawdę czasu zajmuje naciśnięcie spustu, itd.
Oczywiście. Ale próbowac warto tylko
w ostateczności...
Wbrew lansowanemu tu czasem poglądowi, nie ma gwarancji, że po odebraniu Ci portfela przeciwnik rozpłynie się w powietrzu...
Ale większa jest na to szansa, niż gdy doszło do szarpaniny (bo napadnięty spróbował walki zamiast oddać kasę), a on ma pistolet lub nóż. dla niego w tym momencie to staje się kwestią uniknięcia więzienia, dochodzi stres itp. Może zabić, choć pierwotnie wcale tego nie zamierzał...
Nadal więcej jest rabusiów, niż morderców. I dobrze!
Przed laty sam kilkakrotnie zostałem obrabowany i jakoś nikt nigdy nie chciał mnie przy okazji zabić...
Zgadzam sie natomiast, że propagowanie poglądu, żeby gołymi rękami rozbrajać nożowników i uzbrojonych w broń palną napastników należy tępić.
I to jest tu chyba najwazniejsze.O co mi chodziło - pisząc o ćwiczeniu "w celach rozrywkowych" miałem na ćwiczenie technik samych w sobie, dla doskonalenia siebie, swoich reakcji etc., bez wdawania się (w tym momencie) w dywagacje, czy warto się bronić, czy nie, jak można było uniknąć zagrożenia, i inne tego typu.
Jak już pisałem - wg. mnie to jest też ok.
Nie chcę. Nie mówiłem o ataku nożem, ani strzale w plecy, tylko o szantażu nożem lub pistoletem.
Na jedno wychodzi, w aspekcie idiotycznej próby samoobrony. Lepiej tego nie robić. No a pistolet od noża jest jednak, tak czy inaczej, bardziej niebezpieczny.