Masz racje.Tak, ze ten przekaz jest w zasiegu reki dla kazdego, choc trzeba wlozyc troche wysilku, zeby to cwiczyc. Tak ze twoje ogolne stwierdzenia o braku przekazu bezposredniego sa calkowicie nieprawdziwe. Shihani przekazuja nam te same zasady, jakie im pokazywal Dziadek.
Co do iluminacji - przepraszam, ze draze ten temat, nie jestem jakas szcyegolnie nawiedzona, zapewniam - to gleboko wierze, ze ona miala miejsce, niezaleznie od tego czy Dziadek przeszedl jakies testy czy nie. Dla mnie dowodem na to jest bezsporny fakt, ze stworzyl cos zupelnie nowego, pewna idee, calkiem nowy, spójny i harmonijny system, ktorym zdolal zarazic miliony ludzi na calym swiecie. Widzisz przeciez, jak to sie rozprzestrzenia - wciaz powstaja nowe kluby, nowe grupy ludzi cwiczacych razem, wiec ten przekaz trwa i rozwija sie. Moim skromnym zdaniem, gdyby na poczatku tego wszystkiego nie bylo iluminacji - nie byloby tego imponujacego rozwoju. A to sie przeciez wszystko zaczelo od jednego czlowieka i to calkiem niedawno, na poczatku minionego wieku. Wprawdzie na naszych oczach wymiera pokolenie jego uczniow, ale taka jest kolej rzeczy. Wszyscy jestesmy smiertelni. Sadze jednak, ze przekaz bedzie trwal dalej, takze po ich smierci.
Moim zdaniem tak zwane "przebudzenie duchowe", czyli ten tajemniczy moment iluminacji, o ktorym ci, ktorzy go przezyli mowia zadziwiajaco zgodnie, ze w ulamku sekundy "zrozumieli nature Wszechswiata", dostepne jest bardzo nielicznym. Ale ci nieliczni maja potem taka moc, ze ida za nimi miliony i ich idea sie rozprzestrzenia na caly swiat.
Slyszalam jeszcze o jednym czlowieku, takze zyjacym na poczatku minionego stulecia, ktory rowniez opisuje taki moment iluminacji w swoim zyciu.
Ten czlowiek byl Amerykaninem. Swoje przebudzenie duchowe - jak to sam opisuje - przezyl w 1935 roku. I poszly za nim miliony. I jego idea takze sie rozprzestrzenia na caly swiat. Ten czlowiek mial na imie Bill. I wcale nie byl buddysta Zen ani nie cwiczyl zadnych sztuk walki. A teraz na calym swiecie jest juz okolo trzech milionow "przyjaciol Billa W."
Jesli nawet wiesz o kim mowie, Sycyepanie, to nie pisz o tym, prosze, na tym forum.
Tak mi sie po prostu przypomnialo "per analogiam" z Dziadkiem.
Ciekawe, co? Wychodzi na to, ze na poczatku ubieglego stulecia bylo co najmniej dwoch "przebudzonych". No ale to jest tylko moje zdanie i moge sie mylic.
Pozdrawiam