Ja siebie znam, nie unosze się, zaufaj mi w tej kwestii /i tak innego wyścia nie masz/.Alez, dlaczego sie tak unosisz, Drogi Randallu...? (wbrew temu, co usilujesz wmowic gosciowi, a co gorsz, rowniez sobie).
Lekkim bykiem patrząc to z 50% języka polskiego to łacina i greka, dodatkowo z 10 wkręty germańskie. Ale nie o tym tu mówimy.I, owszem, uzywasz obco brzmiacych slow, gdyz sa to slowa pochodzenia obcego, nawet jesli DLA CIEBIE brzmia swojsko.
Być to miec w akcie.Wolisz miec niz... byc? (zakladajac, ze te dwa sie wykluczaja, co nie do konca chyba prawda jest?)
E tam, przecież ja zlewam ideologie. Myślę zawodowo, jak architekt patrząc na budynek, ale korzystając z budynku nie obliczam do jakich nacisków może byc przystosowana taka a nie inna podłoga /wiem metafora, ale dość jasna/.Moja diagnoza jest taka, ze po prostu zbyt duzo myslicie o tym, co robicie.
skupiacie swoja uwage na rzeczach tylko pozornie waznych.
A jakie są wazne i dlaczego?
Jak już znasz mit o kajdaniarzach, to może przypomnisz sobie fragment, w którym jest mowa o tym, że gdy ktoś kto wyszedł na chwilę z jaskini, wróci i będzie mówił o tym jak to jest naprawdę, spotka sie z oporem i niedowierzaniem?Jak te cienie na scianach jaskini u tego, jak mu tam bylo, Plutona...
Prawda, dobro, uzyteczność.PS. BTW - Znasz te przypowiastke o Platonie, Sokratesie i Triple Filter Test?
Nie wiemy co to jest prawda, dobro jest kwestią systemu konwencjonalnego, użyteczność jest względna i doraźna. 8)
Dla Gościa
Gościu, ja sam niejednokrotnie pisałem że autorytetów nie ma, nie podpieram się, tylko wskazuję na ludzi których myśli użyłem /wiesz, żeby ktoś mi nie rzucił że się pod nie swoim podpisuję/, poza tym może kogos zainteresuje i siegnie by poczytać.
Oczywiście że istnieje myślenie w ogóle, takie rzeczy są przedmiotem filozofii.
Nie odpowiedziałem voivodowi, że powinien zajrzeć do słownika, bo wyraźnie stwierdził ze terminy rozumie. Odpowiedziałem dlaczego takich używam - by być jednoznacznym, bo znaczenie terminów znajduje sie w słownikach ogólniedostępnych.
Nie odpowiada Ci stwierdzenie "widzimisie", ojoj, no to niech będzie to "subiektywnie skonsrtuowany, przyjęty na bazie doświadczeń i przemyśleń pogląd, najbardziej odpowiadający Twojej wiedzy i nie zaburzający reszty systemu Twoich przekonań." W jednym słowie widzimisie.
A to jest pogląd, poniekąd uznawany za szlachetny w naszej kulturze, który można ugruntować bez pomocy aikido, i prawdopodobnie jest Twojemu rozumieniu przekazu ideologii Dziadka pierwotny. Potrzeba skomplikowanego systemu wierzeń by uznawac takie czyny za szlachetne, a nie zwyczajnie głupie i niepraktyczne. Oczywiście system ten jest w większości nieuświadomiony, lub aretai taka moze byc przyjęta czysto konwencjonalnie.Mówię im, że chodzi, na przykład o to, by w naszym otoczeniu znalazło się więcej ludzi, dla których wkroczenie pomiedzy walczących, by załagodzić konflikt, nie było aktem bezsensownej brawury, ale działaniem z pełnym poczuciem godności, pewności siebie, i skuteczności własnej akcji.
O technikach, technicznych i metodologicznych stronach treningu nie dyskutujemy. Jak już pisałem wcześniej, wszelka moja wiedza i doswiadczenia na treningach mówią mi, że Twoje metody są bez sensu i nie sprawdzą się w realizacji założeń. Kiedyś dyskutowaliśmy na ten temat /metod/, nie było rezultatu, moim zdaniem dlatego że brak Ci wiedzy. To jak z dzieckiem o liczbach zespolonych, nie ten język, nie to rozumienie tematu. Choć przyznam się, że mam ochotę poredukiowac do absurdu, miałbym ubaw. :twisted: Ale się powstrzymam od zachcianek wieśniaka :wink:
Nie jest to atak osobisty, lecz stwierdzenie faktu, jak trawa w czerwcu jest zielona.
Pozdrawiam Panów.