moja tragedia ...
Witam na poczatku napisze ze postanowilem skorzystac z zalozenia nowego tematu z poniewaz moja sytuacja wydaje mi sie tragiczna i moze byc pouczajaca dla innych (w ten czy inny sposob).
Wczoraj wieczorem zadzwonil do mnie kolega powiedzial prosto "jutro idziemy na basen bedzie obozowo"(wszystko ze smiechem i radoscia w glosie), z pocztaku nie chcialem ale gdy sie dowiedzialem ze kumpel chce z kolezanka pogadac (wiadomo o co chodzi) i nie chce isc sam - zgodzilem sie.
Dzisiaj na basenie bylismy chyba w siedmiu chlopakow i cztery dziewczyny wszystko bylo super az wkoncu spostrzeglismy ze sie na nas "szykuja ", wszystko ok jeden kumpel rzucil "poprostu sie na nich nie patrzmy" i puscilismy to w nie pamiec . POtem oni podeszli do nas dokladniej do naszego kolegi i stwierdzili ze jest "zydem" (co oznacza ze wzieto go za kibica LKSu) on zaprzeczal (wszyscy jestesmy za widzewem, ale jako normalni kibice - nie bijemy nawet nie zaczepiamy pelna tolerancja). Wkoncu kolega dostal buta na twarz jednego lekkigo i tamci odeszli bo patrol mialbyc podobniez w poblizu.
Potem szykowali sie na nas jeszcze raz stwierdzilismy ze pora uciekac wyszlismy calkiem spokojnie z basenu tuz przed basenem kumpel dostal telefon, dzwonil jeden kolega z basenu ktory zostal tam haslo bylo proste "Spierdalajcie!!" i wtedy zaczelo nas gonic siedmiu. Ucieklismy duzy kawalek a bedac u kresu sil schowalismy sie w przychodni wbieglismy na pietro i zaczelismy sie uspokoajac jeden z kolegow wpadl na pomysl bysmy sie przemiescili i wtedy znow sie zaczelo zaczeli nas gonic po przychodni

Wbieglismy do sekretariatu rzucajac szybkie "chca nas pobic prosimy niech nas pani nie wyda", udalo sie sekretarka przegonila ich rzucajac, ze maja nie wlasciwy stroj (chyba nas nie widzieli jak tam wbiegalismy). Po szybkim wytlumaczeniu wspanialo myslnej pani o co chodzi poprosilismy by zrobila to co moze byc najgorsze - by zadzwonila na policje, zrobila to. Potem jeszcze wyslala jedna z pracownic by popatrzy co sie dzieje na zewnatrz.Pozniej sekretarka odebrala telefon, a z suchawki wyraznie i glosno trzeszczalo "naliczylam 27 czekaja chyba na tych chlopakow". Momentalnie struchlelismy i dalej czekalismy na policje rozmyslajac i czasami odzywajac sie do siebie. Kiedy przyjechala policja zupelnie nam nie wierzyli poniewaz : "poszkodowani chlopcy (

) gonili trzech zlodzieji ktorzy ukradli im telefon i schowali sie w przychodni" . pozniej policjant nas wyprowadzal na zew. wysluchujac nasza wersje ktora chyba wydala mu sie bardziej realna poniewaz powiedzial nam ze zlapali czterech chlopakow a reszta uciekla. Wzial od nas legitymacje spisal dane, przejrzal plecaki i kieszenie, wzial naszego kolege by rozpoznal tych czterech niestety byli zupelnie inni ludzie niz na basenie !! sprawa zaczela czerniec nam w oczach najbardziej zalezalo nam oczywiscie na anonimowosci, czworka zatrzymanych caly czas chciala sie nam przyjrzec dlatego stalismy tylem do radiowozui wtedy uderzyla mnie w uszy rzecz straszna, policjant sprawdzal nasza nie karalnosc wzial radio i zaczal na glos czytac imie i nazwisko (zaczal od kolegi) wtedy dopadlem do niego i poprosilem by tego nie robil ze musimy byc anonimowi on mi tylko odpowiedzial ze musi podac te dane i tak przeczytal wszystkie nasze dane (na szczescie bez adresow ale tak glosno ze slyszeli napewno wszyscy wokol razem z tymi huliganiami). Potem zapytal sie nas czy bedziemy wnosic jakies oskarzenia odmowilismy i spytalismy sie czy gdzies nas zawioza (komisariat, do domow..) policjant odpowiedzial "To nie taksowka". Odebralismy legitymacje i jeszcze ublagalismy by przytrzymali tych czterch tak bysmy ucieki na szczescie ten chociaz raz sie zgodzili. Wtedy pojechalismy tramwajem w przeciwnym kiedunku od domow.
Teraz ja i jeden z moich kolegow obawiamy sie o siebie bo wiadomo ze beda nas szukac a co gorsza mieszkamy w tej samej dzielnicy co tamci kolesie i czesc znamy nawet z widzenia . Sytuacja jest dla mnie straszna bo wiadomo ze bic sie jakos umiem ale w stosunku 1 do 10 nikt by nie mial szans wiec dobrze zrobilismy ale z drugiej strony wezwanie policji na osiedlu bedzie traktowane jako najgorsza zdrada .... a niestety obecnie po nazwisku bardzo latwo ustalic adres zamieszkania (a ja mam bardzo nie spotykane nazwisko

). Najbardziej zastanawiam mnie skad z max siedmiu ludzi zrobilo sie 27 ?? Najgorzej ze ja zawsze moglem sie u siebie czuc bezpiecznie bo moj brat zna wszystkich "malych" i paru "duzych" tego osiedla ale on niestety obecnie opuscila kraj na czas wakacji i w sumie jestem zdany na siebie
Sorry za wszelkie zawilosci w texcie i bledy ale narazie jestem troche roztrzesiony ...