Uchwyt od tyłu, czyli jak ja nienawidzę dresów
Napisano Ponad rok temu
Idę spokojnie przez poznański dębiec(w innym temacie napisałem, że mi tam zchodzą z drogi - cuż, przeszłość...) w pobliżu tzw. manhattanu i wyciągam telefon w celu napisania smsa. Pisząc kieruję się w stronę takiego zarośniętego przejścia przez tory kolejowe. Zauważam dresa, który skręca za mną, ale co tam, pewnie do mieszkania idzie, bo obok blok był. Ale nie, idzie za mną. No to ja, naiwny optymista, myślę że chce po prostu przejść tędy. Rzecz jasna widział mój telefon, który, jak zobaczyłem że za mną skręca, wyłączyłem i schowałem do bocznej kieszeni spodni. Jak byliśmy pomiędzy torami (tam są dwie linie, pomiędzy jest pas krzaków, tamże byliśmy na ścieżce) to przyspieszył. Już się spodziewałem, co się święci, ale nic, mże jednak nie.Koleś, jak do mnie doszedł, to jakoś od tyłu mnie tak złapał, że pod prawą ręke mi włożył swoją, i złapał lewą , tak że mnie trzymał za klate, i nie mogłem ruszać prawicą.
-dres: dawaj kur.a telefon, i spróbój mi wydrzeć ryja to zobaczysz.
-ja: to mnie puść.
poluźnił chwyt no to ja wyjąłem łape, że niby chce koma wyjąć, i nagle trzasnąłem przez lewe ramie, ale nie trafiłem . śmieć przewrócił mnie na ziemie i i mnie trzymał ja sie w torbe zaplątałem ale zaczxąłem wierzgać i krzyczałem "zabije cie śmieciu" coś w tym guście i próbowałem sie wyrwać. Po tem, żeby mnie puścił, krzyknąłem "pomocy", choć tam mniew nikt by nie usłyszał, a nawet jeśli to by zignorował. Na to dres sie rzucił do ucieczki, a szkoda, bo by mi sie zaraz "czerwona lampka" zapaliła i bym mu łeb odgryzł. No ale nic, widze że jest niedaleko, co prawda ucieka, no ale mógł wrucić, a pozatym byłem totalnie spanikowany cały ten czas no to też pobiegłem.
dobra, troche długo, teraz morał:
-Nie dać się okraść, a już w ogóle jednemu cieciowi
-bić sie na chama, ile wlezie
-Krzyczeć, nie dać się zastraszyć
-nie wyciągać telefonu na ulicy!
-przygotować sie na atak!
-no, po prostu REAGOWAĆ.
Mi sie jakimś cudem udało, bo wrzeszczałem i sie miotałem, co prawda troszke chaotycznie ale zawsze, i udało mi sie opanować choć troche,żeby mu telefonu nie dać.
A teraz prosiłbym o radę kogoś bardziej obeznanego, co zrobić
A) jak sie zbliża od tyłu, to jaką przyjąć postawe żeby nie wyglądało że sie boje, ale żeby nie być bezbronnym
B)co robić w takim chwycie, jaksie uwolnić etc.(teraz mi przychodzi z 10 możliwości, ale wtedy jakoś zapomniałem o nich
C) jak się lepiej opanować i kontrolować w takiej sytuacji (wiem że już było ale powtórzyc chyba nie zaszkodzi...)
Z góry dziękuję za wszelkie sugetie
Napisano Ponad rok temu
co do pytan: ktos idzie za toba? nie wchodz w zadne krzaki i ciasne przejscia do bloku. zaloz nie optymistycznie ze typ sie spieszy w tym samym kierunku, tylko realistycznie, ze idzie za toba i ma ochote na twoja komoreczke. zatrzymaj sie ZANIM sie wchrzanisz w jakis zly teren. odejdz na bok (zeby latwo mu bylo cie minac) ale przygotuj sie do wpierdzielu (rece z kieszeni i przy sobie, skontroluj torbe, tele do kieszonki itp.). NAJMNIEJSZA agresja fizyczna typu chwyt za fszarz, ba nawet wyciagniecie reki -> zapala ci czerwone swiatelko i wyplacasz chleby. szybko, duzo, zdecydowanie i ostro. gwarantuje ze biedak bedzie tak zaskoczony ze nie bedzie wiedzial czy to twoja akacja czy nalot dywanowy. PROSTE?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wczoraj wyszedłem pobiegac wieczorem (w dresie, krótkie włosy, wiadomo = bandzior ). Biegne sobie, i widze że ktos idzie przedemną. W pewnym momencie tez zaczyna biec, troche jakby uciekał ale ja biegne sobie dalej moim tempem. W koncu tamten wyraźnie zmeczony zatrzymał sie, a gdy sie zblizyłem zdyszany zapytał "ty stary nie wiesz która godzina?". Okaząło sie ze to troce podpity pancurek. Nie do końca kontaktował z rzeczywistością. Gdyb zamiast mie spotkał kogoś kto chciałby mu zrobic krzywde to nie wiem czy akcja z zapytaniem o godzine by mu pomogła choc jest to jakis pomysł.
Moja rada na ewentualny atak od tyłu to chodzic naprawde szybko tak, zeby koles nie miał jak dobrze podejść. Jak zacznie biec to po prostu odsuwasz mu sie z drogi (robisz mu wolna droge, żeby musiał zmienic kierunek chcąc sie zblizyc do Ciebie), a jak skręca na ciebie to możesz już byc do niego bokiem albo przodem ustawiony, wązne że nie tyłem.
Napisano Ponad rok temu
Przykładowy scenariusz rozwiazania takiej sytuacji:
Idziesz, widzisz że gość idzie za tobą - włazisz w jakieś cywilizowane miejsce, przystajesz, rozglądasz się w lewo i w prawo, odwracasz do gościa, i z zakłopotanym uśmiechem walisz mu z tekstem że bardzo się cieszysz że go widzisz, bo trochę się chyba pogubiłeś, laska co ją poznałeś w klubie ostatnio suka jakaś dała Ci lipny adres najwyraźniej zamiast powiedzieć że się nie chce spotykać, no i skoro chciałeś w związku z tym grzecznie poprosić o pomoc w pokazaniu drogi na najbliższy przystanek do centrum (albo gdzie bądź).
Nawet jak gość Ci nie odpuści (mimo że zepsułeś już trochę jego plan, nie polazłeś tam gdzie chciał, złamałeś "scenariusz", i na dodatek od dłuższej chwili przyglądasz się uważnie jego twarzy) to jak coś się zacznie dziać to stoisz PRZODEM do gościa i masz łapy prawie w gardzie (gestykulacja, a co 8) ).
Zatem - skończyło się wszystko właściwie nie najgorzej, ale podjęte przez Ciebie działania to chyba jedno z najgorszych możliwych rozwiązań całej tej sprawy.
Pozdrawiam,
AdamD
Napisano Ponad rok temu
Dlatego najlepsza rada to nie dopuscic do takiej sytuacji i nie dac sie zaskcozyc. I przedewszystkim unikac lipnych miejsc gdzie ktos moze nam nagle wyskoczyc psujac tym samym sielankowy spacerek
Napisano Ponad rok temu
Koleś, jak do mnie doszedł, to jakoś od tyłu mnie tak złapał, że pod prawą ręke mi włożył swoją, i złapał lewą , tak że mnie trzymał za klate, i nie mogłem ruszać prawicą.
Albo był od ciebie duuużo większy i miał łapy jak imadła, albo idź na podstawy ju-jitsu. Bo oprócz tego, że (jak już Ci napisał AdamD) schrzaniłeś taktycznie, to uwalnianie się od chwytu jest bardzo pożyteczną umiejętnością i dośc łatwą.
Ale na plus: wróciłeś cały i zdrowy, nawet z komórką. Czyli wygrałeś. A teraz pomyśl co zrobić, żeby nie było kazji, żeby "przegrać"
Napisano Ponad rok temu
a koleś był większy, choć to nić trudnego bo mam jeno 171cm i lekki jestem...
a co do ju-jitsu, to już to rozważam, choć kiedyś na judo chodziłem nawet dość długo, i co?dupa!
ale rzecz jasna mogło być gorzej!
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
z tym schrzanieniem taktycznym to nie przesadzajmy.
Życie komplikuje? Hmmm, to niech autor tematu może nam powie, kiedy poprzednio miał takie wrażenie że ktoś za nim idzie.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
prawda jest taka ze strach wyklucza logiczne myslenie a na uspokojenie sie nie ma czasu........z kolei bieganie po dziwnych miejscach by sie podszkolic psychicznie jest chore......
Pamietam ze w czasach jak mialem jakies 12 lat biegalem u ciotki na drugie osiedle do wypozyczalni kaset......ekipa szybko mnie upatrzyla na osiedlu wiec ja myk do budynku wypozyczalni, dwoch kolesi weszlo za mna....noi ja wybieralem filmy, oni udawali ze to robia koles jeden sie zblizyl do mnie tekst standardzik kasa bo wpierdziel.......tyle ze ja mialem czas na wymyslenie czegos....krecilem sie pomiedzy polkami pol godziny i gdy wszedl jakis koles podszedlem z pytaniem jak sie dostac tam i tam jakim autobusem bo jestem tu nowy i wogole.....mialem farta bo koles wyszedl ze mna i nawet mnie kawalek podwiozl ( plan byl aby dac dyla zaraz jak tylko bedzie on sie oddalal )...tak czy siak mowiac zargonowo bylem niezle posrany tym calym zajsciem .......najgorsze jest to ze glupio jest innych prosic o pomoc bo potencjalny agresor zaraz sie staje lauretem pokojowej nagrody nobla co by muszki nawet nie skrzywdzil.....
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Głównie chodzi mi o to że jeśli zdarzy sie coś czego napastnicy sie nie spodziewają to oni głupieją. Gdyby nie sprzedawca coś czuje że cienko by znami wtedy było bo nie wyglądali jak by chcieli od nas wskazówki po droge.
Napisano Ponad rok temu
żałuję tylko że są takie powiązania że spuszczenie wpierdolu skaczącemu 15 latkowi wiążesię z odpowiedzią od dużo starszych i silniejszych
Od tego są kominiarki, by zachować anonimowość, 25 zyla sztukę, różne kolory.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
- ugryż klienta i postaraj się gryząc szarpać, a jak możesz to odgryż kawałek ucha, nosa, policzka, etc. Zajebistym patentem jest gościa ugryźć w okolice intymne, lecz jest to mało prawdopodobne, bo spodnie napinając się uniemożliwiają dosięgnięcie zębami...no
- Jakkolwiek, ręką, nogą, wal gościa w jaja.
To dwie podstawowe zasady, jeśli nei zna się wyjść z chwytów.
Napisano Ponad rok temu
Na koniec zawsze mozna wypic jego krew.
Aha, pamietajcie, jak juz po ugryzieniu was pusci to wtedy robicie wejscie w nogi i zamiast oslaniac glowe wsadzacie mu ja w "miejsca intymne" probujac chwycic cos zebami i ugryzc...
tragedia, pomysl jede nz drugim zanim cos napiszecie...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
ZIombal daj 5 zeta (standart)
- Ponad rok temu
-
Skuteczność "ciosu w nos"
- Ponad rok temu
-
techniki skuteczne-mix
- Ponad rok temu
-
jak reagujesz do konfrontaci
- Ponad rok temu
-
W morde bo brak kasy na browara?
- Ponad rok temu
-
Osoby nieprzystosowane do życia w społeczeństwie ...
- Ponad rok temu
-
zobaczce ta dziewczyne
- Ponad rok temu
-
ktos powinnen film o tych goscach zrobic
- Ponad rok temu
-
Fajny sposób na biznes
- Ponad rok temu
-
Warszawski Dworzec Srudmiescie
- Ponad rok temu