Napiszę może tak:
Niektórzy to chyba w życiu na ulicy nie byli i operują takimi stereotypami, że śmiech mnie ogarnia
. Najlepsze są te klasyfikacje: tu są dresy, tam są karki itp. Takie rzeczy kończą się na szkole średniej lub na osiedlowej, melanżowej ławeczce. Dla wyjaśnienia dodam, że kark, chaban, grubas itp. to określenie, które wiąże się z wyglądem a nie z przynależnością do jakiejś grupy i w pewnym sensie odzwierciedla jakiś odcień szacunku. Do tego służą też ksywki lub określenia typu Wariat, kot, kozak, pudzian (raczej pozytywna) lub frajer, społecznik/społek, przypał, wichura (negatywna, wichura=wiocha). Tyle słowniczka dla nieogarniętych.
Nie ma czegoś takiego jak dresiarz, to umowne określenie. Jeśli miałbym już dzielić to z grubsza wyglądałoby to tak: małolaty, blokersi, ulicznicy, pomniejsza gangsterka, góra, dziadki i menele. Już wyjaśniam:
menele - zaczynam od nich bo znaczą najmniej, sępią po 50gr, składają się w 3 na browara, jedni śmierdzą inni mają jeszcze robotę, ale prawie wszystko przepijają. Jak mają dach nad głową z czasem przygarniają kumplesi i tworzą meliny.
małolaty - za młodzi żeby w pojedynkę coś znaczyć, ale szybko zdobywają doświadczenie. To oni często podpalają śmietniki, bieqają dla dilerów, reperują stare rzęchy i wożą się po okolicy. Uwaga! To z nimi zazwyczaj kojarzy się tzw. dresy choć w dresach mało kto teraz chodzi poza osiedlami. Jako, że są młodzi łatwo ich zastraszyć, nawet w grupie. To stąd biorą się opowieści o dresach leszczykach. Z drugiej strony jak dopadną, to nie ma litości, bo nie zdają sobie sprawy z konsekwencji (bardziej niż reszta). Torby, dziesiony, drobne kradzieże z wynoszeniem, zastraszanie itp. to głównie ich działka.
dziadki - stare kryminały z chmurkami na oczach i rozmazanymi tatuażami na całym ciele. Na co drugim osiedlu takiego znajdziecie. Przygarniają małolatów a oni się taką znajomością strasznie jarają. Starzy nie biegają z małolatami, ale swoją postawą uczą ich pewnych zachowań i "moralności".
blokersi i ulicznicy - często podobne grupy z tym, że moim zdaniem blokersi to ci co prawie nie ruszją się z osiedla a ulicznicy kursują po mieście. Różnica płynna, ale jest. Wiek: 19-35 lat, melanżownicy. Grupa zróżnicowana zarówno pod względem środków utrzymania jak i działalności. Kończą (lub nie) różne szkoły, dużo ćpają, piją, niektórzy biegają na ustawki, inni czasem wyskoczą na banię. Większość ma już za sobą mniejsze lub większe przekręty, część idzie w gangsterkę, inni nie. Część się statkuje i wychodzi, inni spadają na dno. To z tej i pozostałych dwóch grup biorą się największe uliczne legendy. Zdziwilibyście się ile ludzi wykształconych można by zaliczyć do tych grup. Generalnie, to są pośrednicy w różnych sprawach, stąd idą ekipy w razie jakichś problemów. Pewien jestem, że większość z Was zna kogoś takiego. Tutaj też drobni dilerzy.
pomniejsza gangsterka - powiązani dilerzy, niscy znaczeniem członkowie grupek przestępczych. Zazwyczaj przy kasie, wielu wozi się dobrymi furami i chodzi z rasowymi sukami, ćwiczy jakieś vale tudo, pakuje na siłce.
góra - kilkunastu - kilkudziesięciu gości, którzy trzęsą miastem. Wbrew pozorom nie bardzo się kryją, ale żeby takiego zobaczyć ktoś musi Ci pokazać, bo rzadko kiedy wyróżnia się od zwykłego bandziora albo nie przypomina go wcale.
Dwie ostatnie grupy rzadko łączą się z resztą, kierunek migracji jest w ich stronę. Tworzą się często tzw. ekipy. Ludzi z różnych dzielnic (bo na swoich to oczywiste), którzy ze sobą melanżują i robią przekręty. Generalnie nigdy nie wiesz kto właściwie jest kim. Jeden jest mechanikiem, drugi robi w restauracji, inny pracuje w banku a jeszcze inny jest studentem i np. diluje.
To jest bardzo ogólna i pobieżna charakterystyka a podział dokonany, jak pisałem, z grubsza. Doskonale zdaję sobie sprawę, że można by go zrobić inaczej, dodać, odjąć, a niektóre słowa mają wiele znaczeń. Nie mam jednak zamiaru o tym dyskutować.
Piszę to po to, żeby ludzie, którzy mają jakieś życiowe ambicje zdawali sobie sprawę jak to mniej więcej wygląda w przekroju i nie pchali się tam gdzie nie trzeba. Ostre ekipy, "znajomi" i inne duperele to rzecz, która imponuje wielu ludziom. Problem w tym, że w wielu przypadkach można wbić się w coś czego się nie rozumie i nie jest to kwestia inteligencji czy wykształcenia. Gangsterka szczególnie a blokersi i ulicznicy to przedsmak. To inny świat, inne wartości, priorytety życiowe. W wielu ekipach trzeba mieć już za sobą pewne etapy kariery, żeby coś znaczyć. Pozorne bratanie się i klimacik, do którego dopuszczają ludzi "z poza" to często zasłona pod coś, albo rozrywka, dodanie sobie jakiejś wartości itp. Po rzoziowemu powiem: blancika ci skręcą, cyklniesz razem bronksa a jak zawiną Cię na dołek to pewnie nic nie powiedzą, ale jak się zorientują, że mogą Cię wyje#^ać to Cię wyj...bią. Czasem Ci pomogą kogoś pojechać, ale nie zdziw się jak sam bez przyczyny dostaniesz wpie#@$%#ol. Nawet jeśli wydaje Ci się, że juz znasz ten klimat to właśnie oszukujesz sam siebie. Poczujesz się mocny, to Cię szybko zgaszą, albo się przejedziesz. Widziałem jak mnóstwo osób w ten sposób odpada. Wielu umarło lub popadło w nałogi, długi lub choroby. Słyszłem jak wczorajsi "przujaciele" następnego dnia łamali ręce lub skakali po głowie. Moim zdaniem nie warto.
Można żyć bez wkręcania się w to gówno i cieszyć się szacunkiem, nie obawiać się o złe przygody. Ćwiczenie SW, systematyczność, wyraźne cele w końcu się opłacą i uwierzcie mi (a mówię szczególnie do małolatów), że większość z tych "zajebi%$#%tych" typów wolałoby żyć normalnie. Rzadko który Wam to powie, ale tak jest.
Wypowiedź powstała w oparciu o doświadczenie życia obok tych klimatów. Są rzeczy, które potrafię zrozumieć, ale nie oznacza to, że je akceptuję. Jeśli o mnie chodzi, dofinansowałbym policję i zmodernizował opiekę społeczną serwowaną przez państwo. Dla wielu osób taki tryb życia to efekt biedy i patologii, braku perspektyw życiowych a nie lenistwo. Historie ludzkie są na prawdę różne i ci, którzy sprowadzają wszystko do "jak by chciał to by mógł", gówno o życiu wiedzą.
Ci za to, którzy są bandziorami z nawyknienia czy lenistwa/wygody lub dla zabawy, powinni być ze społeczeństwa eliminowani, na bardzo długo. Stąd moje poglądy na kwestie zaostrzania prawa. Jak ktoś już przesiedzi te 15 albo 25 lat (ale bez zwolnień i innych kombinacji) to i tak wypadnie z obiegu. Przyjdą młodsi, agresywni i raczej nie pozwolą powrócić starym, bo nie jest w ich naturze czekać lub słuchać rozkazów. Teraz boss po kilku latach wychodzi z jeszcze większym respektem i kontaktami. Wraca, umacnia pozycję i jest jeszcze bardziej niebezpieczny, bo bogatszy o doświadczenie. Im władza dłuższa tym więcej zna trików, sprawdza się w polityce i gangsterce
Pozdrawiam i zachęcam (szczególnie młodych) do przemyślenia sprawy.