Sorry, Mradu, jestem po prostu zniesmaczony III epizodem... I to właśnie jako fan Gwiezdnych Wojen, i to zarówno filmu jak i reszty świata SW... :?
Ja też bo ten film jest po prostu bez sensu - najbardziej rozbawił mnie moment jak statek kosmiczny stanął w kosmosie dęba a ludzie w srodku poleceli w dół, sztuczna grawitacja się przełączyła czy cuś. Może ktoś na statku pomylił escape z enter... Jeżeli chodzi o szermierke, to czytałem gdzieś, że podobno ten aktor co grał Anakina, ćwiczył z piątymi danami kendo i podobno im dorównywał - pisali ze męczyli chłopaczka osiem godzin dziennie, tak jak Tomcia Cruise'a w Last Samuraju - facet ma dopiero 24 lata, czyli niewiele więcej niż ci panowie cwiczą. Jeden i drugi jak macha to widać, że nie jest żadnym wojownikiem, nawet niezbyt zaawansowany zawodnik w sztukach walki, taki dajmy na to po pięciu latach treningu porusza się dużo lepiej od holyłódzkich aktorów. nie wiem jak to sensownie wyrazić, ale kiedyś widziałem sesję zdjęciową aktorki odzianej w keikogi i hakamę, której dali miecz do potrzymania, na początku mi powiedziano że to zawodniczka, ale coś mi nie pasowało, nie te spojrzenie, nie ta postawa, napisanie mięśni itp., wszystko udawane, wyszczerz zęby, schowaj zęby.
Na tym filmie jest to samo. Walki walkami, ale co za frajda oglądać film, który wiadomo jak się skończy, najciekawszy moment to pojawienie sie pana w czarnym hełmie, który też tak po szczerości wyskakuje jak filip z konopii.
Walki na miecze świetlne są dla mnie o tyle dziwne, że przypominają jak żywo walke dwurecznymi tasiorami, mocne bloki, zastawy, kontry równiez, tymczasem to powinna być walka przypominająca walkę na rapiery - skoro to wszystko przecina, to po co machać na chama, jak można wbić w cel i po kłopocie, cel pada martwy i jedi czy to zły czy też poprawny politycznie szuka nowego żywego kłopotu.
Alem się rozpisał...