W kazdym razie jak ktos watpi w konczaca sile rzutu, ja proponuje przejsc sie do pobliskiej sekcji judo i poprosic o demnostracje dynamicznie wykonanego rzutu "ze stemplem". (...)
Szczegolnie ze przecietny "zly czlowiek" na ulicy prawdopodobnie z waleniem w ryj spotkal sie dziesiatki (setki? tysiace?) razy. A z rzucaniem juz raczej niekoniecznie.
Ale fajny i pouczajacy topik
Widzialem dwa razy rzut na ulicy - za kazdym razem z pozycji przechodnia, ktory akurat trafil na taka sytuacje i mogl sie wygodnie i dokladnie przyjrzec z lozy (OK, nie do konca, ale to nie ma w tym miejscu znaczenia)
Pierwszy raz to bylo wejscie w ruch i cos pomiedzy soto-makikomi, a ogoshi ze stempelkiem - rzucal znany mi z widzenia judoka z dosc dlugim stazem, rzucany byl koks. Ladowanie na plecach, z elegancka asekuracja glowy, na gladkim asfalcie bez zadnych pretow zbrojeniowych
, na srodku przejscia dla pieszych.
Wynik - koledzy koksa po grzecznym pytaniu judoki "ale przeciez nie bedziecie lezacego bic?" (bo ten rzucajacy trzymal nieprzytomnego w kesa gatame, choc nie bylo bardzo potrzebne) odpowiedzieli, ze absolutnie, takie rzeczy im sie nie zdarzaja, zabrali kolege nie wiedzacego, gdzie lewo, a gdzie prawo, pod pachy i sobie poszli.
Drugi przypadek to byly jakies lebki, wieczor, wiec za dokladnie nie widzialem, co za jedni, cos jak ogoshi, ladowanie na barkach, pare laczkow tez czysto pro forma, bo ten rzucony sie nie ruszal.
Tym razem to ja grzecznie spytalem kopiacego, czy nie widzi, ze tamten jest nieprzytomny - koles przestal kopac, rzucil jakas kurwe i sobei poszedl.
Wnioski?
Moje sa takie, ze wolalbym rzucac, niz byc rzucanym. A ladowania na asfalcie po osotogari to sobie wole w ogole nie wyobrazac.
Dziekuje za uwage.