więc przynajmniej jeden dawny mistrz miał niezłe kopyto...

Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
mój znajomy opowiadał, że w muzeum na Okinawie widział drewnianą tarczę (ichniejsza sosna) z wybitym na głębokość ok 1cm śladem ludzkiej pieści...
więc przynajmniej jeden dawny mistrz miał niezłe kopyto...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I o to właśnie chodzi, żeby to było żadko.Chłopaki nie oszukujmy się karate żadko kiedy można wykorzystać techiki karate na ulicy.
Karate było dobre ale jakies 20 -30 lat temu wtedy zupełnie inaczej walczyli i karate dominowało.
A jakie? A jak często? A u kogo?Wiem co mówie bo trenowałem 5 lat karate
A nie doczytałeś / nie dosłyszałeś na treningach, że do takich sparingów karate nie jest zbyt dobre?i poszedłem posparować z kumplem który zaczył treowac boks i strasznie się zdziwiłem bo nie potraiłem mu nic zrobić.
Czy wy ludzie w ogóle nie czytacie zanim odpowiecie, co inni już napisali?Myśle że karate to ciekawe hobby, sport, sztuka walki chodź mało skuteczna w dzisiejszych czasach. Potwierdzeniem tego jest start mały start karateków w formule mma gdyż ta formuła jest najbardziej uniwersalna dla każdego stylu i zbliżona do walki na ulicy.
Napisano Ponad rok temu
Tak dla formalności pisze sie "rzadko" bo widzę że błędy są powielane :wink:I o to właśnie chodzi, żeby to było żadko.Chłopaki nie oszukujmy się karate żadko kiedy można wykorzystać techiki karate na ulicy.
Napisano Ponad rok temu
Poszli na mecz prawie od razu po przybyciu do Tokio. Ku ich zdumieniu bokser szybko załatwił się z każdym
pojedynczym dżudoką, który wchodził na ring. Motobu uważnie obserwował pracę nóg boksera, który tańczył na
ringu, robiąc wariata z każdego judoki.
Po długim oczekiwaniu Europejczyk pokonał wszystkich przeciwników. Chodził teraz po obwodzie ringu i
wyrzucając ręce wysoko do góry, krzyczał głośno do widzów:
- Wszyscy? Który jest mistrzem! Was ist los? Wszyscy się boją?!
Yamaguchi obrócił się do Chokiego tak, aby nie zwrócić na siebie uwagi Niemca i zapytał:
- Jesteś z Okinawy, nieprawdaż? Słyszałem dużo o karate. Czy wierzysz, że jest ktoś na Okinawie, kto mógłby
pokonać tego człowieka?
- Jest takich pięciu czy sześciu - powiedział Motobu po dłuższej chwili czasu, - ale jest to minimalna liczba. Na
pewno jest ich więcej.
Yamaguchi uważał to za niemożliwe, że mała Okinawa może wystawić pojedynczego człowieka, który byłby w
stanie pokonać potężnego Niemca. Kiedy podzielił się swymi myślami z Motobu, ten skoczył na równe nogi i
krzyknął:
- Wyzywam cię do walki. Będę reprezentował Okinawę i karate okinawy.
Yamaguchi spojrzał zaskoczony na swojego przyjaciela i szarpiąc go za rękaw powiedział:
- Choki, siadaj. Przecież nie miałem zamiaru cię podpuszczać.
Motobu zignorował słowa Yamaguchiego, rozebrał się do pasa i wskoczył na środek ringu. Stanął naprzeciwko
championa całkowicie zrelaksowany, patrząc mu prosto w oczy. Po krótkiej chwili Niemiec wykonał kilka ciosów
prostych, których Motobu uniknął z łatwością. Powoli chmapion, który zużył cały arsenał swoich ciosów zdał sobie
sprawę, że walczy z jakimś niezwykłym przeciwnikiem.
W końcu jego walka stała się bardziej bezwładna i kiedy wykonał prawy sierp na głowę Motobu, przebiegły
Okinawczyk szybko ukucnął i w mgnieniu oka znalazł się za jego plecami. To, co zademonstrował, Motobu
nazywał saru (małpa). Posiadał on fenomenalną zdolność wskakiwania na plecy przeciwnika, podobnie jak robią to
małpy. Wyskoczył wysoko w górę i podwójnym kopnięciem powalił go na ziemię. Kiedy bokser upadł, Motobu
szybko założył mu duszenie, zmuszając go do poddania się.
Ludzie w Tokio zostali zmuszeni do zauważenia karate. Wszystkie gazety opisywały szczegółowo, jak nieznany
mistrz karate pokonał europejskiego championa, nokautując go i zmuszając do poddania. Yamaguchi aż zaniemówił z wrażenia, gdyż nigdy dotąd nie widział straszliwej skuteczności karate
Konfrontacja dwóch wielkich sztuk wojennych, judo i karate, miała odbyć się po południu, ale już na kilka
godzin wcześniej miejsca zajęte były przez widzów, z których większość była Japończykami, niezbyt starającymi
się ukryć swoją niechęć do karate. Kiedy na arenie ukazał się 75-letni przedstawiciel karate, nastąpiła nagła cisza.
Później niespodziewanie wzrosło oburzenie tłumu. Czuli się obrażeni tym, co zobaczyli. W ich mniemaniu
zwycięstwo eksperta judo mogłoby nie być uznane za zbyt wielkie, jeśliby pokonał tak starego człowieka. Z tej to
przyczyny walka została prawie że odłożona. Z pewnością tak by się stało, gdyby Itosu nie był tak bardzo sławny.
Jednak ekspert judo wszedł na ring z pewną dozą wątpliwości w siły staruszka.
Krążył wokół Itosu i przybierał prawie błazeńskie pozy, aby podkreślić swoje o nim mniemanie. Stary mistrz
spokojnie się obracał, przez cały czas nie spuszczając z niego wzroku. Był całkowicie zrelaksowany i nawet dla
swoich studentów wyglądał śmiesznie. Nagle policjant skoczył do przodu i chwycił Itosu za rękaw i kołnierz, ale w
mgnieniu oka sam znalazł się na ziemi. Itosu wbił swoją lewą pięść głęboko w splot słoneczny młodego człowieka,
wydając z siebie głośne, ale krótkie, kiai. Młody człowiek leżał nieprzytomny u jego stóp.
Japońscy dostojnicy zaniemówili.
W czasie podróży do Kyoto, Motobu i jego przyjaciele byli świadkami, jak różni amatorzy sztuk walki usiłowali
pokonać zawodowego boksera. Po kilku walkach obcy zawodowiec, wysoki na około 5 stóp, został sam na polu
walki, a arogancki ton był łatwo słyszalny w jego głosie mimo niezrozumiałego języka. Sędzia ogłosił, że każdy może walczyć przeciwko niemu, a zwycięzca dostanie nagrodę pieniężną. Nikt nie podejmował wyzwania. Głos
cudzoziemca stał się bardzo arogancki, tak że przyjaciele Motobu powiedzieli mu, aby przyjął wyzwanie. Motobu
wszedł na ring - jego duch walki został pobudzony nowym wyzwaniem. Boksera odrzuciła dziwna pozycja walki,
jaką przyjął Motobu i jego niska postawa, lecz zrobił on błąd uznając go za dzieciucha. Przez dwie rundy okrążał
Motobu z pogardliwym uśmiechem. W trzeciej rundzie Motobu zorientował się, iż bokser robi sobie z niego żarty i
przeszedł do ataku. Widzowie usłyszeli przenikliwe kiai Motobu i bokser upadł. Motobu stał w nonszalanckiej
postawie obok wielkiego ciała leżącego na ringu. Walka była skończona, lecz nikt nie wiedział, co się stało. Szept
poszedł po sali. Pytali się jedni drugich: Co to było?, Czyżby Yawara?, Nie było widać..., bowiem Motobu uderzył
przeciwnika w brzuch tak szybko, że nikt nie dostrzegł ciosu. Motobu miał wówczas 52 lub 53 lata. To niezwykłe
wydarzenie stało się sensacją, a opowiadanie o Motobu - Zaru ukazało się w popularnych magazynach rozsławiając go w kraju. W rezultacie Motobu zaczął nauczać karate w Osace i otworzył karate dojo w Tokio
Napisano Ponad rok temu
8O :wink:Pytali się jedni drugich: Co to było?, Czyżby Yawara?, Nie było widać..., bowiem Motobu uderzył
przeciwnika w brzuch tak szybko, że nikt nie dostrzegł ciosu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jeszcze raz poklon
Zapewniłeś mi dobry chumor, a myślałem że to już dzisiaj niemożliwe.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
yoko-sutemi i katsu14.
Napisano Ponad rok temu
Jeszcze raz poklon
Zapewniłeś mi dobry chumor, a myślałem że to już dzisiaj niemożliwe.
humor![]()
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jezus Maryja!Znam nie gorsza historie.
Pewnemu malemu wzrostem i waga (jakies 60 kg) ochroniarzowi w sklepie z drogimi perfumami, flakonik za kilkaset zl chcial ukrasc potezny nasterydowany zlodziej. Ochroniarz zauwazyl to i wyprosil zlodzieja. Zlodziej obiecal krwawa zemste tego samego jeszcze wieczoru. Kiedy ochroniarz wychodzil ze sklepu wieczorem, czekal na niego juz potezny facet, postrach dzielnicy i jego kumpel.
- No i co teraz? Pizda Ci zmiekla, co? - zwrocil sie w te oto szlachetne slowa wielkolud do malca ochroniarza, szykujac sie do boju.
- A wybrales sobie juz miejsce w ktorym chcesz lezec? - zapytal Maly ochroniarz.
- Zaraz Cie dojebie s.... - syknal ten drugi. I rzucil sie gwaltownie do przodu zadajac serie morderczych ciosow, ktore nie jednemu juz odebraly przytomnosc, zdrowie i gotowke.
O dziwo! Tym razem pruly tylko powietrze.
- No dosyc juz tego - powiedzial malec i zadal prawy porzeczny, a poprawil lewym sierpem w szczeke. Olbrzym padl bez przytomnosci. Kiedy sie ucucil dowiedzial sie, ze zaatakowal kilkukrotnego mistrza Polski w boksie, przez wiele lat uwazanego za najlepszego, albo jednego z najlepszych technikow.
I ja tam bylem....
K_P
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Podobno Dawni Mistrzowie popisywali sie takim KIAI !!! że psy uciekały albo udawały martwe...
0 użytkowników, 6 gości, 0 anonimowych
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu