Zabić jednym ciosem!
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chodzi o techniki karate okinawskiego. Tzn ze mozna sie o nich wypowiadac na bazie innych stylow okinawskich. Kyokushin stylem okinawskim rzecz jasna nie jest. Jego spokrewnienie to raczej pochodzenie bo podobienstwa to istnieja tylko w nazwach. Pelnokontaktowego? Karate zawsze bylo i nadal jest pelnokontaktowe, w odroznieniu od karate sportowego, a nie o takie chodzi w tym temacie. Jesli o skutecznosci moze sie wypowiadac osoba cwiczaca jakiekolwiek karate sportowe to moze to miec znaczenie w temacie o karate sportowym, np. o "pelnokontaktowym" kioku.-to na jakiej bazie mozna sie wypowiadac o technikach stylu niz na bazie innego stylu pokrewnego pelnokontaktowego? O skutecznosci technik moze sie wypowiadac tylko osoba majaca rozlegle doswiadczenia albo w walce ulicznej (nierealne) albo wlasnie cwiczaca styl pelnokontaktowy. W innym razie pozostaja opowiesci trenerow jak o pokonali kolesi spod budki albo jakies mgliste podania z lat 20stych.Kiok, przez swoje usportowienie bardzo daleko odszedł od goju-ryu i wypowiadanie się o technikach okinawańskiego karate na podstawie doświadczeń z kioka jest po prostu całkowicie nieuprawnione.
Napisano Ponad rok temu
Kuba - Kubański, a nie Kubski... ;-)
A poważnie, to nie wnikałem w to jakoś. Pewnie masz tu rację. Jak zwał, tak zwał. Chodzi o pochodzenie danego stylu BEZPOŚREDNIO Z OKINAWY, po prostu. :-)
[quote]na jakiej bazie mozna sie wypowiadac o technikach stylu niz na bazie innego stylu pokrewnego pelnokontaktowego?[/quote]
Kiok ma tyleż wspólnego z np. uechi-ryu, co i z tajskim boksem. To po prostu inny styl i tyle. Tylko nazwa 'karate' mu została i kilka nazw technik. Sądzisz, że ktoś trenujący win-chun ma prawo wypowiadać się na podstawie swoich doświadczeń treningowych o skuteczności sanda, albo stylu białego żurawia? Przecież to absurd.
[quote]O skutecznosci technik moze sie wypowiadac tylko osoba majaca rozlegle doswiadczenia albo w walce ulicznej (nierealne) albo wlasnie cwiczaca styl pelnokontaktowy.[/quote]
Chyba jednak nie.
O skuteczności danego stylu może się wypowiadać osoba, która walczyła w warunkach realnych z jakimiś uznanymi mistrzami tego stylu (raczej nierealne), lub sama trenując dany styl odpowiednio długo i systematycznie i u uznanego mistrza, użyła go w sytuacji realnej samoobrony - a to się w przypadku tradycyjnych stylów karate zdarza z powodzeniem dostatecznie często, żeby nie trzeba było odwoływać się do sportowych dokonań 'stylów pokrewnych', które nie mają nic wspólnego ani z samoobroną, ani z tradycyjnym karate z Okinawy...
[quote]W innym razie pozostaja opowiesci trenerow jak o pokonali kolesi spod budki albo jakies mgliste podania z lat 20stych.[/quote]
+ To co się przeżyło lub widziało na własne oczy...
Lepsze to niż internet.
[quote]Nie sadze zeby ktorakolwiek z wymienionych rzeczy miala znaczenie,[/quote]
Oczywiście. Jakżeby mogła mieć...
[quote]byly walki ludzi z bjj i ludzi z krav magi, byly walki ludzi z bjj gdzie mozna bylo atakowac oczy, nie mialo to znaczenia.[/quote]
A widziałeś te walki?
A mówi Ci coś zwrot: 'marketing i reklama'.
[quote]Jesli widziales te pierwsze UFC to trzeba powiedziec sobie szczerze ze tam na te techniki nie bylo miejsca.[/quote]
Zdumiewają mnie takie stwierdzenia. Za ciasno było?
[quote]To oni byli organizatorami i oni zaprosili zawodnikow.[/quote]
Ha, ha, ha. I żadne podejrzenia Ci się tu nie nasuwają?
[quote]O Itosu i ... znamy tylko legendy,[/quote]
Sugeruję więcej poczytać i dłużej posiedzieć w temacie. Akurat walka Itosu z judoką jest faktem dość powszechnie znanym i udokumentowanym. Okinawczycy sa z niej dumni, po to był jeden z ich małych, nielicznych tryumfów nad Japonią, a obecni przy niej byli przedstawiciele władz i dyplomaci obu krajów.
[quote]... calkiem inna historia jest z Choki Motobu, ktory walczyl duzo i wygrywal ale on nie jest zbyt dobrym przykladem bo jego metody treningowe nie byly zbyt tradycyjne 8) Skupial sie glownie na ciezarach, makiwarze, dobrze biegal [/quote]
To są całkiem tradycyjne metody...
[quote]czesto i duzo sie bil,[/quote]
No podobno huliganił trochę za młodu. Ale któż tego nie robił?
A Itosu też częśto bywał wyzywany, bo był dość sławny i jakoś wygrywał...
[quote]z tego co wiem zrezygnowal z nauki u Itosu uwazajac ja za niezbyt wartosciowa.[/quote]
Z tego co ja wiem, to o naukę u Itosu ubiegało się wielu mistrzów. Nawet Chojun Myagi (twórca goju-ryu), ale to Itosu był wybredny...
Ponadto ponoć NIKT nie chciał nauczac Motobu z racji na jego reputację huligana. Po długich namowach zgodził się na to Matsumora i nauczył go kata naihanchi, ale odmówił nauczania go walki.
Jedyną 'nietradycyjną' metodą treningową Motobu było ponoć... skakanie po gałęziach drzew.
Stąd podobno przydomek 'Saru' (małpa). Choć ja nie wykluczam, że to była złośliwa aluzja do jego wyglądu. ;-)
[quote]O ile mi tez wiadomo znal 2 kata,[/quote]
Jakie było to drugie?
Słyszałem, że uznawał tylko naihanchi uważając je za 'kata idealne'...
[quote]walczyl w pozycji naturalnej[/quote]
Nie widziałem jak walczył. Widziałem za to jego zdjęcia, na których trenował w pozycjach zdecydowanie 'nienaturalnych'.
Nie wiem skąd u Ciebie przeświadczenie, że karatecy walczą w 'nienaturalnych' pozycjach...
Słyszałeś może coś np. o moto-dachi?
[quote]i juz w 1920 odkryl ze przywodzenie reki do pasa jest bez sensu[/quote]
Uwielbiam takie arbitralne stwierdzenia. A nie przyszło Ci do głowy, że może to raczej zależy od sytuacji, w krórej się to robi? A w ogóle wiesz po co się to czasami robi?
[quote]Mobutu rzadzil[/URL][/quote]
Motobu miał i ma wielu wyznawców, ale robienie zniego na siłę 'nowoczesnego fightera', w sytuacji gdy był on znanym i uznanym karateką w tamtych czasach na Okinawie to niezły absurd...
Napisano Ponad rok temu
widze, ze czytales "Opowiesci o mistrzach z Okinawy" Shoshina Nagamine Świetna ksiazka.
Uwazam, ze kazdy karateka powinien zaczac od niej swoja nauke historii karate. Wtedy moglby umiejscowic w niej swoj styl i uniknelibysmy dyskusji z osobami usilujacymi poprawiac historie na potrzeby "kontaktowego" karate, ktore do karate nijak nie przystaje.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wszytskie te echniki wylamywanie placow etc. mogly sluzyc tylko tym dobrze, ktorzy jako system bazowy mieli style graplingowe. Bokser, czy karateka raczej ma z tego mala pocieche. Latwo tez sie zapomina, ze Royce byl najlzejszym zawodnkiem turnieju.
K_P
Napisano Ponad rok temu
???No czytałem czytałem i to nieraz....Fajna ksiazka i na dodatek darmowa..
A gdzie jest dostępna? W sprzedaży? W necie?
Napisano Ponad rok temu
A gdzie jest dostępna? W sprzedaży? W necie?
Tu: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Wstawiałem to już w tym temacie, ale nie pamiętam na, której stronie...
ps. Coś ostatnio ta stronka szwankuje więc wrzucam jeszcze na Yousendit [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
link ważny przez 7 dni od daty wstawienia.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zdaje sie w trzeciej edycji klatki Royc'e Gracie byl tak oslabiony poprzednia walka, ze nie byl zdolny do walki finalowej i jakos, mimo, ze oraganizator zdaje sie nie zmienil sie (nadal rodzina Gracie), nie zarzadzil np. dlugiej przerwy.
Wszytskie te echniki wylamywanie placow etc. mogly sluzyc tylko tym dobrze, ktorzy jako system bazowy mieli style graplingowe. Bokser, czy karateka raczej ma z tego mala pocieche. Latwo tez sie zapomina, ze Royce byl najlzejszym zawodnkiem turnieju.
K_P
Ja tam, aż tak strasznie spiskowej teorii dziejów jak Sanjuro nie mam ... chociaż coś w tym jest co pisze
Natomiast faktem jest, że zawsze reguły sportowe jakoś ograniczają i po prostu wygrywają zawodnicy, którzy najlepiej się przystosowali do rywalizacji uwzględniającej te reguły. A walka w samoobronie gdzieś tam w ciemnej uliczce to już trochę odmienna sprawa.
Wracając jednak do tych reguł to zawsze się zastanawiałem co by było gdyby był dozwolony atak na krocze np. kolanem. Wtedy pewnie wiele długich przepychanek w parterze - które wymagają bardzo dobrej techniki grapplingowej - mogłoby się szybko zakończyć kiedy osoba która jest na górze wejdzie mocno kolanem w krocze. Wydaje mi się że na pewno w półgardzie (nie wiem czy dobrze nazwę napisałem) a nie wiem jak przy pełnej gardzie (wtedy na pewno trudniej jest to zrobić, jeśli się da).
W każdym razie muszę to ze znajomymi z BJJ przedyskutować chyba że ktoś mógłby z tutaj obecnych rzucić światło na te moje wątpliwości.
Dlatego wydaje mi się że jest dużo racji w tym co pisze Sanjuro że reguły preferują pewne typy taktyki czy rozwiązania walce.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
W pierwszych klatkach wolno bylo np. m.in. szczypac, walic z banki, uderzac w genitalia (co prawda wiekszosc miala na nie ochraniacze). Jakos tylko Royce wiedzial co zrobic z technika szczypania i niezle mu ona sluzyla. Jego oponenci nie mieli zadnego z tego pozytku.
Ale nie chcialbym juz sie produkowac sie na ten temat.
K_P
Napisano Ponad rok temu
...i to niezależnie że chcesz coś wyłamać (dźwignia), udusić, walnąć łokciem, kolanem, czy wsadzić palce w oko...
W pierwszych UFC można było uderzać w krocze - tzn. w ochraniacz - widziałem jak karateka (chyba Hackey - ten który wygrał z tym wielkim sumo) walcząc z dusicielem (czy chwytaczem jak wolicie) w parterze będąc duszonym (ala gilotyna) uderzał wielokrotnie pięścią w krocze przeciwnika (w ochraniacz) a gdy tamten z bólu osłabł wygrał stosując nacisk krawędzią dłoni na krtań (tak to wyglądało)...
Generalnie Royce Gracia był dobrze przygotowny, zwłaszcza w 2 UFC (bo w pierwszym bywały dziwne momenty - dlaczego jak przewrócił i dosiadł tego boksera to nie skończył walki jakąś techniką, tylko go trzymał w parterze az tamten sie załamał nie mogąc sie podnieść i odklepał?) w odróżnieniu od swoich oponentów (bokserów, karateków, adeptów kung-fu)- bo jeżeli ktoś stoczył np. czterdzieści pełnokontaktowych walk - to ma głęboko wpojone pewne nawyki zgodne z zasadami sportowej rywalizacji - np. nieuderzania poniżej pasa (z wyjątkiem formuł dopuszczających lowkicka), czy w tył oponenta - a "czysty" bokser jest szczególnie bezradny gdy ktoś wejdzie mu w nogi (bo ten sport wyklucza uderzanie w tył oponenta, kopanie, kolana, duszenie, rzuty) i sprowadzi do parteru.
Dla mnie Royce Gracia jest raczej przykładem wybitnego zawodnika, który radził sobie z różnymi przeciwnikami (trenującymi karate, boks, kung-fu, jj, zapasy, sumo itd.)
- ale nikt chyba w żadnym turnieju nie walczył w ten sposób, że czekał spokojnie obserwując przeciwnika (bez skakania, zmiany dystansu, reagowania na zmyłki, straszenie), by w odpowiednim momencie skontrować z całą mocą jednym potężnym ciosem z kime i kiai !!
Napisano Ponad rok temu
Dzięki! FAjnie sie czyta - przeciwnicy padają po jednym ciosie i juz nie wstają...
Też czytam z opadniętą z podziwu szczęką
A jaka zabawa. Na razie przeczytałem Yara
Kiedy napastnik "chwyta za rękojeść miecza lekko go wysuwając" to Yara miast skrócić dystans i go walnąć odskakuje.
Potem czekając na cięcie stoi w pozycji konia, w której odskakuje w bok przed cięciem miecza.
A najlepsze na koniec, mając w łapie wiosło, trafia go w łeb kopem z wyskoku. Ehh.
A i czytam jak Bunkichi , kiedy przeciwnik chciał mu wyjechać z bańki przeskoczył dom i napastnik nabił sobie guza o ścianę.
Czy tam nie powinno być napisu "Nie próbujcie robić tego w domu" itp.
Napisano Ponad rok temu
Proszę nie robić ze mnie psychola!
Nie mam spiskowej teorii. Zestawiam tylko fakty i proszę o refleksję nad nimi.
A robię to złośliwie , kiedy osoby nie mające o tradycyjnym karate w zasadzie pojęcia twierdzą, że nie nadaje się ono do samoobrony powołując sie na UFC, co uważam za bardzo niemądre (bez obrazy).
[quote]Natomiast faktem jest, że zawsze reguły sportowe jakoś ograniczają i po prostu wygrywają zawodnicy, którzy najlepiej się przystosowali do rywalizacji uwzględniającej te reguły. A walka w samoobronie gdzieś tam w ciemnej uliczce to już trochę odmienna sprawa.[/quote]
Otóż to.
[quote]Wracając jednak do tych reguł to zawsze się zastanawiałem co by było gdyby był dozwolony atak na krocze np. kolanem. Wtedy pewnie wiele długich przepychanek w parterze - które wymagają bardzo dobrej techniki grapplingowej - mogłoby się szybko zakończyć kiedy osoba która jest na górze wejdzie mocno kolanem w krocze. Wydaje mi się że na pewno w półgardzie (nie wiem czy dobrze nazwę napisałem) a nie wiem jak przy pełnej gardzie (wtedy na pewno trudniej jest to zrobić, jeśli się da).[/quote]
Odchodzimy od tematu zasadniczego, ale...
Takie wejście na krocze osobie która dobrze trzyma Cię w gardzie jest praktycznie prawie awykonalne. A i w półgardzie raczej bardzo ciężko coś takiego zrobić. Za to naprawdę nie widzę przeciwskazań żeby np. ktoś mający dłuższe ręce zaatakował będąc w półgardzie oczy przeciwnika. A i o ugryzienie też przy kulankach czasem aż się prosi, choć oczywiście nikt tego nie robi. ;-)
[quote]Dlatego wydaje mi się że jest dużo racji w tym co pisze Sanjuro że reguły preferują pewne typy taktyki czy rozwiązania walce.[/quote]
To miło. Mnie też się wydaje, że Sanjuro ma dużo racji. :)
Pozdrawiam
Pozdrawiam[/quote]
Napisano Ponad rok temu
Nie żartuj. Royce nawet nie stał o własnych siłach. Co by tu dała 'długa przerwa'?Zdaje sie w trzeciej edycji klatki Royc'e Gracie byl tak oslabiony poprzednia walka, ze nie byl zdolny do walki finalowej i jakos, mimo, ze oraganizator zdaje sie nie zmienil sie (nadal rodzina Gracie), nie zarzadzil np. dlugiej przerwy.
Chybiony argument. Po prostu w takiej sytuacji nic już nie dało się zrobić.
Kimo sprawił niespodziankę. Może jako żarliwy katolik okazał się nieprzekupny? A może po prostu zapraszając go, nie doceniono jego możliwości, widząc w nim tylko skoksowanego świra? Kto to wie?
I to wszystko naprawdę nic nie wnosi do kwestii nieuprawnionych wniosków na temat karate z Okinawy...
Napisano Ponad rok temu
Oczywiscie, ze nie. W koncu to tylko sport. Takie konczace uderzenia byly stosowane tylko w realnej walce o zycie w czasach, w ktorych mistrzom karate-do nie snilo sie, ze ktos zrobi z ich sztuki jakis sport.- ale nikt chyba w żadnym turnieju nie walczył w ten sposób, że czekał spokojnie obserwując przeciwnika (bez skakania, zmiany dystansu, reagowania na zmyłki, straszenie), by w odpowiednim momencie skontrować z całą mocą jednym potężnym ciosem z kime i kiai !!
Napisano Ponad rok temu
Twoja wiedza na temat Karate jest naprawdę imponująca, ale czy taka sama jest na temat początków "Idzie Wszystko" ( takze tych w USA) - mam wątpliwości. Pozdrawiam !
Napisano Ponad rok temu
"Kimo okazał sie nieprzekupny" - piszesz Sanjuro .... szkoda ze Gerard Gordou okazał sie "przekupny", wtedy o wiele łatwiej było by co niektórym dyskutować.
To był z mojej strony tylko złośliwy żart. Przyznaję, że mało elegancki i biję się w pierś.
Co do 'faktów', to: Mimo wszystko, nie podoba mi się to, że UFC przytaczane wciąż jako przykład na porażającą skutecznośc stylu rodu Gracie zostały zorganizowane przez członków tegoż rodu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę różne manipulacje informacjami tychże panów odnośnie tuszowania lub usprawiedliwiania porażek członków ich rodziny, budzi to moje, hm... wątpliwości.
Po prostu mam obawy, czy element promocji stylu nie kolidował z obiektywizmem np. przy doborze zawodników, losowaniach. A może i nie tylko? Wolałbym takich wątpliwości nie mieć.
Wolałbym zdecydowanie aby przykładem skuteczności bjj były choćby liczne walki Maedy, a nie szeroko rozreklamowane widowisko promocyjne Gracie'ch- UFC.
Bjj jest świetne i Royce jest super, ale wolałbym aby zwyciężał w niezależnych turniejach, a nie w zorganizowanych przez swoją demagogiczną rodzinkę. Czy to źle?
Też uważam za niemądre wyciaganie wiążących wniosków odnośnie skuteczności danego systemu powołując sie na wyniki UFC,
Zatem: Niech żyje rozsądek! ;-)
Dziękuję. Miło mi, że tak uważasz. Nadal staram się ją pogłębiać pomimo niedostatku źródeł.Twoja wiedza na temat Karate jest naprawdę imponująca,
Masz rację. Karate zajmuję się kilkanaście lat, a VT interesuję się może od pięciu, zatem mam w tym zakresie mniejszą wiedzę i chętnie ją cały czas poszerzam....ale czy taka sama jest na temat początków "Idzie Wszystko" ( takze tych w USA) - mam wątpliwości. Pozdrawiam !
Nie neguję także tego, że takie turnieje pokazują nam co nieco odnośnie skuteczności zastosowania niektórych stylów w walce sportowej przy minimum reguł (w przypadku turniejów nielegalnych dla psycholi może także w walce 'realnej' - choć i tak - wcale nie w tzw. 'samoobronie'!).
Mogło to (UFC) być oświeceniem dla wielu osób np. z przymrużeniem oka traktujących zapasy i gloryfikujących sztuki uderzane. Tym niemniej, jeśli ktoś znał jakiegoś zapaśnika np. z rodziny lub z sąsiedztwa to sam doskonale wiedział, że raczej nikt w okolicy mu nie podskoczy. ;-)
Mimo wszystko jednak nie możemy snuć teorii na podstawie VT, że w sytuacji jakijś ulicznej napaści Royce Gracie poradziłby sobie lepiej niż np. Howard, czy wspomniany przez Ciebie Gordeo (który nawiasem mówiąc też nie miał NIC wspólnego z tradycyjnym karate z Okinawy;) ).
Jedno na czym mi zależy, to, żeby uświadomić paru osobom, jak beszasadne jest wysuwanie odwiecznego argumentu MMA, VT, UFC w dyskusjach nad karate z Okinawy w kontekście tzw. samoobrony ulicznej.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Mianowicie, miałem raz taka sytuacje w której stałem na przeciw faceta i obaj czulismy ze cos szykuje sie w powietrzu. Żaden z nas nie wykonywał gestów które mogły by zostac odebrane przez drugiego jako powód do ataku ( choć by uniesiona garda w momencie gdy toczyła sie rozmowa) ponadto miałem ten komfort ze mogłem kontrolowac dystans gdyz facet był z tych, którzy najpierw musza sie pożadnie wygadac i zwrócic na siebie uwage całej okolicy zanim coś zrobia - stałem w odległości umozliwiajacej zadanie ciosu prostego po uprzednim typowo bokserkim wejsciem małym kroczkiem w przód - obaj mieliśmy rece opuszczone - w pewnym momencie on atakuje - musze powiedzieć, że byłem poprostu w szoku gdy zobaczyłem jak wyprowadza cios, gdyż zauwazyłem go zanim on jeszcze zdazył go wyprowadzic - błyskawicznie uniosłem lewa reke do góry starajac sie zrobic cos na wzór "crazy monkey" tak, ze mój łokieć znalazł sie na wysokosci nosa a przedramie zakrywało lewa czesc głowy - w momencie gdy jego prawa reka spadła na me przedramię wszedłem do przodu odpychajac go tak, ze upadł na ziemie jak ...
Zaskoczony byłem z tego tytułu iz w pierwszym momencie pomyslałem sobie ze zdażył bym opuscic te reka i raz jeszcze ja podniesc zanim jego cios doszedł by mojej głowy - facet rzecz jasna nie był fachowcem, nie sprawiał wrazenia nawet sprawnego fizycznie od tak poprustu - startowalismy obaj z tej samej pozycji i po tym doswiadczeiu wydaje mi sie ze dla kogos kto ma nawyki unoszenioa rak do góry ( ja trenowałem boks ok 3 lat ) jest o wiele łatwiej wyprowadzic z takiej pozycji obrone niz np. błyskawiczny cios prosty. Oczywiscie, rzecz mogła by wyglądać inaczej gdyby naprzeciw mnie stał karteka który jak sadze specjalizuje sie w wyprowadzaniu ciosów spod biodra ... ale tak nie było .... taka postawa wydała mi sie włąsciwa gdyż, jak pisałem na bójke sie zanosiło ale pewnosci nie było, gdybym ją miał z pewnoscia stał bym naprzeciw niego z typowa garda.
Hm zresztą czy to nie wydaje sie logiczne ..... blizej mam reka do swojej twarzy robiac błyskawiczny ruch na wzór haka z biodra, gdy mam rece opuszczone niz niećwiczacy oponent wyprowadzajacy z takiej samej pozycji w moim kierunku cios, zwłaszcza gdy nie stoi idealnie w dystansie. To zebranie sie do nieumiejetnego wyprowadzenia ciosu ja widziałem jak na dłoni, jego reka leciała jakby "razem z kartoflami" wiec troszke zastanawiaja mnie przeczytane wczesniej opinie w stylu - np. dobrze jest gestykulowac używajac do tego rąk blisko twarzy by potem nie było problemu z garda - z garda moze i nie bedzie ale z pretextem do bójki na pewno. No cóż mnie sie poszczęściło, nie twierdzę żę nie trafiłem na przysłowiową fujare które chciała się dowartościować, ale myśle że podobą tego typu sytuacje co do której nie miał bym pewności ze tak sie rozwinie pewnie rozegrał bym podobnie.
Recz jeszcze jedna a napewno ważna , facet był mniej wiecej moich gabarytów, no moze troszke większy - to tez wywarło wpływ na moja postawe. Od koksa ważacego ok 100 kg to ja mysle że raczej nie należy zbierać ciosów na garde i czekać az on pierwszy przeprowadzi atak .... trzeba samemu, błyskawicznie wjeżdzać na ostrej ... bądź uciekać gdzie pieprz rosnie
Napisano Ponad rok temu
Ciosy (tsuki) są "twarde" i potęzne, pojedyńcze trafienie na korpus może zakończyć walkę!
Chowanie się z gardą przeciwnikowi nic nie da: gdy furi (cios obrotowy) dosięgnie głowy (KO) czy ręki - bolesna kontuzja, czy nawet złamanie...
Blok staje się "stalowy" i byłby niebezpieczny dla atakującego - zderzenie atakujacej nogi czy ręki z pałką mogłoby nawet złamać kość, a na pewno zniechęcić do dalszego atakowania...
Tak mi czasem chodzi po głowie... czy techniki "pustej dłoni" nie są czasem pochodną kobudo???
Czy dawni Mistrzowie naprawde mieli tak dużą siłę ciosu -
jak ja gdy mam w rękach tonfy
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Tomasz Kucharzewski
- Ponad rok temu
-
Pytanie do forumowiczów?
- Ponad rok temu
-
czy w krakowie jest RYU TE, SHORIN RYU czy inne tsunami
- Ponad rok temu
-
Podstawy
- Ponad rok temu
-
WKF czy inne federacje
- Ponad rok temu
-
SEIZA,ZAZEN- JAK TO JEST?
- Ponad rok temu
-
Karate Goju Ryu
- Ponad rok temu
-
Meibukan Magazine
- Ponad rok temu
-
Kyokushin dawniej i obecnie
- Ponad rok temu
-
Z kąd ta zmiana w kata?
- Ponad rok temu