Zabić jednym ciosem!
Napisano Ponad rok temu
Czy Oyama był pierwszy? 100 % pewności chyba nie masz.
A jeśli nawet - czego to dowodzi? (Już o to pytałem).
NICZEGO.
Przedtem chińskim masterom kung fu także zdarzało się skopać Tajów. (Nawet mówi się, że Tajowie część swych akrobatycznych technik z wyskoku przejęli z kung fu pod wpływem tamtych wydarzeń.)
No, ale to absolutnie NICZEGO nie dowodzi...
Jeśli Oyama faktycznie pokonał jakiegoś Taja to świadczy to jedynie o tym, że... pokonał tego Taja. I o niczym więcej.
Jeśli ów Taj faktycznie był mistrzem Lumpini (co było prawie tożsame z mistrzem Tajlandii) - w co mi trochę trudno już uwierzyć - to świadczy to jedynie, iż Oyama pokonał mistrza Lumpini.
I o niczym ponadto.
O com zatem tyle szumu i na co to jest argument???
Nie wiem zresztą nadal, co miałeś do zarzucenia moim wypowiedziom. (Wliczając powyższą, którą cytujesz.)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie wiem kto to jest 'niejaki "cyc"'. Może i dobrze, zresztą. :wink:No i myślę ze możemy zakończyć te rozważania na tym poziomio, bo chyba jka widzisz wykroczyliśmy grubo poza temat, a nie chce tak jak niejaki "cyc" dostac za to ostrzezonko
Masz rację. Ta wymiana zdań była jałowa. Zakończmy ją zatem teraz pokojowo.
Pozdrawiam i na razie
Napisano Ponad rok temu
Osu!
Napisano Ponad rok temu
- Czy uderzanie w worek ma sens? Czy nie będzie to juz trening bokserski, a nie karate?
- Czy makiwara jest lepsza - ale kto ma dostęp do makiwary... z tym ze jest bo cel statyczny - a worek dynamiczny...
- Czy tamashiwara - rozbijanie przedmiotów ma praktyczne zastosowanie - poza robieniem pokazów - w wyrabianiu zabójczego uderzenia?
- Czy są/powinny być ćwiczenia z partnerem ukierunkowane na celowanie i trafianie w witalne punkty - jak pogodzić bezpieczeństwo z realnością takiego ćwiczenia (wolna walka???) Czy technika nie przecwiczona w czasie sparingów przyda sie w czasie walki?
- Czy sparingi w rękawicach i ochraniaczach - pomagają, czy raczej szkodzą w wyrobieniu techniki karate - tego "zabójczego" ciosu?
- Jakie znaczenie mają techniki medytacyjne - skupienie, zwolnienie oddechu - w walce - odnośnie zastosowania jednego, rozstrzygającego uderzenia?
- Czy w walce oznacza to pójście "do przodu" i na wymianę - w nadziei zadania rozstrzygającego ciosu (no i przyjącia kilku najprawdopodobniej) - czy raczej taktykę uniku i cofania się, aby w odpowiedniej chwili skontrować z "całą mocą"?
Dla przykładu są teraz dyskusje na forum kung-fu czy "boksowanie" w czasie sparingów nie jest pójściem na łatwizną, zamiast zgłębiać sposób walki właściwy dla danego systemu (oparty na formach) - który, po x latach treningu powinien być równie skuteczny...
Napisano Ponad rok temu
Lepiej zakladac, ze nie trafisz, ze jednym ciosem nie uzyskasz "zabojczego" efektu. Wiec lepiej cwiczyc ciosy wielokrotne.
Poza tym... Czlowiek jest kruchy... Wiele razy na ulicy wystarczyl mi tylko urakem, ktory jest w swojej istocie szybkim, ale slabym ciosem. Ale wystarcza. Szyblo studzil (nie zabijajac :wink: ) agresywne zapedy.
K_P
Napisano Ponad rok temu
CZemu z Tajów robicie bogów?
Dla mnie Oyama jest jednym z więkrzych wojowników w histori karate. Jeśli chodzi o japońskie szkoły walki to więkrzy mam szacunek tylko do Ueshiby, on wywalał każdego, czy to Judoka, karateka, bokser, zapaśnik. Rozwalał wszystkich jak leci.
Napisano Ponad rok temu
Nie zaprzataj sobie glowy takimi sprawami.
Tak, ale w ten sposób "skazywałbym sie" nieodwracalnie na mma typu thai/kick/boks + bjj/zapasy czy coś w tym rodzaju... no i trening uwarunkowany taką metodyka: worek, rękawice do chwytania, dużo sparingów, żadnych kata, czy gyaku-zuki w zenkutsu-dachi...
Staram sie w sumie robic jedno i drugie, no i parter i atrapy, ale mam wątpliwości czy jest sens...
..ale z drugiej strony lata lecą - w jakiś wieku (podeszłym?) raczej nie będę sparował tylko robił kata...
Pozdrawiam!
Napisano Ponad rok temu
A ja jestem wieku podeszlym juz i robie sparingi. Nie oznacza to jednak, ze sie walimy na sile po lbach. Ogladalem film krecony z treningu kubanskiej kadry olimpijskiej w boksie. jak kogos ponioslo i mocniej uderzyl, to go trener op... ile wlezie i sadzal na lapie. Zawody sa bowiem do walenia, a nie kolega sprinpartner. Polacy akurat robia zawsze na odwrot.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ma.No dobrze, ale jak karateka powinien wyrabiać wielką siłę ciosu - zakładając że ma to być technika karate, a nie ala bokserska czy tajska:
- Czy uderzanie w worek ma sens? Czy nie będzie to juz trening bokserski, a nie karate?
Czy będzie to technika karate, czy bokserska zależy przecież od samej techniki. Od sposobu jej wykonania.
Można zrobić to tak, że zakładasz: teraz trenuję boks - i to robisz. Potem zakładasz, teraz trenuję karate (np. tsuki) - i to robisz.
Można także kombinować karate z boksem:
Robisz bokserskie kombinacje, a nagle w bliskim dystansie zamiast haka czy sierpa wsadzasz tsuki (lub uraken, lub otoshi) itp. ze zmianą pozycji na karatecką (najlepiej w sumie jednak z jakąś modyfikacją typu osłona twarzy drugą ręką), po czym od razu wracasz do bokserskiej pozycji i dalej nawalasz po boksersku.
Albo inaczej - schodzisz z karateckim blokiem i kontrujesz po karatecku w worek i od razu, płynnie przechodzisz do pozycji bokserskiej i kontynuowania kontrataku technikami bokserskimi (odpowiednik sytuacji, gdy w samoobronie nasze 'miażdżące kości tsuki' ;-) np. chybiło celu).
Z makiwarą jest problem. Nie każdy ma ogródek. :-(- Czy makiwara jest lepsza - ale kto ma dostęp do makiwary... z tym ze jest bo cel statyczny - a worek dynamiczny...
Ale są też i 'dynamiczne makiwary'. Np. podwieszone na sznurku, do treningu ciosów nukite.
Boksersko ćwiczy się też czasem na 'statycznych workach' (np. kolega trzyma, albo mocuje się je dodatkowo do podłogi.)
Myślę, że ciężki i twardy worek można wykorzystać bardzo podobnie do makiwary.
Myślę, że ważną rolą jest to, że trenujący musi się przełamać i uderzyć w twardy cel z całej siły. Nie tracąc przy tym precyzji. To cenne doświadczenia.- Czy tamashiwara - rozbijanie przedmiotów ma praktyczne zastosowanie - poza robieniem pokazów - w wyrabianiu zabójczego uderzenia?
Poza tym można sprawdzić czy nasze nukite jest już wystarczające do rozbicia deski itp.
Można także robić to w ruchu. Tzn. rusza się także deska. Widziałem jak master shito-ryu rozbijał krawędzią dłoni w locie deskę, którą mu rzucono.
Eeeee... Dla mnie to się nie bardzo stosuje w walce typu wymiana ciosów...Mabuni, który uchodził za bardzo dobrego w walce wojownika (był policjantem), opracował kiedyś rodzaj kostiumu do tego typu ćwiczeń. Było to w istocie coś w rodzaju nieco groteskowej zbroi chroniącej punkty witalne i miało dać właśnie możliwośc takiego, wolnego treningu niebezpiecznych ciosów.- Czy są/powinny być ćwiczenia z partnerem ukierunkowane na celowanie i trafianie w witalne punkty - jak pogodzić bezpieczeństwo z realnością takiego ćwiczenia (wolna walka???)
Wielu Ci powie, że nie. A ja się pytam: czemu nie?Czy technika nie przecwiczona w czasie sparingów przyda sie w czasie walki?
Na początku mojego treningu karate trenowałem hiza tylko na sucho, czyli bez walki. Potem podczas mojej pierwszej walki wykonałem hiza w splot i to tak, że przeciwnik (kawał chłopa zresztą) stracił zdolność kontynuowania starcia. Zatem: czemu nie?Nie pomagają.- Czy sparingi w rękawicach i ochraniaczach - pomagają, czy raczej szkodzą w wyrobieniu techniki karate - tego "zabójczego" ciosu?
Szkodzą może osobom mało elastycznym, które mają potem trudności z przestawianiem się z jednych nawyków uderzeniowych na inne.
Szkodzą także, bo pochłaniają czas, ale w tym kontekście pisanie na kompie też na to szkodzi.Nie wiem.- Jakie znaczenie mają techniki medytacyjne - skupienie, zwolnienie oddechu - w walce - odnośnie zastosowania jednego, rozstrzygającego uderzenia?
- Czy w walce oznacza to pójście "do przodu" i na wymianę - w nadziei zadania rozstrzygającego ciosu (no i przyjącia kilku najprawdopodobniej) - czy raczej taktykę uniku i cofania się, aby w odpowiedniej chwili skontrować z "całą mocą"?
Stosuje się raczej do zaskoczenia przeciwnika i jego szybkiej eliminacji w samoobronie.
Takie pójście do przodu może się niby udać, ale jeśli przeciwnik coś trenował i uda mu się uderzyć celnie z kontry, to raczej chyba już po nas.
Zresztą wszystko zależy do przeciwnika. Niektórzy przy takim pójściu do przodu głupieją i można ich wtedy łatwo skasować, ale na ulicy to chyba jednak za duże ryzyko...
Co do 'boksu jako pójścia na łatwiznę', to po co sobie utrudniać?
Ja generalnie widzę trojakii sens łączenia karate z boksem/tajem:
1. Technika. Można zaskoczyć kogoś:
- albo w samoobronie techniką karate (blok+kontra) i 'wyeliminować' go,
- albo nawet w walce, bo często nie jest do takowych technik przyzwyczajony.
2. Można zorientować się które techniki i sposób trenowania bardziej nam osobiście pasują i na tych się w rezultacie bardziej skupić. (Bez poznawania obu tych metod nie ma się wyboru.)
3. Z wiekiem, kiedy człowiek staje się coraz starszy i bardziej 'pokontuzjowany' siłą rzeczy docenia (w porównaniu z wolną walką) inne metody treningowe, a tych jest więcej w tradycyjnym karate. Warto mieć możliwość kontynuowania treningu sztuk walki, gdy sparingi będą już tylko pełnym chwały wspomnieniem. ;-)
Napisano Ponad rok temu
No a mnie w sumie też ciekawią te rozważania.Nie zaprzataj sobie glowy takimi sprawami.
To prawda. Nie powinno się tego zakładać.Zakladanie, ze kogos i zawsze powalisz jednym ciosem to oddawanie sie iluzji na calego.
Ale zdarza się.
No sam nie wiem. To po co w ogóle uderzać?Lepiej zakladac, ze nie trafisz,
Bokserzy także ćwiczą pojedyncze, mocne uderzenia. Choć mi także kombinacje wydają się znacznie bardziej efektywne.ze jednym ciosem nie uzyskasz "zabojczego" efektu. Wiec lepiej cwiczyc ciosy wielokrotne.
Z tym, że po mocnym, pojedynczym tsuki wykonanym po bloku można spoko natychmiast przejść do bokserskiej pozycji i zakończyć akcję bokserską kombinacją (a jeśli to tsuki trafi, nie będzie już zapewne w ogóle takiej potrzeby... )
I jest to wspaniały przykład urzeczywistniania przez Ciebie Kubusiu dyskutowanej w tym temacie idei karate: "jeden cios - jeden przeciwnik"!!! ;-)Poza tym... Czlowiek jest kruchy... Wiele razy na ulicy wystarczyl mi tylko urakem, ktory jest w swojej istocie szybkim, ale slabym ciosem. Ale wystarcza. Szyblo studzil (nie zabijajac :wink: ) agresywne zapedy.
I to w sytuacjach realnych, na ulicy.
W dodatku - w mistrzowskim wydaniu - zadawałeś wszak jeden cios karate, który nie zabijał, ale za to wystarczająco ostudzał agresywne zapędy napastnika. (A przecież i za pomocą uraken można łamać deski. Lub kości...)
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
K_P
Napisano Ponad rok temu
Czy karatecka pozycja=dłuższa od bokserskiej, a zmiany pozycji następują przez wypad przednią nogą i obniżenie pozycji z gyaku-zuki i powrót z odbicia przedniej nogi do poprzedniej pozycji? Mógłbyś podac ze 2-3 kombinacje?Robisz bokserskie kombinacje, a nagle w bliskim dystansie zamiast haka czy sierpa wsadzasz tsuki (lub uraken, lub otoshi) itp. ze zmianą pozycji na karatecką (najlepiej w sumie jednak z jakąś modyfikacją typu osłona twarzy drugą ręką), po czym od razu wracasz do bokserskiej pozycji i dalej nawalasz po boksersku.
Albo inaczej - schodzisz z karateckim blokiem i kontrujesz po karatecku w worek i od razu, płynnie przechodzisz do pozycji bokserskiej i kontynuowania kontrataku technikami bokserskimi (odpowiednik sytuacji, gdy w samoobronie nasze 'miażdżące kości tsuki' ;-) np. chybiło celu).
Napisano Ponad rok temu
Znaczy się mogę tylko napisać jak ja to sobie od czasu do czasu łączę. Nie każdemu musi taki sposób akurat pasować.Czy karatecka pozycja=dłuższa od bokserskiej, a zmiany pozycji następują przez wypad przednią nogą i obniżenie pozycji z gyaku-zuki i powrót z odbicia przedniej nogi do poprzedniej pozycji? Mógłbyś podac ze 2-3 kombinacje?
Np. Może być tak jak napisałeś: Boksujesz. Skracasz dystans wygdłużając jednocześnie pozycję do zenkutsu dachi przez głębszy wykrok lewa nogą, i uderzasz gyaku tsuki, (albo otoshi, albo shuto, albo uraken itp.).
Po czym jest cofnięcie lewej stopy z powrotem do pozycji bokserskiej (czyli wydłużenie dystansu) + ciosy proste.
Albo przejście do pozycji bokserskiej przez lekkie dostawienie stopy prawej (tylnej) + kontynuowanie akcji sierpami lub hakami.
Albo:
Boksujesz. Skracasz dystans krokiem bokserskim np. z sierpem. W bliskim dystansie przechodzisz do dłuższej pozycji karateckiej (np. zenkutsu albo shiko dachi) przez odstawienie tylnej (prawej nogi) i wbijasz gyaku tsuki (zamiast młócić sierpami czy hakami). Potem analogicznie.
(Tsuki bardzo fajnie wchodzi np. teisho.)
Albo:
Oba te warianty ale z wykorzystaniem moto dachi. Wtedy nie trzeba wcale wydłużać pozycji.
Ja generalnie nie przepadam za zbyt długą zenkutsu i skaracam ją sobie tak, aby mi odpowiadała (co akurat wcale nie kłuci się z założeniami stylowymi).
To tylko takie moje 'pomysły'. Na pewno jest to do zrobienia. I na worku i na oporującym przeciwniku. Będę zobowiązany za jakiekolwiek konstruktywne uwagi.
Aha - myślę, że w moim przypadku ma to dodatkowy sens, bo mi osobiście łatwiej nadal wygenerować większą siłę i precyzję ciosu przy zadawaniu tradycyjnego tsuki, niż przy bokserskich technikach. Nie mówiąc o tym, że łatwiej mi tsuki uderzać powierzchniami teisho, nukite itp. Myślę, że ktoś specjalizujący się raczej w zadawaniu bokserskich (lub nawet kiokushinowych) ciosów i nie umiejący wyprowadzić odpowiedniego 'tradycyjnego tsuki', nie będzie miał pożytku z takiego łączenia (chyba, że dłużej potrenuje jakieś tradycyjne karate).
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Tomasz Kucharzewski
- Ponad rok temu
-
Pytanie do forumowiczów?
- Ponad rok temu
-
czy w krakowie jest RYU TE, SHORIN RYU czy inne tsunami
- Ponad rok temu
-
Podstawy
- Ponad rok temu
-
WKF czy inne federacje
- Ponad rok temu
-
SEIZA,ZAZEN- JAK TO JEST?
- Ponad rok temu
-
Karate Goju Ryu
- Ponad rok temu
-
Meibukan Magazine
- Ponad rok temu
-
Kyokushin dawniej i obecnie
- Ponad rok temu
-
Z kąd ta zmiana w kata?
- Ponad rok temu