Spróbuję przedstawić moje zdanie w poruszonych kwestiach.
No dobrze, ale jak karateka powinien wyrabiać wielką siłę ciosu - zakładając że ma to być technika karate, a nie ala bokserska czy tajska:
- Czy uderzanie w worek ma sens? Czy nie będzie to juz trening bokserski, a nie karate?
Ma.
Czy będzie to technika karate, czy bokserska zależy przecież od samej techniki. Od sposobu jej wykonania.
Można zrobić to tak, że zakładasz: teraz trenuję boks - i to robisz. Potem zakładasz, teraz trenuję karate (np. tsuki) - i to robisz.
Można także kombinować karate z boksem:
Robisz bokserskie kombinacje, a nagle w bliskim dystansie zamiast haka czy sierpa wsadzasz tsuki (lub uraken, lub otoshi) itp. ze zmianą pozycji na karatecką (najlepiej w sumie jednak z jakąś modyfikacją typu osłona twarzy drugą ręką), po czym od razu wracasz do bokserskiej pozycji i dalej nawalasz po boksersku.
Albo inaczej - schodzisz z karateckim blokiem i kontrujesz po karatecku w worek i od razu, płynnie przechodzisz do pozycji bokserskiej i kontynuowania kontrataku technikami bokserskimi (odpowiednik sytuacji, gdy w samoobronie nasze 'miażdżące kości tsuki' ;-) np. chybiło celu).
- Czy makiwara jest lepsza - ale kto ma dostęp do makiwary... z tym ze jest bo cel statyczny - a worek dynamiczny...
Z makiwarą jest problem. Nie każdy ma ogródek. :-(
Ale są też i 'dynamiczne makiwary'. Np. podwieszone na sznurku, do treningu ciosów nukite.
Boksersko ćwiczy się też czasem na 'statycznych workach' (np. kolega trzyma, albo mocuje się je dodatkowo do podłogi.)
Myślę, że ciężki i twardy worek można wykorzystać bardzo podobnie do makiwary.
- Czy tamashiwara - rozbijanie przedmiotów ma praktyczne zastosowanie - poza robieniem pokazów - w wyrabianiu zabójczego uderzenia?
Myślę, że ważną rolą jest to, że trenujący musi się przełamać i uderzyć w twardy cel z całej siły. Nie tracąc przy tym precyzji. To cenne doświadczenia.
Poza tym można sprawdzić czy nasze nukite jest już wystarczające do rozbicia deski
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
itp.
Można także robić to w ruchu. Tzn. rusza się także deska. Widziałem jak master shito-ryu rozbijał krawędzią dłoni w locie deskę, którą mu rzucono.
- Czy są/powinny być ćwiczenia z partnerem ukierunkowane na celowanie i trafianie w witalne punkty - jak pogodzić bezpieczeństwo z realnością takiego ćwiczenia (wolna walka???)
Mabuni, który uchodził za bardzo dobrego w walce wojownika (był policjantem), opracował kiedyś rodzaj kostiumu do tego typu ćwiczeń. Było to w istocie coś w rodzaju nieco groteskowej zbroi chroniącej punkty witalne i miało dać właśnie możliwośc takiego, wolnego treningu niebezpiecznych ciosów.
Czy technika nie przecwiczona w czasie sparingów przyda sie w czasie walki?
Wielu Ci powie, że nie. A ja się pytam: czemu nie?
Na początku mojego treningu karate trenowałem hiza tylko na sucho, czyli bez walki. Potem podczas mojej pierwszej walki wykonałem hiza w splot i to tak, że przeciwnik (kawał chłopa zresztą) stracił zdolność kontynuowania starcia. Zatem: czemu nie?
- Czy sparingi w rękawicach i ochraniaczach - pomagają, czy raczej szkodzą w wyrobieniu techniki karate - tego "zabójczego" ciosu?
Nie pomagają.
Szkodzą może osobom mało elastycznym, które mają potem trudności z przestawianiem się z jednych nawyków uderzeniowych na inne.
Szkodzą także, bo pochłaniają czas, ale w tym kontekście pisanie na kompie też na to szkodzi.
- Jakie znaczenie mają techniki medytacyjne - skupienie, zwolnienie oddechu - w walce - odnośnie zastosowania jednego, rozstrzygającego uderzenia?
Nie wiem.
- Czy w walce oznacza to pójście "do przodu" i na wymianę - w nadziei zadania rozstrzygającego ciosu (no i przyjącia kilku najprawdopodobniej) - czy raczej taktykę uniku i cofania się, aby w odpowiedniej chwili skontrować z "całą mocą"?
Eeeee... Dla mnie to się nie bardzo stosuje w walce typu wymiana ciosów...
Stosuje się raczej do zaskoczenia przeciwnika i jego szybkiej eliminacji w samoobronie.
Takie pójście do przodu może się niby udać, ale jeśli przeciwnik coś trenował i uda mu się uderzyć celnie z kontry, to raczej chyba już po nas.
Zresztą wszystko zależy do przeciwnika. Niektórzy przy takim pójściu do przodu głupieją i można ich wtedy łatwo skasować, ale na ulicy to chyba jednak za duże ryzyko...
Co do 'boksu jako pójścia na łatwiznę', to po co sobie utrudniać?
Ja generalnie widzę trojakii sens łączenia karate z boksem/tajem:
1. Technika. Można zaskoczyć kogoś:
- albo w samoobronie techniką karate (blok+kontra) i 'wyeliminować' go,
- albo nawet w walce, bo często nie jest do takowych technik przyzwyczajony.
2. Można zorientować się które techniki i sposób trenowania bardziej nam osobiście pasują i na tych się w rezultacie bardziej skupić. (Bez poznawania obu tych metod nie ma się wyboru.)
3. Z wiekiem, kiedy człowiek staje się coraz starszy i bardziej 'pokontuzjowany'
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
siłą rzeczy docenia (w porównaniu z wolną walką) inne metody treningowe, a tych jest więcej w tradycyjnym karate. Warto mieć możliwość kontynuowania treningu sztuk walki, gdy sparingi będą już tylko pełnym chwały wspomnieniem. ;-)